Kataklizm

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Uwagę Markusa przyciągnęło dziwne dzwonienie z okolicy schodów. Tak szybko jak się dało wspiął się na kupę gruzu, świecąca kulka wyleciała mu z dłoni i unosiła się nad jego głową a buteleczkę od Trilight odłożył gdzieś na bok. Zastukał mocno stalową rękawicą i krzyknął.
Jesteś tam?! I nie czekając na odpowiedź dodał Zaraz Cię wyciągnę.
Po czym mozolnie zaczął przerzucać gruz który najwidoczniej kogoś więził.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

O ile teren dookoła gildii wyglądał wyjątkowo normalnie, to nie można było tego powiedzieć o samej siedzibie. Przed oczami Marsusa ukazał się obraz straty i ruiny. Główny budynek siedziby właściwie nie istniał, jego większa część zapadła się w sobie i utworzyła gigantyczną kupę gruzu. Eksplozja, która to spowodowała musiała być silna, gdyż kawałki budynku porozrzucane były po całym dziedzińcu. Na szczęście wyglądało na to, że nie wszyscy byli tego dnia w Siedzibie, gdyż dookoła można było ujrzeć innych członków LmA przeczesujących ruiny i niosących rannych. Strach, gniew, żal i rezygnacja odbijały się na twarzach dookoła niego. Marsus jednak, niewiele się zastanawiając ruszył do pomocy w poszukiwaniu wciąż uwięzionych w ruinach.

Skierował swoje kroki do miejsca, które kiedyś było Główną Izbą. Popielec wiedział że to jest miejsce gdzie najpewniej jest najwięcej uwięzionych osób. Pomieszczenie było duże i w centrum budowli. Umiejscowione było też na parterze, więc spadły na niego hałdy z wyższych pięter. Marsus stanął przy stercie nadstawił uszu. Wydawało mu się że słyszy jakiś dźwięk. Starając się odseparować odgłosy z dziedzińca starał się skupić na owym odgłosie. Po chwili udało mu się wychwycić pewien słaby, miarowy odgłos. Podchodząc bliżej i przystawiając ucho niemal do ziemi nabrał pewność, ktoś miarowo uderzał o kamień. Zrywając się na równe nogi Marsus prędko przebiegł wzrokiem po gruzie przed sobą. Musiał jak najszybciej dostać się do tej osoby. Najbardziej prawdopodobne było że ktoś został uwięziony we wnęce która utworzyła się podczas upadku. Znaczyło to że uderzenia przez niego wywoływane mogą spowodować dalsze zawalenie się ruin. Musiał się spieszyć.
Szybko przebiegł myślami po zaklęciach które znał, szukając najodpowiedniejszego do obecnej sytuacji. Przed oczami nagle błysnęła mu twarz, której nie znał. - Sylvari? Nie! Nie ma teraz na to czasu! - Gwałtownie potrząsnął głową i przywołał w sobie żywioł ziemi. Skierował obie łapy na spory kawał zapadłej ściany i skupił się na esencji kamienia tak silnie jak tylko mógł. Bardzo powoli, blok skały uniósł się w górę. Marsusa z miejsca chwyciło zmęczenie, nie był przyzwyczajony do lewitowania tak dużych kawałków i trzymania ich tak dużo. Nie mógł sobie jednak pozwolić na upuszczenie tego z powrotem na ruiny. Najpewniej zabiłby tym wszystkich uwięzionych pod spodem. Popielec zacisnął zęby z wysiłku, a kawał gruzu zaczął ślamazarnie przesuwać się z dala od reszty. Po chwili zauważył że zaczął pomagać mu Markus. Człowieka praca szła szybciej, ale i tak trochę to zajmie zanim dostaną się do uwięzionej postaci w dole.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Plagis dopił właśnie miód w w głównej sali przy kominku pogrążony w własnych myślach. Był już zdecydowany że wyruszy w kolejną podróż. Unikał tego ryzyka od dawna a sama nazwa miejsca w które miał sie udać budziła w nim dreszcze. Zanurzył palec w kielichu napisał na oparciu fotela MAGUMA. Nie zauważył wstrząsu, tylko pył z sufitu przysypujący napisane litery.
Kolejne uderzenie wyrwało go jednak z zadumy na chwilę przed tym jak kawałek stropu przygniótł miejsce gdzie siedział. Tylko cudem udał mu się odskoczyć na tyle by nie zostać zmiażdżonym.
-Cholera! To znów sie dzieje! - krzyknął widząc co sie dzieje.
Nie myśląc wiele wybiegł z siedziby szukając ocalałych.
- Jest tu ktoś! - krzyczał.- Nikt więcej nie powinien umierać w moim otoczeniu - dodał w myślach.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nim doszło do ataku na siedzibę, Vanthel przebywał na terenie sali szkoleniowej i edukował nowe nabytki bractwa w dziedzinie posługiwania się podstawowymi rodzajami oręża. Jego lekcja urwała się jednak w trakcie etapu gdy nadzorował złączonych w pary nowicjuszy, którzy właśnie ze sobą się pojedynkowali przy pomocy drewnianej broni, dosłownie tuż po tym jak coś uderzyło mocno w mury i do salki wbiegł jakiś sylvari, krzycząc o napierającej inwazji nieznanych sił. Vincent nakazał wówczas swoim podopiecznym oddelegować się do sali głównej i tam oczekiwać na rozporządzenia Radnych, gdy samemu postanowił zorientować się w sytuacji twierdzy. Gdy zaś okazało się iż ta jest patowa, a bractwo znów może czekać krwawy przesiew, a nawet totalna anihilacja, Egzekutor przypomniał sobie o słowach Aemona i tym jak bardzo w swoim mniemaniu zawiódł podczas oblężenia przez Karmazynowe Słońca, gdy nie było go na miejscu by stanąć u boku swoich braci i sióstr. Stwierdzając więc iż sytuacja wymaga wszelkich możliwych środków, udał się do Galerii Chwały i zabrał z niej tarczę Rethiana, którego podziwiał i z którym się nieraz utożsamiał.

Obrazek

Następnie zaś dzierżąc ją w swojej lewej dłoni, udał się przyodziany we własną zbroję na parter, by dołączyć do sił odpierających inwazję i stanąć w szranki z napierającymi masami wrogów. Nie zważając przy tym zbytnio na własne życie i zdrowie, byle tylko ocalić jak najwięcej z tych, których uważał za swoich braci oraz wspierać ich na pierwszej linii walki. Tarcza którą ze sobą zabrał okazał się z kolei idealnym przedłużeniem jego aspiracji, dzięki swej wytrzymałości i magicznym efektom, ratując nie jedno życie i broniąc swego owładniętego żądzą walki właściciela nieraz przed niechybną śmiercią. Pierwszy etap inwazji był jednak i tak wystarczający, by Egzekutor mógł wycisnąć z siebie wszystko co ma. Obecnie siedząc przy najbardziej wysuniętym ku linii wroga budynku, okryty zdewastowanym pancerzem, nowymi ranami oraz krwią, zarówno swoją, jak i wrogów. Przysłonięty tarczą dawnego herosa Leth Mori Aiwe oraz zbierający siły, by móc wstać i dołączyć znów do obrońców jeśli wróg kontratakuje bądź chociaż dożyć chwili gdy będzie mógł ocalić zabrany artefakt przed niegodnymi rękoma i przekazać go komuś z rady.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Vincent zabierając tarczę mógł dostrzec, że w Galerii Chwały brakowało również Księgi Aiwe. Jak by ktoś pytał, Radnej Kagamishi również nigdzie nie było. Prawdopodobnie przesiadywała w swojej samotni wewnątrz góry Aiwe, gdzie hałas i wstrząsy mogły nawet nie dochodzić.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przechodziła między zgliszczami, a Dori wąchała każdy głaz i szczelinę, aż w końcu zaszczekała i wskazała na coś gdzie kiedyś był korytarz.
Nornka podeszła, a widząc, że nie tylko Dori siedzi przy rumowisku zrozumiała, że na pewno ktoś tam jest. Pomogła więc ze, Popielcowi i człowiekowi, nie patrząc na ich twarze, teraz nie było na to czasu. Podnosiła głazy, a kiedy ujrzała kawałek klucza Feza momentalnie zaczęła szybciej odkopywać gruz, aż w końcu lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, jednak jedna, no może 2 łzy spłynęły jej po policzku.
- Tak się cieszę, ze ci nic nie jest...
Wyciągnowszy go dała mu wodę do przepłukania ust.
- Zaraz znajdę medyka...
Rozglądała się za jakimś.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Helmingan, Marsus i Sewei...wszyscy rzucili się kopać w jednym miejscu w ten sposób sprawnie usuwając pozostałości korytarza. Fezz szybko usłyszał nad sobą wyraźne dźwięki pracy i krzyki. W przypływie emocji zaczął uderzać jeszcze mocniej, choć mięśnie ramion i staw łokciowy palił niczym żywym ogniem za każdym razem.
-Hej..tu..tutaj...po...po...mocy.
Starał się jeszcze wychrypieć, gdy chrzęst ściąganych kamieni i kawałków ścian znajdował się tuż nad nim, bardzo blisko, a chwilę potem poczuł na twarzy powiew zimnego, świeżego powietrza wprawiając w ruch całe tumany pyłu.
-Khy...khy...
Kaszlał cicho zatykając sobie usta i zamykając oczy, gdy nagle poczuł jak ogromny ciężar kamienia przyciskającego go do ziemi znika nagle. Gdy w końcu kurz opadł zobaczył nad sobą dwie dobrze znane osoby i jedną mniej, jednak na każdą z nich zareagował z lekkim, ale szczerym uśmiechem pełnym ulgi. Gdy Sewei go wyciągnęła niemalże przylgnął do niej, pierwsze powiewy chłodnego, górskiego powietrza sprawiły, że zadrżał z zimna. Gdy jednak został odstawiony i otrzymał wodę upił dość znaczny łyk płucząc usta i wypluł mieszaninę wody i drobin piasku, gdzieś na bok, na śnieg, aby zaraz potem upić kolejny łyk i zwilżyć już zaschnięte gardło. Dopiero potem oddał z ulgą pojemnik Sewei rozglądając się wokół. To co widział był w stanie określić jedynie chaosem, którym nikt nie zarządzał. Gruzy i ranni...do tego członkowie robiący co tylko było możliwe.
-Jak mogę pomóc?
Zapytał już zdecydowanie swobodniej, chociaż nadal przykurzony, zgarbiony i marznący na wietrze. Jak jednak zdążył zauważyć nic poważnego mu nie dolegało...kończyny całe, jedynie ból w piersiach mu dokuczał za każdym razem gdy oddychał, rozcięcie na czole, które już dawno pokryło się skrzepem i ból głowy, ale w obecnej sytuacji mógł się uważać za dziecko szczęścia.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podała mu swoją grubą skórzaną narzutę którą miała na sobie, aby okryć zmarznięte ciałko Asury.
- Medyk musi cię obejrzeć... Jak to zrobi stwierdzi, czy możesz pomóc czy nie... Ja musze isc pomoc innym, ale najlepiej bedzie jak usiadziesz gdzies dalej.
Wskazała jakieś drzewo.
Dala mu jeszcze cos do jedzenia.
- Pomożecie mu?
Zapytała sie pozostałej dwójki, gdyż sama jeszcze chciała iść pomóc.
- Chyba, ze ja mam z nim poczekać...
Stwierdziła, bo nie chciała nimi dyrygować.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Markus widząc że nornka wyciągnęła asurę ze zgliszczy chwycił za flakonik od Trilight i wręczył go Fezzowi mówiąc:
-Do dna. Ktoś jeszcze znajdował się w laboratorium? Po czym zwrócił się do Sewei.
Zabierz go na dziedziniec, powinni być tam ludzie i ognisko, lepiej żeby mały nie siedział pół żywy na mrozie.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

-Mira! Mira no ocknij sie! - zawołała nekromantka lekko panikując. Uzdrowicielka była nieprzytomna dłuższy czas i jej energia życiowa była na słabym poziomie. Lynerys zaklęła w myślach. Przecież Miranda miała w sobie to... to coś. Cholera! Rozejrzała się dookoła. Członkowie bractwa wymijali ją pomagając odkopać tych którzy nadal byli pod gruzami siedziby. Im przynajmniej się udało, ale Miranda... Kobieto weź mi tutaj nie odchodź, co?! Uratowałam cię z gruzowiska to teraz chcesz mi tu zejść z wyczerpania organizmu?! - krzyknęła rozdrażniona.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Shu siedział sobie spokojnie w wiosce nieopodal siedziby, kiedy do jego uszu dobiegło echo strasznego huku. Ptactwo się rozszalało, od strony siedziby zauważył unoszący się dym.
-Na wielką Alchemię! Pan Nosek w końcu wysadził siedzibę kulami ognia?! - zerwał się na równe nogi i poganiając małą MOA01 ruszył przebierając krótkimi nóżkami po śniegu, jak najszybciej się dało.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec dogonił Marsusa bez problemu i widząc, że ten zajął się odkopywaniem a inni mu pomogli to skierował łeb w inną stronę. Dostrzegł nieprzytomną uzdrowicielkę i tą dziwną nekromantkę, która unikała go jak ognia. Pokręcił nosem i to tam skierował swoje łapy.
-Co z nią? - spytał podchodząc bliżej. Lynerys drgnęła słysząc basowy głos popielca i powoli odwróciła głowę. To ten gigantyczny piaskowy kocur... o rany.
-Wiesz... ona... jest chora. Takie coś na pewno jej nie służy. - kątem oka dostrzegła tabliczkę Harralda. -Po prostu musi odpocząć, zajmę się tym... - dodała, ale Ragdard jej nie słuchał. Nagle jego oblicze wyrażało czysty strach i panikę, dość niecodzienny widok jak na popielca. Nawet nie słuchał już Lynerys tylko zaczął biegać dookoła w poszukiwaniu kogoś mu bardzo ważnego. "Do diabła stara krowo! Gdzie jesteś!" myślał rozglądając się w panice ruszając głębiej w ruiny.
-Eluna! - ryknął w końcu mając nadzieje, że ta krowa ma na tyle siły aby mu odpowiedzieć, gdziekolwiek była.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dopiero po jakimś czasie dziewczyna zorientowała się, że nie ma przy sobie, ani eliksirów, ani bandaży. Co gorsza na zewnątrz robiło się coraz ciemniej i zimniej. Postanowiła, więc wrócić do chaty norna i wziąć jakieś bandaże lub skrawki bawełny. Po cichu miała nadzieje, że tam znajdzie kogoś do pomocy przy wyciąganiu rannych, lub chociaż kilka śrubek i zębatek, by móc skonstruować działka leczące. Znów zapukała do drzwi, ale tym razem nie czekała na odpowiedź. Weszła do środka i od razu poczuła ciepło bijące od kominka. Zauważyła też siedzącą do niej tyłem dziewczynę. Dała by sobie rękę uciąć, że ten kolor włosów dziewczyny widziała już gdzieś wcześniej.
Przypomniała sobie, że dziewczynę o tym samym kolorze włosów, którą niósł Harrald.
Odkaszlnęła cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę dziewczyny.

- Przepraszam, że Ci przeszkadzam … ja tylko po bandaże.

Rozejrzała się po wnętrzu i odnalazła kilka bandaży oraz jakieś skrawki bawełny. Zdjęła torbę z ramienia i podeszła do kominka. Nie przejmowała się zbytnio tym, że ma zdjęty monokl z oka. Powiesiła torbę by wyschła choć trochę.

- Hej wszystko w porządku ? Może w czymś Ci pomóc ?

Spojrzała na dziewczynę i odetchnęła ciężko. Była zmęczona tym całym chodzeniem i szukaniem rannych.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W czasie ataku...
Divinity Reach

Czerwonowłosy asura siedział w swojej bibliotece i przeglądał znajdujące się tam tytuły. W jednej z dłoni trzymał kryształowy kieliszek, do połowy napełniony czerwonym trunkiem. Uniósł naczynie do ust, jego umysł przeszył impuls. Uśmiechnął się lekko. - Czyżby w końcu pozbyli się moich run? - powiedział sam do siebie. Wrócił wzrokiem do ksiąg, jednak coś mu nie dawało spokoju. Kto byłby na tyle zdolny, by je znaleźć i usunąć? Duma młodego asury, a zarazem ciekawość nie chciały odejść. W końcu podjął decyzje. Sprawdzi to sam, n, najwyżej znów radna go wyrzuci poza teren bractwa. Czerwony błysk.

Siedziba bractwa
Leth mori Aiwe
Na kamieniu, nieopodal gniazda Razerwinga, zaświeciły runy. Po chwili otworzył się tam portal, z którego wyszedł płomienno włosy asura.Nadal się uśmiechając, odwrócił się w stronę siedziby i uśmieszek zszedł mu z twarzy. Upuścił na ziemię kieliszek, rozbijając go i barwiąc znajdujący się tam śnieg na czerwono. Stał chwilę w bezruchu, po czym zaczął iec w kierunku dziedzińca. Rozejrzał się po wszystkich. Za dużo nowych twarzy. Niech sobie radzą sami. Loki miał tu o wiele ważniejsze osoby do sprawdzenia, niż zwykli rekruci. Wbiegł więc o środka zrujnowanej siedziby, szukając znajomych twarzy. - Oby nic im nie było... -
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zabrała więc Feza biorąc go na rece delikatnie.
Na dziedzincu posadzila go wśród innych.
- Cieplej ci? Chcesz jeszcze pić lub coś zjeść?
Oczywiscie wyjeła pełen bufet i czestowala nim poszkodowanych.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości