Las Cieni

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

*przyspieszył kroku słysząc okrzyki. wpada na polanę, zauważa bestię. Szczerzy kły w groźnym uśmiechu* Zaczęliście beze mnie! *krzyknął, posyłając błyskawicę w głowę potwora*
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Las był dzisiaj wyjątkowo niespokojnym miejscem. Miała nadzieję przetestować jedno z zaklęć odnalezionych w niedawno odpieczętowanym grimuarze. Ze względu na obecną tutaj cienką zasłonę, granicę między sferami przywołanie tej istoty nie sprawiło by zapewne większego problemu. Ponadto pierwszy kontakt zawsze jest niebezpieczny. Nie można mieć pewności czy stworzenie podporządkuje się woli maga. Cóż, nie wszystko potoczyło się po jej myśli. Nakreślając krąg ochronny wewnątrz którego miał zmaterializować się demon usłyszała dziwne, drażniące wrzaski. Nie zwróciła by zapewne na to uwagi, wszakże nie było to nic nowego. Nie mogła jednak przeprowadzić rytuału, nie mając pewności czy będzie w stanie go dokończyć. Wypowiedziała słowa inkantacji. Z onyksowych okręgów wyłoniły się cztery szkaradne istnienia.

-Patrzcie państwo! Potężna uczennica Elin prosi nas, małe plugastwa o pomoc.

-Kontrola *mruknęła, wyciągając rękę w stronę przyzwanych stworzeń*

Czerwone, kpiące ślepia zasnuła fiołkowa mgła. Ruszyła, kierując się w stronę miejsca, z którego dobiegały odgłosy. Ujrzała grupę ludzi, staczających walkę z dosyć nietypową, nawet jak na standardy tego miejsca istotą. Szkarady rzuciły się na obleśne monstrum.

Fragor Maximus *Delikatny szept opuścił usta młodej kobiety*

Przyzwane stworzenia rozpadły się w karmazynowej eksplozji.
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nagle gdy wiatr się zerwał zaczął padać gęsty deszcz była to prawdziwa ulewa!Towarzysze mocniej zacisnęli rękojeści mieczy i toporów.Tethil nastawił już swoje sztylety, jęknęły coraz bardziej zawilgocone cięciwy łuków a Sweex począł szeptać swe zaklęcia. Pojawił się Skadrax,przerażony ogromem koszmaru, przed którym stanęli. Wszyscy zamarli w pół oddechu, z szeroko otwartymi gębami, gdy bestia skoczyła w powietrze.


Bestia wyprężyła potężne macki i wybiła się dobre kilka metrów w górę. Spadła między zgromadzonych w pobliżu towarzyszy jak kataklizm. Ziemia aż zatrzęsła im się pod stopami, kiedy ważące tyle co bojowy rumak cielsko.Trudno było posądzać te chaotycznie poskładaną kupę mięsa o myślenie, ale fakt pozostawał faktem, że miejsce wybrała idealnie.Kula mięsa uniosła się na moment na swoich mackach ukazując wszystkim znajdujące się pod spodem jej bezkształtnego cielska, dwie okrągłe paszcze, wielkości koła od wozu, najeżone na okręgu ostrymi, zębami. W środku jednej z głów,znajdował się nie wiadomo skąd dzik ,owinięty obślizgłym, wciągającym go powoli do środka jęzorem. Teraz już wszyscy wiedzieli, co ich czeka, jeśli zawiodą w tej walce.

Bestia na powrót opadła na ziemie i bez żądnego ostrzenia wystrzeliła kilkanaście macek w rożnych kierunkach. Dwa potężne odnóża uderzyły w pnie drzew tuż obok głów towarzyszy.

Dokan i Sweex musieli ratować się upadkiem i już na ziemi odtoczyli się poza zasięg macek. Star przyjął potężny cios, po którym odleciał ze dwa metry do tyłu, i upadając na plecy przy czym wszystkie jego iluzje nagle zniknęły,a Tethil... cóż,Tethil miał najmniej szczęścia.

- Ratunku! Pomóżcie! Wyciągnice mnie stąd! -*Krzyczał*

Jedna z macek uderzyła go prosto w pierś. Inna okręciła się wokół nogi. Ostatnim wysiłkiem odciął trzecią, atakującą jego głowę, ale i za to przyszło mu zapłacić. Z odciętej kończyny chlusnęła żółtawa, lepka substancja, która natychmiast poczęła wżerać mu się pancerz i ciało na ramieniu, powodując potworny ból. Tethil miał okazje obserwować i poczuć, jak żrąca maź wypala dziurę w pancernej płycie, chroniącej ramię. Tylko zahartowanemu, przyczajonemu do walki umysłowi nie zwariował. Czuł jak potwór wciągał go z ogromną siłą w kierunku paszczy, jednoczenie udało mu się wbić sztylet między dwa spore kamienie zakopane w ziemi i teraz trzymał się go kurczowo, napinając przy tym wszystkie mięśnie w próbie wyrwania się z uścisku kilkukrotnie cięższej poczwary.

- Pomocy! Odciągnijcie mnie od tego! –*Wołał*

Zdawało się, że bez pomocy towarzyszy jego los jest przesądzony. Tyle, że każda taka próba, oznaczała dostanie się w zasięg wciąż szyjących i młócących dokoła macek bestii...
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skadrax widząc pobratymca wleczonego w kierunku najeżonych zębami paszcz rzucił się naprzód, w biegu kreśląc symbole glifu przywołania. Zakończył rytuał gniewnym okrzykiem, mającym zwrócić uwagę bestii, ale efekt kompletnie go zaskoczył. Kamienny golem, zamiast emanować znajomą, pokrzepiającą energią, wydzielał z siebie obcą moc. Zdumiony nie zwolnił kroku i spróbował posłać sługę w kierunku potwora, samemu kierując się w stronę słabnącego Tethila. Potrząsnął głową, zostawiając wyjaśnianie tego incydentu na później. Żywiołak, mimo jego największych starań, nie ruszył się z miejsca. Warknął zirytowany. Na szczęście potwór zainteresował się jego tworem, dając mu czas na wbicie nasyconego energią sztyletu w mackę ciasno oplatającą Tethila. Bestia na chwilę poluzowała uścisk, co dało Tethilowi czas na wyślizgnięcie się z jej objęć. Golem miał mniej szczęście. Impet macek rozbił go na kawałeczki, posyłając ostre odłamki w kierunku pozostałych walczących.
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dokan szedł w stronę potwora kręcąc mieczem młynek nad głową, próbując zdezorientować potwora. Mogłoby to odnieść skutek gdyby nie to, że potwór nie miał oczu. Pierwsze trzy macki lecące w jego stronę odciął jednym wprawnym ruchem ręki. -Odetnijcie mu wszystkie macki wtedy nie powinno być trudne dostanie się do tych jego łbów. Bez nich już sobie nie poradzi.- Uśmiechnął się paskudnie i zaczął przedzierać się przez gąszcz macek.
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daleko poza wielką wrzawą
Chmurne niebo, coraz niżej i niżej schodziło, jakoby chciało się złączyć z wilgotną glebą. Pokonać tą wieczną, nieprzeniknioną granicę. Powoli, powoli, zaczęły spadać pierwsze, jeszcze nieśmiałe krople. Deszcz był pewien. Za to niepewny był los pewnego młodego Mesmera, który niepewnym krokiem zbliżał się do granicy, zapewne niebezpiecznego lasu. Widać było tylko pierwsze pnie, jeszcze dumne spoglądające poza granicę. Resztę skrywała czerń. Tylko potężne korony niknęły w chmurach. Las Cieni był cichy i spokojny. Żadnego światu wiatru, ani jeden ptak nie oświadczał swojej obecności.
Ten skraj lasu był cichy. Spokojny. Trochę za cichy i za bardzo spokojny

Mesmer wprawnym ruchem stworzył przeciął powietrze potężnym, dwuręcznym ostrzem. Akcji towarzyszył krótki, Głuchy świst, po czym pojawiła się dokładna kopia Rastina. Wygląd niemal identyczny jak pierwowzór, tylko była jedna, jedyna niezauważalna różnica. Oczy prawdziwego Rastina, choć ciemne, zawsze lśniły tym blaskiem ciekawości. Klon oczy miał matowe, bez żadnego szczególnego wyrazu. Mesmer obejrzał dokładnie swoje dzieło, podpierając się lekko na rękojeści miecza, który niemal niezauważalnie lawirował nad ziemią. Kopia wpatrywała się w stwórcę, czekając na cokolwiek.

-To co, wchodzimy, prawda? *Mówiąc to, Mesmer zgrywał postać znudzoną, którą nie ziębi, ni grzeje. Jednak głębiej trochę się wahał. Co tam mogło być? Co tam się działo? Co można było tam znaleźć? W jednej chwili dwuręczny miecz obrócił się wokół własnej osi, poszybował do góry i… Trafił Rastina. W czoło.* Usta tylko niezauważalnie podniosły się w ironiczny uśmiech, po czym całą postać przeszyła wielka rysa. Podobna do wielu innych rys pojawiających się na pękniętych lustrach. Z wolna, cały obraz Mesmera obsunął się, jeszcze bardziej krusząc, uwalniając piękne, fioletowe refleksy światła. I przed lasem został sam, jedyny i prawdziwy Tis. Chwycił ciemne ostrz w obie ręce, poprawił uchwyt i tak jak stał, tak pewien siebie wbiegł w ciemna ścianę lasu. Nie bacząc na małe mrzonki strachu, nie spoglądając w tył, podbiegł pędem szukać przygód w nieznanym.

I tylko między kroplami leniwego deszczu, dało się słychać inwokacje Mantry Odzyskiwania…
aiwe_database

Re: Las Cieni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Starprowler ocknął się w momencie, jak potwór był atakowany przez resztę bractwa. Liczne ataki zadały mu znaczące obrażenia. Wykorzystując odwrócenie tyłem napastnika, Sylvari wezwał moc i stworzył 3 idealne klony. Każdy z nich dzierżył dwuręczny miecz. "Zmiećcie tą maszkarę z powierzchni ziemi. Po czym ruszył wraz klonami wprost na nią.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość