Wieczna Wojna - Rozdział II

Dział przeznaczony dla pisanych sesji RPG prowadzonych przez MG.
Edward

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Edward »

Jeszcze w obozie Edwarda zaskoczyło wydarzenie z oszalałym Nornem, jednak nie było to coś co przejęło go na długo, lecz na pewno nieco zmartwiło. Jednak myśl o tym że zaraz będzie mógł polatać na niebołusce była o wiele silniejsza od tych obaw. Na informację o wyborze najtrudniejszej trasy gdzie dotrzeć można tylko drogą powietrzną lekko się zląkł uświadamiając sobie że latać będzie po raz pierwszy w życiu i jakby mało było tego to polecą najtrudniejsza trasą na której zmarło już wielu zapewne o wiele bardziej doświadczonych jeźdźców. Oznacza to tyle że by w ogóle mieć szansę na przeżycie będzie musiał dać z siebie nawet więcej niż jest w stanie..

Po wyłonieniu się z drogowskazu Edward rozejrzał się po okolicy będąc lekko zaskoczonym tym jak bardzo różni się ta część wyspy od tej którą podążali wcześniej. Ta rzeczywiście była dużo mniej przyjemna..
Gdy Sylvari rozpoczął swego rodzaju odprawę Edward słuchał go bardzo uważnie (zwłaszcza fragment o niebołuskach) zerkając w miedzyczasie również na niebołuski oczywiście. Natomiast gdy Sylvar wrócił na swoje poprzednie miejsce Edward niezwłocznie ruszył w stronę broni by odebrać swój zestaw włóczni i zerknąć pospiesznie w kierunku w którym niebawem wyruszą. Po tym wyciągnął ze swego plecaka hełm, który był częścią jego obecnego stroju, jednak zazwyczaj był on przez niego nie używany. Nie mniej jednak tym razem może okazać się przydatny, więc został na tak wyjątkową sytuację założony.

Z hełmem założonym już na głowę i odebranymi włóczniami Edward rozejrzał się po miejscu, jeżeli Sylvar przedstawiający im wcześniej Niebołuski skończył swój raport i miał chwilę, to chciał podejść do niego i szybko wypytać o kilka rad dotyczących latania na tych wspaniałych stworzeniach jeżeli ten oczywiście ma tą chwilkę którą mógłby poświęcić. Każda dodatkowa informacja może się okazać przydatna i kluczowa podczas tej akcji.

Po tej rozmowie, lub w wypadku gdyby ta się nie odbyła Edward miał zamiar trochę się oddalić i doglądnąć czy może któryś skyscale go obserwuje? Jeżeli nie robi tego żaden, to przy wyborze swojego towarzysza w tej batalii pokieruje się przeczuciem, zamknie oczy, weźmie głęboki oddech i otworzy je zbliżając się do tego którego czuje że powinien się zbliżyć.
Podejdzie do niego niespiesznym i spokojnym krokiem starając się nie zbliżać centralnie od strony pyska z którego w każdej chwili wydobyć się mogą płomienie, ale nieco bardziej z boku. Po dotarciu do niego ma zamiar przyklęknąć zaraz przy jego głowie (zakładam że sobie leży) i niezbyt szybko, lecz pewnie wyciągnąć do niego dłoń w celu pogładzenia go po głowie czy szyi.
-To co nowy przyjacielu? Polecisz że mną w bój? Razem zniszczymy te podłe stwory co ty na to? Postaram się o ciebie zadbać najlepiej jak mogę.

Jeżeli Niebołusek zgodzi się na moje towarzystwo mam zamiar upewnić się że jest prawidłowo przygotowany do lotu tak by nie spaść razem z siodłem od razu po wzniesieniu czy coś.. Jeżeli dostałem od Sylvara jakieś cenne wskazówki które mogłyby się przydać w tym momencie mógłbym je tu zastosować. Korzystając z pozostałego czasu chcę jeszcze dosiąść niebobuska by oswoić się z pozycją w siodle i spędzić z nim/nią jeszcze chwilę na ekspresowym zaprzyjaźnieniu się.

Jeżeli Nassan dotarł by aż do mnie ze swoim pytaniem nie otrzymując od pozostałych odpowiedzi oceniłbym wpierw czy niebołuska którą wybrałem byłaby w stanie unieść naszą dwójkę, oraz czy byłaby na to chętna. Jeżeli nie, to przekazałbym tą informację Nassanowi, jeżeli natomiast tak, to odrzekłbym do popielca:
- No to wygląda na to że jeżeli jesteś gotowy na lot z kimś kto leci pierwszy raz w życiu i nie ma zbyt dużego doświadczenia w jeździectwie i nie obawiasz się tego że w każdej chwili mogę coś spieprzyć i oboje możemy poszybować ku pewniej śmierci, bardzo możliwe że w płomieniach, albo będziemy pochłonięci płomieniami lecieć jeszcze przed spadkiem czy czymś to nie mam nic przeciwko.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stała i patrzyła zafascynowana jak wszyscy wykonują swoje zadania. Była w tym jakaś harmonia, ład. Każdy ewidentnie działał według planu. Podobało jej się to. Domyślała się, że zadanie każdej z tych poszczególnych osób jest tak naprawdę bardzo ważne dla powodzenia całej misji. Nawet jeżeli niektóre z nich mogły wydać się na pozór błahe.

Po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że stoi tak z lekko rozdziawioną buzią, ale prędko się opamiętała i wróciła do porządku. To co zwróciło jej szczególną uwagę, to emocje, jakie panowały w obozie - od totalnego opanowania, przez ekscytację, po... strach. Widać było, że nie każdy jest równie doświadczony i niektóre z obecnych tam osób wolałyby tak naprawdę spędzać teraz czas gdzieś indziej. Aczkolwiek nie dziwiło jej to - sama po ten moment zastanawiała się co właściwie robi w tym miejscu i jak się tu znalazła. Jednak nie była to pora na wycofywanie się. Decyzja zapadła. Teraz musiała w to brnąć. Niezależnie od tego, co los dla niej szykował. Była gotowa stawić mu czoła. Także nawet kiedy usłyszała przeraźliwe krzyki wydobywające się z namiotu nieopodal, to stała twardo. Zacisnęła zęby i czekała na rozwój wydarzeń, starając się nie dać po sobie poznać co w rzeczywistości właśnie czuje.

***

Nie słyszała co do niej mówiono. Widziała tylko ruch warg i emocje, które wraz z nimi pojawiały się na ich twarzach. Przytakiwała tylko czym prędzej. W końcu jednak słowa Koordynatora informujące o tym, że czas wyruszać wyrwały ją z tego stanu. Oprzytomniała. I z trzeźwym już umysłem - nie wiedząc co działo się z nią przez ostatnie kilka minut - ruszyła za innymi do Drogowskazu.

***

Na miejscu utwierdziła się tylko w przekonaniu, że to nie zabawa. Przysłuchiwała się uważnie słowom Koordynatora - chcąc zapamiętać z nich jak najwięcej, gdyż zdawała sobie sprawę z tego, że kiedy rozpocznie się walka, to nie będzie już czasu na pytania.

Po otrzymaniu instrukcji wpadła w lekkie zakłopotanie. Otóż nie miała doświadczenia w jeździe na wierzchowcach, a tym bardziej lataniu na nich.
Czas uciekał. Wiedziała, że wkrótce mieli wyruszać, także bez zastanowienia podeszła do Radnego Aiwe i zapytała go nieco załamanym głosem - J-ja chętnie skorzystałabym z oferty i zabrała się z panem, jeśli to nie problem. Nie czuję się na tyle pewnie, by lecieć sama. M-mogę tylko obiecać, że zrobię wszystko, by nie być dla pana zbędnym bagażem. Sumiennie wykonam każde powierzone mi zadanie -
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

W jej oczach dostrzec można było tańczące wokół tęczówek jasne płomienie, słysząc Wardena cicho parsknęła śmiechem po czym szybko opanowała się
- Ty też uważaj na siebie kochany, a skoro wypominasz mi ciasteczko, to przypomnij sobie swój gniew, gdy pewien rzezimieszek sprzątnął ci sprzed nosa ostatnią miskę bajecznie smacznych krewetek - puściła mu oczko po czym objęła jedną dłonią na szybko zanim nie udała się do jednego ze zwierząt.
Jej wybór był prosty, najbardziej samotny, odizolowany oraz nie zwracający na nią uwagi, gdy jej wzrok takiego namierzył podeszła do niego pewnym i szybkim krokiem
- Witaj, od teraz ja polegam na tobie, a Ty na mnie staniemy się jednością w powietrzu - mówiąc to przesunęła dłonią po łuskach i jednym susem chciała znaleźć się na grzbiecie niebołuski.
- Nassan, weź dla mnie wieczny płomień i siadaj za mną tylko się trzymaj, nie rób też gwałtownych ruchów jednak ważysz swoje.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek
Zebrani na podwyższeniu, otoczeni dookoła ognistym pustkowiem Aiwijczycy kończyli się zbierać do misji. Deszcz ognisty opadał w dół i wciąż przypominał o sobie. Niebo pokryte było popiołem, ognistymi smugami oraz dziką magią. Koordynator przeglądał swoje urządzenie oraz opracowywał dalsze plany, zdając jednocześnie raport do swych przełożonych...
Obrazek

Nassan czuł negatywne emocje, było to od niego wyczuć. W takich sytuacjach nawet alkohol nie jest ukojeniem. Spoglądając w niebo dostrzegał ognisty deszcz, który powinien niepokoić jego, jak reszty towarzyszy. Ognisty opad uderzał w ziemię w losowych miejscach, wkrótce uderzył w tył głowy Nassana. Poczuł jakby ktoś rzucił go twardym kamieniem, rozbryzgającym się dookoła płomieniami. Popielca zapiekło i to mocno, pozostawiając czarne smugi po uderzeniu i przebijając się przez zbroję ze skóry - inaczej byłoby znacznie gorzej. Ślad po uderzeniu był gorący i dodatkowo bardzo dawał się we znaki poprzez dokuczające pieczenie. Popielec otrząsnął się po uderzeniu opadu ognistego, na szczęście nie był podpalony, po czym z bólem w tyle łba zaczął szukać środku transportu. Przez chwilę szukał jakby wiatru w polu, nie wiadomo za czym, nie było wśród ochotników osoby o imieniu "Karo". Jeden z Niebołusków tępo popatrzył się na Popielca, nie wiedząc o co mu chodziło oraz zaskrzeczał. Wtedy dopiero Popielec powziął po rozum do głowy i szukał dalej...


Claire wychodząc po teleportacji również posłuchała, co Koordynator powiedział. Jednocześnie też zanim ten poszedł, wcisnęła mu swój wełniany płaszcz pozostając w skórzni z Mithrilowymi płytami i mając resztę swego wyposażenia. Sylvari jedynie z pokręceniem głowy i westchnięciem przyjął przedmiot Claire, po czym ten odszedł. Hati towarzyszyła swojej pani i wiernie stała u jej boku, spoglądając na okolicę zdewastowaną przez płomienie. Widząc kaszel Niebołuska widocznie poprawił się humor kobiecie i nie miała problemu z zaufaniem tym niebezpiecznym, ale majestatycznym stworzeniom. Papierosy pomogły nieco ukoić nerwy, ale stres nadal obijał się gdzieś z tyłu klatki piersiowej, ciążąc jak cegła. Każdy mógł czuć to podobnie, lecz mniej lub bardziej. Łowczyni sprawdzając swój ekwipunek, miała wszystko poza swoim płaszczem - rzecz jasna. Bardzo rozsądnie się postąpiła przeciągając się nieco oraz rozgrzewając. Poczuła, że teraz jest w stanie na spokojnie wytrzymać lot. Wkrótce podeszła do pewnego Niebołuska, który wpadł jest w oko tak po prostu. Kobieta poczuła, że to właśnie ten. Osobnik nieco mniejszy niż reszta, ale bardzo potężny mimo wszystko. Opanowanym wzrokiem skierował spojrzenie na Claire i łagodnie się zniżył, by Łowczyni mogła na niego wskoczyć. Co zdziwiło dość kobietę, że nie musiała zbyt bardzo się starać, by zdobyć zaufanie. Stworzenie dało się bez problemu podrapać po szyi, przy czym wydobyło ze swoich nozdrzy nieco więcej dymu, a nawet trochę płomienia. Claire była gotowa do odlotu, posprawdzała wszystko oraz było tak jak przeczuwała - pozycja do ostrzału z łuku będzie idealna, wystarczyło uważać... Na wszystko dookoła... Była uważna, lecz nie dostatecznie. Ognisty pocisk z nieba również i w nią trafił, lecz na szczęście prosto w klatkę piersiową uzbrojoną w płytę z Mithrilu. Drobna kobieta poczuła jakby lekkie popchnięcie po uderzeniu i spoglądając w dół widziała czarną smugę. Dodatkowo zapomniała o innej rzeczy, a przypomniała sobie mając wzrok skierowany w ziemię. Hati skomlając podbiegła do nogi Niebołuska i łapkami próbowała się wspiąć do swej pani. Smocze stworzenie lekko warknęło z zaskoczenia, ale nie zareagowało negatywnie. Łeb bestii spojrzał za siebie, patrząc to na Claire, to na Hati. Wilczyca czując, że pani może ją zostawić, zaczęła panikować oraz uderzać łapkami o masywne ramię Niebołuska, piszcząc. Wzięcie wilczycy na pokład przystosowany dla humanoidów, nie był dobrym pomysłem. Czas upływał, wkrótce mieli się wzbić w powietrze...

Warden wyłaniając się po teleportacji nie spodziewał się, aż takiej zmiany otoczenia. Z natury po ogniste pustkowia. Uzbrojony w pełny ciężki pancerz człowiek wkrótce wysłuchał przemowy, czując również stres przed bitwą. W końcu mieli uderzyć w skrajnie niebezpieczną bestię. Po przemowie wymienił z żoną kilka zdań i pożegnali się, co było dla Wardena istotne i dało mu nieco ulgi. Wkrótce udał się po wybór wyposażenia i dozbroił się w plecak z włóczniami Smoczej Krwi. Zakaszlał zaciągając się powietrzem spalenizny, co dość go podirytowało. Niemniej jednak ruszył w stronę swego masywnego i silnego Niebołuska, który również nawiązał kontakt wzrokowy z Człowiekiem. Wskoczył bez problemu jednym susem jak doświadczony jeździec. Niebołusek zrobił na Wardenie dość duże wrażenie, był potężniejszy niż gryf w jego oczach, z którym jego więź niestety słabła coraz to bardziej z każdym dniem. Radny wkrótce przyzwyczaił się do siedzenia na Niebołusku i rozglądał się. Również i on oberwał pociskiem od tyłu, lecz ten wyładował niewidzialną Egidę dookoła niego. Zdziwiony Warden zauważył jedynie rozbryzg ognia oraz zjonizowaną energię magiczną. Wtedy do niego dotarło, że będzie musiał używać Egidy tylko w ostateczności, gdyż pociski mogły uderzać w niego co chwile. Uzbrojony w ciężką płytową zbroję był odporny na tego typu ataki i mógł się skupić na pilotowaniu Niebołuska. Odparł krótką przemowę do swych towarzyszy broni oraz pobłogosławił ich w imieniu Dwayny...

Edward po teleportacji wysłuchał również wprowadzenia. Widok Niebołusek z bliska bardzo mógł go... Podekscytować. Miały wszystkie typowe cechy smoków - łuski, masywne ciała, potężne skrzydła, rogi oraz zionęły ogniem. Nie były to jakieś pomniejsze Wiverny lub Drake, były znacznie inteligentniejsze co widoczne było po ich wzroku. Co więcej Edward mógł zauważyć, że mają wysoce rozwiniętą percepcję i mogą nawet rozumieć czyjąś mowę. Mesmer wręcz wniebowzięty, aż prawie wybuchł w miejscu ze szczęścia. Gdy był czas na dozbrojenie się, wziął swój zestaw włóczni na plecy oraz na miejscu nakładał hełm. Zadowolony i prawie w pełni szczęśliwy Edward podchodził do Niebołuska, który leniwie odpoczywał w pozycji, trzymając swój łeb na obu łapach skrzyżowanych na froncie. Łeb stworzenia był masywny, a z nozdrzy wyłaniał się dym, świadcząc o mocnych przewodach przenoszących ogień oraz ogromu pokładów magii wewnątrz istoty. Wyszkolony Niebołusek przyglądał się swymi niebezpiecznymi, ale mądrymi oczyma Edwardowi. Nie przejawiał żadnych negatywnych intencji względem człowieka, wiedział, że ten będzie jego jeźdźcem. Człowiek podchodząc do bestii z Mgieł słyszał potężne oddechy oraz niebezpieczne harczenie wydobywające się z Niebołuska. Ognisty pocisk z nieba uderzył w łeb smoczej istoty, ale potężne łuski widocznie były na to odporne i rozbryznęły się pozostawiając tylko czarną smugę. Stworzenie nawet się tym nie przejęło w mały stopniu, patrzyło tylko na Edwarda, rozumiejąc go i pozwalając się osiodłać. Człowiek nie potrzebował znać większych tajemnic jeździectwa, sam Niebołusek wiedział co robić, jedynie czekał na odpowiednie sygnały i rozkazy. Marzenie Edwarda spełniło się, był jeźdźcem na potężnej smoczej istocie. Wręcz szczęśliwy człowiek był nieuważny i szybko został sprowadzony na ziemię. Zbroja Mesmera zapewne była lekka (Brak opisu pancerza, minus do ochrony!), jeden ognisty pocisk z nieba uderzył w lewy bark od frontu i przebił się, raniąc dotkliwie oraz nieco zwęglając miejsce impetu. Edward syknął i miał mniej szczęścia niż Nassan, który parę chwil wcześniej też oberwał w podobny sposób. Nie posiadał odpowiedniej ochrony magicznej czy fizycznej i nie uważał. Ludzka skóra nie posiadała futra i była znacznie bardziej podatna na takie obrażenia. Mesmer odczuwał ból i zauważył, że ma oparzenia drugiego stopnia. Miejsce zaczerwieniło się, wkrótce zapewne nastąpią pęcherze. Również doznał dość skrajnego przypadku, gdyż spod smugi uderzenia, również wyłaniało się nieco zwęglenia. Przed wylotem Edward szybko musi ogarnąć swoją ranę, przez co musiał zignorować prośbę Nassana. Odlot już za parę chwil...

Rita zapewne była targana przeróżnymi emocjami, od zadziwienia, po pewien dreszczyk ekscytacji oraz nawet strach. Na miejscu widziała dokładnie, że to nie będzie łatwa przeprawa. Ognisty deszcz dawał o sobie znać i widziała jak jej towarzysze obrywają pociskami poprzez swą nieuwagę. Również i ona dostała w swoją ciężką zbroję, a dokładniej w okolice prawego uda od boku. Niemniej jednak jak w przypadku swych towarzyszy o lepszym opancerzeniu, odczuła popchnięcie oraz zauważyła ciemną smugę po impecie. Mogła również dojść do wniosku, że będzie musiała uważać na swoją głowę podczas lotu. Zdała sobie sprawę z tego, że nie potrafi zbyt bardzo latać na wierzchowcu, dlatego podeszła do Wardena z prośbą. Radny skinął głową i kobieta mogła się dosiąść na tyły masywnego Niebołuska, musiała tylko uważać na pociski oraz na manewry. Również jej magia wsparcia dużo by dała. Problem był jeden, kobieta nieco przeszkadzała w wydobywaniu włóczni z pleców, niemniej jednak było to do przebolenia. Kobieta widząc Niebołuska oraz otoczenie dookoła wiedziała, że to sytuacja typu - "My, abo oni". Niemniej jednak poczuła, że aura Cnoty Odwagi Wardena zapewniała jej większa stabilność emocjonalną oraz opanowanie. Kobieta dostrzegła również, że ma nieco większe doświadczenie w samych cnotach oraz będzie mogła w razie potrzeby uzupełnić braki u Wardena. Co ciekawe wyczuła dodatkową rzecz, co ją zdziwiło. Fakt, że zbrojny nie posiadał Cnoty Rozwiązania, odpowiadającą za leczenie. Tutaj mogła wykorzystać swoje talenty i wspomóc Radnego, zarówno Egidami jak efektami sferami magii podstawowego leczenia strażniczego...

Kaeiles dosłownie weszła w domenę swego żywiołu. Sfera Balthazara oraz pustkowia pochłonięte płomieniami widocznie mocno jej odpowiadały. Ogień, popiół oraz spadające płomienie napełniały mistrzynię tej sfery magii siłą i pewnością siebie. Żywioł ten nie był kobiecie straszny. Również poczuła, że będzie w stanie go wykorzystać. Wraz z odpowiednim bardzo wysokim skupieniem oraz wykorzystaniem energii może nakierować opadające nieopodal niej pociski w dół na konkretny cel. Uderzające w jej postać opady ogniste rozbryzgiwały się, lecz nie robiły jej krzywdy po pierwsze przez tkaninę odporną na wysokie temperatury, ale tym bardziej jej mistrzostwo w danym żywiole. Niemniej jednak odepchnięcie w przypadku drobnej Kaeiles było bardziej odczuwalne i wiedziała, że musi bardzo na to uważać, być baczniejsza niż reszta towarzyszy... Inaczej Niebołusek poleci bez niej. Czuła pełną jedność z żywiołem, jednak musiała pamiętać też o innych zagrożeniach oraz opanowaniu na wierzchowcu. Pożegnała się z Wardenem, po czym wsiadła na swojego Niebołuska. Nie było jakichś osamotnionych, wszystkie trzymały się swej grupy oraz były odpowiednio wyszkolone. Podchodząc do smoczej bestii, wiedziała, że może polegać na stworzeniu. Wdrapała się i widząc, że Edward oberwał oraz nie mógł podjąć decyzji, przyjęła Nassana, który na prośbę Radnej wziął pojemnik z Wiecznym Ogniem. Obolały od oparzeń Popielec dosiadł się do Kaeiles bez problemu. Jej Niebołusek odczuł lekki dyskomfort ze względu na dużą wagę, niemniej jednak ciężar był znośny. Wkrótce obydwie postacie były gotowe do odlotu...

Perspektywa - Eva i Alarug
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Alarug całkowicie nie był zadowolony z faktu latania na Niebołuskach. Popielec wykazywał to swoją potężną posturą. Zwierzęta widocznie mu nie pasowały, dlatego dał głośno o tym znać. Koordynator usłyszał go oraz zawołał go do siebie, dodatkowo machając do tego ręką. Alarug postanowił zatem udać się do Paktowicza. Po drodze ognisty opad uderzył w jego zbroję, dokładniej dwa razy, w plecy oraz w okolice lewego uda. Niemniej jednak Mithril oraz odpowiednie pokrycie pod blachami sprawiły, że Popielec nawet nie poczuł uderzenia. Płomień rozszedł się w rozbryzgach, pozostawiając tylko czarną niewielką smugę. Popielec prychnął oraz zaczął dogadywać się z Koordynatorem. Z miejsca dostał pozwolenie na teleportację do obozu Olmakhan, gdzie miał wspomóc Technolog Evę Demiurge. Nie miał zbyt dużego wyboru, a okazja dla niego była nie do odrzucenia. Popielec oczywiście również doposażył się we Włócznie ze Smoczej Krwi oraz wygodnie przymocował masywny kołczan koło plecaka na swym grzbiecie. Następnie Popielec wyruszył przez kapliczkę Balthazara, która była miejscem teleportacyjnym. Widok wizerunku upadłego boga mógł zrodzić w nim różne myśli, lecz nie minęła chwila i zniknął w błysku teleportacji...

Eva mając zaciesz z teleportacji równie szybko go utraciła widząc, gdzie ją wpakowano. Asura nie była w swoim otoczeniu, ale doświadczenie z Orr widocznie ją wspomogło. Wysłuchała wprowadzenia i została liderką do działań w obozie. Schowała się za swym golemem, wystraszona przez swój skład. Byli to wojacy, silni i bezwzględni, ale potrafiący wykonać powierzoną robotę. Spojrzeli się na Evę profesjonalnie i bez osądu we wzroku oraz słuchali. Asura przełamała pierwsze lody wydając swoje niewielkie przedstawienie, posyłając Kotka po skrzynkę. Golem podreptał wydając z siebie dość zabawną muzyczkę i miaucząc po drodze, co mocno kontrastowało się z otoczeniem pełnym śmierci i zimna. Wojacy spojrzeli się po sobie nieco skonfundowani. Niemniej jednak nie trwało to długo, gdy Asura wdrapawszy się na przyniesioną przez golema skrzynię, przemówiła do towarzyszy oraz postawiła priorytet misji - poprawić mury. Asura zeskoczyła ze skrzynki i podreptała w kierunku murów. Przeanalizowała swym urządzeniem wybrane obiekty dookoła obozu i widziała, że nie jest dobrze. Ślady po magii śmierci, nekromancji, pazurach, szponach i różnego rodzaju wgnieceniach były mocno widoczne. Dziura tu, rozszarpane blachy tam, wymagało to porządnego zespawania i łatania większych uszkodzeń. Nornowie widząc determinację Asury, nie mieli wyboru, ruszyli za nią i czekali na rozkazy... Wtedy również z Drogowskazu wyłonił się Alarug i widząc zgromadzenie wojaków pod murami, postanowił się tam również przejść. Nagła zmiana atmosfery i krajobrazu nie przeszkadzała mu. Popielec po odpowiednim przeszkoleniu nie zwracał zbyt dużej uwagi na to, choć zapach był bardzo przykry dla jego nosa. Minęło trochę czasu i przybliżył się niespiesznym krokiem do zbiorowiska, gdzie byli wojacy. Dopiero z bliska dostrzegł niewielką Evę, która oceniała zniszczony mur. Doświadczenie Popielca również mogło się przydać, bo obiekt był w opłakanym stanie dookoła całego obozu i chyba już się domyślił, że będą musieli coś z tym zrobić...


Obozowisko Olmakhan stan - statystyki Evy:
Mury - 35% - Wymagana naprawa oraz łatanie dziur. Długi okres naprawy. Wysoki priorytet, możliwe ataki z zewnątrz.
Namioty - 25% - Szybki okres naprawy. Postawić dodatkowe placówki medyczne oraz logistyczne, które pomieszczą odpowiednio zapasy z innych Obozów i zwiększają ich ilość.
Działa - 15% - Średni okres naprawy. Zniszczone blachy oraz instalacja techniczna odpowiadająca za namierzanie, przeładowanie i wystrzał. Wygięta lufa, do wymiany.

Dostępne materiały - możliwe do naprawy 15% szkód w murze. Można nakłonić podwładnych do zbieractwa złomu poza murami, lecz istnieje ryzyko ataku przez demony. Wkrótce zapewne przybędzie kolejna dostawa z Obozowisk.

Dostępny personel fizyczny do zadań dla Technolog Evy Demiurge:
Alarug,
Kotek (golem),
5 Nornów z Paktu,

Raport zwiadowców i Koordynatorów - Małe natężenie wrogów na zewnątrz, lecz od północy widać zwiększające się patrole. Demony oraz istoty z Zaświatów, w przesmyku nieopodal Kralkatorrika zwiększają się oddziały Branded.

Informacja od Koordynatora - Poprzez Obóz będzie przechodzić dostawa Broni ze Smoczej Krwi oraz Wiecznego Ognia do sił na froncie. Zapewnić bezpieczeństwo przesyłce - drugi priorytet.
Obrazek
Tymczasem do Aiwijczyków na froncie podchodzi Koordynator Sylvari, ten sam, który oberwał ognistym pociskiem oraz dostał płaszcz od Claire. Odparł do obecnych - Dobra, dość przygotowań. Pamiętacie mapę, tak? Musicie wzbić się w powietrze oraz lecieć w stronę platformy, tuż przed grzbietem Kralkatorrika. Sterowiec podaje raport, że wróg wyszedł na zewnątrz. Obóz Strażników Mgieł już uderza, natomiast... Olmakhan... Oni również... - Skinął głową dostając potwierdzenie z raportu.

Uważajcie w powietrzu na dziki Brand Kralkatorrika, to kryształy, które wystrzeliwują w Was energię. Dodatkowo na ziemi będą wieżyczki przeciwlotnicze z Brandu, które chronią wroga. Unikajcie również ognia...[/b] - Sylvari podszedł do każdego i wręczył odbiornik, który można wsunąć sobie w ucho - Będę Was ostrzegać na żywo o większych niebezpieczeństwach. - Po czym dopowiedział - Uważajcie na siebie, macie zielone światło. Ruszajcie na południowy wschód, na platformę. Będzie ona widoczna jak tylko się wzniesiecie w powietrze. - Po czym Koordynator poszedł w swoją stronę z urządzeniem oraz nadzorował taktyczny przebieg misji...

ObrazekObrazekObrazek
Obrazek
OOC
Deadline - 12.02.2020 -23:59

Czas IC - Postacie mają dosłownie chwilę, by dołączyć się walki przeciw Kralkatorrikowi. Mają zielone światło, muszą lecieć na potężnego legendarnego wroga oraz stawić mu czoła.

> Mapa dla Aracza i D4RK'a będzie w następnym odpisie.
> Mapa z poprzedniego odpisu natomiast jest dla wszystkich na froncie. (Droga nr.3)
> Mapa walki na froncie z Czempionem - po dotarciu na miejsce walki!

Zagrożenie - 9/10

>Masz pytanie, uwagę, nie rozumiesz czegoś? Pytaj via Discord
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Nassan po uderzeniu w tył głowę wręcz ryknął, łapiąc się łapą za łeb i masując bolesne miejsce. Dość widocznie owy incydent zirytował popielca jeszcze bardziej.
-Zaraza...
Sytuacja była napięta, a instrukcje podane, nie zwlekając i zachowując zimną krew, na słowa radnej odebrał pojemnik z "Wiecznym ogniem" i dosiadł wraz z nią Niebołuska starając się jak najmniejszy ciężar sprawiać zwierzęciu oraz przybierając najbardziej dogoną pozycje dzięki której Nassan trzymał się pewniej z pojemnikiem. Przedmiot miał zamiar umiejscowić w taki sposób aby w razie konieczności skorzystać z pistoletu. Starał się również w miare możliwości unikać ognia. Przed wylotem poświecił sekunde by spojrzeć jeszcze raz w góre w niebo spowite ogniem i walką. Ogniem który przypominał mu o przeszłości...
Claire Rowan

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Claire Rowan »

- Spokojnie, mała. Nie zostawiam Cię. - Białowłosa schyliła się z siodła, by musnąć delikatnie wilczycę po łbie. Tym samym w środku już czuła łączącą ją i zwierzę energię, która zaczynała przepływać przez jej ciało. Po chwili wokół niej pojawia się i krążyła zielonkawa aura, która momentami przybierała wręcz duchową postać wilka. Po połączeniu się ze swoim kompanem ścisnęła łydkami wierzchowca, by podjechać nim do stoiska/miejsca, przy którym były magiczne włócznie i założyłaby sobie pięć sztuk na plecy. Normalnie byłoby jej trochę ciężko, ale miała ten luksus, że dźwigać ją będzie niebołusek, więc mogła sobie na to pozwolić. Następnie podjechała do reszty i miała zamiar wyczekiwać odlotu. Starałaby się pewnie podążać za Radnymi i słuchać uwag oraz poleceń Koordynatora.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Inżynier z Alaruga był żaden, ale podstawowe prace przy naprawie i stawianiu obozu potrafił wykonywać. Należy w końcu do Żelaznego Legionu, ma doświadczenie, a i czasami młodym w Fahrarze trzeba pokazać w praktyce to i owo. Więc jak tylko zobaczył, że to, czym przyjdzie mu się zajmować to prace obozowe, od razu udał się w miejsce, w którym mógłby dostać narzędzia. Cokolwiek do odzysku złomu, łom czy młot ze szpikulcem na drugiej stronie. Chciałby też zaopatrzyć się w młotek do wyklepania albo zaginania blachy, by móc jakkolwiek pracować przy murze.
Z całym sprzętem, zadeklarowałby Evie, że jest w pełni gotowy do pracy i czeka na wytyczne. Jeśli dostanie jakieś polecenie, zwyczajnie je wykona. Jeśli nic w jego stronę nie zostanie powiedziane, to zajmie się pomocą przy naprawianiu/budowie muru. Z ciągłą ostrożnością, by reagować na możliwe zagrożenia i stawać w obronie tych, którzy są lepsi w sprawach technicznych, ale niekoniecznie w wojaczce.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Warden »

Warden widząc, że już zaraz wylatują, przypomniał sobie mapę oraz zamocował sobie w prawe ucho komunikator, oczywiście na moment zdejmując hełm. Przez ten czas uważał na ogniste pociski, gdy nie posiadał uzbrojenia na najważniejszej górnej części ciała. Zrobił to szybko i zwinnie, po czym umocował raz jeszcze hełm na sobie. Wtedy nie musiał się martwić o pociski z ognia, niemniej jednak na wszystko inne zwracać uwagę powinien i tak robił. Upewnił się jeszcze, czy Rita się trzyma dobrze na Niebołusku. Pamiętał mapę oraz cel, również był gotowy na używanie oręża z Smoczej Krwi. Wkrótce chwycił za lejce solidnie oraz pociągnął je nieco do siebie, by pobudzić swego wierzchowca. Zwierze miało po chwili unieść się w powietrze mocno uderzając skrzydłami. Wiedział, że misja się zaczęła i nie ma czasu do stracenia. Ruszył jako pierwszy z zamiarem bycia wierzchołkiem formacji klucza stworzonego z Niebołusków. Trzymał się solidnie swe bestii oraz zwracał uwagę na wszystko co się dookoła niego znajduje w przestworzach, jak zarówno na ziemi. Nie przeładowywał swej Egidy, domyślając się, że Rita będzie odpowiedzialna za wsparcie. Niebołuskiem wykonywał manewr podobny do prowadzenia gryfa, lecz prędko odczuł, że nieco inaczej to postępuje. Smocze istoty były inne niż ptasie, jak dla niego potężniejsze i bardziej wytrzymałe. Czuł się stabilnie w powietrzu i kierował się w stronę wroga, któremu mieli stawić czoła. W czasie podróży bardzo dokładnie uważa na wszystkie obiekty, które ukażą się w jego otoczeniu, będąc gotowym na odpowiedni manewr wierzchowcem w razie potrzeby, by uniknąć komplikacji.
Demiurge Eva

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Demiurge Eva »

Eva po dokonaniu obliczeń, przywołała do siebie nornow,wyciągnęła z plecaka rulon niebieskiego papieru w białą kratę, rozwinęła sprawnym ruchem i szybko naniosła plan rekonstrukcji muru. -Nie musi być idealnie prosty - zwróciła się do nornow - Nikt z tego strzelać nie będzie, ważne żeby był szczelny i solidny. Zazwyczaj pospiech przy budowie nie jest korzystny, ale tym razem nie mamy za dużego wyboru, musimy to zrobić szybko i dobrze. Wykorzystajcie wszystkie dostępne w obozie materiały, wyjście poza obóz w celu pozyskania nowych surowców tylko parami i po uprzednim upewnieniu się czy jest bezpiecznie. Wręczyła jednemu z nornow plan, na którym rozpisane było rodzaj i ilość materiału potrzebne do uszczelnienia każdej z wyrw. Dostrzegła Alaruga i podbiegła do niego- Proszę pomóż nam z tym murem, czasu jest mało a roboty dużo. Jeden z nornow ma plany, wszystko jest tam rozrysowane. Nie czekając na odpowiedz popielca pobiegła przyjrzeć się działom. Aha aha- mówiła cicho do siebie skanując bron.- Systemy celowania i automatyzacji do naprawy. Łatwizna. Krzywa lufa...hmm większy problem, nie ma czasu na wyklepanie i sprzętu na przetoczenie. Zatroskana poczęła z plecaka wyciągać części potrzebne do naprawy systemów dział. -Kotek! nie stój jak sparaliżowany golem, proszę leć poszukać sprawnej lufy, może maja gdzieś tu. Już wiem! jak nie będzie zapasowej lufy, skrócę tą tuz przed krzywizną, zmniejszy to zasięg działa, ale przynajmniej będzie mogło strzelać. Zadowolona z podjętych działań przystępuje do pracy.
Edward

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Edward »

Edward syknął i mocno zacisnął żeby w chwili gdy trafiał go jasny chuj.
Jeszcze nawet się nie zaczęło, a on już dostał.. Już prawie zapomniał jak bezużyteczny potrafi być.. ale nie czas teraz na pierdolenie, mając jeszcze chwilę do wyjazdu postarał się za pomocą swej podręcznej apteczki w miarę szybko i dokładnie ogarnąć. Oczywiście na tyle na ile pozwalają mu możliwości. Oczywiście starał się także nie dostać kolejnym ognikiem.

Gdy skończy się ogarniać planuje dosiąść w końcu niebołuska i przygotować się już do startu tym razem starając się skupić już całkiem na zadaniu zamiast na zabawie.
-Dobra, nie wiem jak powinienem się do ciebie zwracać, a sam zapewne mi nie powiesz więc na tą chwilę myślę że mógłbym się do ciebie zwracać "Łusek" Tak w skrócie... pasuje ci?
Po tym odczekuję kilka sekund na jego reakcję, po czym kontynuuję.
-Pewnie dużo lepiej ode mnie znasz się na lataniu więc nie będę starał się kierować tobą po mojemu. Jednak jeżeli możesz cieszyłoby mnie gdybyś postarał się unikać tych latających płomieni, jednak priorytetowo nie daj się trafić wrogom. W końcu oboje zapewne wolelibyśmy by nic ci się nie stało.
Myślę że powinniśmy się trzymać trochę bardziej z tyłu jako iż przodem pewnie polecą osoby mające lepsze możliwości ochrony i będziemy mieli trochę więcej czasu na ewentualne reakcje. Będę starał się wspomagać cię moimi umiejętnościami i magią w miarę możliwości, ale ta bitwa nie zapowiada się na krótką więc musimy oszczędzać siły.


Gdy Koordynator podszedł i wydał przemówienie Edward ponownie go wysłuchał i przyjął przekazany mu komunikator który wsunął odpowiednio w ucho. Gdy nasz szwadron śmierci (prawdopodobnie naszej) wystartuje
Edward planuje wraz ze swym Łuskiem zająć miejsce gdzieś na tyłach formacji i jeżeli uzna że ogników w powietrzu jest tyle że nie ma opcji by smok był w stanie je unikać miał zamiar spróbować narzucić na siebie zbroje chaosu by jak najbardziej ograniczyć ewentualne obrażenia związane z kontaktem z takowymi. Starał się jednak nie marnować na to całej swojej energii i raczej korzystać z niej dość oszczędnie. Jeżeli natomiast ból po wcześniejszej ranie okazałby się zbyt uciążliwy by zignorować go po prostu siłą woli mógłby spróbować uciszyć go oszukując swój własny umysł swoją magią.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Radny tylko skinął głową na potwierdzenie, że Rita może zabrać się z nim, co sprawiło, że poczuła się trochę pewniej. Naiwnie oczekiwała, że człowiek powie coś więcej - nic takiego jednak się nie wydarzyło, przez co wydał się jej on być bardzo oschły. Ale nie skomentowała tego. Prędko sprowadziło ją to na ziemie - w końcu nie byli tu na wycieczce. Nie była też nikim specjalnym. Czy kimś, kto zasługuje na dodatkową uwagę. Zdała sobie po raz kolejny sprawę z tego, że to... wojna. Nie przyszli tutaj rozmawiać, ani być miłym dla siebie, a walczyć. Przysięgła sobie jednak, by nie być kulą u nogi. Chciała, żeby Radny nie uznał jej za zbędny balast. A nawet liczyła na to, że uda się jej mu w pewnym stopniu zaimponować.

Zajęła miejsce za nim, zawahała się na moment i odparła w końcu, nie mogąc wytrzymać tej ciszy - P-przepraszam, że robię panu kłopot. Zrobię co w mojej mocy, żeby się na coś przydać - W jej głowie było teraz wiele myśli, ale uznała, że nie jest to moment na wypowiadanie ich. Dlatego skróciła swoją wypowiedź do minimum.

Na plecach miała włócznie, gotowe do ataku, ale nie była pewna, czy zdobędzie się na ich użycie. Plan jej był taki, by w tej kwestii polegać na Wardenie, który z pewnością był w tym bardziej doświadczony. A sama chciała zająć się ochranianiem ich, przy użyciu swojej magii. Tak, żeby on miał większą swobodę w działaniu. Aczkolwiek wiedziała, że wszystko będzie zależało od sytuacji, w jakiej się znajdą. Jeśli będzie musiała, to była gotowa skorzystać również z włóczni. W ostateczności, w grę zawsze wchodziło również przekazanie ich Radnemu, by to on zrobił z nich odpowiedni użytek.
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

Na jej twarzy widniało skupienie jak tylko Nassan usadowił się na zwierzęciu odwróciła się do niego
- Tylko nic nie odwal Nassan - zmrużyła oczy ostrzegawczo - trzymaj się mnie i się nie ześliźnij .
Z uwaga wysłuchała słów koordynatora i jak tylko otrzymała odbiornik włożyła go do ucha tak by nie wypadł, po czym chwyciła lejce i spojrzała w niebo, zacisnęła nogi na niebołusce by wzbić się w powietrze oraz pochyliła się by kontrolować bardziej lot. Obserwowała niebo by unikać ognistego deszczu ze względu na Nassana jak i zwierzę oraz by zwracać uwagę na brand. Lejcę trzymała w jednej ręce tak by w razie niebezpieczeństwa skierowanego w jej stronę móc się obronić.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Ogień spadał z nieba, a pokryte zarówno popiołem jak czerwienią niebo zapowiadało nadciągającą już potyczkę. Aiwijczycy na froncie czuli uderzającą adrenalinę oraz wiatr uderzający w ich postury, gdy znaleźli się w powietrzu. Cel był jasny i klarowny, przedostać się do wroga i go zniszczyć...
Obrazek
Niebołuski powzięły swych jeźdźców w przestworza. Potężne i majestatyczne istoty potężnie uderzały swoimi skrzydłami, unosząc się w powietrzu szybko oraz dokładnie. Jeźdźcy czuli turbulencje na swych siodłach oraz mogli odczuć dyskomfort, zarówno jak lekkie podrzucanie. Kierując się w kierunku wroga, Aiwijczycy spostrzegli, jak czerwone niebo powoli stawało się fioletowe, a atmosfera nabrała zupełnie innego zapachu. Woń popiołu i spalenizny wkrótce zastąpił nieprzyjemny napełniony magicznie swąd świadczący o obecności nieprzyjaciela o potężnej dawce swego pana, Kralkatorrika. Każdy z ochotników na grzbiecie Niebołusków, był w stanie zauważyć wielkie smocze cielsko, pokryte licznymi niebezpiecznymi i bijącymi energią kryształami. Prastary smok był tak wielki, że nawet w oddali wydawał się potężny, lecz dopiero z bliższego dystansu można było wręcz drżeć ze strachu przed ucieleśnieniem skrajnie niebezpiecznych pokładów magii...

Podniebni jeźdźcy zbliżali się coraz bliżej ku platformie gdzie miał czekać wróg. Niebołuski omijały pociski z ognia podczas podróży, które nadal obficie opadały z fioletowych niebios. Przemierzając przestworza, w końcu zauważyli wielką skałę, a na niej istotę dużą i pokrytą licznymi kryształami. Jej aparycja była zbliżona do Strzałogłowa, który został naładowany mocą Kralkatorrika, lecz był znacznie większy i łatwiej widoczny, niż reszta z jego gatunku. Co więcej, dookoła wroga znajdowały się rozstawione lewitujące wieże przeciwlotnicze skonstruowane z brandu. Aiwijczycy już zostali namierzeni, a chwilę potem ochotnicy mogli spostrzec zbliżający się grad pocisków. Sam wróg po chwili otoczył się fioletową barierą magiczną, która osłoniła całe jego ciało. Legendarny wróg śledził swym spojrzeniem chmarę ochotników na swych Niebołuskach, widocznie wpierw badał ich możliwości...

Obrazek
Oznaczenia
Numery (1-4) - Niebołuski,
Fioletowe pionowe linie - Wieżyczki Branded
Fioletowo-Czerwony punkt - Główny wróg
Nassan - Przysiadł się do Radnej Kaeiles oraz wziął dla niej zapasy - Wieczny Ogień. Czuł po uderzeniu pocisku nadal mocny ból, dodatkowo przy locie mocno nim trzęsło, co w połączeniu było nieprzyjemne i Popielcu zbierało się na wymioty. Miał możliwość jednak korzystać ze swej broni, lecz bardzo uważnie, skupiając się na równowadze, by nie spaść z wierzchowca. Nassan jako pasażer miał więcej wolności w korzystaniu ze swoich umiejętności, lecz musiał również zachować ostrożność. Widział jak w jego stronę oraz Kaeiles lecą trzy pociski wroga...

Ranny - Obrażenia głowy oraz odruchy wymiotne (-)
Pojemnik z Wiecznym Ogniem - 5 sztuk
Pasażer - łatwiejsze wykonywanie działań (+)
Wierzchowiec (2)


Claire - Połączyła się ze swoją Hati oraz stanowiła z nią jedność, co było rozpoznawalne poprzez jasną zieloną poświatę. Powzięła przed wyruszeniem w ostatniej chwili pięć sztuk włóczni. Kobieta czuła się silniejsza, niemniej jednak z tą zaletą łączyła się pewna bardzo istotna wada. Kobieta była najbardziej widocznym celem, przez co mogła stać się głównym celem do odstrzału. Już teraz zauważyła, że około siedem pocisków leci w jej stronę. Musiała uważać na trzy istotne rzeczy - pociski z ognia, unik ostrzału wroga oraz co najważniejsze, zachowanie równowagi...

Włócznie ze Smoczej Krwi - 5 sztuk
Więź Duszy - Bardzo widoczny cel (-) | bojowa efektywność (+)
Wierzchowiec (3)


Warden - Przygotowany oraz w pełni uzbrojony, wziął dodatkowo Ritę na Niebołuska. Zwierze odczuwało nieco większą wagę, przez co nie było tak mobline jak reszta i musiało zużywać nieco więcej swej wytrzymałości. Niemniej jednak umiejętna jazda na wierzchu pozwalała na efektywne wykorzystanie Niebołuska, nawet z obciążeniem oraz łatwiejsze zachowanie równowagi. Radny widział jak w jego Niebołuska lecą trzy pociski oraz rozpoznał barierę magiczną otaczającą ciało wroga. Była ona trwała i solidna, na poziomie mistrzowskim i trudna do przebicia standardowymi środkami, natomiast wrażliwa na Włócznie ze Smoczej Krwi. Radny za pomocą doświadczenia w konsekracjach wiedział, w które miejsce uderzyć jako czuły punkt...

Włócznie ze Smoczej Krwi - 5 sztuk (+ 5 |Rita|)
Luka Bariery - Możliwość uderzenia w czuły punkt obrony (+)
Wierzchowiec (1)


Edward - Ranny Mesmer musiał szybko reagować, czuł jak trafia go jasny chuj, choć żadne świecące jasne męskie przyrodzenie nie spadało z nieba - co innego ogniste pociski, które wiedział, że musi omijać. Podręczna apteczka pozwoliła mu zaspokoić nieco ranę. Wiedział, że nie będzie mógł zbyt dobrze korzystać z lewej ręki. Niemniej jednak trzymał się solidnie swego "Łuska" podczas lotu. Jako adept jeździectwa, nie miał większych problemów z lataniem na Niebołusku, mógł dodatkowo odczuć przypływ morali. Mesmer za pomocą swej magii okrył się magicznym pancerzem oraz dostrzegł, że jest również nieco bardziej widoczny poprzez emitowane światło. W stronę mesmera leciało sześć pocisków...

Ranny - Obrażenia lewego barku (-) | Użyta pierwsza pomoc (+)
Zbroja chaosu - Widoczny cel (-) | Większa defensywa (+)
Włócznie ze Smoczej Krwi - 5 sztuk
Wierzchowiec (4)


Rita - Wybrała się z Wardenem jako pasażer, nie miała wpływu na kontrolę wierzchowcem. Stanowiła ze swoim pancerzem dodatkowy ciężar dla niebołuska, niemniej jednak nie było to większym problemem. Musiała skupić się mocno na zachowaniu równowagi, lecz miała o wiele łatwiej oraz mogła użyć swych magicznych umiejętności wsparcia. Kobieta również dostrzegła lecące w ich stronę pociski...

Włócznie ze Smoczej Krwi - 5 sztuk (+ 5 |Warden|)
Pasażer - łatwiejsze wykonywanie działań (+)
Wierzchowiec (1)


Kaeiles - Słusznie ostrzegła swego pasażera, Nassana, by się dokładnie trzymał. Kobieta również, będąc doświadczonym jeźdźcą, miała łatwość w kierowaniu swym wierzchowcem. Niebołusek Kae odczuwał nieco większy ciężar, ze względu na Nassana, lecz nadal nie był tak obciążony jak ten u Wardena oraz Rity. Kobieta widziała jak w jej stronę leciały trzy pociski wroga...

Pojemnik z Wiecznym Ogniem (+5 sztuk u Nassana)
Ognista Więź - Możliwość użycia siły żywiołu (+)
Wierzchowiec (2)

Perspektywa - Eva i Alarug
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Alarug - Wykonuje polecenia Evy oraz wyrusza do Norna, by spojrzeć na plany naprawy. Ma do swojej dyspozycji narzędzia oraz zapasy, które Pakt pozostawił. Wraz z Nornami mają zamiar wziąć się za naprawę dziur. Wykorzystują w tym celu zasoby, lecz nie mieli jak zaobserwować faktycznego stanu ilości dostępnych środków, skupili się na pracy oraz przywracają integralność zabezpieczeń...

Eva - Wysłała Alaruga wraz z Nornami, by naprawili mur. W tym samym czasie miała zamiar spojrzeć na najbliższe uszkodzone działo. Technolog korzystając ze swojej wiedzy, bez problemu przystąpiła do pracy oraz do naprawy, używając materiałów obozowiska. Gdy zaczęła naprawiać, określila, że stan materiałów wynosi obecnie i po użyciu przez wstępne działania pomocników - 30%. Kotek niestety nie znalazł przedmiotu, może jednak zostać użyty do wyprawy poza mury...


Obozowisko Olmakhan stan - statystyki Evy:
Mury - 45% - Wymagana naprawa oraz łatanie dziur. Długi okres naprawy. Wysoki priorytet, możliwe ataki z zewnątrz.
Namioty - 25% - Szybki okres naprawy. Postawić dodatkowe placówki medyczne oraz logistyczne, które pomieszczą odpowiednio zapasy z innych Obozów i zwiększają ich ilość.
Działa - 25% - Średni okres naprawy. Zniszczone blachy oraz instalacja techniczna odpowiadająca za namierzanie, przeładowanie i wystrzał. Wygięta lufa, do wymiany.

Dostępne materiały - 30% - możliwe do naprawy 15% szkód w murze. Można nakłonić podwładnych do zbieractwa złomu poza murami, lecz istnieje ryzyko ataku przez demony. Wkrótce zapewne przybędzie kolejna dostawa z Obozowisk.

Obrazek

Oznaczenia:

Czerwone - Działa,
Czarne - Mury,
Fioletowe - Wróg,
Pomarańcz - Namioty,
Beczka - Materiały,
Drogowskaz - Wiadomo,

Dostępny personel fizyczny do zadań dla Technolog Evy Demiurge:
Alarug (mury),
Kotek (zwiad),
5 Nornów z Paktu (mury),

Raport zwiadowców i Koordynatorów - Małe natężenie wrogów na zewnątrz, lecz od wschodu widać zwiększające się patrole. Demony oraz istoty z Zaświatów, w przesmyku nieopodal Kralkatorrika zwiększają się oddziały Branded.

Informacja od Koordynatora - Za jakiś czas nadejdzie dostawa, możecie się spodziewać swoich wewnątrz Obozowiska.
Obrazek
ObrazekObrazekObrazek
OOC
DEADLINE - 26.02.2020 - 23:59

> Czas IC - Grad pocisków wkrótce się zacznie (Front). Pracownicy w obozowisku umacniają swoje mury.
> Zagrożenie - 10/10 - Friendly Fire ON,

To masywny post, w razie błędów śmiało dajcie znać na PW via Discord, w razie pytań również!
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Nassan w czasie lotu starał się skupiać na tym co się dzieje wokół niego, w ten sposób niwelując odruchy wymiotny. Był widocznie lotem jak i cała obecna sytuacja zirytowany. Popielec starał się utrzymywać na wierzchowcu bardzo stabilnie by nie spaść, dodatkowo unikając wszelkich obiektów lecących w jego stronę. Miał możliwość korzystania z pistoletu wiec jeśli było to wymagane użył broni posyłając pojedyncze pociski. Nie widział jak używać pojemników z ogniem więc albo zapytał się Kae lub użył go w sposób jak pozostali . Nassan był skupiony i gotowy zarazem ostrożny do podjęcia działań
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział II

Nieprzeczytany post autor: Warden »

Widok pola bitwy przywoływał mu niejedno wspomnienie związane z walką oraz konfliktami. Pewne odczucie ekscytacji mogło go przepełnić oraz przekonanie, że nie ma już odwrotu...

Zbliżając się coraz to bliżej do wroga, trzymał się mocno swego wierzchowca, w którym pokładał swe nadzieje. Niebołusek uderzał mocno swymi skrzydłami powodując, że Warden podskakiwał lekko na grzbiecie. Jednakże nawiązując kontakt wzrokowy z wrogiem oraz angażując się w walkę. Odparł szybko i zwięźle do Rity w ostrzeżeniu, jednocześnie nie przerywając kontaktu wzrokowego z otoczeniem oraz będąc w pełni przygotowanym na manewry oraz ewentualne uniki -Trzymaj się! Uderzysz ostatnią wieżycę, włócznia w dłoń! -

Warden postanowił zatem bez ogródek wykonać mocny i ryzykowny ruch. Chwycił pewnie i stabilnie za lejce wierzchowca, przy czym zwinnym oraz ryzykownym manewrem nakazał swemu wierzchowcowi pikować w dół by nabrać znacznej szybkości. Niebołusek w mgnieniu oka miał ruszyć jak burza w dół oraz schować swe skrzydła, by uniknąć pocisków. Jako, że on i Rita byli jako Ci najbardziej z przodu, nie martwił się o kolizję z towarzyszami...

Gdy Niebołusek śmignął w dół, miał po zebraniu prędkości mocno otworzyć swe skrzydła i ruszyć z szarżą ponad ziemią ku oddalonej od wroga na wschodzie wieżycy. Rzecz jasna omijając przy tym szybko i bezpiecznie główny cel walki, by nie zahaczyć lub nie oberwać od niego. Warden przy wykonywaniu manewru starał się zachować pełne opanowanie i trzymać się bardzo mocno swego Niebołuska, przy czym unikać wraz z zebraną szybkością przeszkód i niebezpieczeństw czyhających po drodze...

Liczył widocznie na to, że Rita nie spanikuje i wykona swój ruch, gdy sam kierował wierzchowcem i zbliżał się do wieżycy. Po jego determinacji widać było, że to był "wóz albo przewóz", nie było w tym miejsca na żadne pomyłki. Jeśli Rita by zleciała z wierzchowca, starałby się opanować sytuację oraz unikać dalszych komplikacji. Był świadom zagrożeń i starał się po drodze konsekwentnie je unikać, by nie zadać uszkodzeń swemu wierzchowcu, gdyż jego utrata oznaczałaby jednoznaczną porażkę...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości