Gdy przyjdzie zima

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Pośrodku zamarzniętego morza stoi zniszczone sanktuarium. Wielka konstrukcja góruje nad płaską taflą zmrożonej wody. Wiele istot przybywało tutaj drogowskazem i ruszało na lodowa pustynię szukać chwały. Część nie wracała.
Może tym razem jakaś drużyna śmiałków poskromi lodowe pustkowie i wspomoże Kodan w ich walce z Jormagiem?
Na pokładzie pojawił się sztandar z symbolem Czarnego Ptaka.
Kto odpowie na wezwanie?
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wciągnęła mroźne powietrze do ust. Wysłużona maska na twarzy i ostrożne wdechy izolowały przed boleśnie bezpośrednim wdarciem się go do płuc. Zamrugała strząsając z rzęs leciutki szron i rozejrzała się dokoła mówiąc cicho
- Witamy z powrotem - uśmiechnęła się mówiąc te słowa.
Postąpiła parę kroków po skrzypiącej bieli, a tuż obok niej prawie bezszelestnie pojawiła się śnieżny leopard. W oddali zaś którą odcinała przed wzrokiem roziskrzona bielą połać gór oraz ostre słońce, Nivis dał znać z powietrza, że czuwa.
Ostatnia podróż sprawiła, że nie przyglądała się czemukolwiek z zaskoczeniem czy zdziwieniem. To prawda, ogrom oraz piękno robiły wrażenie za każdym razem, jednak teraz wypatrywała jedynie zagrożeń czy tropów i nasłuchiwała.
Słyszała obok siebie kroki i uśmiechała się.
*Większość naszych dni upływa wśród śniegów i lodu. Ciekawe kiedy zatęsknimy za ciepłem i zielenią...*

Łuk który udało jej się wzmocnić przed tą wyprawą dzięki zdobyczy na smoku trzymała oparty o ramię. Za pasem nieodłączne topór i miecz, a w butach w dobrze zabezpieczonych i natłuszczonych schowkach sztylety.
Ubiór przetestowany dzięki wielodniowym marszom wcześniejszej wyprawy i spaniu tam w ciężkich warunkach pod którym miała pancerz sprawiał, że nie musiała się martwić. Ani o pewność utrzymania ciepła, ani też o nieprzemakalność czy swobodę ruchów.
Wszystko sprawdzone i naprawione, kilka dodatkowych szwów świadczyło o odnowieniu ubioru po... kilku dodatkowych dziurach o których nie chciała teraz wspominać, ani też o niewielkich bliznach kryjących się pod strojem.
Jednak wspomnienia niebezpieczeństw i przeżytych walk gdy tu ostatnio dotarli sprawiało iż na jej czole pojawiało się kilka zmarszczek z niepokoju i czujności.
Co tym razem jeszcze mogło ich tu spotkać...
Torba i kilka dodatkowych podręcznych kieszeni czy sakiewek zawierała wszystko co przydało się ostatnio i co mogło się przydać tym razem. Wiedziała, że w sanktuarium pozostało kilka z jej rzeczy. Postanowiła rozważyć czy je zabierać czy wystarczy jej to co zabrała ze sobą teraz.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Czerwone oczy śledziły mroźny krajobraz zza zasłony górskiego kryształu maski. Runy raz po raz dostarczały na twarz świeże powietrze, które wypychało przez zawór wydychany dwutlenek węgla. Sferyczne naramienniki ze skórzanymi pasami spoczywały pewnie na ramionach i z wolna pokrywały się szronem, gdy chłodny wiatr opływał krzywiznę metalu.
Stojąc nieco z boku uważnie śledził połacie zamarzniętego morza na którym spędził ostatnie tygodnie swojej podróżny z Joy.
Myśli krążyły wokół tego nowego zagrożenia i szczątkowych informacji, jakie udostępniła Smocza Straż. Sanktuarium miało pozostać nienaruszone.
Oparł masywna tarczę o lewą nogę i sprawdził czy miecz sprawnie, pomimo mrozu wychodzi z pochwy.
Ściągnął maskę, która rozszczelniła się z sykiem. Pierwszy wdech mroźnego powietrza i widoczna para, gdy ogrzane, wilgotne powietrze opuszczały płuca.
Spojrzał z czułością na czerwonowłosa łowczynię obok. Czekał.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Niedługo po otrzymaniu wiadomości rozpoczęła przygotowania. Nie znała terenu, ale po zapoznaniu się z raportem mogła dostosować swój ekwipunek do warunków, w jakich miała przebywać. Oprócz klasycznego wyposażenia* wzięła ze sobą większy tobołek, w który zapakowała dzienny ubiór na zmianę, kilka zwitków bandaży, ziołową maść, hubkę, krzesiwo, kilka racji żywnościowych w postaci suszonego, przyprawionego mięsa oraz batoników ze sprasowanych z cukrem orzechów. Do tobołka włożyła manierkę z naparem, który miał aromat leśnych owoców oraz woreczek z suszonymi ziołami do zaparzenia. W rzeczach, które spakowała nie zabrakło kubeczka, drewnianej łyżki oraz dwumetrowej, ciasno zwiniętej liny. Nie wiedziała, jak poważna jest sytuacja na lodowym pustkowiu, dlatego wolała zabrać ze sobą rzeczy, które uważała za użyteczne w ciężkich warunkach.
Powiadomiła osoby, które były dla niej ważne - szczególnie jedną. Nie naciskała na towarzyszenie podczas odpowiedzi na wezwanie, ale sama nie zamierzała rezygnować. Zrobiłaby to tylko w momencie, w którym w Siedzibie nie pozostałby żaden z członków Rady lub Egzekutywy. Nie słysząc głosów sprzeciwu, postanowiła opuścić bezpieczne mury natychmiast.
- Jeżeli więcej członków Bractwa nie odpowie na wezwanie, wrócę. - Obiecała.
Spakowana i w towarzystwie Szarego, stanęła w pobliżu drogowskazu. Wyciągnęła do góry rękę i gwizdnęła donośnie, czekając aż Munnin wyląduje na rękawicy. Pogładziła pióra kruka, poprawiła tobołek na ramieniu i opuściła Siedzibę Aiwe, by na miejscu zdobyć mniej lub bardziej wartościowe informacje w oczekiwaniu na członków Bractwa.

Obrazek

Egzekutor przystanęła w milczeniu po przekroczeniu drogowskazu i rozejrzała się. Przy głębszym wydechu z jej ust wydobył się kłąb pary. Kobieta opuściła wzrok na swojego wilczego towarzysza.
- Nie spodoba Ci się to - zwróciła się do zwierzęcia, w którego pamięci mocno utkwiły minione wydarzenia, po czym ruszyła na spotkanie z kimś, kto mógł udzielić jej dokładnych informacji na temat tego, co działo się w okolicy.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

... wielki, połyskujący sopel oderwał się od lodowego nawisu i z cichym świstem spadł tuż obok stojącego przy półce skalnej Trolla. - Do stu pierunów, bez takich mi tu! - warknął rozzłoszczony, gdyż lodowy szpic nieomal trafił w piękną szarotkę, którą właśnie oglądał. Pocmokał chwilę z zachwytem, przyglądając się kwiatu, wpisał coś do notatnika, po czym naciągnął kaptur swojego futrzanego, zimowego kombinezonu i założył plecak, jak zwykle wypakowany różnego rodzaju klamotami.
Poprawił linkę Halinkę, obwiązaną wokół pasa, umocował kotwiczkę Helenkę i ruszył dalej po śnieżnej czapie.

Wydawać by się mogło, że warunki panujące w lodowej krainie są wybitnie nieprzyjazne dla starego asura, lecz Troll, jak zwykle, był doskonale przygotowany na wyprawę. Prócz stałego ekwipunku, w połatanym plecaku miał trochę plastrów suszonego mięsa, nadziewane karczochy, utrzymujące ciepło, saperkę, czekan, opatrunki, termosik z ziołową herbatą, oraz jeszcze kilka mniej, lub bardziej potrzebnych przedmiotów*.

Nic nie mogło zaskoczyć zaprawionego w sztuce przetrwania staruszka... nic, prócz zamarzniętego górskiego strumienia, na którym poślizgnął się, gdy szkicował właśnie przelatującego mu nad głową, pięknie ubarwionego ptaka.
- Niech mnie dolyak zdepcze, czy to Kwiczoł Srebrzo.... oooolaboooogaaa... - dodał tylko przeciągle, gdy zjeżdżał na tyłku w dół strumienia. Prędkość miał niezłą, jako, iż góra, po której szedł, była wysoka i strzelista. Nic więc dziwnego, że gdy z łoskotem wylądował na zamarzniętym jeziorze, jeszcze kilkadziesiąt metrów sunął tyłkiem po lodzie niczym na ślizgaczu.
W końcu wylądował w śnieżnej zaspie tuż przed wejściem do zniszczonego sanktuarium.
- Mój biedny, stary zad. - jęknął i pomasował się po obolałych czterech literach. Otrzepał się ze śniegu i spojrzał na budowlę. - Hm, może mają tu placki po krytańsku. - oblizał się na samą myśl i dziarskim krokiem wszedł do sanktuarium.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Piękne i surowe... jak zawsze - rzekł wojownik, widząc na horyzoncie dumny zarys sanktuarium. Myślami wrócił do jednej z wypraw, gdy to wraz z grupka uczonych Durmanda przybyła tu, aby zbadać kulturę zamieszkujących pobliskie jaskinie dredge'y. O dziwo kretom nie spodobała się ekipa grzebiąca w ich siermiężnych maszynach górniczych... Cała drużyna musiała wycofać się jak najszybciej z jaskiń. Na szczęście znaleźli schronienie w sanktuarium, gdzie zostali ugoszczeni przez Kodan. Gdy tylko Loxley usłyszał na korytarzach gildii o problemach w tej okolicy, od razu wiedział, że musi odwdzięczyć się za ofiarowaną pomoc.
Czym prędzej naostrzył swój wierny topór, sprawdził osadzenie rękojeści buławy i zapakował plecak. Zabrał ze sobą osełkę i pastę do polerowania metalu, aby utrzymać swój oręż w jak najlepszej kondycji. Do tego niezbędne w Dreszczogórach krzesiwo, kilka bandaży i maść na odmrożenia. Nie zabrakło również całego worka suszonego mięsa, które mógł skubać w czasie długiego marszu przez śnieżną zadymę. Potem zarzucił już tylko ciepły płaszcz na swoją stalową, wypolerowaną zbroję i powsadzał w kieszenie jeszcze trochę mięsa, tak na wszelki wypadek.
Po tym ruszył już tylko przez śniegi, gotów na nową przygodę.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daleka, lodowata północ często zniechęcała podróżnych... nie mówiąc już o samych synach Svanirów, których fortyfikacje można było zobaczyć z sanktuarium. Dla Rava i jego siostry to było jak powrót do domu. Chociaż na co dzień mieszkali w Hoelbrak, to większość ich treningu i prace, które wykonywali odbywały się właśnie w dalekich dreszczogórach. Przez niemal dwie dekady życia na dalekiej północy, oraz dzięki magii ich opiekunki, mówcy leoparda Valharanthy nabrali odporności na zimno niespotykanej wśród większości sylvari. Niektórzy nornowie śmiali się,że to właśnie przez to ich ciało jest białe jak śnieg.

Obrazek

Zaraz po wyjściu z drogowskazu Rava wzięła głęboki wdech i przeciągnęła się. Miała na sobie ciepły czarno-niebieski płaszcz podszyty futrem młodych dolyaków i gruby wełniany szal. Lekkie zbrojenia z mithrilu były bardziej ozdobą niż ochroną, ale nie przeszkadzały w poruszaniu się. W kilku wygodnych miejscach miała przymocowane pochewki, w których znajdowały się niewielkie ostrza, opatrunki i kilkumetrowa cienka, mocna linka. - Mimo wszystko... Nadal wolę tę piździawę niż ukrop, jak w maguumie... już nie mówię o pożarach lasu.... - Wzruszyła ramionami.

Rav, który szedł zaraz za nią miał na sobie lekki, mithrilowy pancerz na czarnym płaszczu podszywanym ciepłą skórą, która jednak nie ograniczała jego ruchów. Miał ze sobą dwa krótkie miecze, a w kilku wygodnych miejscach na ramionach, za pasem i przy butach znajdowały się pochwy z sztyletami i nożami do rzucania. Lekko nasmarowane tłuszczem dolyaków wymieszanym z alkoholem, umożliwiały szybkie dobycie nawet w tak niskich temperaturach. - Coś w tym jest. - Odpowiedział siostrze i podszedł do skraju sanktuarium. - Chodź, spotkajmy się z resztą. - Rzucił po chwili i ruszył do miejsca spotkania, a Rava ruszyła za nim.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden gdy zobaczył wezwanie do mroźnych krain nie zastanawiał się długo. Wiedział, że również Kailes będzie chciała tam iść, więc postanowił jej towarzyszyć. Zaczął przygotowywać swoje wyposażenie. Zamówił wcześniej ubiór na zimową wyprawę, który odebrał dosyć niedawno. Czuł, że kiedyś może się przydać taka zbroja.

Wziął swój stary plecak i tam spakował najważniejsze rzeczy: bandaże, bukłak z wodą, trochę suchego pożywienia na drogę. Miał ze sobą również starannie zwinięty lekki śpiwór na szczycie plecaka, usadzony tak, by nie przeszkadzał w otwieraniu go. Umieścił również wewnątrz: krzesiwo oraz podpałkę, gdyby trzeba było użyć ognia, a coś się wydarzyło.
Wziął również drewniany gwizdek, który wydaje głośny pisk w zależności od dmuchnięcia, gdyby trzeba było dać jakiś sygnał dźwiękowy. By nie było za ciężko spakował kilka sznurków oraz zamocował na zewnątrz plecaka starannie zwiniętą linę, a obok niej nóż w skórznej pochwie oraz rakiety śnieżne, tak by mieć szybki dostęp do tych narzędzi. Ekwipunek sam w sobie nie ważył dużo, najcięższy był śpiwór na szczycie plecaka, który można było bardzo łatwo odpiąć w razie awarynej sytuacji.
Oczywiście wziął ze sobą również swój miecz dwuręczny oraz zamocował tak, by nie kolidował z przedmiotem na plecach i był łatwy w dobyciu.

Warden czeka na znak od swojej żony, by wyruszyć w podróż...
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

... drogowskaz błysknął kolejnym błękitnym światłem, a w jego centrum pojawiła siękolejna nowa sylwetka. Maska, i płaszcz zarzucony na cialo skutecznie ukrywały jego tożsamość, zimny wiatr zawiał dawając znak chłodu zapewne każdemu obecnemu. CHłodne klimaty nie przeszkadzały Subortisowi, jednak wiedział że bez dobrego ekwipunku, ciepłego i ograniczonego do paru miejsc by nie przynosił ciężaru daleko nie pójdzie. Wyprawa w stronę terytorium narażonego na działania smoka Jormaga napewno nie jest jakąś zabawą a każdy błąd skaże cie na porażke.

Nekroamnta pod swoim płaszczem miał lekkie skórzane ubranie z wytrzymałego, w miarę cienkiego jednakże dobrze ogrzewającęgo organizm co było zapewne głownym priorytetem. Rękawice zasłaniały jego ręce, a ocieplane buty wydały klasyczny dźwięk gdy kroczył do śniegu w stronę najbliżśzej ściany by móc się oprzećo jej fundament. Ponadto pod płaszczem miał skryte pare kawałków suszoengo jedzenia, specjalne przyrządzone mikstury na te okazje trzy małe fiolki przyczepione do pasa mialy w sobie substancie podobną do napalmu, następnie dwie wzmacnialy cialo jeśli mialby zostać zmuszony do długich ciężkich marszó wykraczajacych po za mo,zliwości ogółu. Po za tym przy jego pasie mial zestaw kilku sztyletów do rzucania, cóż przez ograniczenie był w stanie radzić sobie w tradycyjny sposób zabójcy, co z drugiej strony nie wychodziło mu na złe. Na jego szyi widniał szalik wychodzący z objęc czarnego kaptura o czarnym kolorze. Można powiedzieć że na swoim ciele nie miał żadnego miejsca gdzie móglby przedostać się chłod okolic lub dostać wiatr, gdyby nie jego otwór w masce na prawe oko z którego czerwony połysk obserwował tereny, Na czas oczekiwania zamknął oko i czekal aż cała gromada będzie obecna, oczekiwal w milczeniu, skupiony i bedąć nieco dalej niż większość, jednak mając wszystko na oku.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rozmowa z Wardenem nie była łatwa, tyle argumentów ile musiała mu przedstawić by jej zaufał i pozwolił wziąć udział w wyprawie przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Rozumiała, że się boi o nią i maleństwo,lecz wiedziała też, że nie będzie sama, przecież będzie on i reszta towarzyszy z którymi przeżyła już nie jedną przygodę i mogła im w pełni zaufać.
W przededniu wyprawy, odwiedziła krawcową, której co jakiś czas pomagała i odebrała od niej uszyty specjalnie dla niej pancerz wzmocniony w miejscach newralgicznych gęstą plecionką z kółek ze stali deldrimorskier wszytą między poszczególnymi warstwami odzienia.
Szata zrobiona z miękkiej niebieskiej skóry, podszytej puchem, nie przepuszczała wiatru, ani chłodu, pomimo, że odzienie składało się z kilku warstw ochronnych, było dopasowane idealnie do jej sylwetki oraz elastyczne, przez co nie krępowało ruchów, nawet przy nagłych zmianach pozycji. Głowę miał chronić puchowy kaptur obszyty dookoła ozdobnymi piórami, a ręce ciepłe skórzane długie rękawice przylegające do palców, by miała większą swobodę poruszania nimi. Spodnie, oraz płaszcz pokryte były od wewnątrz miękkim futrem, tworząc idealnie dopasowaną całość szczelnie przylegającą do ciała, natomiast kwintesencją ubioru były ozdobne wysokie buty w kolorystyce pancerza o specjalnej podeszwie z wypustkami by stabilniej chodzić po lodzie. Tak ubrana zjawiła się w sanktuarium wraz ze swoim mężem rozglądając się po okolicy i wdychając mroźne powietrze. Szczelnie okręciła szyję szalikiem, który ostatnio nabyła i dotknęła ręką pasa sprawdzając czy czegoś nie zapomniała.
Wokół talii na ozdobnym pasie oprócz krótkiego sztyletu,który otrzymała po ubiciu Mordemotha, znajdowały się trzy niewielkich rozmiarów sakwy w kształcie czaszek, do których wrzuciła podręczne rzeczy typu bandaże, kompres, środki przeciwbólowe, zioła uśmierzające ból i zatrzymujące krwawienie, pocięte kawałki materiału, kapsułki regenerujące siły, kilkumetrowy sznurek oraz maść ochroną.
Na plecach miała swój ulubiony kostur oraz plecak z podstawowym wyposażeniem typu apteczka, słodycze czy też dodatkowy pled.
- Mam wszystko -powiedziała do siebie wydychając powietrze, które zamienione w parę uniosło się ku górze i lekko się uśmiechnęła, nie było jej zimno, wypowiedziała pod nosem kilka tajemnych słów, a jej skóra pod pancerzem rozgrzała się odpowiednio.
Zerknęła na swojego męża sprawdzając jego uzbrojenie i przytuliła się czekając na pozostałych towarzyszy.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kobieta przybyła od strony śniegowej pustyni, niewidoczna wśród bieli, ubrana szczelnie w futra śnieżnych lisów niemal nierozpoznawalna. Tylko jej oczy błyszczały nienaturalnym błękitem, gdy twarz pozostawała skryta pod białą maską. Nie po raz pierwszy przedzierała się przez zimny puch, sunęła spokojnie do przodu na krótkich szerokich nartach, podpierając się kosturem, na którego końcu błyszczał, błękitny kamień.

Przybyła do Sanktuarium otrzepując z siebie śnieg. Zsunęła maskę i wypatrywała znajomych twarzy. Wyglądała niczym futrzana kulka, zapakowana w ciepłe ubranie, z pełnym plecakiem. Zsunęła narty i przypięła je do plecaka, o dziwo pod nim też tkwiła pochwa z dużym dwuręcznym mieczem. Mimo całego obładowania poruszała się szybko i pewnie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nowy dzień wstawał nad skutym lodem morzem. Naprężenia powstałe w lodowcu sprawiały, że co jakiś czas w różnych odległościach dało się słyszeć głośne trzaski. Dookoła sanktuarium widać było nikłe blaski palących się latarni. Z każdym promieniem słońca przeszywający mróz odpuszczał.

Ze skutego lodem morza wracali ci, którzy w noc i zamieć walczyli w tej krainie. Zmęczeni chłodem, walką oraz czymś jeszcze. Jak cienie bez słowa mijali członków Leth mori Aiwe i skrywali się w zabudowaniach zniszczonego sanktuarium. Część używała drogowskazu w sobie tylko znanym celu. Obok pobliskiej latarni składali wygasłe, dwumetrowe pochodnie i zdawali raport rosłemu Kodanowi, który stał obok palącego się ognia. Gdy nikt już więcej nie wracał Kodan podszedł do członków Leth mori Aiwe.

- Witajcie członkowie Czarnego Ptaka. Jestem Czuwajacy Płomień. Wojownik tego sanktuarium i strażnik płomienia, który widzicie za mną.
Spojrzał po wszystkich obecnych. Jego wzrok na moment zatrzymał się na Mariusie i Joy
- Widzę, ze postanowiliście wrócić tutaj ponownie by nas wspomóc. - schylił swój łeb w dół nieco - to dobrze.
Wojownik ponownie podążył wzrokiem po przybyłych.
-Na początku przedstawię wam sytuację. Znajdujecie się teraz w ruinach jednego z sanktuariów. Znajdujemy się pośrodku lodowego pola, które z każdym dniem narasta. Lodowy Smok podnosi swój łeb na wschodzie i zostaliśmy tutaj by zachować równowagę. Płonący za mną ogień to dar od Kody. Jego moc ochrania to miejsce przed wpływem smoka. - powiódł łapą dookoła - podobne latarnie rozstawiliśmy dookoła tego miejsca. Ich połączona moc zapewnia nam bezpieczeństwo. Każdego dnia my, oraz ci, którzy chcą nam pomagać walczymy by płomienie nie zgasły a sługi Lodowego Smoka dążą do ich zgaszenia. Każdą zgaszona latarnię można ponownie zapalić, gdy przeniesie się płomień z innej, palącej się latarni. Jak się pewnie przekonacie okolica nie jest opustoszała zupełnie.
Podniósł jedna z pochodni i zapalił ją od pobliskiej latarni. Ogień pomimo braku opału był jasny i ciepły. Odganiał chłód tej krainy.
- Ta dwójka - wskazał na Joy i Mariusa - walczyli już tutaj. Powiedzą Wam, kiedy smok zacznie podnosić swój łeb i mrozić krainę swym oddechem. Pod żadnym pozorem nie możecie opuszczać wtedy sanktuarium lub pobliskiej okolicy płonącej latarni.
Wbił pochodnie w śnieg przed członkami Aiwe.
- Proszę Was, abyście zanieśli ten płomień do zgaszonego miejsca. Wystarczy, ze przytkniecie palącą się pochodnię do tworzącego latarnie kotła a ten zapali się i zacznie płonąć coraz mocniej. To ściągnie sługi Jormaga prosto na Was. Musicie za wszelką cenę nie dopuścić do zgaszenia płomienia. Gdy osiągnie on pełna moc będziecie mieli spokój a Niosący Ogień oraz jego uczeń przybędą by was odciążyć i pozwolić powrócić w to miejsce.
Wskazał tuz koło linii horyzontu na południu czarny punkt, który był ich celem.
- Naradźcie się i ruszajcie jak najszybciej. Już czuję jak mróz wdziera się tamtędy.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marius spojrzał po wszystkich i potarł skronie.
- Na całe szczęście przeciwnik tutaj nie jest dobrze zorganizowany. Można go porównać do watach wilków. Rzuca się bezmyślnie na cel i chce go zabić. Możemy natknąć się tutaj na spaczone przez Jormaga wilki, Kodan oraz Quagany. Lodowe wilki poza tym, że ich skóra jest twarda jak kolczuga raczej nie stanowa zagrożenia. Chyba, że ktoś nie pilnuje waszych pleców - spojrzał na Joy i posłał jej lekki uśmiech - Przemienione Quagany na odległość plują i strzelają strzałkami. Uważajcie na nie bo potrafią boleśnie zranić i wyłączyć kończynę w która trafią. Kodanie stanowią największy problem. Są duzi, silni, zachowali zdolności sprzed przemiany. Do tego władają magią Jormaga i swoim lodowym oddechem potrafią zamrozić płonący magiczny płomień Kody. Gdy jest ich więcej mogą przyzwać zamieć. Do tego spotkamy na swojej drodze wirujące tumany kurzu. To chyba jakieś odłamy myśli Jormaga, bo po wyczuciu żywej istoty chcą ją zamrozić lodowym wiatrem a gdy się zbliżą zamrażają każda istotę i zatrzymują w lodowym więzieniu. Wasz umysł będzie się bronił, ale na wszystkich bogów pomóżcie sie wydostać osobie w takim sarkofagu. Te twory z lodowego powietrza można rozbić za pomocą pochodni z ogniem Kody. Ale ta gaśnie każdorazowo.

Przeniósł wzrok na Kae. Ze spokojem zapytał egzekutorki
- Kaeiles. Proszę uważaj na siebie ze względu na swój stan. Twoje umiejętności władania ogniem będą tutaj nieocenione wprost.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Odpowiedziała uśmiechem mężowi i spojrzała po obecnych którzy stawili się tu na wezwanie.
- Rozglądajcie się po grupie - dodała gdy skończył Marius - jeżeli żaden z nas nie będzie miał płonącej pochodni, będziemy mieli problem. Dlatego lepiej by kilkoro je miało. Czasem dostanie się do płonącego ognia jest niezwykle utrudnione. Pamiętajcie jednak, że każdy kto pochodnię ze sobą niesie, może odstawić ją w razie zagrożenia wbijając jej koniec w śnieg czy lód po czym bronić się lub wspomóc innych.
Podeszła bliżej krawędzi rozpadliny lodowej w której połyskiwała zimna i ciemna toń wód i wskazała na nią.
- Nie muszę chyba przypominać, że i tamtędy może wyjść zagrożenie. Nie wspominając o tym, że będzie krucho jeśli utaplacie się w tej wodzie. Szczególnie... - wskazała na ogień - ...z tym w ręku.
Skłoniła się Strażnikowi Płomienia i podeszła do Kae.
- Niestety Twój płomień nie rozpali tych pochodni więc osłaniaj nas jak możesz, ale bez - odwróciła na moment oczy - bez narażania się - dokończyła sięgając po plecak - wybaczcie. Idę po kilka rzeczy.
Ruszyła by przypiąć zostawione wcześniej kolce do butów by było łatwiej poruszać się po lodzie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zbliżyła się do Joy i Mariusa, po czym ubrała na buty krótkie narty. - Wezmę pochodnię, jednak nie jestem wprawiona w bezpośredniej walce, czy będziemy szli jedną grupą, czy tez podzielimy się na mniejsze?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości