Zapiski Hao Xi

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Zapiski Hao Xi

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lwie Wrota, sezon Zefira, 1327 AE

Obrazek
Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Scarlet zniszczyła Lwie Wrota. Tak po prostu. Tak samo jak z zaskoczenia uderzyła na jubileusz królowej, tak samo uderzyła na Lwie Wrota. Nikt nie wiedział, co robić. Nikt niczego się nie spodziewał. Scarlet robi co chce. I nikt jej nie zatrzyma.
O ataku poinformował mnie Maerion. Był w Lwich Wrotach, gdy flota Aetherblades zaatakowała. Opowiedział mi o destrukcji i piekle, jakie ogarnęły miasto. Dym znad pokonanego miasta udało mi się wypatrzeć nawet z naszej twierdzy.
Musiałem to sam zobaczyć. Cała nasza trójka, ja, Orriam i Maerion, przybyliśmy do Lwich Wrót i z góry skał oglądaliśmy pogrążone w chaosie miasto. Budynki, które niegdyś oglądałem codziennie, leżą teraz w płonących gruzach. Wielka machina Scarlet drąży coś w zatoce miasta, statki Aetherblades unoszą się nad dymami, a trująca mgła spowija ruiny spowite pożarem. Z daleka słychać krzyki uwięzionych mieszkańców. Lwia Gwardia została rozbita, a Zakony dopiero organizują jakąś obronę i ewakuację.
Może to prawda, co mówili niektórzy. Że koniec Tyrii jest bliski. Miasto, od którego dwa lata temu rozpoczęła się ofensywa, która zniszczyła Zhaitana, dziś umiera na naszych oczach. Jesteśmy świadkami rozpadu świata. W tym królestwie chaosu i śmierci, Karmazynowe Słońca zajmą należne im miejsce. Zbierzemy ostatnie kawałki zniszczonego świata, zaprowadzając własne rządy, na jak długo się da.
Niech mnie, Scarlet zrobiła to! Zniszczyła Lwie Wrota. I wykonała dla mnie ogrom dobrej roboty. Jeśli jakieś grupy przestępców czy piratów w Lwich Wrotach jeszcze stawiały opór, to właśnie zginęli w płomieniach. Specjalne oddziały Słońc już wyruszyły w misje, które mają zabić niedobitków. Kryminalny świat doczekał się swego inferna i dnia sądu. Scarlet stała się głównym egzekutorem. Ja dokończę nasze dzieło.
Bardziej prozaicznie, zniszczenie Lwich Wrót stało się świetną okazją, by nie tylko pozbyć się przeciwników, ale by też przejąć nowych rekrutów z fali uchodźców, a także przejąć rynek z używkami. Wielu piratów, bandytów i 'sponsorów' czerpało dochody z nie całkiem legalnej sprzedaży różnego rodzaju mikstur, które były może i przydatne, ale na dłuższą metę szkodliwe i uzależniające. Karmazynowe Słońca nie zostaną tutaj w tyle. To niepowtarzalna okazja, by przejąć ten dochodowy rynek. Kartele, które przetrwały, szybko wybijemy, a nasza mikstura zdominuje narkotyczny świat.
Poza świetną okazją do zarobku, sprzedaż naszej mikstury będzie też... testem doświadczalnym. Orriam tworzy nasz elitarny oddział, który ma wspomagać swe siły właśnie ową miksturą. Ma być czymś w rodzaju... przeciwbólowej sterydy. Jak ją stworzyliśmy? Cautor wynalazł skądś jakiegoś hyleka, którego nazwy nawet nie potrafię wymówić. Żabolud jest śmiertelnie chory, a my dajemy mu środki do produkowania leku, który jest mu niezbędny do przetrwania. W zamian hylek pracuje dla nas, a że te żaby są jednymi z lepszych alchemików w Tyrii, "Nowy Środek", jak nazwali nasz narkotyk, będzie nie jedynym plusem naszej "umowy".
Przyda nam się nowe źródło dochodów, gdyż sprawa ze skrittami okazała się być jedną, wielką porażką. Szczury zawaliły obrabowanie banku, Maerion i Tidda przecenili je. Tidda aż na śmierć. Skritty zostały skazane na pacyfikację, ale nie udała się. Ale o tym później.
Zniszczenie Lwich Wrót okazało się obusiecznym mieczem. Kilkoro z moich sponsorów zginęło, potraciło majątki. Vegestr stracił swoją rezydencję, więc domyślam się, do czego będzie chciał użyć centaurów... Velandia Dealmaker i Hiss Trzecia Ręka, nie mam od nich żadnych wieści, więc prawdopodobnie zginęli. Reszta nie była w czasie ataku we Lwich Wrotach. W tym wypadku spróbowaliśmy poszukać innych sojuszników. Niestety, Inquest ostatecznie odrzucili naszą propozycję. Wielka szkoda, przydaliby mi się w stworzeniu wielkiej broni dla Karmazynowych Słońc... Wygląda na to, że będę musiał w całości polegać na Haxii Aethermaker i na Cautorze. Razem mają stworzyć... latający statek. Taka broń przyda nam się, gdyż w końcu trafiliśmy na godnego przeciwnika.
Purpurowe Słońca to fałszywa nazwa, a nasz przeciwnik zaczął poważnie mieszać nam w planach. Sprzymierzył ze sobą piratów, którzy nam się przeciwstawili, i sprawił, że nasze ataki tylko ich skonsolidowały. Poważnie skłócił piratów, którzy poddali się Słońcom, i zniszczył ich środki. Musiałem interweniować, by się nie pozabijali... Zatruty obiad dla Penzana i jego przydupasów również nie wypalił przez nich. Prawdopodobnie to oni zabrali kryształ energetyczny, który mieliśmy ukraść od piratów Wiley'a. I dokonali, wydawałoby się, niemożliwego - przekonali Convigton do przyłączenia się do Penzana i reszty! Chociaż na ostatnią, decydującą bitwę, ale jednak. I przegraliśmy ją. A dzięki Tarregowi udało nam się pozyskać nawet parę statków. Nasze wpływy w piratach rozpadły się, gdyż sami piraci którzy się nam poddali znaleźli się w rozsypce. Wielu piratów zginęło w bitwach między sobą... więc odniosłem w pewnym sensie zwycięstwo. Sprawa skrittów również przyniosła wiele śmierci - także wśród skrittów. W czasie ich nieudanej pacyfikacji zginęła Tidda. No cóż, a już zaczynałem ją lubić... Jaka szkoda, że z powodu moich działań, lub prób zapobiegnięcia im, ginie tyle szczurków, piratów i bandytów... Strasznie mi ich wszystkich żal.
Lwia Gwardia również zaczyna interesować się Słońcami. Mają powołanego do tego jednego Inspektora. Zaczął współpracować z "Purpurowymi", ale sądzę, że zniszczenie jego miasta dostarczyło mu pilniejszych spraw na głowie. Na razie jest z nimi spokój, ale w razie czego wciąż mam jeszcze Vegestra.
W tej całej fali kolejnych śmierci pojawił się ciekawy akcent. Moi ludzie, podczas nieudanej akcji podkopu banku przez skrittów, złapali członkinię Zakonu Szeptów, i, jak się okazało, Purpurowych Słońc. Więc te dwie organizacje są połączone. Najdziwniejsze było jednak to, że członkiem tym, wg opisu Higensa, który torturował ją psychicznie, okazała się... Mark Two. Ta cholerna nieudacznica musiała uciec przed wyrokiem Amanta i kieruje akcjami przeciw moim Słońcom. Cóż, znalazła sobie ciepłą posadkę w Szeptach... Jestem ciekaw, czy wie, z kim ma do czynienia. Czy jest może jeszcze nieświadoma, że walczy przeciwko mnie, Maerionowi i Orriamowi. Cóż, jednego jestem pewien - przez ten cały czas nadal nie nauczyła się porządnie skradać.
aiwe_database

Re: Zapiski Hao Xi

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Twierdza Karmazynowych Słońc, sezon Zefira, 1327 AE

Obrazek
Wiem już w końcu, do której gildii należy, i jaka jest prawdziwa nazwa 'Purpurowych Słońc'. I... od tego momentu zaczyna się robić coraz ciekawiej. Podczas wielkiej bitwy z Covingtonami i Penzanem, kazałem schwytać jednego z piratów sprzymierzonych przeciwko nam. Znał nazwę gildii, która ich połączyła, a że to pirat - sterta cuchnącego, morskiego łajna, szybko wygadał jej prawdziwą nazwę - Leth mori Aiwe. Dziwna nazwa? Dziwne, że Mark Two tam dołączyła? To teraz zrobi się jeszcze dziwniej.
Kilka dni temu do naszej siedziby, o której lokalizacji przecież mało kto wie, zawitała dwójka tajemniczych osób, odzianych w biało. Norn i sylvari. Nie przedstawili się, skąd pochodzą ani do kogo należą. Ale zaoferowali pomoc, rady, pieniądze i środki w walce z Leth mori Aiwe. Cóż mogłem powiedzieć. W obliczu, gdy kilku moich sponsorów zginęło w płomieniach Lwich Wrót, z chęcią przyjąłem pomoc w walce z nowym wrogiem, który krzyżuje mi plany.
Od razu zaproponowali mi, bym w szeregach wroga zainstalował szpiega... Ale pomyślałem o tym wcześniej. W chwili, gdy po sabotażu Leth mori Aiwe na jeziorze Gendarr moi piraci rzucili się sobie do gardeł, ich skład prochu wybuchł z ogromnym hukiem, a nad wyspą zawisł czarny dym. Gdy przybyłem do nich i uspokoiłem ich, skład nadal się palił, i poszedłem oszacować szkody. Cały zapas prochu poszedł w cholerę, ale dzieło Leth mori Aiwe miało także efekty uboczne. Podczas wybuchu składu, obok niego musiało przechodzić dwóch piratów z rodziną wziętą w niewolę. Piraci i dorośli nie żyli, jeden chłopczyk też. Drugi chłopiec był w bardzo ciężkim stanie, ale żył. Nastoletnia dziewczyna była najdalej i w najlepszym stanie. Intuicja podpowiedziała mi, żeby ich wziąć do naszej siedziby.
I intuicja nie myliła się. W końcu to ofiary naszej przeciwnej gildii, w gruncie rzeczy, niewinne. Dziewczyna odzyskała przytomność po kilku dniach. Szybko poznałem jej historię, od piratów, a potem od niej. Córka arystokratów. Padła ofiarą spisku wrogów jej ojca i wylądowała z rodziną w niewoli. Kintajskie pochodzenie. Jej imię to Akaitenshi. Postanowiłem jej opowiedzieć o swoich przodkach, i o ciężkim życiu, jakie wiodłem. Później opowiedziałem jej o Leth mori Aiwe, i w sumie, mówiłem prawdę: najemnicza gildia, skupiająca się na zdobywaniu pieniędzy, egoistyczna, dążąca do celu bez względu na ofiary i koszty. Mówiłem dziewczynie prawdę - świat to okrutne miejsce, a niesprawiedliwość jest na porządku dziennym. Zwyciężają silniejsi, słabsi giną. Tylko silni są w stanie wyrównać rachunki. Powiedziałem jej, że może być silna. Akaitenshi jest słaba, nie odważy się zabić nawet muchy, więc przygotowałem dla niej inną rolę.
Będzie silna nie pod względem umiejętności walki, ale informacji. Zrekrutuje się do Leth mori Aiwe, i jako normalna członkini, prowadząca spokojne życie, pozna okrutną gildię i będzie wysyłała nam listy z dokładnym opisem ich planów i stopniu wiedzy na nasz temat. Będzie naszą wtyką. W ten sposób rozpracujemy 'Purpurowe Słońca' i ich wszelkie przyszłe ruchy.
Przez kilka dni jeszcze przetrzymałem Akaitenshi u nas. Dopuściłem ją do Kambei. Jest jedyną osobą, której na to pozwoliłem, i jedyną odpowiednią. Powiedziałem jej, że w zamian za jej czyny zaopiekujemy się jej bratem. Że wyzdrowieje i spotka go, gdy wróci od wrogiej gildii. Niestety, przed jej odejściem nie pokazaliśmy jej braciszka, gdyż ten widok byłby dla niej zbyt szokujący. I właściwie, to nie było kłamstwo... Jej brat umarł już kilka godzin po przybyciu do naszej siedziby. Obrażenia, jakich doznał, były zbyt poważne. Ale Akaitenshi nie musi o tym wiedzieć. Świadomość, że jej brat jest na naszej łasce, może okazać się kluczowa w manipulacji nią. Tak na wszelki wypadek, gdyby spodobałoby się jej zbytnio u Leth mori Aiwe.
Kambei powoli zbliża się do wieku trzech lat i próbuje już mówić pierwsze słowa. Zajmuję się nim sam, bo jestem do tego najlepszą osobą tutaj. Bandyci, alchemicy, złodzieje, inżynierowie, oszuści, nie umieją się zajmować dziećmi. Ja sam wychowam Kambei, na mojego godnego następce. Ja i tylko ja.
Kazałem przygotować dla niego nawet specjalny pokój. Ogólnie cała nasza siedziba wzbogaca się o nowe umocnienia i pomieszczenia. I dodatki. Nie sądziłem, że czaszki liderów grup, które wybiłem, i ich sztylety, będzie można tak... ładnie wykorzystać.
Również tobie, dzienniku, coś się z tego uszczknęło. Jesteś teraz bezpiecznie chroniony w karmazynowej, zdobionej szkatułce z mocnego stopu metali. To odpowiednia oprawa i ochrona dla zapisu mojego życia.
aiwe_database

Re: Zapiski Hao Xi

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Twierdza Karmazynowych Słońc, przełom sezonu Zefira i Feniksa, 1327 AE

Obrazek
Kolejne porażki i sukcesy przydarzają się Słońcom. Walka z Leth mori Aiwe rozkręca się na dobre, ale nie jesteśmy w tej walce sami. Ale od początku.
Przede wszystkim, Leth mori Aiwe walczy przeciw nam, bo ktoś im za to płaci. Chyba Szepty. Po rozwaleniu naszych planów ze skrittami i piratami, zniszczyli nasz handel "Nowym środkiem" i uwolnili naszego hyleka alchemika. O dziwo, mimo naszych prób, sprzymierzyli się z asurańskim kartelem Comfortium. Comfortium było jednym z ostatnich karteli, które uciekło nam spod noża. Było, bo ich przymierze z LmA długo nie potrwało - wybiliśmy ich lidera i większość ich członków. Ich nestora czekał okrutniejszy los. Poważnie go okaleczyliśmy, ale skubaniec przetrwał. W każdym razie, mimo tej wygranej, myślę, że widok nestora i zmasakrowanych członków ich sprzymierzeńców, zapadnie na długo w pamięci Leth mori Aiwe.
Nasz sojusz z centaurami również przestał istnieć. Leth mori Aiwe rozgryzło nasze plany i dogadało się z tymi bestiami. Razem zastawili na nas zasadzkę, ale odpowiedzieliśmy kontrą. Niestety, szalę zwycięstwa na ich stronę przechyliło Lśniące Ostrze. Specjalna gwardia królowej Jennah zainteresowała się naszymi konszachtami z centaurami, ale mam wrażenie, że na tym poprzestaną. Dalsza ingerencja łączyłaby się z współpracą z Lwią Gwardią, a na taką skazę honoru sobie nie pozwolą.
Skąd dowiedzieliśmy się o planach zasadzki Leth mori Aiwe? I właściwie o innych ich zamiarach wobec centaurów i hyleka? Cóż, Akaitenshi jak na razie spisuje się bez zarzutów. Wraz ze swoją pacyfistyczną naturą, musi być chyba ostatnim podejrzanym u nich w gildii. Sama Akaitenshi chyba też jest zadowolona - wymierza sprawiedliwość przekupnej gildii, nikogo nawet nie zabijając. Dzięki Akaitenshi dowiedzieliśmy się również paru innych rzeczy... np. że Leth mori Aiwe miało u nas wtykę już od dawna. To dzięki temu szczurowi udaremnili nasze plany z podkopem banku Lwich Wrót, dzięki niemu uwolnili skritty czy dowiedzieli się o planach z centaurami. Ich wtyka wciąż żyje, ale nie na długo. Czekam na dobrą okazję, by ściąć jego głowę i przesłać ją Leth mori Aiwe. Może razem z głowami innych...? Dzięki Akaitenshi mogliśmy dowiedzieć się nawet, że to mogul centaurów nas głównie zdradził, oraz że Berdill Krzywowąsy - pirat z wpół wybitej grupy Szpad Jemiss, jeden z ważniejszych w pirackim sojuszu, nadal żyje. Podobno jako jedyny zatruł się obiadem, ale jak widać, nie na dobre... Na szczęście, liczę na szybki liścik od Akaitenshi, gdzie ten zapchlony kocur się kuruje.
Problemem może być też Lwia Gwardia. Inspektorem w Gwardii zajmującym się naszą sprawą jest niejaki Godryk. Trzeba będzie go szybko unieszkodliwić. I prawdopodobnie zajmą się tym moi szpiedzy podstawieni w Gwardii. Po zniszczeniu Lwich Wrót, Gwardia jest w rozsypce i ściąga swoich gwardzistów z całej Tyrii. Nikt nie zauważy, jeśli para nowych gwardzistów z Dreszczogór czy Maguumy w czasie podróży zmieni wygląd. I tak ich tutaj nikt nie będzie znał, a dokumenty będą takie same.
Swoje wtyki muszę umieścić także w innych organizacjach sprzymierzonych z Leth mori Aiwe. Interesujące jest zwłaszcza 'Bractwo Luny'. To osobliwa organizacja. Wieczni uciekinierzy, nie mają swojej stałej siedziby. Do tego deklarują się jako 'dobrzy złodzieje'. Śmieszne? Mnie rozśmieszyło. Prawdopodobnie wywodzą się z jakiegoś zbuntowanego Szepta, więc są niczym innym jak... błędem w ich systemie. Luna jest kolejną przestępczą organizacją, którą musimy wybić, ale wskakuje na początek listy, przez sprzymierzenie z Leth mori Aiwe.
Tajemniczy sponsorzy w bieli, jak ich nazywam, radzą mi skoncentrować się na Leth mori Aiwe. To oni zasugerowali mi pomysł ze szpiegami. Radzą także przygotować na nich cięższe uzbrojenie, działa, a nawet statek powietrzny. Cóż, ten ostatni i tak zamierzałem zbudować. Dzięki innym sponsorom i ich układom, oraz zbadaniu przez moje oddział wraków statków Aetherblades, już niedługo pierwszy statek powietrzny Karmazynowych Słońc zacznie być tworzony w południowym Ascalonie. Szczerze mówiąc, nie dziwię się sponsorom w bieli, że zalecają skupić mi się na LmA, w końcu od początku chodziło im tylko o nich. Argumentują to dosyć logicznie - Szepty niedługo odzyskają siły po Scarlet i zajmą się Słońcami, a ze Słońcami i Leth mori Aiwe na raz się nie wygra, więc trzeba jak najszybciej zniszczyć najemną gildię. Ale mam też swój własny rozum, i wiem, że nie wszystkie ich rozwiązania są dobre. Celem Karmazynowych Słońc jest zabijać i przejąć władzę nad zniszczonym światem przestępczym Tyrii, albo i więcej. Leth mori Aiwe to przeszkoda na tej drodze - ale nie jedyna.
Co do samych Lwich Wrót... nie wiele się zmieniło. Są nadal ruiną i pewnie pozostaną. Ale ponoć wielka i straszna Scarlet w końcu została pokonana. Lwia Gwardia i Zakony w końcu się otrząsnęły i tego dokonały. No i podobno jakaś grupka poszukiwaczy przygód. Zawsze się taka znajdzie. To takie budujące... Machina Scarlet roztrzaskała się w drobne strzępy, a jej gruzy dopełniły dzieła zniszczenia w mieście. Tyle gigantycznego złomu teraz w nim zalega... Aż szkoda byłoby go zmarnować. Szepty faktycznie po otrząśnięciu się ze Scarlet mogą skupić się na mnie i Słońcach. Ważne, że Lwia Gwardia znacząco osłabła, a Vegestr nadal ma w niej swoje wpływy.
Po zabiciu Scarlet stało się podobno coś dziwnego, i nawet ja to odczułem... Ten szalony chwast naruszył magię, ponoć nawet w całej Tyrii, i ma to coś wspólnego ze smokami. Wygląda na to, że koniec świata naprawdę się zbliża. Karmazynowe Słońca nie mogą czekać. Przejmiemy kontrolę nad ruinami Lwich Wrót. Staną się naszym królestwem w tym świecie chaosu. I my zginiemy ostatni w tym końcu świata.
Wygląda na to, że będę musiał przyśpieszyć swoje poszukiwania oparte na bardo starej legendzie, którą kiedyś przekazał nam Amant...
aiwe_database

Re: Zapiski Hao Xi

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Twierdza Karmazynowych Słońc, sezon Feniksa 1327 AE

Obrazek
Karmazynowe Słońca koncentrują swą działalność na Leth mori Aiwe. Nie sądziłem nawet, że ta najemna gildia okaże się taka ostra. O skupieniu się na niej cały czas powtarza mi "dwójka w bieli". I w sumie mają rację. Leth mori Aiwe stało się głównym wrogiem nie tylko przez swe bezpośrednia działania, ale również dlatego, że tworzy sojusz przeciw Słońcom. Wygląda na to, że kolejne porwanie i tortury na jednym z ich członków zadziałały na nich bardzo determinująco.
Zadziwiający staje się sojusz bractwa Luny z Leth mori Aiwe. Księżyce przeznaczyły nawet jeden ze swych oddziałów, by... zbadały moją postać i tożsamość. Więc może w końcu Mark Two, zwana teraz Gnomex, pozna, z kim ma do czynienia. Luna bierze udział w wielu akcjach z LmA i ma z nim chyba najsilniejsze związki.
Również Szepty, po uporaniu się ze Scarlet, zaczynają skupiać coraz większą uwagę na nas, o czym świadczą nowi członkowie Zakonu wśród wrogiego bractwa. Lecz daleko im jeszcze do pełnego wsparcia. Mamy jeszcze czas.
Leth mori Aiwe daje się nam we znaki. Zabili większą grupę naszych nowicjuszy, wybili nasz Oddział Specjalny. Tylko Uriel przetrwała. Sabotują nasze dostawy dział i broni od Titusa z Ascalonu. Wpadli również na trop i zniszczyli jeden z budowanych statków powietrznych, Burzę. Na szczęście, zrobili to za późno, Burza była naszym drugiem statkiem. Pierwszy, Zwiastun, jest już gotowy. Do zasilenia go potrzebowaliśmy kryształu energetycznego, które skradło nam bractwo, ale Akaitenshi poradziła sobie z zadaniem odzyskania. "Zwiastun" i "Burza" luźno przypominają mi o moim pierwszym, pirackim statku, Zwiastunie Burzy...
Ostatecznie również, Leth mori Aiwe zniszczyło nasze wpływy w Lwiej Gwardii, ale zdążyliśmy poczynić im wiele szkód. Lwia Gwardia obecnie nie jest w stanie zwrócić na nas większej uwagi. Są zajęci ratowaniem sytuacji w ruinach Lwich Wrót, do tego po ataku Scarlet są znacząco uszczupleni. Nie mogę nie wspomnieć również, że dzięki naszemu planowi wprowadzenia dwóch wtyk i ujawnienia jednej, zabiciu uległ główny Inspektor Gwardii przeciw Słońcom - Godryk. Jego miejsce zajęła Zidda, i zanim została również zdemaskowana przez LmA, zdołała trochę namieszać. Prawie udało jej się zabić ostatnią dwójkę asur z Comfortium, a także zwrócić całą Gwardię przeciw Leth mori Aiwe, również prawie skłócić niejakie Złote Róże i Lśniące Ostrza. Zidda miała zająć ich czas i uwagę...
Potrzebne to jest na główny atak na Leth mori Aiwe. Bractwo musi być wtedy osamotnione. "Para w bieli" cały czas mnie na to namawiała. Oni chcą pełnego oblężenia ich Siedziby. Początkowo byłem sceptyczny. Karmazynowe Słońca to organizacja przestępcza, pełna złodziei i zabójców, nie regularne, zdyscyplinowane wojsko z machinami. W naszym stylu byłoby raczej przejść do ich Siedziby tyłem i wybić wszystkich w nocy lub otruć. Lecz, skoro 'para w bieli' finansuje w większości ten atak, nie mam już większych przeciwwskazań. Titus już załatwia transport uzbrojenia z Ascalonu. Zaatakujemy Leth mori Aiwe wszystkim, czym mamy: nasze oddziały, działa, czołgi, statek powietrzny, użyjemy nawet kark, by zniszczyły ich mury i najadły się ciałami ich członków. Poprosiłem już nawet Vegestra o specjalne klatki dla nich. Ostatnio kupił jedną na swe urodziny... W razie czego zostaje nam jeszcze Akaitenshi za ich murami. Dziewczyna nie wydawała się zachwycona pomysłem ataku na ich Siedzibę. Zaczyna mięknąć i powoli lubić naszego wroga. Na szczęście argument z jej bratem, który niby dalej u nas jest, załatwił sprawę.
Jakkolwiek nie wiem, skąd jest 'biała para", zdecydowałem się jednak im zaufać. Obserwują często członków Bractwa z ubocza, w czasie walki, i wiedzą, jak z nimi walczyć. Dotychczas mieli rację. Pomysł z zainstalowaniem wtyk w ich gildii i ich sojusznikach okazał się jak dotąd najlepszym pomysłem. Akaitenshi, Zidda, tylko w Lunie nie udało się zwerbować szpiega. Charakter tej organizacji nie pozwala na wprowadzenie ochotnika-rekruta. Ale nawet w Złotych Różach, jakimś nowym bufonowatym klubie arystokracji z Divinity's Reach, mamy wtykę. Jest nim ojciec Tarrega, Macario Nauer. To również ten człowiek załatwia dla mnie pozyskanie z Ascalonu "Runy Ostrzy", o której legendy opowiadał nam Amant... Gdyby okazały się one prawdziwe, w mej dłoni znajdowałby się poważny as w rękawie...
W obliczu zaawansowanej walki z Leth mori Aiwe, Słońca nie mogą zapomnieć o swym pierwotnym celu. Ruiny Lwich Wrót czekają na swego następnego władcę, i nie będzie lepszej okazji, by rozszerzyć swe wpływy. Oddziały Słońc zajmują zdewastowane budynki czy nowe groty, poodkrywane kryjówki.
Przed oblężeniem mamy jeszcze jedną okazję, być może ostatnią, by wstrząsnąć jeszcze światem przestępczym Divinity's Reach. Impulsem była informacja od Akaitenshi, że Burton Belwere, jedna z moich pierwszych ofiar... tak naprawdę żyje i reaktywował swoją grupę. Szlag, musiałem nie trafić dokładnie w jego serce za pierwszym razem... Ale za drugim nie popełniłem już tego błędu. Osobiście ściąłem mu głowę. Po tym zajęliśmy się mniejszymi grupami w Divinity's Reach. Przestępczy półświatek mego rodzinnego miasta spłynął zasłużoną krwią. Raz jeszcze.
Na ataku na Siedzibę Leth mori Aiwe skoncentrujemy nasze główne siły. Jeśli się jakimś cudem nie uda, poniesiemy poważną klęskę, po której możemy się już nie podnieść. Być może mój czas dobiega wreszcie końca. Muszę go wykorzystać, by zabić jak najwięcej.
aiwe_database

Re: Zapiski Hao Xi

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

*Pismo jest trochę niewyraźne, jakby ręka która je pisała była rozedrgana, roztrzęsiona*

Twierdza Karmazynowych Słońc, sezon Feniksa 1327 AE

Obrazek
Zginęli. Poginęli. Członkowie mojej organizacji. Karmazynowe Słońca poginęły pod Siedzibą Leth mori Aiwe. Ginęli dla zemsty, za zabicie ich towarzyszy. Dla zysku. Dla sławy. Bo nie zdążyli uciec. Nawet on zginął. Nawet Orriam.
Posłaliśmy przeciw ich nędznej fortecy wszystko, co mieliśmy. Działa, czołgi, najemników, oddziały, oddziały specjalne, statek powietrzny, karki. Wszystko. I przetrwali. Ponieśli straty, ale przetrwali. Nam zadali większe. Karmazynowe Słońca przed atakiem były organizacją pełną siły i potęgi. Po ataku, większość członków straciła w bitwie.
Para w bieli stała ze mną na wzgórzu obok ich fortecy, obserwując bitwę. To dzięki nim doszło do tej bitwy. Oni za to płacili, oni namawiali, oni planowali. Kazali oblegać Leth mori Aiwe niczym zamek. Traktowali Karmazynowe Słońca jak regularną armię. A przecież nią nie jesteśmy.
Zawiodło wszystko. Zwiastun został zestrzelony i rozbił się, spłonął, a wraz z nim Cautor Boomback, nasz inżynier. Dalej poległy nawet karki, a Leth mori Aiwe zabarykadowało się. Nie zamierzałem czekać. Karmazynowe Słońca ginęły, to było bez sensu. Słońca nie są armią, są zabójcami. Dałem sygnał Orriamowi i oddziałowi specjalnemu, by wniknął do Siedziby od tyłu. To nie spodobało się 'białym', ale to niech dzieło właśnie ginęło na ich oczach.
Ale to też nie podziałało. Zabili Orriama. I innych. Uriel i Tarreg ledwo wrócili, ranni. Akaitenshi też została zabita. Po tym Leth mori Aiwe rozpoczęło kontrofensywę, a pomogły im posiłki z Szeptów i Luny. Specjalnie kazałem poświęcić część oddziałów by zlokalizowały azyl Luny i go zaatakowały, uniemożliwiając wsparcie Leth mori Aiwe, przynajmniej do czasu zakończenia oblężenia. Nie spodobało się to 'białym'. Ale to też nie podziałało. Zakon Szeptów rozniósłby moich ludzi na strzępy. Nakazałem
odwrót oddziałów, wbrew protestom norna i sylvari.
Tego dnia, pod siedzibą Leth mori Aiwe, zginęły Karmazynowe Słońca. Zastanawiam się, czyja to wina. Moja? Oddziałów? Osób w bieli? Nie wiem. I to bez większego znaczenia. Karmazynowe Słońca znalazły się w okropnym stanie. Brakuje nam już pieniędzy, wielu członków zginęło. Wciąż mamy sponsorów, ale na miejscu Leth mori Aiwe, ich zabiłbym następnych. Z pomocą Szeptów łatwo wpadną na ich trop. Biali sponsorzy proponują pieniądze i wręcz wycofanie się, przegrupowanie i odbudowanie, tylko wtedy, jeśli skoncentruję się w całości na LmA. Sytuacji nie polepszył fakt, że Vegestr, nasz najbardziej zaufany sponsor, był również zdrajcą. To jedna z ostatnich wiadomości od Akaitenshi. Wielu członków Słońc, którzy pozostali przy życiu, dezerteruje. Jak szczury z tonącego statku, Słońca przestały być dla nich opłacalne. Nawet Maerion się boi. Śmierć Orriama wstrząsnęła nim.
Przygotowuję się na najgorsze. Na dzień, gdy to Leth mori Aiwe zjawi się pod murami naszej twierdzy. I wiem, że nie będą sami. O ile w ich obronie wielu mogło nie chcieć im pomóc, o tyle wielu nie odmówi wsparcia jeśli będzie chodziło o dobicie Słońc. W razie czego, mam już przyszykowane dla Kambei środki nasenne. Jeśli mają go zabić, niech przynajmniej śpi i nic nie czuje.
Jedyną nadzieją, na zabicie jak największej ilości przeciwników, jest Runa Ostrzy. Ojciec Tarrega jest już bliski jej wykopania. A kiedy dostanie się do mnie, odprawię starożytny rytuał w grobowcu Krycie, tak jak polecał Amant. I wtedy stanę się panem ostrzy. Zabójcy i rozbójnicy zginą ze swych własnych broni. Czyż może być coś piękniejszego?
Mój czas się kończy. Ale wiedziałem, że zginę. Że nie uda mi się, jak zwykle. Nie przeżycie było celem, ale pociągnięcie za sobą jak najwięcej. I to mi się udało. Gdy patrzę na zwisające łańcuchy czaszek i sztyletów wszystkich liderów łajdaków, których zabiłem, napełnia mnie duma. Zabójcy, oszuści, złodzieje, bandyci, piraci, dilerzy, zdrajcy, tak wielu dzięki mnie zginęło. Świat przestępczy Lwich Wrót upadł. Scarlet zadała mu potężne ciosy, a ja dobiłem najmocniej, jak potrafiłem. Zrobiłem najwięcej ile mogłem. Gdy tym razem mi się 'nie uda', nie zamierzam przetrwać, jak poprzednim razem. Chcę zginąć i zakończyć to wszystko. Zemsta dopełniła się.
Non clima
Po finałowej bitwie z Karmazynowymi Słońcami w ich twierdzy, Zapiski Hao Xi zostały znalezione i ostatecznie trafiły do gildii Leth mori Aiwe.
Postacie graczy mają teraz prawo znać jego treść fabularnie.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości