Zagubione dusze

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Blask miasta widać już było z daleka dla osób idących wytartym już nieco szlakiem w kierunku Złotego Miasta. Tarir - zapomniane miasto należące do rasy Exalted, teraz stało otworem co wydawało się dość niecodziennym widokiem. Przepiękne zdobione złotem mury mieniły się wspaniałym blaskiem, gdzieniegdzie pokryte warstwami mchu, bądź innego rodzaju roślinności. Wokół tańczyły malutkie światełka, niektóre to po prostu część magii tego miejsca, aczkolwiek zdarzały się również świetliki. Miasto było wysokie i zdecydowanie przygotowane na ewentualne ataki. Północna brama Tarir była otwarta i stało w niej trzech mieszkańców Złotego Miasta uważnie obserwujących kolejne nowe osoby przybywające do tego miejsca. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku, lecz jeżeli ktokolwiek przyjrzał się złocistym zbrojom, mógł zauważyć, że w mieście panuje jakieś poruszenie.
Tym bardziej dziwnym widokiem dla przybyszy była dwójka dzieci stojąca obok dość sporej ognistej wiwerny i wyraźnie kogoś wypatrujących. Co więcej obok nich stał dość spory druidyczny duch wpatrzony w dal.

Rudowłosa dziewczynka stała w miejscu i głaskała wiwernę, która najwyraźniej nie zamierzała zrobić jej krzywdy, a wręcz się do niej łasiła. Widząc jednak powoli zbierającą się grupkę przy północnej bramie była zmuszona zaniechać pieszczot na zwierzęciu i powoli skierować wzrok w ich stronę. Spojrzała na brata wyraźnie zaniepokojona.
-Dzielni Panowie i Panie się zbierają! Zaraz... - urwała przytykając dłoń do czoła aby przyjrzeć im się bliżej z oddali.-Gem?! Dlaczego przyszli sami Panowie?! Nie bawię się... jestem jedyną dziewczyną! Znowu... - mruknęła oburzona i splotła ręce na piersiach, po czym z równie wielkim wyrzutem spojrzała na wiwernę. -Ty mi też nie pomagasz Ignizorze! Jestem oburzona... może jeszcze jakaś Pani przyjdzie... - stwierdziła widząc, że coraz więcej osób zbierało się w Tarir. A zatem była dla niej nadzieja.
Bohaterowie natomiast powoli docierali już w komplecie, niektórzy spotkali się po drodze, inni dopiero na miejscu, ale większość z nich dotarła w podobnym czasie, i słyszeli oburzenie małej dziewczynki. Oprócz Daimona, który po drodze natknął się na kilka bardzo ciekawych okazów zwierząt i po prostu nie mógł się oprzeć, aby im się nie przyjrzeć bliżej. Reszta jednak była już na miejscu i czekała na powoli pojawiających się na horyzoncie spóźnialskich. Dzieci bardzo wyróżniały się w tym miejscu, gdzie nie często zdarzało się napotkać kogoś z ich rasy, zazwyczaj było to miejsce przeznaczone dla złocistych istot przypominających zbroje - a nie ludzi, i to dodatkowo w ich wieku. Na oko można było im dać nie więcej niż 12 lat, obydwoje byli rudzielcami, i mieli niebieskie oczy. Właściwie to tyle jeżeli chodziło o cechy charakterystyczne tej dwójki. Jak na dzieci będące w dżungli pełnej niebezpieczeństw, trzymali się zaskakująco dobrze.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stawiając kroki w Tarir, Marsus szukał wzrokiem swoich zleceniodawców. Wnioskując z pisma, powinna to być dwójka Sylvari. Nikogo takiego jednak nie było w pobliżu. Wtedy popielec zauważył dwójkę najzwyczajniejszych ludzkich dzieci, wyglądające jakby na kogoś czekały. Zaraz...dzieci? W Tarir? Na terenie, które jest praktycznie strefą wojenną przeciwko armiom smoka? Samo miasto jest regularnie atakowane przez Mordremy, na pewno nie jest to miejsce dla dwójki maluchów.
Zbliżył się do nich ostrożnie, w końcu wiedział jak ludzkie dzieci reagują na popielce.
- Hej dzieciaki. Gdzie jest wasz opiekun? Nie wiecie że nie powinniście się oddalać od niego w tak niebezpiecznym miejscu jak to? - zapytał patrząc z góry na dwójkę rudzielców oraz ich udomowioną wiwernę.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tarir - przepiękne złote miasto w samym sercu Maguumy. Miejsce, o którym Beppe słyszał jedynie z opowieści - teraz sam miał okazję podziwiać urok tego miejsca. Podczas wcześniejszej wędrówki po terenach dżungli nie był w stanie dotrzeć na tereny rasy Exalted. Teraz jednak czuł się lepiej. Bezpiecznie i bez większych komplikacji przebył całą drogę w towarzystwie pająka Majeranka, kruka oraz kilku wesołych Popielców, którzy zgodzili się wspomóc nierozgarniętego Sylvari w ciężkiej wyprawie. I tak oto znalazł się tutaj. Na złotej posadzce, otoczony złotymi murami i złotymi mieszkańcami. Stał przy wejściu oczarowany widokami. Nie wiedział, gdzie skierować wzrok - miasto było ogromne, wręcz przytłaczało. Odpływał powoli, zapominając kompletnie o celu wizyty. Na ziemię sprowadził go kruk, który siedząc na ramieniu właściciela, zaczął ciągnąć jeden z jego listków. Właściciel, brutalnie wyrwany ze świata marzeń, skarcił ptaka wzrokiem, po czym zerknął na coś, co kruk uznał za dosyć istotny element krajobrazu. A był to Popielec. Dosyć charakterystyczny Popielec, którego z żadnym innym pomylić się nie dało. Do tego dwójka dzieci. Tylko skąd tu one? Z zainteresowaniem podszedł nieco bliżej całej trójki, a za nim podreptał Majeranek.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gem stał z założonymi rękami za głową i przyglądał się jak siostra pieści wiwernę. -Jakoś nigdy za tą bestią nie przepadałem. -pomyślał i uśmiechnął się mimowolnie, tak jakby coś mu się przypomniało ale sam nie był pewien co. Gdy Ini zaczęła się użalać nad tym ze jednak nie przyszły żadne panie uśmiechnął się jeszcze szerzej. -Jesteś taka wybredna. -powiedział zaczepiającym tonem chcąc się z nią podrażnić.-Powinnaś się cieszyć że w ogóle ktoś przyszedł nam pomóc. -dodał i wyszczerzył się ukazując białe ząbki. Po chwili sam popatrzył w stronę nadchodzących istot. Gwizdnął przeciągle. -No, no kogo my tutaj mamy? -mruknął pod nosem i zaczął przyglądać się podchodzącemu popielcowi. Gdy ten zaczął wypytywać ich o opiekuna opuścił ręce, skrzyżował je na piersi a następnie zmarszczył brwi i zrobił pochmurną minę. -Nie powiem panu. -powiedział niemiło nie przejmując się wcale tym że osobnik był dużo większy od niego a na dodatek popielcem. -Przyszedł pan nam pomóc czy wypytywać się o naszych opiekunów? -Zapytał już milej ale dalej nie ustępował przybyszowi pola.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Odziany w pełen płytowy pancerz mężczyzna przemierzał powolnym krokiem uliczki Tarir, czasem ogniskując na dłużej swoje surowe spojrzenie, którym wyglądał spod hełmu na mijających go przechodniów, ale nigdy nie zatrzymywał się z tego powodu, nawet na chwilę.
Gdy zaś zauważył znajomą postać Marsusa zbliżył się do niego z wolna i unosząc przyłbicę w górę, uśmiechnął się zawadiacko do rosłego czarzyska, prezentując tym samym swoją zarośniętą i pooraną przez blizny twarz, co ciekawe całkiem zignorował przy tym obecność dzieciaków jakie pałętały się obok - No, no...kogóż to moje oczy widzą...przynajmniej w razie gdy okaże się, że przebyłem całą drogę na daremno, nie będę musiał pałętać się po tym zadupiu sam -
Vanthel zerknął w końcu na dzieciaki i widząc ich wyrazy twarzy, "poczęstował" ich oczy paskudnym grymasem. Chciał też coś oznajmić w ich kierunku, ale wstrzymał się i znów przeniósł wzrok na Marsusa - To te bachory z ogłoszenia? Wyglądają na jakieś...takie podejrzane, co nie? -
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon w końcu doszedł do miejsca spotkania, w którym miał zastać ową dwójkę z zleconego zadania. Miał nadzieję, że nie spóźnił się, ale po drodze była masa ciekawej fauny, której jednak musiał się przyjrzeć. Wyśledził szybko wzrokiem grupkę podróżników stojącą obok dwójki dzieci i wiwerny. Jeśli dobrze pamiętał adresatem listu była dwójka ludzi, a ich pisownia była straszna. Ba! Nawet potworna idealnie pasowała do dzieci, łowca skierował się więc w stronę grupy. Tam niedaleko przystanął obok człowieka odzianego w płytową zbroję i tak czekał.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Fezz powoli się zbliżał do miejsca, gdzie mieli spotkać dwójkę dzieci, nadawców dziwnego ogłoszenia. Krok Asury był charakterystyczny, rzucający się w oczy przynajmniej. Powolny i ciężki, w dodatku zdawał się kuleć na prawą nogę. Z pozoru nie różniła się od lewej, lecz w palce wystające z otworów prawego buta były zdecydowanie ciemniejsze niż koloru skóry Fazy. Dodatkowo jeszcze Asura korzystał z długiego karabina, długiego niemalże jak on sam, niczym z kostura opierając na nim część ciężaru ciała i stukając kolbą o podłoże jakby obwieszczając swoje przybycie.
-Chodź TTR...jesteśmy na miejscu.
Rzekł Fezz do podążającego za nim metalowego towarzysza i zbliżył się w kierunku zbierających się towarzyszy i członków gildii.
-Excelsior.
Powitał ich cicho, niemalże jakby chciał, aby nikt go nie dojrzał, a tym bardziej usłyszał. Zaraz potem baczne spojrzenie asury wylądowało na dzieciach oraz ich...pupilu. Ten ostatni zdecydowanie nie przypadł do gustu Asurze, który otworzył szerzej oczy i cofnął się wyraźnie zaniepokojony widokiem niebezpiecznej, choć udomowionej na pierwszy rzut oka bestii.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Asura leżał sobie na jednej ze złotych budowlo, niopodal miejsca spotkania. Zjawił się tam już jakiś czas temu, po prostu nie chcialo mu się wcześniej ujawniać. Gdy grupka zaczęła robić się coraz większa, w końcu postanowił zejść. Znikł, tylko po by chwilę później pojawić się przy grupie, siedząc na kamieniu znajdującym się nieopodal.
- Cześć. Co tam? - Rzucił wesoło do grupki.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W Tarir czekała przygoda, a przygodą była sama podróż do Złotego Miasta.
Marlowe obserwował wszystkich idących przed nim wędrowców, jeden z nich nosił zbroję którą znał nazbyt dobrze. Jakiś Seraf postanowił opuścić przytulne mury Divinity's Reach i zjawić się w środku Maguumy, co samo w sobie było dość ciekawe.
Najbardziej jednak wzrok Isaaca przykuło samo Tarir, jego mury, kolumny i budynki. Instynktownie wyszukiwał miejsc do wspinaczki, oceniał odległości do skoków, miał ogromną ochotę pobiegać po tym mieście, poznać je w pełni, od najniższego poziomu po szczyty dachów.

Był tutaj jednak z innego powodu.
Zbliżył się na tyle by usłyszeć rozmowę popielca i tego rudego dzieciaka. Zdjął z głowy kaptur odsłaniając twarz. Nie podobało mu się by dwójka dzieciaków przebywała tak głęboko w Maguumie, a w dodatku w towarzystwie wiwerny. Bardzo podobna bestia chciała go jeszcze dzień wcześniej zjeść.
- Zawsze możemy zapytać miejscowych co te dzieciaki tutaj robią. - Zwrócił się do popielca, jego pomysł z szukaniem opiekunów wydawał się mimo wszystko najlepszym wyborem.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wiwerna cofnęła się nagle kiedy Marsus zbliżył się do dzieci, i stanęła między nim a rudowłosą dziewczynką, która słysząc jego pytanie, odpowiedź jej rudego brata, a potem komentarz wielkiego Pana w zbroi, a potem kolejną osobę zdziwioną widokiem dzieci w Maguumie była wyraźnie oburzona. Skrzydlata bestia warknęła nagle w stronę popielca i wyglądała jakby miała zaatakować, ale rudowłosa dziewczynka, złapała wiwerne, która na widok tylu osób górujących nad nią i dzieciakami wyraźnie była niezadowolona, dlatego dziewczynka trzymała Ignizora za szyję.
-Widzisz Gem?! Mówiłam, że tak będzie! Jak zwykle pytają co tu robimy, że jesteśmy mali i powinniśmy mieć opiekuna! Zawsze to samo! I Ignizor się denerwuje... - powiedziała oburzona i zwróciła się teraz do grupki przed nią.-Chcecie wiedzieć dlaczego jesteśmy tu sami! A no dlatego! - fuknęła i zamknęła oczy. Nagle druidyczny duch, który stał obok nich zafalował i rozpłynął się. To jednak nie jedyna nowość, nagle dwójka dzieciaków zamigotała. I nie chodziło tu o błysk magii. Ich ciała jakby przestały być materialne i teraz stojący najbliżej nich popielec, jak i cała reszta mogli zauważyć, że byli wstanie przejrzeć wzrokiem przez ich niematerialne ciała. Były duchami, lecz zdecydowanie nie wyglądali na takie typowe Askalońskie duchy. Rudowłosa patrzyła oburzona na twarze wszystkich zgromadzonych. -I teraz pewnie tym bardziej sobie pójdziecie, bo po co pomagać duchom... w końcu są "podejrzani" - wymamrotała nieco mniej zawzięcie i skrzyżowała ręce na piersi odwracając zbolały wzrok w kierunku Serafa, który wyraźnie nie przypadł jej do gustu swoim niemiłym nastawieniem.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wyglądało na to że Marsus jako pierwszy dotarł do złotego miasta oraz zleceniodawców ogłoszenia. Nie minęło jednak dużo czasu kiedy zaczęli pojawiać się inni członkowie Bractwa. Większość znał, lecz pojawiło się też kilka nowych dla niego twarzy. Skinął głową każdemu z osobna na powitanie. Kiedy Vincent podszedł do niego i zapytał się o dzieci, popielec warknął jedynie w odpowiedzi.
- Tak podejrzane, na ile może być para ludzkich szczeniąt pośrodku terenu, który jest polem bitwy ze Starożytnym smokiem. - Zwrócił głowę z powrotem do dzieci, lecz zanim zdążył coś dodać, pokazały one swoje prawdziwe formy. Popielec jednak nie ruszył się z miejsca, czujnie obserwując zjawisko. Nie wyczuwał ani krztyny magii klątwy Foefire, lecz nigdy nie należy tracić czujności podczas kontaktu ze zmarłymi.
Kiedy dziewczynka obrażonym głosem przedstawiła im sytuację, Marsus podszedł bliżej i uklęknął przed nią. Dzięki temu jego pysk był teraz mniej więcej na poziomie twarzy dziewczynki.
- Zdajesz sobie sprawę że para duchów jest mniej podejrzana od dwójki samotnych dzieci, co? A teraz przestań się dąsać. Nikt się nigdzie nie wybiera, dopóki nie wytłumaczycie w jakim celu zamieściliście to ogłoszenie. - Powiedział spokojnie, przypatrując się duchowi swoimi bladymi oczami.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Świetnie, małe podejrzane bachory zmieniły się w małe złośliwe duchy! To robi się coraz ciekawsze - Vanthel uśmiechnął się złośliwie do małych kreaturek i przyjrzał się im uważnie. Niewiele jednak robił, ograniczając się przez jakiś czas do prowokacyjnego przyglądania się istotom, aż mruknął pod nosem zjadliwie gwoli pytania Marsusa ku nim - Tak, ciekawe co jeszcze przed nami zatailiście... -
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Hmm... Ciekawe. - Powiedział bardziej do siebie, niż do kogoś obok. Zaskoczył z kamienia i ruszył ku rudemu duchowi. Obserwował jednak wiwernę, by być przygotowanym w razie czego na unik.
- Zawsze chciałem to zrobić. - Powiedział do chłopaka, po czym wsadził mu rękę w brzuch.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zdawać by się mogło, że jedyną reakcją Asury na widok niezwykłej zmiany dzieci w duchy jest zrobienie wielki oczu i cofnięcie się o dwa kroki wstecz. Nic poza tym nie rzekł w przeciwieństwie do reszty towarzyszy ani też nie zadał żadnego pytania tylko obserwował, gdy już uspokoił się, a jego oczom nie groziło wypadnięcie z oczodołów i potoczenie się, aż do najbliższego otworu stanowiącego jamę jakiegoś ogromnego żuka. Ba, nawet podszedł niebo bliżej postukując kolbą karabinu o złotą platformę, aby przyjrzeć się bliżej temu niecodziennemu zjawisko jakby para dzieciaków miała być zaraz obiektem debaty akademickiej w jednym z kolegiów w Rata Sum.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nie wtrącał się do rozmowy, widząc, że reszta zbiorowiska wystarczająco męczy dwójkę dzieciaków pytaniami. A samo zbiorowisko powiększało się z każdą chwilą. Sylvari przyglądał się wszystkim z ubocza, oceniając stan grupy. Ludzie, Asury, Popielec, żadnego Norna i tylko jeden drewniak - on sam. No ładnie. Jednak nie czas przejmować się faktem, że jest się jedynym Sylvarim w towarzystwie, czas zainteresować się samymi pracodawcami, którzy okazali się..duchami? Musiał przyznać, że to ciekawy zwrot akcji - duchy dzieciaków, druidyczny duch i udomowiona wiwerna imieniem Ignizor. I to chyba Ignizor zebrał najwięcej uwagi sylvariego. Nie dość, że imię skojarzyło mu się z pewnym Popielcem, to jeszcze był to dosyć niebezpieczny stworek, a mimo to udomowiony. Słyszał o takich przypadkach oswojenia dzikich dziwadeł z Maguumy, a teraz miał jedną przed sobą i zastanawiał się, czy i on będzie miał szczęście jakiegoś zwierza z dżungli podkraść. Nie odzywał się w dalszym ciągu, podpierając się o jedną z pozłacanych ścian i słuchając, co para rudych duszków ma do powiedzenia.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości