Śpiew Zza Drzew - Przygoda by Rey
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
- Cóż pierwszorzędne opowieści moi drodzy podróżnicy. Robi się późno i czas nastał bym i ja opowiedział wam trochę o sobie i o tym co wzbudziło w miejscowych taką niechęć do obcych. - Rzekł stary bartnik.
- Przybyłem w te okolice jakieś sześć lat temu. Z początku wioskowi traktowali mnie prawie jak swojego wroga, lecz po pewnym czasie, gdy zacząłem dostarczać im miód - złagodnieli. Nie mogę powiedzieć, że darzą mnie sympatią, czy też ufają mi, ale przynajmniej tolerują moją osobę. W końcu nie każdy może dostarczać tak wspaniały miód, prawda? Ale, ale... czy opowiedziałem wam już o tym dziwnym człowieku, o którym miejscowi między sobą tyle gadają? Nie? No to wam opowiem. Działo się to dawno, będzie z dwieście lat. Wtedy to przybył do wioski nieznajomy. Powiecie – „przecież mnóstwo ludzi podróżuje i czasem trafia nawet do tak zapadłych dziur jak ta, więc nic w tym dziwnego” , no i będziecie mieli rację. Ale ten wędrowiec był inny niż wszyscy. Już patrząc na niego można było rzec, że człek ten z daleka przybywa - dziwne jakieś ubranie i skóra ciemna jak u czorta. Ludziska gadali, że z dalekiego południa pochodził, ale kto go tam wie. W każdym razie jego obmierzła gęba nikomu do gustu przypaść nie mogła. A jego oczy, uchowaj nas Boże! Jakbyście w otchłań spojrzeli! Jednak czaił się w nich lęk, jak u ściganego zwierza. Podobno któregoś dnia, ktoś napomknął mu, iż jego pobratymca niedaleko widział. Usłyszawszy to nieznajomy, skoczył ponoć jakby go ktoś ogniem przypiekł i złorzecząc w swym plugawym języku wybiegł ze wsi. Nie wiadomo, co się z nim później stało. Ludziska gadali jednak, że potem nocami na horyzoncie dziwne ognie zdawały się płonąć i dzieci poczęły znikać. Ponoć dziwne, widmowe kształty wokół osady krążyły, a ich dzikie wycia wzbijały się ku niebu. Straszne to były dni... A potem wszystko zamilkło, jakby kto nożem uciął. Tedy poszło kilku odważnych w owe strony, gdzie to się te wszystkie dziwy stały. Gdy wrócili, przerażenie malowało się na ich twarzach. Mówili coś o dolinie i tajemniczej budowli na jej środku. Wspomnieli także o pieczęciach tkwiących na drzwiach i o tęsknym śpiewie - pięknym, lecz potrafiącym sprowadzić na człowieka urok lub przekleństwo. Prości ludzie uznali dolinę ową za przeklętą i od tamtej pory nikt do niej nie wszedł. A może szkoda? Kto wie jakie skarby mogą się tam skrywać? Ostatnio był tu, co prawda taki jeden, co to ponoć historię tych ziem spisywał, ale wyruszył w dalszą drogę kilka dni temu. Bardzo ciekawiły go historie związane z tutejszą okolicą. Pewnie ta jego księga też niesamowite historie mogła skrywać.
Stary bartnik widać bardzo się rozmarzył. Jednak gdy niewiadoma siła wyrwała go z tego chwilowego otępienia dodał:
- Przepraszam za moje maniery zacni wędrowcy. Robi się już późno więc mogę zaoferować wam nocleg w mojej skromnej chacie jeżeli oczywiście nie macie gdzie się podziać.
- Przybyłem w te okolice jakieś sześć lat temu. Z początku wioskowi traktowali mnie prawie jak swojego wroga, lecz po pewnym czasie, gdy zacząłem dostarczać im miód - złagodnieli. Nie mogę powiedzieć, że darzą mnie sympatią, czy też ufają mi, ale przynajmniej tolerują moją osobę. W końcu nie każdy może dostarczać tak wspaniały miód, prawda? Ale, ale... czy opowiedziałem wam już o tym dziwnym człowieku, o którym miejscowi między sobą tyle gadają? Nie? No to wam opowiem. Działo się to dawno, będzie z dwieście lat. Wtedy to przybył do wioski nieznajomy. Powiecie – „przecież mnóstwo ludzi podróżuje i czasem trafia nawet do tak zapadłych dziur jak ta, więc nic w tym dziwnego” , no i będziecie mieli rację. Ale ten wędrowiec był inny niż wszyscy. Już patrząc na niego można było rzec, że człek ten z daleka przybywa - dziwne jakieś ubranie i skóra ciemna jak u czorta. Ludziska gadali, że z dalekiego południa pochodził, ale kto go tam wie. W każdym razie jego obmierzła gęba nikomu do gustu przypaść nie mogła. A jego oczy, uchowaj nas Boże! Jakbyście w otchłań spojrzeli! Jednak czaił się w nich lęk, jak u ściganego zwierza. Podobno któregoś dnia, ktoś napomknął mu, iż jego pobratymca niedaleko widział. Usłyszawszy to nieznajomy, skoczył ponoć jakby go ktoś ogniem przypiekł i złorzecząc w swym plugawym języku wybiegł ze wsi. Nie wiadomo, co się z nim później stało. Ludziska gadali jednak, że potem nocami na horyzoncie dziwne ognie zdawały się płonąć i dzieci poczęły znikać. Ponoć dziwne, widmowe kształty wokół osady krążyły, a ich dzikie wycia wzbijały się ku niebu. Straszne to były dni... A potem wszystko zamilkło, jakby kto nożem uciął. Tedy poszło kilku odważnych w owe strony, gdzie to się te wszystkie dziwy stały. Gdy wrócili, przerażenie malowało się na ich twarzach. Mówili coś o dolinie i tajemniczej budowli na jej środku. Wspomnieli także o pieczęciach tkwiących na drzwiach i o tęsknym śpiewie - pięknym, lecz potrafiącym sprowadzić na człowieka urok lub przekleństwo. Prości ludzie uznali dolinę ową za przeklętą i od tamtej pory nikt do niej nie wszedł. A może szkoda? Kto wie jakie skarby mogą się tam skrywać? Ostatnio był tu, co prawda taki jeden, co to ponoć historię tych ziem spisywał, ale wyruszył w dalszą drogę kilka dni temu. Bardzo ciekawiły go historie związane z tutejszą okolicą. Pewnie ta jego księga też niesamowite historie mogła skrywać.
Stary bartnik widać bardzo się rozmarzył. Jednak gdy niewiadoma siła wyrwała go z tego chwilowego otępienia dodał:
- Przepraszam za moje maniery zacni wędrowcy. Robi się już późno więc mogę zaoferować wam nocleg w mojej skromnej chacie jeżeli oczywiście nie macie gdzie się podziać.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
JA tam jestem za i chyba reszta sie zgodzi. Pozwolicie, ze zapale? powiedzial Xarv. To gdzie śpimy zazartowal. Ech masz racje czas na regeneracje. Pozwol, ze sie "wylacze". syknal rycerz. Nie ma problemu. W sumie mi tez sie przyda sen. pomyslal siedząc na krześle.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Asperios rzekł
-Po takiej historii chcecie spać ?... Ja tam bym od razu wyruszył za tym kimś, w końcu posiadał on księgi o tych ziemiach. Tak to już chyba jest wybierać się na podróż ze starym druidem *Burknął troll*
-Po takiej historii chcecie spać ?... Ja tam bym od razu wyruszył za tym kimś, w końcu posiadał on księgi o tych ziemiach. Tak to już chyba jest wybierać się na podróż ze starym druidem *Burknął troll*
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Elf już przysypiał, ale teraz otworzył swoje nienaturalne ślepia i spojrzał po towarzyszach. - Proponuję wybrać się w to miejsce. Może znajdziemy tam coś ciekawego. Może nic tam nie znajdziemy. A może znajdziemy tam śmierć. Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam zamiaru tak wcześnie umierać. -
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Xarv warknal. nie jestem stary. To, ze spalem 5000 lat snem druidow nie oznacza, ze zmienilem sie w starca. Co do snu ten dzien byl meczacy. Jechalismy sporo. Ja glosuje za paroma godzinami snu. W ciemnosc mozemy cos nie zauwazyc...
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Elf uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na druida. - Mnie jest bez różnicy. Nie jestem specjalnie zmęczony, a w ciemności widzę równie dobrze, co w dnień. Dostosuję się do większości. - powiedział i rozprostował nogi.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Gvyn ja mowilem o reszcie. Ja moge sie zamienic w kota. To ruszamy. Ja i Gvyn bedziemy robic za oczy. Naprzod powiedzial. Wyszedl na dwor by tam poczekac na reszte.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Ech... Szanowni podróżnicy może najpierw wypoczniecie a za eksplorację doliny (bartnik sam siebie zadziwił znajomością tak trudnego słowa) weźmiecie się jutro z rana? A może nie podoba wam się pomysł noclegu w mojej chacie?
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Xarv stojac w dzwiach powiedzial. Twoja chata jest wspaniala. Nie to, ze nie chcemy tu wypoczac. Poprostu towarzysze sa niecierpliwi. Mozemy ruszac juz teraz, ale pytanie czy w mrokach sie nie zgubicie? Dla mnie i Gvyna to zaden problem. Krysztaly i pochodnie moga nie wystarczyc. Bartniku masz jakas mape okolic?powiedzial siadajac spowrotem na miejsce. Wyciagnal oselke by znow naostrzyc miecz. Ciekawe. Przekleta dolina a w niej budynek. Moga byc pulapki... Phi damy rade powiedzial do siebie.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Niestety nie posiadam czegoś takiego. Nikt raczej nie trudził się tworzeniem map tutejszej okolicy. A może ten wędrowiec, który u mnie ostatnio zawitał. W końcu mówił, że jest swego rodzaju historykiem. - Zastanawiał się na głos Kurik - Może rzeczywiście poszukiwania rozpocznijcie rano? Ale wybór należy w końcu do was samych.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Elf wzruszył ramionami. Miecz na jego plecach poruszył się lekko. - Mnie jest bez różnicy. Powiedz mi, Taurenie, jak daleko jest stąd do owego tajemniczego miejsca? Proponuję wyruszyć tak, żeby na miejscu stanąć rano. Nie mam ochoty wyruszać rankiem, a do celu dotrzeć wieczorem. Przeszukiwanie tego miejsca po ciemku może okazać się kiepskim pomysłem. - powiedział elf z pełnym przekonaniem, o swojej racji.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Szanowny Panie droga do doliny zajmuje około czterech, pięciu godzin marszu więc nie widzę powodu dla którego musielibyście wyruszać już teraz, lecz czyńcie jak uważacie. Jak już będziecie wyruszać to przypomnijcie mi abym zaopatrzył was w prowiant na drogę. - uśmiechając się rzekł stary bartnik.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Zalatwione zostajemy. Noo to pare godzin snu. A jak wstaniemy to ruszamy do doliny by zniszczyc jej tajemnice... powiedzial klekajac przy scianie i wprowadzajac sie w medytacje.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
Elf usiadł wygodnie na podłodze i opuścił głowę - No cóż. Proponuję wstać dwie godziny przed świtem, żeby na miejscu stanąć trzy, cztery godziny po świcie - powiedział elf i oparł głowę o ścianę. W jego głowie odezwał się syczący głos: Taaaaaaak! Chooooodź! Dooo mnieeee!. Elf wzdrygnął się ale uspokoił zaraz i zasnął.
Re: Śpiew Zza Drzew - Przygoda Fabularna by Rey
W takim razie wszyscy położyli się spać bądź w inny sposób udali się na spoczynek. Noc wszystkim minęła w miarę spokojnie biorąc pod uwagę problemy ostatnich wydarzeń. Gdy powoli nadchodziła ranna pora pierwszą postacią, która się obudziła był Xarvius. Jednak gdy otworzył oczy wiedział, że coś jest nie tak z jego ciałem. Nagle stał się wątlejszy oraz jego bujne owłosienie wybitnie się przerzedziło. On znał już odpowiedź na to co się z nim stało pytanie jednak jak wyjaśnić to towarzyszom, którzy mieli również zaraz się obudzić. Gdy rozejrzał się po pomieszczeniu by sprawdzić czy reszta nadal śpi spostrzegł iż nigdzie w chacie nie widać Kurika.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości