Namiot Bractwa w obozie Resolve

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Pośród wielu namiotów w obozie Paktu w Silverwastes, można zobaczyć jeden, ciemny. Jest to namiot poświęcony Bractwu Leth mori Aiwe. To w nim mają się zbierać, planować i odpoczywać członkowie Bractwa, którzy pragną zaangażować się w walkę z Mordremothem.

Namiot postawiony został na planie koła. W okół okrągłego filaru po środku ustawione są przeróżne beczki i skrzynie z zaopatrzeniem, a także wielki stół ze stolikami. Obok nich tablice z planami, projektami i ogłoszeniami. Ciemne płachty namiotu są dla niektórych dosyć złym pomysłem, gdyż przez to w środku jest cieplej. Zwieńczone są zieloną latarnią. Przed wejściem ustawiony jest sztandar z godłem Bractwa.
Znajduje się tu parę materaców, w razie gdyby ktoś chciał odpocząć. W skrzyniach znajduje się m.in pożywienie, woda i inne środki niezbędne do życia, a także narzędzia i częściowo amunicja.

Namiot, i tym samym cały obóz, zostały połączone z Siedzibą Leth mori Aiwe nową bramą asurańską, by ułatwić przepływ ludzi i środków. Pilnowany jest przez dodatkowych strażników, gotowych w każdej chwili zamknąć połączenie, w razie, gdyby sytuacja w Silverwastes wymknęła się spod kontroli, i zagroziła Siedzibie.

Obok namiotu znajduje się kawałek ziemi, wydzielony jako lądowisko dla pojazdu Bractwa - Stalowego Orła.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Deffi pilnowała rozstawiania namiotu od samego początku. W końcu jeżeli Leth mori Aiwe na prawdę miało dołączyć do ofensywy przeciwko Mordremothowi, ktoś musiał tego dopilnować. Ona już od kilku tygodni znajdowała się na miejscu, w Camp Resolve. Do tej pory nie jako reprezentantka bractwa, a jako zwykły najemnik w krewe badającym szczątki mordremów. Teraz to mogło się zmienić. Mogła z dumą reprezentować bractwo i tak własnie robiła.

Gdy namiot został postawiony asurka przyszła do niego ze skrzynką pełną papierów. Postawiła ją na ziemi, założyła łapki na biodrach i rozejrzała się z dumą dookoła. - Więc to się dzieje na prawdę. W końcu Leth mori Aiwe dołączy do walki w pełnej okazałości... - Powiedziała cicho do siebie i spojrzała na puste jeszcze tablice, a następnie na skrzynię którą przyniosła.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Arkaniczne oczko A.L.F.R.E.D.a w końcu odnalazło czarny namiot, a przed nim sztandar z odpowiednim herbem. Po tym skierowało się na golema obok.
-*piiip* - zaczął owy golem - Cel-dostarczony-do-kwestiowanego-miejsca *bip bip* Zapytanie-zrealizowane *pip* Misja-wypełniona
-Jednostka-dziękuje-za-zaprowadzenie-jej-do-wyznaczonego-celu *pip-pip*
W tej chwili A.L.F.R.E.D. spojrzał na pomocną jednostkę obok tak, jak jeszcze nigdy nie patrzył na żadną inną.
-Jednostka-jest-naprawdę-bardzo-wdzięczna-jednostce-za-pomoc *pipu*
-Golem-wykonał-polecenie *bip*
-To-wiele-dla-jednostki-znaczy *pipu*
-Synchronizacja-konstruktów-jest-podstawowym-aspektem-w-konserwacji-tego-obozu *bip*
-Jednostka-wie *pipu* I-wielce-docenia-twoje-oddanie *pipi*
-Natrafiono-na-niezidentyfikowane-słowo *beeep* "Twoje" *pip*
-Jednostce-to-nie-przeszkadza.
Dwa golemiki stały tak chwilę przed namiotem, po czym pomocny golem obrócił się:
-Czas-wrócić-do-bazy *trrr* Zlokalizować-miejsce *pip* Stacja-Peacemakerów *tr-tr-tr*
-Jednostka-prosi-o-zaczekanie *bep*
-*pip*
-O-wygospodarowanie-jednostce-jeszcze-kilkudziesięciu-sekund *pipu*
-*beep* Wprowadź-zapytanie *pip*
-Jednostka-chce-powiedzieć-że-... - tutaj A.L.F.R.E.D. zamilczał na chwilę, słychać było pracujące wewnątrz mechanizmy - ...-jednostka-ma-dziś-pancerz-w-wyjątkowo-dobrym-stanie *pipu*
Drugi golem mierzył A.L.F.R.E.D.a arkanicznym oczkiem. Odgłosy z jego wnętrza wskazywały na dokładną analizę podanych sformułowań. W końcu odezwał się
-*trrrr* Uwaga-zarejestrowna *pip* Potwierdzenie-przez-inną-jednostkę-dobrego-stanu-konserwacji-powłok-zewnętrznych *bep*
-Jednostka-chciałaby-zapytać-czy-terminarz-przewiduje-czas-niezagodospodarowany *pipi*
-*bep* Czy-to-oficjalne-zapytanie?
-Jednostka-chciałaby-spędzić-go-z-jednostką *pip* - A.L.F.R.E.D. zmniejszył odstęp między sobą a golemem - Jednostka-chciałaby-z-jednostką-rozwinąć-program-osobowościowy *pip*
Zapadła krótka cisza, zakłócona przez szum instalacji wewnątrz golema.
-*trrrr* *pip* *trrrr* Natrafiono-na-niezidentyfikowane-zapytanie *piiip* Jednostka-nie-ma-wbudowanego-programu-osobowościowego
A.L.F.R.E.D. zamrugał dwa razy swoim arkanicznym oczkiem.
-Jednostka-jest-pewna?
-*pip*Odpowiedź-pozytywna.
-Jednostka-chce-zauważyć-iż-prawdopodobieństwo-że-jednostka-nie-wie-o-wbudowaniu-danego-programu-jest-wielce-wysokie *pipu*
-Odpowiedź-negatywna *trrr* Prawdopodobieństwo-nie-posiadania-programu-obowościowego-równe-jest-99.09% *pip*
A.L.F.R.E.D. zastanowił się dłuższą chwilę.
-Czy-jest-możliwe-spotkanie-jednostki-raz-drugi *pip*
-Jednostka-musi-wypełniać-swoje-obowiązki *pip* Pomocna-interakcja-z-innymi-konstruktami-w-celu-zwiększenia-kooperacyjności-obozu-jest-wskazana *bep*
-Więc-jeśli-jednostka-będzie-potrzebowała-pomocy-może-się-zwrócić-do-tej-jednostki *pipu*
-Do-każdej *trrrr* Czas-na-zapytania-upłynął *tr-tr-tr* Jednostka-musi-wrócić-do-stacji *pip* Pozostało-37-sekund-do-synchronizacji-danych *pip*
Powiedziawszy to, golem odwrócił się i odszedł, odliczając.
A.L.F.R.E.D. patrzył przez chwilę w pustą przestrzeń po golemie, po czym jego arkaniczne oczko obniżyło swój wzrok. Zasłony zakryły je w połowie, a cały konstrukt pochylił się lekko ku ziemi.

Po dłużej chwili, golem wyprostował się, obejrzał na ciemny namiot. Mechanicznie wlewitował do środka, i oznajmił:
-Jednostka-melduje-się-do-pomocy *pip* - po czym dodał ciszej - ...-białkowcu.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari szła na przedzie przez obóz w stronę namiotu bractwa. Za nią szedł wysoki człowiek w pełnej zbroi Vigil, oraz charr w szacie Klasztoru. Obaj mieli w rękach jakieś skrzynie, sama Ruatha pilnowała ostrożnie niesionego plecaka.
- Kwiatek, ale będziesz do nas wracać, nie? Bliźniaki nie dadzą sobie rady bez ciebie. - rzucił luźno charr.
- Oczywiście, że będę. Moje zadanie nie zostało zmienione. Dalej ważniejszym rozkazem jest praca w laboratorium, a nie walka na froncie.
- Walka - prychnął człowiek - Ciebie nie powinno tam być. Bob może chodzić z tym całym bractwem na polowania na Mordremy, ale ty? Jak stracimy ciebie, jednostka się rozpadnie. Będziemy rozwiązani i wrócimy do naszych starych, wstrętnych żyć. - ostatnie słowa warknął pod nosem.
- Donatan, nic takiego się nie stanie - rzucił głośniej charr - Ru dobrze wie co robi. Poza tym, ona nie będzie walczyć. Będzie siedzieć w tym... - tutaj kot urwał mierząc wzrokiem namiot jakieś dwadzieścia metrów przed nimi - ... tym, khm, namiocie. I będzie robić za ich medyka. Nie Kwiatku? Po to w końcu niesiemy to wszystko dla tego bractwa, nie?
Sylvari nie odpowiedziała. Nie chciała oszukiwać przyjaciół. Faktem jest, że chciałaby pozostać wyłącznie medykiem. Że wolałaby nie ruszać się z obozu, bacząc na to, że od jej przeżycia zależy znacznie więcej, niż tylko kilka ran, zadrapań czy urwane kończyny. Przymknęła na chwilę też oczy, myśląc o przyjaciołach z pustyni. Tak, Donatan miał racje. Jeżeli jej zabraknie, grupa rozpadnie się i nie wszyscy przeżyją ten rozpad. A wtedy nawet Kyekx ich nie poskłada. Osiągnęli tak wiele w tak krótkim czasie, nie chciałaby tego stracić.
- Te, Kwiatek - rzucił Garton, jak zwykle swoim luźnym tonem - To jak z nimi teraz będziesz chodzić, skończysz z noszeniem białej szaty Creatorki? - kot jak zwykle był nieco za głośny, ale kto mógłby mu zabronić. Dobrze, że w obozie panuje taki hałas - Wy tam w bractwie macie jakieś swoje zbroje czy mundury? Hah! Już sobie wyobraziłem Boba z wielkim herbem tego całego bractwa na klacie. Oj to by mu się spodobało!
Naturalnie człowiek jak i sylvari zgromili Priory wzrokiem. Ru pokręciła po chwili głową, wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się:
- Nie spotkałam tam obowiązku noszenia szat Bractwa, ale może coś się zmieniło. A teraz chodźmy.

I tak cała trójka dotarła do namiotu. Ruatha rozejrzała się po wnętrzu, uprzejmie skinęła też głową niebieskowłosej asurce. Pamiętała ją, jej twarz w siedzibie przewinęła się jej kilka razy. Acz nie wiedziała, kim ona jest. Za sylvari stanęli jej przyjaciele ze skrzynkami:
- Witaj. Jestem Ruatha, rekrut bractwa. Chciałabym oficjalnie przystąpić do kampanii LmA tutaj, na pustyni. Ponad to przynieśliśmy coś, co może się przydać. Medykamenty, opatrunki i trochę - tu wskazała dłonią plecak którego pilnowała - chemii. Głównie antidotum na podstawowe trucizny Mordrem, trochę mikstur leczących i tak dalej. Wyłącznie do użytku Bractwa. - powiedziała uprzejmie.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Z czystej ciekawości Falk przeszedł przez bramę asurańską w siedzibie z myślą: No teraz to przynajmniej nie trzeba korzystać z drogowskazów niepewnych, nie ma to jak droga na skróty!

Znajdując się już po drugiej stronie popielec dokładnie przyglądał się zaopatrzeniu a nawet wyliczał co jest i w końcu pokiwał łbem z uznaniem. Wychodząc z namiotu pooglądał sobie jeszcze cały obóz i wrócił do środka.

Trochę niegrzecznie przeoczył Deffi i Ruathę, lecz zaraz się zrehabilitował, odzywając się do nich:
- Witaj Deffi. Witaj Ru. Widzę że nie jestem tutaj pierwszy. - zakrząknał po czym przeszedł do bardziej poważnego tonu - Czy uważacie że obóz jest dobrze zakonserwowany pod względem technologicznym? Widziałem pracujących popielców na zewnątrz ale warunki są jakie są. Poza tym, to już tak bardziej osobiście, jak oceniacie tę wyprawę? Skopiemy Mordremy? - ostatnie słowa rzekł z błyskiem w oku i wyszczerzonymi w uśmiechu kłami.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Evilberus wracał do Camp Resolve z patrolu, jaki odbywał zawsze ze świeżo włączonymi do Paktu żołnierzami. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, brudni a w dwóch przypadkach wymazani jakąś bliżej nieokreśloną nieco kleistą substancją
Po przekroczeniu bramy Evilberus donośnym głosem krzyknął:
- no dobra w dwuszeregu zbiórka, tak jak na apelu

Dwunastoosobowy oddział z marudzeniem i odstawionym na pokaz zmęczeniem ustawił się przez człowiekiem i zamilkł.
- Gratuluję zakończenia pierwszej misji bojowej. Jestem z Was dumny, gdyż udało nam się uszczuplić tę bestio-roślino-podobną armię o parę ładnych sztuk i do tego zapłaciliśmy za co jedynie potem, zmęczeniem i paroma siniakami. Dzisiaj otrzymacie przydziały do swoich macierzystych jednostek. Pamiętajcie, że nie przychodzicie do nich jako zwykli rekruci, ale jako pełnoprawni żołnierze, którzy już sprawdzili się w boju. Słuchajcie weteranów i swoich dowódców, jeżeli los nam pozwoli spotkamy się jeszcze na uczcie, podczas której będziemy świętować zwycięstwo.
A teraz do kwatermistrzostwa odebrać przydziały, w papierach macie już wpisany pierwszy patrol bojowy, więc stare wygi nie powinny się z Was nabijać, jak przyjdziecie do swoich oddziałów i powodzenia!

Zmęczony oddział zdobył się na parę okrzyków w stylu "dokopiemy smokowi!" "zobaczycie, to ja go zabiję" "muszę się wykapać, bo śmierdzę jak stary Doylak z rozwolnieniem " "powodzenia"

Ściskając dłonie, szpony, kończyny Evilberus zobaczył, ze do jednego z namiotów z dwoma postaciami i jakimiś pakunkami wchodzi Ruatha. O akurat cie szukałem Pani powiedział w myślach i ruszył w stronę namiotu.
wszedł do namiotu i zobaczył członków Bractwa obecnych w środku.
Witajcie drogie Panie , powiedział kłaniając się Ru i Deffi, Witaj Falkner, powiedział kłaniając się Kociambrowi. Wybaczcie proszę mój wygląd, zaraz się ogarnę i chyba przyniosę tutaj swoje rzeczy. Powiedział oceniając wnętrze namiotu
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Deffi od razu odwróciła się do Ruathy i skinęła jej główką. Uśmiechnęła się wyraźnie słysząc sylvari. - Wspaniale, w obozie medycy zawsze mają pełne ręce roboty, więc na pewno będziesz niezastąpiona. Cieszę Cię, że w końcu mogłam Cię spotkać. Wiele już o Tobie słyszałam, a nie miałyśmy jeszcze okazji nawet ze sobą. porozmawiać. Oh, hej Falkner. - Skinęła główką popielcowi i rozejrzała się po obozie, jakby czegoś, bądź kogoś szukając, nikogo chyba nie znalazła, gdyż zaraz wróciła wzrokiem do obecnych.

- O to nie musisz się martwić. - Zaśmiała się cicho. - Co prawda wątpię by Pakt udostępnił nam swoje zapasy, w końcu sami bardzo ich potrzebują, ale wykwalifikowane narzędzia zawsze się znajdą. W końcu to właśnie tu Pakt skupia swoje główne siły. - Skinęła głową Evilberusowi uprzejmie i coś sobie uświadomiła, bo na chwilkę otworzyła szerzej oczka. - Właśnie. Tak w ogóle to jestem Deffi. Członkini bractwa, a w obozie od paru tygodni działam jako tutejszy biolog. Badamy znalezione tutaj rośliny, przyniesione z frontu części mordremów, a także badamy sam proces wpływu smoka na rośliny. Jeżeli ktoś będzie miał jakieś pytania co do tego jak funkcjonuje tutaj fort, albo jak wygląda sytuacja w obozie. Jestem jedną z osób której śmiało możecie zadawać pytania.

- Jeżeli chodzi o naszą wyprawę tutaj. Na prawdę cieszę się, że w końcu do tego doszło. Evvi już od dłuższego czasu próbował przekonać radę, aby wysłać tu reprezentację Leth mori Aiwe. Niestety musiało dojść do ataku na siedzibę, aby zauważyli zagrożenie. - Westchnęła głęboko i przeszła parę kroków aby wyjrzeć z namiotu na zachód. - Przybywamy w dość niepewnym momencie. - Odwróciła się w stronę Evilberusa. - Nowe pnącza cały czas się pojawiają, prawda?
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W namiocie rozległo się pojedyncze klaskanie. Nie wiadomo skąd, ani kiedy się pojawił, ale na jednej ze skrzyń siedział asura z czerwonym irokezem i masce na twarzy. - Widzę, że Leth mori Aiwe w końcu zaszczyciło swoją obecnością Pakt. - asura ściągnął maskę, ukazując wszystkim dobrze znaną, uśmiechniętą mordkę. Powędrował wzrokiem na inną asurkę, która się tu znajdowała.- Cześć Deffi. I inni... -
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Vanthel osunął zasuwę namiotu i wszedł do jego wnętrza rozglądając się po nim pobieżnie. W kolejnej chwili zbliżył się natomiast do grupki i przystanął u boku Evilberiusa, klepiąc go z zaskoczenia po przyjacielsku w ramię i oznajmiając żwawiej - Widzę, że nikomu w głowie oczekiwanie na wymarsz i że prace wrą - Rozejrzał się po owych słowach po kolejnych zebranych oraz wnętrzu samego pomieszczenia. Przy okazji mrużąc na kilka chwil powieki gdy zobaczył wśród owych Lokiego, jakby coś w nim go wyraźnie zaskoczyło. Gdy zaś ocknął się z tej pewnej dozy zamyślenia, wrócił zaś wzrokiem do reszty i zagadnął - Ktoś Wie kiedy zjawi się tutaj nasz Dowódca? -
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jak mu się spodoba to przybędzie - z asuriańskiej bramy prowadzącej do siedziby wyszła Alice. W dłoniach trzymała swoją nieodłączną laskę i nadgryzioną kanapkę. - Hej wam wszystkim, gotowym na bój.
Po tym powitaniu ruszyła usiąść na jednej z wolnych pryczy by dokończyć śniadanie. Nie cieszyła się z perspektywy walki z roślinami. Przybyła tu po ostatniej rozmowie z jednym z egzekutorów Bractwa i chciała przeczekać odprawę by wyruszyć na pustkowie.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- No dobra, Kwiatek. Widzę, że macie tu już rodzinne spotkanie. Zostawimy wam te skrzynie i wracamy do siebie. - rzucił charr, widząc jak nagle namiot się wypełnia. Postawił skrzynię gdzieś pod bokiem. Jego ludzki kompan zrobił to samo. Potem jakoś tak symbolicznie otrzepał kurz ze zbroi.
- Widzimy się w laboratorium - rzucił Donatan.
- Nie dajcie się tam pozabijać. Pokażcie Mordremom kto tu rządzi! - rzucił kocur na odchodne. Następnie obaj panowie oddalili się od namiotu, znikając gdzieś w środku obozu.

Ruatha odprowadzila towarzyszy wzrokiem, po czym wróciła spojrzeniem na Deffi.
- My od pewnego czasu pracujemy nad lekami na wszystkie przekleństwa pustyni. Część naszej pracy już dawno jest w użyciu. A to po prostu nasz własny, prywatny zapas. Przyjaciele uznali, że Bractwu się to bardziej przyda. - następnie słysząc o tym, że Deffi ją zna, zakłopotała się nieco. Ale cóż, uśmiechnęła się przyjaźnie. Potem sylvari odeszła pod jakiś kąt, skąd skinęła głową po prostu każdemu, kto wszedł do namiotu, w geście przywitania.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po lekkim uderzeniu wykonał ruch, jakby chciał przy pomocy pieści wybić przybyszowi z głowy takie zabawy. Katem oka zobaczył kto to.
Witaj Vanthel, ale proszę bez takich żartów i to w momencie jak świeżo z patrolu bojowego wróciłem < powiedział spokojnym już głosem i również klepną człowieka w ramię >

Widząc wchodzącą Nekromantkę ukłonił się w powiedział Witaj Pani. Po tych słowach z pasa odczepił składaną drewnianą tabliczkę pokrytą woskiem i napisał na niej parę zdań, po czym z pod zbroi wyciągnął trzymany na mocnym łańcuchu sygnet i przybił go pod wpisanym rozkazem. Uchylił nieco połę namiotu i zawołał do stojącego opodal żołnierza Paktu.
- Zanieście to do kwatermistrzostwa i to migiem < powiedział spokojnie >
- Ależ ja tu jestem na .. chciał zaoponować żołnierz, po czym spojrzał na przybita pieczęć i wyprężył się salutując Tak jest dowódco, natychmiast, powiedział po czym odbiegł w stronę głównego kompleksu namiotów.
Po czym odwrócił się do Deffi i spokojnie przemówił:Niestety tak, cały czas staramy się je wycinać i palic, ale odrastają. teraz każdy atak na pnącze powoduje pojawienie się Mordremów i to nie jak poprzednio jakiś podrzędnych, pojedynczych zmutowanych zwierząt a kilkanaście sztuk zawsze w obecności tych kwiatu-podobnych zatruwających wszystko dookoła lataczy. Zaraz powinniśmy otrzymać kompletny raport o działalności wroga dokończył pokazując oddalającego sie szybkim tempem żołnierza paktu, ,po czym schował pierścień pod zbroję.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Hmm, dobrze że ktoś tu przed nami solidnie doglądał sytuacji tutaj - rzekł patrząc na Evilberusa. - Dobrze, szybciej się zaklimatyzujemy.

Później, popielec podszedł do skrzynki z amunicją i zaczął je otwierać, przyglądając się nabojom - ich jakości, wykonania i przede wszystkim do jakiego kalibru broni się nadadzą. Może szukał czegoś do swojej rusznicy?

- Phah, no to jesteśmy wyekwipowani. Jak tak na Was patrzę to widzę że nastrój gotowy klepanie wroga. Zastanawiam się tylko - jesteśmy bardziej samodzielną grupą czy dostaniemy wsparcie jakiegoś oddziału?
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- W Pakcie nie ma samodzielnych oddziałów. W całym tym przedsięwzięciu chodzi przecież o kooperację. - Powiedział pewny swoich słów Art wchodząc do zaraz za swoim wilkiem. Miś od razu poczuł zapach popielca którego spotkał na Polach Ruin.
Artavel Blarhauk zasalutował wszystkim.
- Artavel Blarhauk, jeśli walczyliście w Orr mogliście słyszeć o Lazurowym Jastrzębiu. To ja. A ten wilk to Miś. Też walczył w Orr. Jestem nowy w gildii także większość z was mnie osobiście nie zna... - Kątem oka spojrzał na Falknera który mógł go pamiętać. Albo i nie.
Nie chciał komentować rozmowy o pojawiających się pnączach. To był temat na który nie każdy żołnierz miał ochotę rozmawiać od czasu pojawienia się wielkiego pnącza w Czerwonym. Spora część obawiała się, że następne wyrośnie w samym obozie Paktu.
aiwe_database

Re: Namiot Bractwa w obozie Resolve

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Evilberus skłonił się nowo przybyłemu. Po chwili trzech żołnierzy paktu wniosło do namiotu dużą skrzynię, czwarty, ten, który odebrał rozkaz niósł dwuręczny miecz zawinięty w natłuszczony materiał. Wystający kawałek ostrza i rękojeści jednoznacznie wskazywał, że jest to Mściciel Paktu. Evilberus pokwitował odbiór rzeczy i zwrócił się do Falknera.
Zwykły zbieg okoliczności. Zawsze prowadzę świeżo przeszkolony oddział na pierwsza misje bojową, po czym zawsze zostaje na parę dni w Camp Resolve, aby przyłączać się do oddziałów frontowych, aby walczyć w pierwszej linii.
Zdjął zbroje, po czym ze skrzyni wyciągną ręcznik i mały flakonik. Wybaczcie, ale murzę się wykapać po całym dniu w polu. Powiedział, po czym zamkną skrzynie na klucz i z przewieszonym przez ramię ręcznikiem wyszedł z namiotu
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości