Wieczna Wojna - Rozdział III

Dział przeznaczony dla pisanych sesji RPG prowadzonych przez MG.
Claire Rowan

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Claire Rowan »

Znowu w powietrzu. Białowłosa pomimo niepokoju czuła się pewnie w siodle, a wiatr smagający jej blade policzki dodawał jej otuchy. Czerpała ile mogła z miłego uczucia podczas lotu. Nie traciła jednak skupienia. Zauważając Hydrę, a następnie Uzdrowiciela zwolniła delikatnie prędkość wierzchowca, by dać sobie kilka dodatkowych sekund na ustalenie planu działania. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy monstrum postanowiło nie czekać z pokazaniem na co je stać. Najpierw poczuła zmianę w ruchach niebołuska. Dopiero potem zauważyła szykujący się atak. Jej źrenice zwężyły się, a oczy zajaśniały, gdy poczuła jak dusza wilczycy gotuje się do akcji. Momentalnie przeniosła wzrok na pozostałych towarzyszy. Gdy Ilfilmera i Kotta obrali kierunek w jedną stronę ona pognała wierzchowca w drugą. Lecąc po łuku w lewą stronę wyjęła zza pleców włócznię i trzymała ją blisko siebie. Jeśli zdąży to wyceluje ją w najbliższą głowę Hydry i przyjmując Postawę Wilka z całej siły odda rzut, biorąc pod uwagę pęd lotu i odległość. Nie zamierza jednak robić tego, gdy przeciwnik uprzedzi ją i postanowi wypuścić wiązkę energii wcześniej. Priorytetem dla niej jest zdecydowanie uniknięcie promienia. Nisko osadzając się w siodle i mocniej spinając boki niebołuska gotowa będzie zanurkować w dół, bądź wzbić się wyżej, a dopiero po tej akcji ocenić swoje szanse na wyprowadzenie ataku i jego ewentualne przypuszczenie.
James Crott

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: James Crott »

Kierując się w stronę swojego celu, dostrzegł sporą ranę w ciele Kralkatorrika, nie przykuło to jednak jego uwagi na dłużej, gdyż istotniejszy w tym momencie okazało się coś inego, a mianowicie ogromna Hydra. James miał nadzieję, że uda im się przeprowadzić atak z zaskoczenia, aczkolwiek prędko zdał sobie sprawę z tego, że nie ma na to szans, ponieważ wszystkie trzy głowy hydry obróciły się w stronę grupy, w której wchodził w skład. Dostrzegł również, że poza samą Hydrą znajdował się tam też Uzdrowiciel. Przez myśl przeszło mu to, by to właśnie jego zaatakować, aczkolwiek szybko spostrzegl, że jego za swój cel obrali już snajperzy. Mocno trzymając się swojego Niebołuska i zbliżajac się do celu, obserwował również co robią jego towarzysze z Aiwe. I wszystko wskazywało na to, że skupili się na głowach Hydry, także nie kombinując za bardzo, postanowił pójść ich śladem. Zbliżył się wystarczająco, manewrując odpowiednio swoim wierzchowcem, a następnie sięgnął po jedną z włóczni i rzucił nią z całej siły w łeb Hydry, którego za cel nie obrał nikt inny. I w razie gdyby Hydra zaatakowała, to postara się wykonać manewr pozwalający mu zrobić unik.
Dezi

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Dezi »

Ze wszystkich sil starała się utrzymać na Niebołusku. Na razie nie potrafiła się skupić na niczym co działo się w około. Patrzyła uważnie, przed siebie, starając się utrzymać równowagę. Latanie nie było jakoś piekielnie trudne, ale miała jeszcze problem z zachowaniem odpowiedniego balansu ciała. Jej dłonie były bardzo mocno zaciśnięte na lejcach. Gdyby je podniosła, zauważyła by, że zrobiły się całe czerwone. Ściskała materiał tak, że powoli zaczął jej się wżynać w skórę. Czuła bolesne napięcie w mięśniach pleców i w okolicach karku. Pochyliła się lekko do przodu. Jej ramiona zdecydowanie nie były przyzwyczajone do dźwigania takich ciężarów. Zastanawiała się jak inni jeżdżą, aż tak obładowani. No bo przecież pewnie też zabrali ze sobą tyle gratów, skoro były przygotowane. Nowy plecak będzie kosztował ją trochę więcej wysiłku, niż początkowo zakładała. Ma nadzieję, że po walce nie każą jej go zwrócić.

Słysząc Wardena i Kaelis postanowiła trzymać się trochę dalej od celu. Na czas rzutu Radnego postanowiła się zatrzymać na chwilę. Niebołusk robił się coraz bardziej niespokojny i nie chciała, żeby stracił nad sobą panowanie. Możliwie krótko, pogłaskała go uspakajająco po łbie. Była gotowa na to, żeby poderwać zwierzę do lotu w każdej chwili. A przynajmniej spróbować zmusić je do współpracy. Następnie sięgnęła do plecaka i wyciągnęła jedną z włóczni. Gdyby ktoś nagle ich zaatakował- chciała mieć jedną w pogotowiu. Lustrowała okolicę- wydawała jej się zbyt spokojna. Cisza przed burzą. Gdy kątem oka zobaczyła, że Radny rzuca swoją włócznię i usłyszała jej świst, przeniosła na chwilę wzrok na kryształy. W razie eksplozji nie chciała dostać odłamkiem.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Gorące powietrze, przesycone ogromnymi ilościami magii było już bardzo dobrze znane Aiwijczykom. Co więcej, gdy się zbliżali do celów swej misji, zauważali pewne wielkie kryształy, które zapewne były ranami Pradawnego Smoka. To właśnie w nie wchodziły Linie Ley, a słudzy Kralkatorrika - Menderzy, starali się wesprzeć swego pana. Cel Aiwijczyków był jasny... Pogłębić rany oraz zabić Kralkatorrika, gdy reszta sił Paktu przeprowadza swoje własne przydzielone działania...

Jakie czekają losy wszystkich dzielnych herosów, podczas tej bitwy...?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Najemni Nornowie widząc ostrzał wykonali manewr pikowania w dół oraz nabrali pędu, jednocześnie unikając ostrzału łuczników. Jeden z nich widocznie zmusił swego Niebołuska by zionął skoncentrowanym ogniem w postaci kuli ognia, która poleciała w stronę Mendera. Przy rozbiciu się pocisku duży rozbryzg płomieni rozszedł się po okolicy i nieco też zranił łuczników, niemniej jednak nie były to poważne rany. Sam Mender natomiast będąc w centrum impetu upuścił kostur i przestał leczyć Kralkatorrika, odwrócił się do Aiwijczyków i zasyczał...

Eva natomiast pokryła całego Niebołuska świetlistą energią, która mieniła się jasnym światłem. Było to efektowne, lecz reaktor widocznie zaczął już pracować oraz generować dużą ilość ciepła. Niemniej jednak nie było większego problemu przy odbiciu pocisków. Strzały okazały się być z brandu, ale jedna się rozbryznęła o tarczę, druga zrykoszetowała w siną dal, a trzecia odbiła się idealnie w łucznika. Eva poczuła, że przyjęcie pocisku nosiło za sobą skutek nieco szybszego przegrzania [Poziom ciepła 30% i rośnie]. Nassan przy okazji widząc, że jest bezpieczny wyciągnął pistolet oraz trzymając się mocno, wystrzelił parę pocisków w stronę łucznika, a wkrótce po nim serię świetlną serię oddała Eva...

Mender w powietrzu widział swe cele, ale też dostrzegł, jak jego łucznicy zaczynają padać jak muchy pod ostrzałem. Pierwszy pocisk Nassana trafił w głowę, przebijając się przez powłokę brandową oraz kostną, zaś drugi strzał zakończył żywot pomiotu. Eva wystrzeliwując krótkie, acz bardzo gorące serie czystego światła, bez większego problemu zalała gradem pocisków kolejnego łucznika. Natomiast ostatni oberwał z własnej strzały, odbitej przez tarczę Technolog...

Mender widocznie był wnerwiony, ale nie miał broni ze sobą. Jedyne co mógł w tej chwili zrobić to przybliżyć się do kryształu oraz zacząć ładować energię brandową w łapach, by wytworzyć barierę otaczającą ranę Kralkatorrika. Niemniej jednak jest wystawiony na atak i jeśli ostrzał będzie szybko oraz obszarowy, bardzo prawdopodobne jest to, że przeciwnik zostanie powalony wraz z pierwszym celem...

Norn 1# - 5 szt. włóczni, jeździec,
Norn 2# - 5 szt. włóczni, jeździec,
Eva - jeździec, bardzo widoczny cel [Reaktor 55%, rośnie. Tarcza aktywna - KOMUNIKAT SYSTEMOWY: Duża ilość magii w okolicy, reaktor przegrzewa się znacznie szybciej],
Nassan - pasażer (Eva),

Obrazek


Warden widocznie przeczuwał, że coś jest nie tak. Pułapka lub może niecny podstęp... Radny miał już swoje doświadczenie bojowe i postanowił sprawdzić hipotezę. Jego Niebołusek czuł jeszcze większy niepokój, gdy się zbliżali do celu. Warden wyciągnął jedną ze swoich włóczni oraz cisnął nią w kierunku kryształu, pokrytego kilkoma inymi...

Edward po informacji Warden zaczął zmuszać Niebołuska do podniesienia wysokości lotu, jednocześnie lekko męcząc wierzchowca. Mesmer wraz ze swoim wierzchowcem zdołali wznieść się 30 metrów ponad drużynę, a Łusek zaczął warczeć ze zmęczenia - już nie podleci wyżej - jak już to niżej. Lecz o dziwo, Edward nie zauważył wrogów, było zupełnie pusto w danym rejonie...

Dezi zatrzymała się na chwilę w powietrzu wraz ze swoim Niebołuskiem, jednocześnie była na tyłach drużyny - zatem Kaeiles nie mogła jej dostrzec. Obciążona kobieta sięga dłonią po niewygodnie osadzony plecak, oj czuła, że przedobrzyła z ładunkiem. Po krótkiej gimnastyce udało się jej wyciągnąć włócznię, która ładnie mieniła się różową energią w jej ręce. Tak jak Edward - nic nie zauważyła w okolicy...

Kaeiles natomiast było nieco za Wardenem i śledziła wyrzut włóczni. Broń leciała ze świstem w dół, aż nagle wszystkie kryształy na dole zaczęły dziwnie piszczeć w reakcji na magię zawartą w wyrzuconym obiekcie. Nagle kryształy zaczęły emanować pewnego rodzaju dziką energią, która zmaterializowała się w fioletowe błyskawice skaczące między nimi. Im bliżej była włócznia, tym większy był pisk. Nagle nastała cisza... Kryształy zaświeciły się mocno, a gdy włócznia była 5 metrów od nich, momentalnie rozniósł się wybuch oślepiającego światła dosłownie na sekundę. Po chwili doszedł do uszu wszystkich na polu walki ogromny grzmot, jakby pochodził z uderzenia pioruna... Aiwijczycy będący na miejscu również dostrzegli, że dosłownie przez ułamek sekundy dostrzeli wielką fioletową błyskawicę...

Kryształy nagle wyraźnie osłabły, przestały się już zupełnie świecić. Kaeiles wtedy postanowiła zapikować oraz naładować swe arkany. Radna momentalnie z zawrotną prędkością poszybowała w stronę wyładowanych kryształów, a będąc tuż przy nich z pomocą czystej magii arkan, co prawda nie przecięła ich, ale pozostawiła bardzo wyraźną oraz głęboką rysę. Następnie pochwyciła lejce wierzchowca oraz wykorzystując szybkość i siłę pędu, bez problemu wróciła na poprzednią wysokość - lecz teraz była nieco (20m) pod Edwardem oraz (10m) Wardenem - którzy widocznie lustrowali okolicę oraz badali kryształ...

Wszyscy mogli dostrzec, że głęboka rysa źle wpływała na kryształ... A raczej na jego przepustowość mocy, jakby była ona nagle niestabilna. Aiwijczycy mogli zauważyć bardzo dokładnie, że z uszkodzenia zaczęły skakać bardzo dzikie kłęby magicznie w postaci wielu ogników prądowych o kolorze purpury. Nagle z pod ziemi obok kryształu wyskoczył Mender, który widocznie był zakopany oraz czekał na taką sytuację... Niemniej jednak coś dziwnego się podziało... Kryształ zamiast wziąć go jako sojusznika, zaczął się tak samo ładować... A po chwili nastąpił ogromny wybuch oraz Mendera, jak i kryształy zniszczyło...

Pozostała jedynie sama rana, którą należało zniszczyć... Dezi widziała idealną okazję, by rzucić włócznią wprost w cel. Miała wręcz idealne warunki, by to wykonać. Czuła nagle pewnego rodzaju inspirację, jakby ktoś ją strzelił lekko w tył głowy i powiedział - "NO! TO TWOJA SZANSA!" - oraz popychał do przodu, by wykonać ruch. Warden oraz Edward nie mieli jak zareagować... Obaj ryzykowaliby zestrzeleniem Kaeiles... Zaś Edward zestrzeleniem Wardena. Jedynie Kaeiles mogła wspomóc Dezi przy ataku, lecz... Niebołusek zaskrzeczał, aby jego pani lepiej wzniosła swój poziom lotu i wtedy wykonała atak z dystansu...

Warden - 4 szt. włóczni, jeździec,
Kaeiles - 4 szt. wieczny ogień, jeździec,
Dezi - 4 szt. włóczni (1 szt. w dłoni) + 5 szt. wieczny ogień = PRZECIĄŻONY PLECAK - "Spowolnienie reakcji bojowych z ramienia postaci. Możliwe podczas większych manewrów zgubienie jednego zestawu broni", Inspiracja = "Postać czuje nagły przyrost morale, to jest jej chwila!", jeździec,
Edward - 5 szt. włóczni, jeździec,

Obrazek


Aiwijczycy byli coraz bliżej wielkiej hydry co ładowała w swych paszczach wręcz niepojętą niebezpieczną moc. Nie mieli zbyt wiele czasu na reakcję, dlatego też nie tracili cennego czasu...

Ilfilmera wykonała swój manewr oraz szybkim lotem przeniosła się na prawą stronę bestii. Przyspieszenie było dość duże, kobieta znajdywała się nagle około 45m od przeciwnika. Kobieta zauważyła, że nagły zwrot zwrócił uwagę prawego łba, który gromadził energię przeznaczoną specjalnie dla niej. Jednak kobieta miała pewnego rodzaju przewagę... Hydra już wcześniej wystrzeliła przy kichnięciu, napełnienie jej zajmie nieco więcej czasu. Dodatkowo łby musza się skupić na trzech celach, które szybko się przemieszczają...

Niebołusek kobiety zaczął charczeć, bardzo zaniepokojony - jakby mówił, że zbyt bliskie przybliżanie się do bestii jest skrajnie niemądre. Kobieta zmniejszyła dystans będąc 30 metrów od łba Hydry, tym samym otwierając dla Kotty możliwość wystrzału...

Kotta przez ten czas wykonał swoje wstępne czynności konserwacji broni oraz sięgnął po sztukę Wiecznego Ognia oraz... Coś nie pykło... Choć Popielec próbował skorzystać z bardzo interesującego rozwiązania, to niestety spełniła się ta trzecia opcja, którą przewidywał. Wieczny ogień to po prostu kula żywego ognia pokryta cienką powłoką, która może się rozbić oraz dokonać bardzo niebezpiecznego wybuchu. Nie było żadnego możliwości, żeby się zmieściła do ładownicy na bełty. Dlatego Popielec przewidując daną opcję postąpił tak, by wrzucić w paszczę Hydry dany ognisty pocisk...

Przez ten czas, Claire widząc nadciągający atak poleciała w drugą stronę po łuku. Kobieta poczuła bardzo dobrze, jak Hati i Niebołusek wręcz jakby się... Trzęsły? Hati wyczuwała coś złego, a natomiast wierzchowiec, aż zaczął wydawać z siebie piski. Kobieta jednak wyciągnęła włócznię oraz miała zamiar rzucić nią w paszczę Hydry. Dla niej najbliższa głowa, to była lewa... Która się widocznie na niej skupiła. Była od bestii w mniej więcej podobnej odległości co Ilfilmera oraz Kotta - około 30 metrów od łba. Kobieta wyrzuciła z lekkością włócznię, wzmocniona Postawą Wilka, przez co pocisk doleci znacznie szybciej niżeli Wieczny Ogień Kotty...

James przez ten czas poleciał wprost na Hydrę... Widocznie skupiła się na nim centralna głowa. Lecz w czasie przybliżania się do bestii, jego Niebołusek zaczął również piszczeć, jakby chciał uciekać i ostrzegał przed skrajnym niebezpieczeństwem. Aiwijczycy postanowili uderzyć, lecz atak ładował się coraz to mocniejszy, a wróg próbował ich namierzyć. Jamesowi pozostał jedynie centralny łeb, dlatego zbliżał się do niego jako ostatni (odległość około 40 metrów) oraz wyciągnął włócznię, by cisnąć nią w otwartą paszczę, w której ładowała się absurdalnie potężna energia...

Właśnie w tym momencie, gdy zostały wyrzucone pociski... Niebołuski wręcz zaczęły ostro panikować i skomleć. Wręcz, jakby ich życie wisiało na włosku. Hydra była w końcówce przygotowywania masywnej energi, niemniej jednak... Pierwsze dotrą pociski... Claire najmocniej wyrzuciła włócznię, która uderzy w Hydrę za dokładnie 5 sekund. Jako drugi trafi Kotta swoim ogniem, za 7 sekund... Zaś James bez magii i większej siły, za 10 sekund...

Niebołuski przekazały, że Aiwijczycy są w poważnym niebezpieczeństwie. Hydra zostanie pokonana za sprawą swej własnej mocy, lecz dojdzie do potężnego wybuchu, w którego promieniu są ochotnicy z Aiwe... Akcja bardzo efektywna, lecz była mieczem obosiecznym... Zniszczy swoim promieniem nie jeden kryształ, a dwa... Promień wybuchu będzie wielki...

Aiwijczycy mają dosłownie cztery sekundy przed odpaleniem mini bomby atomowej, gdyż pocisk Claire trafi jako pierwszy oraz doprowadzi niebezpiecznej reakcji. W najgorszej sytuacji znalazł się James, ze względu na to, że Claire oraz Ilfilmera są po bokach bestii oraz mają o wiele lepszą sytuację ucieczki... Niemniej jednak James leci od frontu tykającej bomby, a wyminięcie jej będzie go kosztować bardzo cenną sekundę...

W międzyczasie snajperzy zlikwidowali Mendera, strzałem w głowę... Choć akcja Aiwijczyków okazała się bardzo efektywna... Niemniej jednak również skrajnie niebezpieczna.

Czy Aiwijczykom uda się uciec cało ze strefy zagrożenia? (Patrz niżej spoiler z wizualizacją)

Claire - 4 szt. włóczni, jeździec (lewy bok bestii patrząc od frontu, możliwość pikowania i zwiększenia szybkości), KRYTYCZNE ZAGROŻENIE,
James - 4 szt. włóczni, jeździec (front bestii, możliwość pikowania na front bestii = samobójstwo. Możliwość odbicia w lewo lub prawo, niemniej jednak utrata sekundy czasu oraz pikowania = większa szansa na obrażenia niż inni Aiwijczycy), KRYTYCZNE ZAGROŻENIE,
Ilfilmera - 4 szt. wieczny ogień. 1 szt. włóczni (dłoń), jeździec, (prawy bok bestii patrząc od frontu, możliwość pikowania i zwiększenia szybkości), KRYTYCZNE ZAGROŻENIE,
Kotta - 5 szt. włóczni, pasażer (Ilfilmera), KRYTYCZNE ZAGROŻENIE,

Jak to wygląda u grupy trzeciej...
Obrazek
OOC
✦ Deadline - 24.06.2020 - 23:59

✦ Tura walka; duże zagrożenie.

✦ Tl;dr - Podzielono Was na 3 grupy. Każdy ma swoje zadanie. Grupa trzecia ma Sytuację Kryzysową, zrobiła z Hydry mini bombę atomową.

✦ To masywny post - w razie pytań, nieścisłości, błędów - zgłaszać via Discord ;)

✦ Zasady - patrz 1 post.

✦ Skyscale przydzielone już mieli - Edward, Claire, Kaeiles, Warden.

✦ Nagroda za II Rozdział "Wsparcie Strzelców Wyborowych" - Istnieje szansa, że podczas tury snajper wystrzeli z daleka. Uważajcie, bo działa tu Friendly Fire.

✦ Wierzchowiec OPCJA NPC - Osoba, która dosiądzie się do Norna (NPC'a) opisuje dwie postacie - czyli NPC, którego zapożycza oraz swoją własną. Statystyki Norna: Wojownik, 2 lvl jeździectwa, 5 szt. włóczni, 4 lvl miecz dwuręczny (Mithril), 4 lvl okrzyki, pełny ciężki pancerz kościany. Kara za zapożyczenie - Niebołusek szybciej się męczy.

✦ Wierzchowiec OPCJA GRACZ - Można wejść do kogoś na "przylepę", ale wtedy taką osobę oraz jeźdźca czeka friendly fire. Czyli obrywa jeździec, pasażer i wierzchowiec, nawet jeśli będzie to wynik czyjegoś błędu! #TakNaLogikę.

✦ Organizacyjne prośby od GMa:
> Brak <
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Warden »

Po wyrzucie zdał sobie sprawę, że same kryształy są strażnikami danego celu, choć dalej nie podobał mu się brak jakichkolwiek przeciwników... Nie mówiąc już o rysie, którą zrobiła Kaeiles na krysztale. Również zauważył, że ponad nim jest Edward, nadzorujący dokładnie całą okolicę. Dodatkowo Dezi miała widocznie szansę wykonać rzut swą włócznią, zarówno jak Kaeiles... Niemniej jednak widząc, że kryształ znowu się ładuje mocą, postanowił nieco odlecieć od swych towarzyszy, by nikomu nie przeszkadzać w działaniach. Jednocześnie odparł - Kryształ ma skazę i mocno się ładuje! Nie pakujcie się tam bezpośrednio! Ja skieruję się już na następny cel! Kaeiles, Edward, Dezi, uważajcie i zniszczcie to do końca! Bardzo prawdopodobne jest to, że kryształ wybuchnie sam z siebie przy wystrzale! - Po czym Warden chwycił dokładnie oraz mocno lejce swego wierzchowca oraz pokierował nim, w stronę kolejnego celu, by przeprowadzić rekonesans i wykryć potencjalnych wrogów.
Demiurge Eva

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Demiurge Eva »

Weee!- Eva zapiszczała z radości widząc pokładających się łuczników. Trafiłeś ich! Trafiłeś- zawołała do siedzącego za nią Nassana- Został jeszcze jeden łobuz! Przywołała na wyświetlacz techokularu dane reaktora które wyświetliły się bezpośrednio na jej tęczówce. Dokonała automatycznie obliczeń, ostatnią rzeczą jaką by chciała to przegrzanie reaktora w powietrzu. Kalibracja, wycelowanie i uruchomienie "głównego działka świetlnego" Odpaliła! Wymierzony strzał w stronę Mendera za maksymalnie dodatkowe 35% ciepła, by jeszcze zostało trochę zapasu. Po strzale mała inżynier daje rozkaz wierzchowcowi by wzbić się wyżej wychodząc z zasięgu potencjalnych pocisków i uruchamia systemy chłodzące, dozując w rdzeń chłodziwo i wypuszczając z pancerza zimną parę starając się jak najszybciej schłodzić reaktor.
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Nassan gdy by nie hełm, widać by było wyraz jego pyska na reakcje Evy. Popielec uśmiechał się, podejście asury widocznie go uspakajało pozwalając bardziej się skupić na zadaniu. Mając szeroko oczy z uwagą na latające obiekty i pociski w jego strone trzymał się stabilnie na wierzchowcu. Gdy miał możliwość ponownie oddał strzał.
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

Ustabilizowała lot niebołuska i spojrzała w dół na rysę, szybko analizując sytuację, jak tylko do jej uszu doleciały dźwięki wydawane przez zwierzę od razu lejce pociągnęła w górę unosząc przy tym głowę by sprawdzić czy w kogoś nie wleci, manewrowała tak lotem by wznieść się wyżej i nie uderzyć nikogo powyżej.
Zatrzymała niebołuska w powietrzu i sięgnęła do sakwy wyciągając kulkę wiecznego ognia, położyła się na szyi zwierzęcia i wychyliła celując w rysę.
Wokół jej dłoni pojawiły się płomienie dodatkowo otaczające kulę, uniosła dłoń i rzuciła, by wzmocnić efekt końcowy posłała wraz z wiecznym ogniem skondensowaną magmę, która miała wzmocnić wybuch ognia.
Mając na uwadze poprzednie doświadczenie w momencie wyrzucenia kuli oraz włóczni z magmy spięła zwierzę by wznieść się wyżej poza ewentualny wybuch, zważając na dziwny efekt błyskawicy by gdy się pojawi ominąć ją.
Kotta

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Kotta »

Był całkiem dumny z rzutu. Warknął na hydrę, ale nie chełpił. Mimo tego, że był to spaczeniec, do takiego monstrum bezpieczniej było mieć szacunek. Na pewno na uznanie zasługiwała potencjalna siła wybuchu, przynajmniej Kotta tak wnioskował widząc, co się dzieje dalej.
Popielec nie widział zbyt wielu opcji na działanie. Jednak nie pozostawał bierny, czuł, że musi wziąć udział w próbie ratowania podogonia swego, Ilfilmery i łuska. Złapał mocno siodło i spróbował tchnąć część swojej magii w wierzchowca. Tak, jakby przekazywał znacznik, ale zamiast infiltrować jego magię, chciał dać mu dar, w postaci wzmocnionej szybkości i zręczności. Skulił się przy tym mocno, zasłaniając plecy Ilfilmery i przyjmując bardziej aerodynamiczną postawę. Jeśli usłyszy, że nadchodzi wybuch, spróbuje pokryć przynajmniej siebie i strażniczkę ścianą cienia, a jeśli się uda, to i łuska, by ochronić ich przed siłą fali uderzeniowej.
Ilfilmera Falumen

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Ilfilmera Falumen »

Ilfilmera , gdy tylko zauważyła co się świeci poczuła przypływ adrenaliny. Chwyciła mocno lejce i ścisnęła boki Łuska wykonując ostry skręt w prawo. Instynkt podpowiadał jej, że najszybszą drogą ucieczki musiał być promień wybuchu. Mając przerośniętą trójgłową jaszczurkę za plecami popędziła wierzchowca, by ten zaczął lecieć ku ziemi jak to tylko możliwe. Pikując, pragnęła nabrać szybkości, jak najszybciej opuścić pole rażenia. Przylgnęła do grzbietu zwierzęcia nie tylko po to, by zwiększyć aerodynamikę. Widząc strach i panikę wierzchowca poczuła, jak w jej piersiach kołacze się paniczne przerażenie.

Nie dbała o swoje życie, gotowa była zginąć na misjach, w których brała udział. Jednak tu i teraz nie była sama. Wiedziała kogo ma za plecami i pragnęła dołożyć wszelkich starań, by to życie obronić. Nie mogła go stracić, nie mogła pozwolić historii się powtórzyć. W obliczu takich myśli poczuła płomień odwagi. Krew gotowała się w żyłach. Każde kolejne uderzenie serca trwało wieczność. Z nowym zapałem pędziła na spotkanie ziemi. Miała zamiar wylądować za jedną ze skał, a jeśli jeszcze czas pozwoli otulić siebie, Kottę i Niebołuska błękitną kopułą strażniczej tarczy. W sercu pojawiła się tylko jedna myśl:

"Bogowie, jeśli słuchacie, czuwajcie nad nami."
Dezi

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Dezi »

Przez ułamek sekundy wpatrywała się z zachwytem w połyskującą światłem włócznię. Światło, które z niej biło, bardzo podobało się dziewczynie. Dezi czuła, że to ten moment. Chwila, żeby pokazać co potrafi. Zupełnie jakby jakiś głos podszeptywał w jej głowie "NO! TO TWOJA SZANSA!". To była miła odmiana. Ostatnie głosy jakie słyszała w głowie, były dla niej mniej uprzejme i na pewno mniej motywujące. Może nie słusznie powątpiewała wcześniej w swoje możliwości? To idealna okazja, żeby rzucić w ranę.

Nie chciała trafić w Kaeiles, ani żadnego z sojuszników. Żeby dodać sobie otuchy, przed wykonaniem ataku chciała pogłaskać Niebołuska. Powstrzymała się w ostatniej chwili. A co jeśli wykonując ten gest czułości straci równowagę? Darowała sobie zbędne ruchy i starała się skupić na walce. I tak było jej wystarczająco ciężko. Rączki plecaka, boleśnie ocierały się o jej ramiona. Miała ochotę rzucić go w przepaść, by jak najszybciej pozbyć się balastu.

Starała się przekonać Niebołuska, aby ten przesunął się o jeszcze kilka metrów do przodu, aby łatwiej było jej trafić w cel. Chciała też delikatnie zwiększyć wysokość na której znajdowało się zwierzę, by uniknąć nagłego spotkania z odłamkami. Jeśli to jej się udało, uniosła rękę z włócznią w górę. Ugięła ją w łokciu tak, aby jej dłoń była na wysokości głowy, tuż nad barkiem. Grot włóczni skierowała w kierunku rany, a ramię odchyliła jak najdalej w tył, by wykonać jak najmocniejszy zamach. Rzuciła...
Claire Rowan

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Claire Rowan »

Białowłosa wiedziała co się święci. Czuła jak żołądek podchodzi jej do gardła, a ruchy stawały się mechaniczne. Zniżyła swoją pozycję w siodle, po czym ostro skręciła wierzchowca w lewo. Spięła udami jego boki i poluźniając mu lejce, by mogło w pełni wyciągnąć się i nabrać prędkości złapała się mocniej przedniego łęku. Pognała niebołuska do przodu, chociaż zwierzę nie potrzebowało dodatkowej zachęty do jak najszybszego lotu. Samo dobrze czuło zbliżający się wybuch. Nie odkręcała się i skupiła się wyłącznie na tym, by odlecieć z pola rażenia. Nawet nie wiedziała kiedy zsynchronizowała swoją magię do Postawy Moa. Pokryła się iluzorycznymi piórami, które uformowały na jej ciele warstwę ochronną. Ostatnim o czym zdążyła pomyśleć to to, jak bardzo ma już dość uciekania od kolejnych wybuchów.
James Crott

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: James Crott »

James spostrzegł, że skupiła się na nim centralna głowa hydry, mimo to starał się zachować zimną krew, wiedział, że w takim momencie nie może zacząć panikować, bo tylko wszystko pogorszy. Patrzył hydrze w ślepia i leciał w jej stronę, gotowy do wymierzenia ataku. Nie spodziewał się jednak tego, co miało nastapić wkrótce - otóż jego niebłusek wyraźnie stracił pewność siebie. Z jego pyszczka zaczęły wydobywać się głośne pisknięcia. James nie zignorował tego. W ułamku sekundy ocenił na chłodno sytuację, w której się znajduje i uznał, że nie ma czasu do stracenia i musi wykonać atak - nim jego wierzchowiec odmówi mu posłuszeństwa. Gdy znalazł się w odpowiedniej odległości - cisnął włócznią w paszczę bestii. Wtem zdał sobie sprawę, że musi czym prędzej ewakuować się z tego miejsca. Jego niebołusek zresztą również skutecznie dawał o tym znać, gdyż pisknięcia zwierzecia przerodziły się w głośne skomlenie. James szarpnął za lejce i nakazał niebołuskowi natychmiast uciekać.
Edward

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Edward »

-Spokojnie Łusek, nie musisz się dalej wznosić, jeżeli za bardzo cię męczę swoimi komendami w takich sytuacjach możesz mnie o tym informować. Nie chcę żebyś się za bardzo przemęczył zanim jeszcze zaczniemy walkę.
Powiedziałem do swojego Niebołuska klepiąc go lekko po szyi po czym zacząłem się rozglądać. Odrobinę zmęczyłem swojego smoka by nabrać odpowiedniej wysokości i okazuje się że nie widać na polu absolutnie nikogo..
Wtedy gdy tylko włócznia Wardena sięgnęła swego celu została zmieciona fioletową błyskawicą, na której widok mimowolnie się uśmiechnąłem. Była piękna, choć mimo wszystko wolałbym się z nią zbytnio nie stykać w przyszłości. Kaelis nie tracąc czasu zapikowała atakując kryształy w wyniku czego zdaje się stały się bardzo niestabilne.. Wyszedł też jakiś przeciwnik kierujący się do kryształu, zapewne był to ten cały Mender.. był jako że właśnie upewnił mnie w tym żeby nie dotykać tych błyskawic.. W każdym razie wygląda na to że kryształ został bez obrony.. spodziewałem się czegoś więcej, ale nadal sam kryształ może jeszcze eksplodować tak jak to powiedział Warden. On planuje już sprawdzić dalszy teren, gdy my mamy dokończyć robotę z pierwszym celem. Skoro jest on tak niestabilny nie powinien wytrzymać już zbyt wiele. Nie widzę też sensu w dalszym męczeniu swego smoka i obniżaniu zanadto uzyskanej przez nas wysokości. Niestety ta nowa Aiwijka jest poza moim zasięgiem, ale Kae jest na tyle blisko że powinna być w zasięgu mojej magii. Spróbuję ją trochę wesprzeć magią chaosu by zwiększyć szanse na zniszczenie kryształu i nie stracenie przy tym ludzi. Więcej zapewne nie zdążę uczynić nim obie kobiety wykonają szarżę na kryształ więc postaram się lecieć niezbyt szybkim tempem za Wardenem tak by znajdować się mniej więcej w połowie drogi między nim a resztą drużyny i móc w miarę potrzeby być w zasięgu takim by móc asystować komukolwiek z naszego niewielkiego oddziału.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział III

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Gorące powietrze, przesycone ogromnymi ilościami magii było już bardzo dobrze znane Aiwijczykom. Co więcej, gdy się zbliżali do celów swej misji, zauważali pewne wielkie kryształy, które zapewne były ranami Pradawnego Smoka. To właśnie w nie wchodziły Linie Ley, a słudzy Kralkatorrika - Menderzy, starali się wesprzeć swego pana. Cel Aiwijczyków był jasny... Pogłębić rany oraz zabić Kralkatorrika, gdy reszta sił Paktu przeprowadza swoje własne przydzielone działania...

Jakie czekają losy wszystkich dzielnych herosów, podczas tej bitwy...?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Najemni Nornowie widząc, że Mender opadł z sił czekali tylko na okazję, by móc pikować w dół oraz uderzyć w kryształ. Mender widocznie nie miał już sił, a pozbawiony broni, był wystawiony na ostrzał. Eva skorzystała z okazji oraz wycelowała w stronę wroga. Jej świetlista broń, a dokładniej działko już było wymierzone we wroga. Mender starał się pozbierać jak najszybciej, lecz uderzenie światła cisnęło nim do tyłu, prosto ranę Kralkatorrika. Skrystalizowana rana lekko się skruszyła, widocznie Mender ledwo zipiał...

Co więcej stworzenie uniosło łeb oraz chwilę później dostało między oczy, gdyż Nassan trafił dosłownie w dziesiątkę. Łeb Mendera rozbryzgnął się, a przy okazji pocisk Popielca również podniszczył kryształ-ranę tuż za nim. Nornowie widzieli, że to jest ich chwila. Chwycili swe Niebołuski oraz zaczeli nimi pikować w dół, szybko oraz mocno. Przygotowali swe oszczepy, jeden leciał za drugim, wręcz jakby chcieli wspólnie dopełnić roboty. Szybkim świstem pierwszy Norn wbił włócznię oraz odleciał, a chwilę po nim zrobił drugi to samo...

Obaj najemnicy zaczęli unosić się wierzchowcami, szybko wracając na poprzednią wysokość lotu. Co więcej Nassan oraz Eva widzieli dokładnie, jak rana Kralkatorrika zaczyna "drżeć"? To była dziwna sensacja, niemniej jednak kryształ mocno zaświecił, a po chwili rozpadł się na drobne kawałeczki - raniąc dotkliwie Kralkatorrika...

Nassan, Eva oraz Nornowie mogli lecieć w stronę drugiego punktu...

Norn 1# - 4 szt. włóczni, jeździec,
Norn 2# - 4 szt. włóczni, jeździec,
Eva - jeździec, bardzo widoczny cel [Reaktor 90%, rośnie. Tarcza aktywna - KOMUNIKAT SYSTEMOWY: Duża ilość magii w okolicy, reaktor przegrzewa się znacznie szybciej - Uwaga wartość krytyczna!],
Nassan - pasażer (Eva),

Obrazek
Warden po ostrzeżeniu swych towarzyszy, zaczął kierować się w stronę kolejnego kryształu. By przeprowadzić rekonesans... W tym samym czasie, gdy Radny przemieszczał się dalej, Kaeiles ustabilizowała swój lot oraz wzniosła się nieco wyżej - zgodnie z ostrzeżeniem Niebołuska. Na całe szczeście Warden już odelciał, więc Radna mogła sobie spokojnie wykonać manewr. Kaeiles po chwili wyciągnęła kulę wiecznego ognia oraz dodatkowo go pokryła swoimi płomieniami. Radna po chwili wystrzeliła w stronę niestabilnej rany Kralkatorrika...

W tym samym czasie Dezi przygotowywała się do swego rzutu. Pogłaskała Niebołuska, ten widocznie zaskrzeczał pozytywnie dodając otuchy kobiecie. Po chwili poszybowała nieco do przodu swym wierzchowcem, uniosła się dość wysoko oraz wykonała rzut w stronę rany. To co wystrzeliła Kaeiles, miało mniej więcej w tym samym czasie trafić w ranę, co włócznia Dezi. Lecz niestety Dezi po wyrzucie straciła nieco kontrolę nad sobą, a plecak z wiecznym ogniem zsunął się jej oraz spadł z wysokości na sam dół... Niemniej jednak jej ramiona mogły odpocząć i zostały jej jedynie włócznie.

Edward natomiast sporo myślał, zdołał jednak wzmocnić Kaeiles magią chaosu, osłaniając ją niestabilną tarczą oraz nieco wzmacniając sił kobiety. Po czym sam zaczął kierować się za Wardenem, by poznać nastepny obszar...

Wkrótce jednak pociski, które wyrzuciły kobiety, dotknęły rany. Wpierw kryształ zajął się dużym ognistym wybuchem, który niszczył więzy magiczne w strukturze obiektu. Po chwili jednak wisienką na torcie była włócznia, która w chwili kontaktu z ogniem i raną - wybuchła. Była to dość spora eksplozja, która wypuściła ogromny kłeb czarnego dymu. Niemniej jednak rana została zlikwidowana przez kobiety. Mogły zatem udać się na nastepny punkt...

Warden - 4 szt. włóczni, jeździec,
Kaeiles - 3 szt. wieczny ogień, jeździec,
Dezi - 4 szt. włóczni, jeździec,
Edward - 5 szt. włóczni, jeździec,

Obrazek
Tymczasem dana grupa ochotników miała wielkie tarapaty. Posiadali jedynie cztery sekundy, by uniknąć śmiercionośnego wybuchu energii Hydry, wchodzącej w ogromną reakcję z lecącymi w jej stronę pociskami...

Kotta wiedział, że są w niebezpieczeństwie, dlatego zareagował jako pierwszy i wzmocnił Niebołuska Ilfilmery, by mógł szybciej manewrować. Magia się przyjęła, niemniej jednak Popielec mógł również poczuć przerażenie wierzchowca...

Ilfilmera natomiast poczuła smak adrenaliny... Mogła się nią dosłownie zakrztusić w tej sytuacji. Nie miała czasu do stracenia, serce jej biło jak szalone, a ręce zacisnęły się z całych sił na lejcach. Kobieta zaczęła pikować oraz wykonała ostry skręt, by uciec przed promieniem wybuchu...

W tym samym czasie Claire również wyłapała, że znaleźli się w ogromnym niebezpieczeństwie. Usadowiła się bardzo solidnie na wierzchowcu oraz chwytając lejce skręciła Niebołuska oraz pozwoliła mu nabrać odpowiedniej prędkości. Claire przy okazji pokryła się magią z Postawy Moa, mając na sobie warstwę ochronną...

James przed wybuchem również nakazać uciekać swemu Niebołuskowi. Lecz zwierze było tak spanikowane ogromem mocy, że nie wiedziało w którą stronę lecieć - nie otrzymało żadnej szczegółowej instrukcji postępowania od swego jeźdźca. Wierzchowiec musiał stracić sekundę na to, by obmyślić swój własny plan działania, po czym zaczął ostro pikować oraz lecieć w lewą stronę, by jak najszybciej uciec z pola rażenia...

Gdy Aiwijczycy uciekali, sekundy mijały szybko... Aż nagle usłyszeli ogromny huk, jazgot, łomot oraz obraz im się rozjaśnił przed oczyma. Ilfilmera oraz Kotta mieli nieco bardziej przeciążonego Niebołuska, lecz wraz z magią Kotty - mogli wyrównać się szybkością do wierzchowca Claire. Najgorzej miał jednak James, który stracił jedną sekundę i leciał w samo centrum wroga...

Nagle rozniósł się wielki grzmot, wielkie pokłady energii rozniosły się we wszystkie strony... James miał najmniej szczęścia, zniknął w wybuchu... Kotta, Ilfilmera oraz Claire mieli o wiele więcej uśmiechu losu, lecz nadal dosięgło ich pole rażenia...

James nagle miał ciemno przed oczyma... Czuł metaliczny posmak w ustach, dodatkowo był obolały. Po dłuższej chwili dobiegało do niego światło... Leżał na brzuchu dość daleko od strefy wybuchu, a trzy metry od niego dalej leżał Niebołusek... A raczej resztki wierzchowca. Zwierze było rozerwane w pół. Był to ciężki widok, a zwierze konało w strasznych katuszach, wykrwawiając się. Sam James natomiast był cały poobijany, widocznie Niebołusek przyjął na siebie znacznie większa część wybuchu - lecz przepłacając za to życiem. Zwierze zmarło, a James zdał sobie sprawę z tego, że jego prawa noga jest złamana w kostce. Leżał na ziemi dość daleko od reszty...

Claire natomiast w chwili wybuchu zachowała swą świadomość. Dzięki energii z Postawy Moa, osłoniła samą siebie przed pierwszym impetem. Kobieta była lekka, więc Niebołusek nie miał problemów z szybszym lotem. Niemniej jednak usłyszała agonalne warknięcie swego wierzchowca. Poczuła również metaliczny posmak oraz ogromne ciepło w okolicach tyłka... Mogła się domyślać, że Niebołusek był podatny na niewyobrażalnie duże temperatury w związku z energią wyzwoloną w wybuchu. Niemniej jednak nie był to płomień, a dzika energia magiczna... Po chwili Claire zauważyła, że Niebołusek stracił przytomność z tak wielkiego natęzenia magicznego oraz zaczął z duzą prędkością opadać w dół. Kobieta nie mogła nic zrobić, aż po chwili ostro zaryła swoim wierzchowcem w ziemię (ciało Kralkatorrika). Gdy już kobieta wylądowała awaryjnie, zauważyła, że zwierze zupełnie nie odpowiada i nie reaguje... Sama Claire natomiast czuła ogromny dyskomfort przy bliskim kontakcie z tak wielką dziką czystą magią, jakby miała zaraz zwymiotować. Również nie pomagał fakt... Że Claire mogła zauważyć nieopodal krwawe resztki Niebołuska Jamesa oraz samego człowieka, leżącego bezwładnie na ziemi na brzuchu i ze złamaną nogą.

Natomiast Kotta i Ilfilmera mieli identyczną sytuację co Claire w trakcie wybuchu. Niemniej jednak Popielec odczuł największe przegrzanie energii na swym tyłku. Natomiast Ilfilmera zauważyła, że jej Egida zniknęła tuż po krótkiej chwili. Dwójka Aiwijczyków zaczęła z dużą prędkością spadać w dół, ale znacznie szybciej oraz niebezpieczniej niż w przypadku Claire... W końcu ich Niebołusek miał bardzo duże obciążenie. Lecieli w dół ostro i szybko jak pocisk - wierzchowiec stracił przytomność - po czym Aiwijczycy rozbili się o grunt (ciało Kralkatorrika). Lecz... Gdy wylądowali, Kotta i Ilfilmera zauważyli... Że głowa Niebołuska nie wytrzymała oraz rozbiła mu się czaszka, a przy okazji skręcił ostro kark. Zwierze zmarło na miejscu, bez cierpień... Sama para czuła niemniej jednak metaliczny posmak, duże nudności oraz szok po wylądowaniu...

Finalnie kryształ 1# i 2# został zniszczone...

Claire - 4 szt. włóczni, jeździec (Wierzchowiec - Nie wiadomo czy martwy, czy żywy), szok i nudności,
James - 4 szt. włóczni, złamana prawa noga w kostce, bardzo obolałe ciało, szok i nudności,
Ilfilmera - 4 szt. wieczny ogień, szok i nudności,
Kotta - 5 szt. włóczni, szok i nudności,

OOC - Jak to wygląda po wybuchu
Obrazek
Grupa Fioletowa - Warden i Edward - Rekonesans

Obaj mężczyźni widzieli bardzo dokładnie na własne oczy wybuch, który nawet zainteresował siły Paktu. Mężczyźni widzieli również rannych - Claire oraz Jamesa z daleka, tuż nieopodal kryształu 2#...

Co więcej przy samym krysztale 2# obecne siły Kralkatorrika... O dziwo padły bez życia pozostawiając samą ranę-kryształ Kralkatorrika. Natomiast sam obiekt był możliwy do ataku... Niemniej jednak zapewne wsparcie towarzyszy było w tej chwili priorytetem.


Wiadomość od bazy
Koordynator - Do wszystkich jednostek... Co to było? Wszystkie okoliczne Brandy zgłupiały, albo padły nieprzytomne. To przez ten wybuch... Mam raport odnośnie posiłków, które zmierzają od ostatnich kryształów do wszystkich grup. Postarajcie się przeżyć, niebawem wykończymy tego gada i zorganizujemy ewakuację Charrkopterami! Baza - bez odbioru.

OOC
✦ Deadline - 01.07.2020 - 23:59

✦ Tura walka; duże zagrożenie.

✦ Tl;dr - Podzielono Was na 3 grupy. Każdy ma swoje zadanie. Grupa trzecia przeżyła wybuch, ale są osłabieni oraz pozbawieni tymczasowo wierzchowców.

✦ To masywny post - w razie pytań, nieścisłości, błędów - zgłaszać via Discord ;)

✦ Zasady - patrz 1 post.

✦ Skyscale przydzielone już mieli - Edward, Claire, Kaeiles, Warden.

✦ Nagroda za II Rozdział "Wsparcie Strzelców Wyborowych" - Istnieje szansa, że podczas tury snajper wystrzeli z daleka. Uważajcie, bo działa tu Friendly Fire.

✦ Wierzchowiec OPCJA NPC - Osoba, która dosiądzie się do Norna (NPC'a) opisuje dwie postacie - czyli NPC, którego zapożycza oraz swoją własną. Statystyki Norna: Wojownik, 2 lvl jeździectwa, 5 szt. włóczni, 4 lvl miecz dwuręczny (Mithril), 4 lvl okrzyki, pełny ciężki pancerz kościany. Kara za zapożyczenie - Niebołusek szybciej się męczy.

✦ Wierzchowiec OPCJA GRACZ - Można wejść do kogoś na "przylepę", ale wtedy taką osobę oraz jeźdźca czeka friendly fire. Czyli obrywa jeździec, pasażer i wierzchowiec, nawet jeśli będzie to wynik czyjegoś błędu! #TakNaLogikę.

✦ Organizacyjne prośby od GMa:
> Brak <
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości