Przekleństwo cholernej magii

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Większość towarzszyszy ruszyła ku wyjściu nieoglądając się za siebie. Nawet Zlata, najpewniej z powodu zamieszania, zapomniała zapieczętować swój glif. Pustynia przed nimi stawała się coraz bliższa, podobnie jednak jak grupa ścigających ich chaków. Awijczycy minęli nawis skalny u wyjścia, ale zanim zdążyli zareagować, robaki wybiegły razem z nimi z jaskini i rzuciły się prosto na Loxleya. Miało się wrażenie, że są w amoku i nawet klątwa strachu Erel nie miała na nie efektu. Wyraźnie i pełne determinacji chciały dobrać się do skóry popielca.

Obrazek

- Aaaaarrrr! - Loxley zawył gdy pierwszy chak wbił się jego nogę. - Wracaj skąd przypełzłeś! - Krzyknął, odruchowo dobywając swój oręż i wbijając go w głowę bestii. W tym samym czasie dwa inne robaki powaliły go, choć ich szczęki zostały wprawnie odbite ciosem topora. To kopniakiem, to silnym pchnięciem próbował zrzucić sobie niugiętych przeciwników, ale byli zbyt zawzięci. Natychmiast po uderzeniu przypuszczali kolejny atak. W tym samym czasie, od strony jaskini, zbliżały się już trzy kolejne potworki, które najpewniej również miały ochotę na kawałek popielczej skóry.
Jeśli ktoś szybko nie zareaguje, bractwo Aiwe może stracić swojego kowala...
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Zajmę się tymi, które dopiero idą! - zawołała do towarzyszy w momencie, w którym naciągała cięciwę do momentu, w jakim musnęła kciukiem skóry na swoim prawym policzku, po czym wypuściła strzałę w stronę jednego z trzech nadciągających czaków. Celowała w jego głowę. Chwilę później sięgała już po kolejną strzałę i wydała Szaremu komendę. Wilk długim susem skoczył w stronę stworzenia atakującego popielca i rozpędem oraz impetem uderzenia zamierzał zrzucić je z kowala na ziemię obok, a następnie zaatakować zębami łeb.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Działasz na nich tak, bo jesteś pokryty ich przysmakiem! - Krzyknęła do popielca, po czym sięgnęła po dwa swoje zatrute szczury i cisnęła nimi pod nogi, dwóch atakujących popielca, by wspięły się po nich i zatruły je. Erentualnie dały się rozszarpać pokrywając trucizną skrzytą pod miękkim futerkie szpary w hitynowym pancerzu. Robią to jednak od zewnętrznej, by nic nie spadło na ich ofiarę, którą chciała obronić.
Po tym zawołala do Detrosa - Detros sprobój pokryć Loxleya zbroją piaskową, może to osłabi ich apetyt?

Jednocześnie wciąz starała się pozostawac po za zasięgiem zbliżającej się grupki.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Davros zatrzymał się, gdy tylko jego uszu dobiegł krzyk Loxley'a. Obrócił się gwałtownie dokładnie w momencie, gdy Erel na głos podzieliła się swoją hipotezą. Rzeczywiście, mogło być tak, jak powiedziała - zbroja wojownika mogła przyciągać chaki. A skoro tak i stworzonka najwyraźniej przyszły tu na obiad, to zapewne można im nieco obrzydzić jedzenie...

Popielec przymknął oczy i w mgnieniu oka wokół jego futra pojawiła się ciemnozielona mgiełka. Zaraz potem mgiełka zaczęła szybko gęstnieć przybierając coraz ciemniejszy odcień aż do momentu, w którym popielec pokrył się nią niby czarnym pancerzem.

Kiedy Całun Żniwiarza był już całkowicie uformowany, nekromanta ruszył w stronę Loxley'a trzymając w łapach kostur, teraz w całości pokryty magią śmierci, która na jego końcu uformowała spore ostrze tak, że cała broń przekształciła się w kosę. Jeżeli stworzenia same uciekną od tego rodzaju energii, to dobrze, a jeśli nie... to ostatecznie tak uzbrojony popielec wcale nie jest łatwym przeciwnikiem.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari początkowo nie dołączał się do bitwy. Patrzył się w pojedynczy punkt na górze jaskini.
Gdy wszyscy, nawet Złata byli już poza pewnym miejscem rozłożył lekko ręce i zrobił trzy szybkie kroki w stronę nawisu skalnego.
Magia otoczyła ciało łowcy i zmaterializowała się jako poświata w kształcie orła.
Sylvari z impetem uderzył w ledwo trzymający się całości kawał skały. Chciał zrzucić go na biegnące stworzenia by je zgnieść i zblokować przejście.
Po uderzeniu w nawis chciał wykorzystać swoją wysokość, by spaść miedzy Loxleye a spadająca skalą. Ale tak, by nie stać na drodze strzał Zlatej. Gdyby jakiś potworek się przedarł chciał uderzyć w niego swoim mieczem i mocą niedźwiedzia.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Biegł ile sił w nogach co po chwilę się obracając, gdy nagle usłyszał słowa Erel- Piasek?! Już się robi! - złożył dłonie, że asz było słychać klasnięcie, a z korek z jego bukłaku wystrzelił jak ten z szampana. Piasek zaczął z tegoż pojemnika zaczął wylatywać prosto na popielca przylegając do sierści i ubrań, na początku można było poczuć niekomfortowe uczucie gdy ten dostawał się nawet między cztery litery popielca, jednak po chwili uczucie przeminęło. Posturę pokryła twarda skorupa z piasku, która była niczym zbroja by ta posłużyla jako ochrona jak i antyzapachowiec, którym loxley się ubrudził.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Thorin na krzyk kowala obrócił się w jego stronę, widząc dwie zawzięte chaki sięgnął po coś pospiesznie do kieszeni szat. Wyciągnął dwa kły, rzucił je w piasek tak, że całkowicie się zapadły pod sypkim podłożem. Powiedział coś pod nosem ledwo słyszalnym tonem i “pstryk” strzelił dwoma palcami. Spod piasku wyskoczyły dwie ożywione pantery, a raczej coś co kiedyś nimi było i ruszyły pędem w stronę powalonego popielca. Nabierając prędkości i zbliżając się do zawzięcie walczącego Loxleya, skoczyły na stwory próbując impetem nabranej wcześniej prędkości zrzucić je z popielca i wtedy dopiero zacząć je atakować ostrymi pazurami łap.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Strzała Zlaty ze świstem przecięła powietrze obok Bhalteona i wbiła się między oczy jednego z chaków, posyłając go kilka metrów do tyłu. Z dziury w głowie wydobył się zgromadzony w specjalnym gruczole kwas i stopił strzałę, która jednak skutecznie unieszkodliwiła przeciwnika. W tym samym czasie Szary z impetem odrzucił jednego z robaków atakujących kowala, przez co wylądowali nieopodal, gramoląc się z ziemi i szykując do kolejnego starcia.
Szczury Erel błyskawicznie dobiegły do chaka, który nadal próbował odgryźć kawałek popieliny, jednak ten wyczuł zagrożenie i szybkim ruchem łba odrzucił jednego z gryzoni. Drugi jednak wykorzystał okazję i rozbryznął się na odwłoku robaka, co go wielce rozjuszyło. Zaczął kręcić się w kółko, próbując strząsnąć z siebie truciznę. Z kręcenia bączków wyrwał go jednak widok górującego nad nim popielczego żniwiarza, który szybkim cięciem kosy przepołowił osłabionego trucizną owada.
Nekromancka wiwisekcja w warunkach polowych, wywołała fontannę resztek szczurzej trucizny i naturalnego kwasu chaka, które wylądowały na czarnym całunie Davrosa. Mroczna energia szybko jednak zneutralizowała ich efekt, przez co futro nekromanty było bezpieczne.
Gorzej miał leżący na ziemi Loxley, którego pysk znajdował się kilka centymetrów od kwaśnej eksplozji. Z pewnością pozostawiłaby na jego białym pysku trochę długo-gojących się blizn... gdyby nie piaskowy całun Detrosa, który przykrył go w całości. Magia piasku, spotęgowana pustynnym terenem, przykryła kowala od stóp do łba grubą skorupą, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
W tym samym czasie, z tyłu, Bhalteon wykonał precyzyjny skok w stronę skalnego nawisu i silnym ciosem wywołał istną lawinę kamieni i piasku. Zawalisko skutecznie zamknęło wejście jaskini, odcinając tym samym drogę kolejnej niewielkiej grupie chaków, próbujących wydostać się na powierzchnię. Zbroja Loxleya była na tyle apetyczna, że mogłyby próbować przedostać się przez grubą warstwę gruntu, jednak szczelna skorupa, w której aktualnie zamknięty był popielec, skutecznie ich od tego odwiodła. Na powierzchni, przy jaskini, zostały jeszcze dwa chaki, które nieco zdezorientowane nagłym "zniknięciem" smakołyku, zaczęły rozglądać się za ofiarą wśród Awijczyków. Bhalteon szybko jednak ukrócił wrogie zamiary jednego z nich, spadając z góry i miażdżąc go z siłą niedźwiedzia.
W trakcie całego tego zamieszania, uformowały się dwie pantery Thorina, które zgodnie z rozkazem, ruszyły w kierunku Loxleya, a kawałek za nim dostrzegły klekoczącego robaka i warczącego na niego Szarego. Wilk zaskoczony nagłą obecnością piaskowych kotów, przez chwilę nie wiedział kto jest w tej chwili wrogiem, a kto przyjacielem, zaczął więc bacznie obserwować wszystkie trzy stworzenia i szykować się do ewentualnego kontrataku.

Obrazek

Jeden chak klekotał złowrogo, obserwując swojego zmiażdżonego kolegę pod ciałem Bhalteona. Drugi tkwił w impasie między dwoma panterami, a Szarym. Z utworzonego naprędce piaskowego całunu, dało się słyszeć skrobanie i przytłumiony jęk.
- Mhhhmmmhmhmmmmm! - Drużynie nie zostało zbyt wiele czasu na reakcję.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obserwowała sytuację w pełnym napięciu. Najpierw odezwała się ciszej, jakby komentując to co widzi - Musimy szybko wynieść stąd Loxleya nim się udusi, piaskowa zbroja rzeczywiście hamuje ich apetyt... - po sekundzie namysłu rzuciła - Wynieście go na grzbietach przywołańców! - Trudno powiedzieć do kogo kierowała te słowa, pewnie do Thorina i Davrosa. - Nie traćmy czasu!

Skupiła się na tym chaku, który klekotał złowrogo. Sięgnęła swej nekromanckiej mocy by spotęgować w nim strach przed śmiercią, by zmusić go do panicznej ucieczki, zwłaszcza po tym co widział, co dzieje się z jego towarzyszami. Tworząc gdzieś w głębi jego zwierzęcego umysłu obraz osamotnienia i niechybnej śmierci.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

— Może byśmy też zrobili w tym pancerzu zrobili jakiekolwiek otwory, żeby umożliwić mu oddychanie? — powiedział do stojących za sobą, patrząc z przekrzywionym łbem na leżącym przed nim piaskową skorupę i bez większych sukcesów szukał w niej jakichkolwiek przerw przez które byłoby widać futro. Pancerz żniwiarza już powoli znikał i po chwili czarna mgła otaczała tylko broń nekromanty.

W reakcji na słowa Ereltany, błyskawicznie przeniósł energię życiową w pozostałości chaków sklejając je w dwa ciężkie do opisania, wielonożne stworzenia które ruszyły w kierunku leżącego na ziemi popielca by go podnieść i wynieść z jaskini.

Kątem oka zerkał też czasami na wciąż pozostałego przy życiu chaka podejrzewając, że za chwilę rzuci się na niego cała masa żądnych krwi awijczyków i nie będzie potrzeby robienia czegokolwiek. W razie potrzeby jednak był gotowy do obrony.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari rozejrzał się po okolicy oceniając sytuacją. Widząc rannego stwora kolo Davrosa chciał i jego zaatakować, by następnie stanąć obok Loxleya by chronić go.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Detrosie, twój całun - zwróciła się do elementalisty, by zwrócić jego uwagę na duszącego się w jego całunie popielca i spojrzała w stronę Szarego. Nawiązała z nim kontakt wzrokowy, który wystarczył, by powstrzymać zwierzę od ataku. Nie chciała, by zęby jej wilka zatopiły się w ciele, w jakim nagromadzony był kwas o nieznanych właściwościach, dlatego sięgnęła po strzałę i wystrzeliła ją w stronę chaka umiejscowionego pomiędzy panterami, a basiorem.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Detros widząc, że zagrożenie znacznie się zmniejszyło odsapnął lekko i pstryknął palcem, a piasek który okrywał popielca automatyczbie odsłonił mu twarz, aby ten mógł swobodnie oddychać jak i oglądać cały piękny świat.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Machnięciem dłoni odwołał swe ożywieńce by pomogły przenieść Loxleya w bezpieczne miejsce. Sam sięgnął po swój kostur wycelował w chaka, który stał oko w oko z wilkiem Złaty. Gdypantery były poza zasięgiem, pod chakiem pojawiły się znaki mające go unieruchomić i spowolnić by strzał z łuku łuczniczki trafił w niego bez problemu.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel miała rację. Z powodu pokrycia zbroi popielca warstwą piasku, apetyt chaka znacznie zmalał, a amok w jakim się przed chwilą znajdował powoli się wyciszał, ustępując w ten sposób miejsca strachowi, który wywołała w nim moc nekromantki. Wziął wszystkie 6 nóg za pas i ruszył w stronę przeciwną do pobliskiego Bhalteona, a kilka metrów dalej, dał nura w piasek i zniknął w pustynnej zadymie.
Drugi z pozostałych chaków nie miał tyle szczęścia. Jako pierwszy próbował zadać cios Szaremu, widząc że ten nie rzuca się do walki, ale znaki Thorina skutecznie mu w tym przeszkodziły. Chak utknął w miejscu, dzięki czemu Zlata miała ułatwione celowanie i w mgnieniu oka jej strzała przeszyła pancerz robaka. Kwas wytrysnął cienką smugą w stronę Szarego. Ten zareagował jednak błyskawicznie i odskoczył na bezpieczną odległość, a po chwili, bacznie obserwując piaskowe kocury, wrócił do boku swojej pani.
Gdy bezpieczeństwo zostało zażegnane, przywołańce mogły spokojnie podnieść zaklętego Loxleya. Wpełzły pod piaskową skorupę i z wyraźnym wysiłkiem dźwignęły ją do góry. W tym samym momencie Detros uwolnił popielczy pysk z całunu, co pozwoliło kowalowi wziąć głęboki wdech i dobitnie wyrazić swoją opinię na temat tej sytuacji.
- Det... tfu... TFU! - Pluł piaskiem na lewo i prawo. - Co to ma... tfu... być? - Szybko rozejrzał się po okolicy, aby ocenić sytuację, a widząc martwe chaki uspokoił się nieco. - No tak, tylko tego mi brakowało... kolejnej porcji piasku w dupie. - Patrzył gniewnym wzrokiem na maga, ale na szczęście dla Detrosa, gruba skorupa nadal nie pozwalała mu się ruszyć. - Wypuść mnie stąd, ale już!
Zanim jednak elementalista zdążył zareagować, pokraczne nogi przywołańców Davrosa i łapy piaskowych kocurów Thorina, ruszyły pędem w kierunku Stacji Naprawczej, niosąc Loxleya na plecach. Z daleka wyglądał jak jakiś dziwny żuk z grzywą, wykrzykujący niepochlebne opinie o magii. Drużyna czym prędzej ruszyła za nim. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przez co większość istot grasujących za dnia powoli się wyciszało, a zwierzęta nocne nie zdążyły się jeszcze rozbudzić. Dzięki temu, bez przeszkód, po dłuższym truchcie przez piaski, wszyscy bezpiecznie dotarli do prowizorycznego obozu.
Pierwsze na miejscu pojawiły się przywołańce, które wyraźnie zużyte dźwiganiem, zaczęły się rozpadać, aby po chwili zamienić się w pył i rzucić kowala na piach.
- Detros, wypuść mnie stąd w końcu! - Leżąc bezradnie na ziemi Loxley rozejrzał się po Stacji w poszukiwaniu jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Słońce zaszło już za horyzont, a cienie w obozie stawały się coraz dłuższe, przeszywane jedynie blaskiem gasnącego ogniska w centrum. W pierwszej chwili panował spokój, lecz nagle, kątem oka kowal dostrzegł ruch przy jednym z namiotów. Ułożenie w całunie nie pozwalało mu jednak dokładnie rozpoznać co kryje w cieniu. Popielec poczuł ukłucie strachu, wiedząc że nie może się bronić w tej pozycji. W tym samym momencie cień ruszył powoli w jego stronę. Loxley zaczął rzucać się i szarpać, mając nadzieję że dzięki temu uwolni przynajmniej swój topór, ale mimo usilnych prób, nie był w stanie wydostać się z potrzasku. Szuranie pisaku, wywołane krokami istoty, z każdą sekundą stawało się coraz głośniejsze, a w głowie Loxleya zaczęły roić się czarne scenariusze niechybnej śmierci.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 9 gości