Dziewiczy Lot

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na szczęście jej posiłek uratowała prędkość z jaka go jadła, bo tylko pusty talerz zsunął się ze stołu i złapała go nim spadł. Przytrzymała się nogami ławy, na której siedziała, by złapać równowagę i z niej nie spaść. Gdy usłyszała głos z mostku, podniosła się z miejsca.

Pobiegła za Visterionem zataczając się i łapiąc równowagę, niczym pijany marynarz, w kierunku maszynowini. Po dotarciu na miejsce również szybko ubrała sobie maskę, nie była ona tak wyszukana jak ta od Asury, zasłaniając tylko jej nos i usta, ale spełniała swoją funkcję. Podeszła do siedzących pod włazem techników. Wyciągnęła z apteczki pasek zaciskowy i nałożyła go ciasno nad raną powyższej części ramienia, swą magią zatrzymała wypływającą krew. Ranę okryła żywicznym opatrunkiem, który doskonale przylegał do skóry i mógł ja tymczasowo zastępować. Nie chciała jednak od razu zaleczać uszkodzenia, w środowisku gdy mogło coś do niego się dostać, zatem tylko tymczasowo zatamowała upływ krwi, by pózniej, w spokoju móc zdiagnozować, czy nie wymaga dodatkowego leczenia.

-Musimy stąd wyjść? Czy możesz chodzić? - mówi to przytłumionym głosem spod maski i jeśli technicy maja takowe na wyposażeniu, pomaga im je ubrać. Po czym skinęła do drugiego z techników, który nie wyglądał na rannego. - Pomóż mi go podnieść, musimy udać się do lecznicy. - Pomogła się podnieść obu technikom.

Nim wyszła z pomieszczenia spojrzała na Visteriona, który coś tam robił z dziwnym urządzeniem, o którym nie miała pojęcia. Dym gryzł ją w oczy, ale ich natura pozwalała jej wciąż mieć dobra wizję, a przynajmniej widziała, że kombinezon asury zaczyna się topić i odczuła nieprawidłowy przebieg energii w jego dłoni. - Idzcie sami, ja tu jeszcze chwilę zostanę i dołączę do was pózniej - rzuciła do techników.

Skoncentrowała sie wtedy, korzystając ze swojej nekromanckiej magii, by pochłonąć energię cieplną, która gromadziła się na pancerzu asury, mrożąc w ten sposób jego powierzchnię, zamieniając na energię życiową, by wzmocnić pracującego inżyniera, który zaczynał odczuwać skutki przegrzania. Nic lepszego nie przyszło jej do głowy, bo nie chciała ingerować w rzeczy, o których nie miała pojęcia.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin utrzymała równowagę z ledwością. Gdy szarpnęło i przechył rzucił wszystko na podłogę w błyskawicznym tempie ogarnęła zrzucone jedzenie. Podziękowała za pomoc i uprzątnęła co się dało mówiąc co chwilę
"Uwaga, ślisko!"
Uniosła brew na widok popielca i jego "posiłku" po czym wcisnęła mu na odchodnym drożdżówkę w łapę z uśmiechem i ruszyła balansując ku garnkom.
- Tin zaprasza - nie dawała po sobie poznać, że niepokoi się o to co się dzieje. Była profesjonalistą.
- Trzymać miski mocno bo zupa dobra, a mięso jeszcze lepsze - widzieli uśmiech którym ich witała - I po owocu na koniec każdy. Bo jakość jedzenia spadnie jeżeli nie będziecie słuchać Tin.
Nakładała kolejnym osobom jedzenie.
- Nabierać sił. Tin zadba o was, ale proszę o siebie dbać również. I przyznać się do jakichś uczuleń jeżeli nie podaliście ich w papierach - dodała głośniej - medyk jest, ale jak popuchniecie to nie będzie pięknie.
Wyrecytowawszy swoją formułkę do kolejnej grupy obdzielała ich po równo jedzeniem, uśmiechem i uważnym spojrzeniem czy któreś z nich nie jest ranne czy potłuczone.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dosłownie przez chwilę patrzyła za odchodzącym pijaczkiem. Kiedy okręt przechylił się mocno na prawą burtę mesmerka poleciała na ścianę, nie bardzo mając za co się chwycić. Zaraz po tym, gdy Visterion i Erel udali się do maszynowni, Vettin ruszyła w stronę mostka. Nie wiedziała jeszcze czy doszło do poważnego uszkodzenia sterowca i jak ciężkie były obrażenia jednego z członków załogi. Szła pewnym, szybkim krokiem. Kapitan nie udzielił jej kompetencji właściwie do niczego. Wiedziała jedynie, że ma się uczyć i meldować, chciała jednak być obecna na mostku podczas każdego, nawet najmniejszego kryzysu. Wkroczyła do pomieszczenia
- Obecna, Kapitanie. Mechanik i medyk udali się do maszynowni. - zakomunikowała, stanęła obok dowódcy i obserwowała. Czekała na ewentualne rozkazy.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion wkroczył do maszynowni i dzięki ochronnemu ubiorowi środowiskowemu był w stanie przetrwać pierwszy szok. Czuł jak kombinezon powoli poddaje się temperaturze gdy pracował.

Gdy tylko wyciągnął kryształ z uszkodzonego analizatora poczuł jak chłód otacza go dookoła i pozwala pracować w spokoju. Raz za razem kryształy zasilające uspakajały się i ich pulsowanie powracało do trybu roboczego. Systemy chłodzenia i wentylacja zaczęły wyciągać pozostałości dymu z pomieszczenia. Zanim chował uszkodzony kryształ zobaczył, że skaza jest pochodzenia naturalnego. Pod wpływem temperatury uwidoczniło się pęknięcie biegnące wzdłuż sieci krystalicznej.

Ereltana pomogła założyć maski technikom. Obydwoje byli poparzeni. Jeden o wiele bardziej i to on nie posiadał analizatora przy sobie. Jego kombinezon był przepalony a skóra mocno uszkodzona. Drugi skinął głową na jej polecenie dostarczenia rannego do sali leczniczej. Medyczka pochłonęła temperaturę, której obniżenie spowodowało zmniejszenie ilości dymu.

Gdy Visterion się odwrócił zobaczył w drzwiach Ereltanę, która jeszcze iskrzyła się od magii i poczuł, że to ona jest źródłem ochronnego chłodu dookoła jego osoby.

W kambuzie ludzie karnie jedli łyżka za łyżką oraz kęs za kęsem. Pod okiem Tin zjadali owoce. Co chwila patrzyli na Asurke i każdy pokazywał wyczyszczone menażki oraz ogryzki od owoców. Potraktowali ostrzeżenie Tin niezwykle dosłownie.
Już mieli wstawać, gdy do Kambuza dotarła dwójka rannych techników. Nie przyszli sami. Altylerzysta Popielec praktycznie wniósł obydwoje za kołnierze kombinezonów.
- Dwoje rannych! mieli się tu stawić!
wszyscy w kambuzie zamilkli i spojrzeli na Tin. Asurka poczuła, ze to ona teraz wydaje polecenia tutaj.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielce patrzył się na kompas i wskaźniki.
- Czy poza tym coś jeszcze się działo?
Zapytał się Aksu jak tylko weszła.
Czekając na odpowiedź chwycił tuby komunikacyjne i krzyknął
- Każda Sekcja meldować. Według odczytów odzyskujemy moc!
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Z zadowoleniem kiwała łebkiem widząc jak wszyscy "czyszczą" swoje racje.
- Ślicznie! Wieczorem każdy dostanie ekstra po kawałku ciasta - powiedziała i westchnęła z zadowoleniem jak kurka nad pisklakami. - A teraz ruchy. Kończyć, zbierać menażki i sio. Za chwilę z tego co słyszę będzie tu wyłącznie laza...

Nie dokończyła bo na widok artylerzysty w drzwiach lekko zdębiała. Żeby było jasne - zdębiała nie na widok mówiącego, tylko na to jak "transportował" poszkodowanych. Widać było to po półotwartym pyszczku, wielkich jak spodki złotych ślepkach wbitych w "pacjentów" oraz lekko dygocących uszkach.

Po chwili gdy poczuła na sobie skumulowane spojrzenia wszystkich w pomieszczeniu, poczuła się "ciut" nieswojo. Jednak opanowała się migiem i lekko czerwieniejąc nabierała powietrza by wystrzelić potokiem słów wskazując łapką co i jak.
- Wy - podbiegła i dotknęła ramion czwórki jeszcze siedzących - uciekać do zajęć bo tłok tu będzie.
- Wy dwoje - wskazała najbliższą kobietę i mężczyznę - wszystkie naczynia zebrać ze stołów i do kotła tu obok do zmywania. Potem sio.
Podbiegła by zetrzeć stoły ze ściereczką i bo po starciu uprzątniętych stołów wyjąć z rogu pomieszczenia dwa koce. Chciała każdy rzucić na stół w charakterze poduszki.
- Ty i Ty - wskazała na kolejną dwójkę roślejszych z załogi po posiłku - pomóżcie poszkodowanym się tu położyć... ostrożnie - zaakcentowała ostatnie słowo lustrując kto jak ciężko jest ranny i czy jej polecenia są wykonywane.
- Gdzie medyczka? Ilu jeszcze rannych? - spytała popielca w drzwiach.

Bała się, że Erel coś się stało. Nie wiedziała czy ma sama udzielić pierwszej pomocy.

- Teraz jedna osoba za ochotnika zostanie by pomóc, a reszta do swoich zajęć - rzuciła na koniec już biegnąc umyć łapki.
Złapała się po drodze jednego z kawałków wystających szkieletu sterowca i odwróciła na ułamek chwili.
- Dziękuję! - pisnęła do wszystkich po czym przypomniawszy sobie co i jak złapała za tubę komunikacyjną i zameldowała wyraźnie:
- Tin melduje, że w kantynie brak uszkodzeń i usterek. Posiłek załodze wydano, a pomieszczenie jest uprzątnięte i gotowe do przyjęcia rannych.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion na widok Ereltany uśmiechnął się pod maską i uniósł w górę dłoń w przypalonej rękawicy.
- Dziękuję, Ereltano. Bez Ciebie ten kombinezon byłby w dużo gorszym stanie. I ręce pewnie też. A teraz leć do tych techników, ja tu zostanę i przypilnuję tego złomu, coby nam znowu coś nie wybuchło.

Gdy w rurze rozległ się głos popielca, asura podszedł i zameldował się. Głos miał nieco zniekształcony przez maskę, której nie chciał jeszcze zdejmować.
- Mówi Visterion, w maszynowni uszkodzeniu uległ analizator jednego z techników. Pękł w nim kryształ zasilający, co wywołało awarię sprzętu, który w jakiś sposób zaczął zakłócać pracę zasilania statku. Zdezaktywowałem analizator usuwając z niego kryształ i wydaje się, że system zasilania zaczyna wracać do normy. Zostanę tu jeszcze i sprawdzę, czy nie doszło do dalszych uszkodzeń.

Po zdaniu raportu, Visterion pozostał przy tubie komunikacyjnej w oczekiwaniu na odpowiedź dowódcy.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc słowa asury jedynie skinęła głowa i ruszyła do wyjścia. Szybko, wciąż łapiąc równowagę, pobiegła do kantyny.

Gdy przekroczyła próg zauważyła jak Tin zajmuje się rannymi i zawołała do niej. - Jestem już, Visterion opanował sytuację. - Po tych słowach szybko sięgnęła do szafki z lekami i wyjęła jakąś tubę z asurskimi znaczkami oraz dwie ampułki.

-Pomóż mi ich rozebrać trzeba zając się oparzeniami. - Rzuciła do Tin podając jej drugą parę nożyczek, po czym, podeszła do nich i każdemu podała do ust zawartość ampułki tłumacząc. - To środek przeciwbólowy.

Gdy to uczynili, zabrała się za rozcinanie rękawów ich kombinezonów, bardzo ostrożnie. Gdy odsłoniła oparzenia pierwszego sięgnęła po tubę, która zawierała w sobie coś jak maść w piance. Erel pokryła tą pianką sparzone miejsca, najpierw u jednego, a później u drugiego.

Pianka miała konsystencję bitej śmietany, a gdy opadała chłodziła ranę tworząc na niej elastyczną skorupę niczym druga skóra. Nekromantka koncentrowała się by przekazać swoją energię rannym, w celu przyspieszenia leczenia.

Gdy zakończyła zabieg, była spocona i blada, spojrzała na resztki jedzenia niczym niedźwiedź, który wybudził się z zimowego snu, nie mniej nim rzuciła się na nie, zajęła się do końca pacjentami, których otuliła kocami na stołach.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Incydent z pijakiem, za dużo rumu, za mało przykładania się do służby. Kapitan chyba nie życzy sobie spożywania alkoholu na statku? Czy może to moja nadinterpretacja? Odesłałam pijaka do kajuty i informuję Pana o sytuacji - odpowiedziała Dowódcy na pytanie, stanęła obok, spogląda również na wskaźniki i kompas.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dopilnowała by inni mimo zamieszania, sprawnie wykonali polecenia i opuścili kantynę.
Na widok Erel pyszczek jej cię rozjaśnił i odetchnęła z ulgą.

Skinęła głową ewentualnemu ochotnikowi. Skoro były tu już we dwie to uznała, że spokojnie dadzą sobie radę.
Umywszy łapki rzuciła się z werwą i zaangażowaniem pomagać Erel przy rannych.
Wydała jedynie w pośpiechu komendę golemom by nie przegrzały się, oraz nie narobiły jakichś kolejnych dań.
Posłusznie przeszły w stan czuwania.

Powietrze przesycone dotąd jedynie zapachami kuchni, poczęło wypełniać się wonią nadpalonych ubrań przesyconych dymem oraz nadpaloną skórą. Do tego zapachy antyseptyków, eliksirów i pianki zakręciły w nosie Tin.
Jednaną oznaką zdenerwowania asurki były lekko drżące uszka.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec spojrzał na przyrządy.
- zapisałaś może jego imię lub przydział? Jest ot niezbędne w takich przypadkach. Widzę, że kurs się ustabilizował. Mamy lecieć na południowy wschód. Sprawdzaj proszę co chwila by igła była na kompasie cały czas oscylowała pomiędzy 120 a 123 stopnie - wskazał odpowiednie ułożenie tarczy kompasu. Następnie pokazał wskaźnik pokazujący odchylenie statku od pionu. W tym momencie wskazywał dwustopniowy przechył na prawa burtę - przy takim przechyle wiadomo, że mamy lekki wiatr od czoła i od prawej strony. Przez to będziemy lecieć nieco wolniej, ale wiatr stabilizuje całą masę. Jeżeli przechył zacząłby się pogłębiać daj znać. Czy wszystko jasne póki co?

Uszy Popielca poruszyły się gdy słyszął komunikaty od Tin i Visteriona. Sięgnął po tubę oznaczoną jako MASZYNOWNIA
- Tu mostek. Przyjąłem. Kontynuować obserwacje i przeprowadzić test diagnostyczny.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Przyjąłem.
Visterion odpowiedział krótko dowódcy i rozpoczął obchód. Najpierw sprawdził wskaźniki ciśnienia, poziom paliwa, wody oraz obrotomierz. Następnie przeszedł wzdłuż rur i obejrzał zbiorniki, szukając ewentualnych rozszczelnień czy wycieków, jednocześnie cały czas nasłuchując i próbując wychwycić ewentualne nieprawidłowości.

Następnie podszedł do generatora barier, który też ulokowany był maszynowni. Podczas incydentu nie był na chodzie, więc Visterion nie spodziewał się zastać jakichkolwiek nieprawidłowości, ale chciał być pewny. Szukał jakichkolwiek fizycznych naruszeń struktury, jako że tylko takie uszkodzenia mogły wystąpić. Bez przepływu mocy wewnątrz generatora nie mogło dojść do awarii jego systemów.

Na koniec zostawił sobie sprawdzenie kryształów zasilających. Czas który poświęcił pozostałym podzespołom powinien być wystarczający, by ich praca się ustabilizowała po incydencie. Wziął do ręki analizator, lecz nim przystąpił do wykonywania pomiarów, uchylił klapę dostępową do kryształu zasilającego to urządzenie. Gdyby wystąpił jakikolwiek błąd, usunięcie kryształu było kwestią chwili. A gdyby nastąpił wybuch, to jego siła sama w sobie zapewne wyrzuciłaby kryształ i zakończyła działanie analizatora, zanim wyrządziłby dalsze szkody. Choć ryzyko powtórzenia niedawnego incydentu było niewielkie, asura wolał dmuchać na zimne.

Wykonanie pomiarów nie zajęło wiele czasu. Po wszystkim zapisał wyniki i porównywał je z danymi sprzed incydentu. Szukał nieprawidłowości rodzaju spadku mocy, niestabilnego działania czy utraty połączenia z resztą systemu zasilającego.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tymczasem w kambuzie/punkcie medycznym...

Obecność Kuka oraz medyczki i wydawanych przez nie poleceń widocznie wpływała pozytywnie na wszystkich członków załogi. Starzy weterani nie zamierzali się kłócić czy jakkolwiek negować wydawanych poleceń. Erel oraz Tin zauważyły, że załoga została bardzo dobrze dobrana pod względem karności. Może ktoś miał wyższy stopień, ale w tym miejscu rządziły one.
Odwrócone stoły zaprojektowane podczas procesu budowy sterowca zdały egzamin. Erel oraz Tin nie miały problemu ze sprawnym opatrywaniem ran. Golemy posłuszne wprowadzonym instrukcjom nie gotowały kolejnych posiłków.
Gdy Erel pokrywała oparzenia pianką poczuła jak zadział system wentylacji umieszczony nad stołami. Podobnie jak okap wyciągał zapachy na zewnątrz okrętu niepozwalając zapachowi rozniesienie się po pomieszczeniu. Rozcinane elementy kombinezonu trafiały do toreb ze śliskiego, wodoodpornego materiału zawieszonego na wysuwanej obręczy.

Technicy byli już opatrzeni i mogli zostać odesłani do kajut. A przed kambuzem czekało sporo gęb do wykarmienia.
Tymczasem w maszynowni...

Visterion nie wykrył żadnych fluktuacji w przepływie energii. Analizator wskazywał, że integralność strukturalna kryształów zasilających nie została zakłócona. Generator barier wyłączony podczas incydentu był całkowicie sprawny. Poziom paliwa był w najwyższym położeniu. Ciśnienie i obroty oscylowały w granicach minimum roboczego.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Pomówię z nim, gdy wytrzeźwieje, zdam wówczas pełen raport - przyglądała się wskazaniom kompasu, pilnując położenia igły i słuchając instrukcji.

Gdy po krótkim wprowadzeniu w arkana sztuki nawigacji sterowcem kapitan zadał jej pytanie, odpowiedziała.
-Wszystko jasne, Dowódco - skinęła głową. - Potrzebowałabym jedynie instrukcji w zakresie naszej komunikacji i generalnie komunikacji na całym statku - obserwowała wskaźniki z dużą uwagą, jednocześnie bardzo pilnie zapamiętywała nauki Popielca. Mesmerka w tym momencie wyglądała na skupioną i spokojną.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion podszedł do tuby komunikacyjnej.
- Mówi Visterion. Wszystkie systemy odzyskały sprawność. Integralność strukturalna kryształów nie została naruszona, generator barier też pozostał nietknięty. Nie stwierdziłem wycieków paliwa, a ciśnienie i obroty oscylują w granicach minimum roboczego. Jeżeli są dla mnie jakieś dalsze polecenia - słucham.

Jeżeli Visterion nie otrzyma od dowódcy nic do roboty, to pozostanie w maszynowni, by kontynuować obserwacje.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości