Mordremoth - Leże Smoka!

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc i widząc co dzieje się na środku polany uniosła w niemym warknięciu kącik ust...
*Po kiego pchał się na wyprawę?!* - myślała w ruchu o dostrzeżonym kątem oka zachowani Owiala i oceniając sytuację przy jucznych zwierzętach.
Zamknęła oczy na moment skupiając się i koncentrując. Ostatnio moc przemawiała przez nią częściej i usilniej.
*Jeśli nie teraz to kiedy...*

Nie bała się o Mariusa bo była pewna jego umiejętności.

Chwyciła medalion i aktywizowała go by zmylić przeciwników co do swojej pozycji. Rozłożyła przed nacierającym pułapkę gdyby go nic nie zatrzymało, lub gdyby zatrzymało wierzchowca, a nie jeźdźca który - dzięki jej amuletowi miał nadal myśleć, że tam została. Była to pułapka ostrych szpikulców. Zrezygnowała z ognia by nie narobić chwilowo większego chaosu niż rozpętywało się za jej plecami.
Czuła już dym i ogień obejmujący gałęzie drzew gdzieś obok pozostałych.

Robaczek czaił się nadal w pobliżu gdzie założyła pułapkę by w razie możliwości atakować z dystansu lansjera.

Odskoczyła błyskawicznie pod osłoną mylącego jej ruchy amuletu by być nie daleko zwierząt jucznych lecz nadal w zasięgu atakującego. Przyklękła i wymówiła w myślach modlitwę, po czym z nagłym poczuciem przepełniającej ją więzią z naturą uderzyła w ziemię by odpowiedziała na jej zawołanie.
Mocą jaka była dostępna łowcy, to rodzaj modlitwy do natury o pomoc w łowach.
Więc poprosiła o wiążące ofiarę kłącza silnych korzeni by zatrzymać i zranić znajdujących się przed nimi napastników. Jeżeli się uda to i kilku z małych skubańców nacierających na ogrodnika...
Miała nadzieję, że ziemia w dżungli posłucha jej zewu i prośby działania pierwotnej natury.

Ujęła w dłoń łuk pewnie i posłała serię strzał w małe raptorki nacierające na Owiala gotowa uskoczyć gdyby coś poszło nie tak.

- Broń zwierząt! - warknęła w kierunku Sylvari i nie wiedząc jak go inaczej zmobilizować dodała - Wyobraź sobie, że te potwory idą by zniszczyć właśnie Twój ogród!
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dokładnie zapamiętał położenie wrogich łuczników. Chwilę po tym jak ostrze uderzyło w ziemię Rav wykonał do niego krok cienia. Będąc tuż przy jednym z mordremów natychmiast dobył sztylet i robiąc piruet przed wrogiem najpierw ciął celując w jego krtań. Jednocześnie drugą ręką wyrzucił nóż w następnego z wrogów również celując w punkt witalny. Kończąc obrót rzucił sztylet, którym przed chwilą atakował, w trzeciego z nich, a pusta ręka po rzucie na nożem złapała za pistolet, który wystrzelił wycelowany w ostatniego że smoczych pomiotów.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc uciekajacego Owiala i goniące go bestie stworzyła silną różnice ciśnień powietrza nad nimi, na drodze wrogiej salwy, a zatem mocny prąd powietrza skierowany w dół, mający na celu skrócenie zasięgu strzał mordremów, które zamiast na juczne zwierzęta spadły by wcześniej, wprost na biegnące raptory.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc, że jego kule niewiele zdziałały stanął i zastanowił się przez chwilę, patrząc z przerażeniem na adwersarzy. Gdy jednak zauważył, jak Kae przywołała falę uderzeniową skierowaną w stronę Mordremów, wypalił w ich kierunku czarnym prochem. Miał nadzieję, że powstała w ten sposób ściana pyłu będzie w stanie wytrącić ich z równowagi.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Oceniała sytuację na zimno. Nie było wiele czasu na reakcję. Nie posiadała brutalnej siły wojownika, ani nie potrafiła siać zniszczenia na dystans tak jak łowcy, za to posiadała całą gamę iluzji, mantr i urojeń. Atakujący ją Mordrem nie mógł przewidzieć wystrzelonego przez nią w jego kierunku ostrza ukształtowanego z czystej magii.

Przez myśli przeleciały jej słowa jej nauczyciela: "kiedy skończysz z przeciwnikiem ma nie wierzyć własnym zmysłom".

Ostrze leciało w stronę szyi unieruchomionego przez Vae smoczego pomiotu. Najpewniej miało krytyczną szansę wbicia się w korę i spenetrowania wnętrzności. Pocisk był dobrze wycelowany. Tego była pewna. Wiedziała też, że za ostrzem pośle profilaktycznie na stwora iluzorycznego wojownika z mieczem. Odczuwała rosnącą w sobie furię. W takich sytuacjach zwykle udzielała się ona jej kopiom.

Skupiła myśli na otoczeniu. Oceniła, że najsłabsze umysłowo stworzenia to małe raptory próbujące zjeść Owiala. Zaczęła tkać iluzję, by mniejszym krwiożerczym istotkom wydawało się, że atakujące jej towarzyszy bestie to pyszne, świeżutkie chodzące kawałki mięsa. Chciała chaosu. Chciała by głupsze zwróciło się wrogo wobec większego i silniejszego.

Plan był prosty: dać kolejne cenne chwile atakowanym towarzyszom. Sprawić by małe stwory zaatakowały te większe. Iluzja prosta, ale w 99% przypadków skuteczna. Pozwoliła by magia płynęła przez nią jak zwykle robi to krew. Czuła energię nekromantki. Była wdzięczna za ofiarną pomoc. Obawiała się jednocześnie, że jej ciało w którymś momencie odmówi pełnienia funkcji przekaźnika. Ostatnim czego sobie życzyła, to usmażony własny mózg.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Owial trzęsąc się próbował odskoczyć od atakujących go raptorów. Dwa naskoczyły na niego i wbiły się małymi ząbkami w ciało ogrodnika.

Inferno odskoczył i pozostawił klona, który niemal od razu zniknął gdy paszcza raptora zamknęła paszczę. Mesmer pojawił się niedaleko. Trafił w umysł zwierzęcia, które ogarnięte szałem zabijania opierało się jego wysiłkom
Zlata ostrzelała jeźdźca, który zwalił się na ziemie naszpikowany strzałami. Większość utkwiła jednak w drewnianym pancerzu chroniącym jeźdźca.
Raptor pozbawiony kierowania rzucił się na łatwy w jego mniemaniu cel - Zlatę. Pochylił łeb i obnażając kły ruszył do przodu. Ziemia rozbryzgiwała się spod jego potężnych nóg.
Mordrem zrzucony strzałami wstał i płynnym ruchem odciął sterczące z jego korpusu promienie strzał. Uniósł dłonie w górę. Po chwili wszyscy przeciwnicy Aiwe zaczęli poruszać się jakby szybciej.

Vaeczka starała się uniknąć pocisków. Przed pierwszym uskoczyła, ale drugi trafił ją w ramię i sprawił, ze lewe ręka kobiety zaczęła drętwieć. Zaklęcie Vaeczki unieruchomiło Mordrema. Skoczyła na przeciwnika, gdy ten nagle wyrwał się spod zaklęcia dzięki poświeceniu jednego ze swych kompanów. Sztylet spotkał się z potężnym kopnięciem opancerzonej nogi. Sama nekromantka po chwili zarobiła uderzenie pięścią w skroń, co odrzuciło dziewczynę o dobry metr w tył.

Kaeiles wywołała przeciwuderzenie sejsmiczne, które uderzyło porsto w nadciągające uderzenie Modremów. Dwie siły spotkały się o dwa metry od Kae i Varrusa. Ziemia uniosła się pionowo w górę by w widowiskowy sposób wybuchnąć. Napędzane uwolniona siła odłamki.
Popielec strzelił w przeciwników i spowił ich pozycje dymem.
Odłamki poleciały we wszystkich kierunkach. Dwa z nich trafiły Kae w brzuch poważnie raniąc dziewczynę. Jej szata szybko nabrała koloru purpury, ale dzielna rudowłosa stała na nogach. Varrus poczuł jak lewa dłoń nagle spływa jego własna posoką. Została przestrzelona przez skalny odłamek.

Ravael pięknym ciosem przebił krtań łucznika. Rzucony nóż odbił się jednak od stwardniałej kory kolejnego napastnika. Pistolet skutecznie wyeliminował drugiego napastnika. Sam bibliotekach został pochwycony przez niedoszła ofiarę własnego sztyletu i rzucony prosto w Ravaelę.
Podmuch Ravaeli na całe szczęście ochronił juczne zwierzęta. Małe raptorki wpadły na opadające pociski i dwa z nich padły. Koleje odstrzeliła Joy.
Zmyłka czerwonowłosej zadziałała. Lansjer zaatakował w iluzję by wpaść prosto w zastawioną pułapkę. Kolce przebiły stopy Raptora, który stając dęba zrzucił jeźdźca. Twarz spadającego Modrema nagle pokryła się zielonkawym szlamem, który wypalał powoli roślinna tkankę. Jeżdziec został otoczony pnączami i nie mógł nic zrobić.
Joy nie cieszyła się za długo, bo drugi z jeźdźców wyskoczył nagle w jej stronę i siłą rozpędu powalił czerwonowłosa na ziemię. Uderzenie wytrąciło czerwonowłosej łuk z reki. Widziała, ze napastnik ba poważne ubytki w pancerzu, oraz brakuje mu lewej reki od łokcia w dół.

Na całe szczęście dla Vaeczki Azara celnym rzutem pozbawiła napastnika głowy. Gdy już tkanła zaklęcie i wymierzyła je w umysły małych raptorków te zaczęły padać, gdy pozostali członkowie Aiwe wyeliminowali je skutecznie. Poza jednym, który dalej gryzie biednego ogrodnika skrytego pod jucznymi zwierzętami. Przyzwany klon ciał upadające ciało i jak tylko jego cel przestał żyć to rozwiał się w widowiskowej erupcji fioletowych iskierek.

Osłonięty czarnym kręgiem mag ryknął wściekle i uwolnił zaklęcie. Czarny krąg z odgłosem porównywalnym z odkorkowywaniem butelki zniknął a Ravaella poczuła jak została silnie przyciągnięta przez magię, która chciała ja wessać. Podobny odgłos dało się słyszeć z miejsca, gdzie leżał powalony Raptor z pociętymi łapami. Do tego z tego miejsca Marius rzucił przekleństwem gdy magia powaliła go i rzuciła nim o ziemię odciągając go od napastnika,który wykorzystując sytuacją skoczył na Joy. Wojownik prawie został wciągnięty przez czarny punkt. Tylko wbicie dłoni w ziemię uratowało wojownika. Lewa dłoń jednak wygięła się pod nienaturalnym kątem.

Pozostały przy zyciu łucznik wycelował strzała w Aksu i wypościł ją. Dwóch młociarzy oszołomionych przez Varrusa miota się wściekle kręcąc głowami by pozbyć się dymu a naszpikowany strzałami Zlatej Mordrem pada na ziemie brocząc z ran jakie sobie sam zadał. Nad Joy stoi jeździec z brzydko wyglądającym zakrzywionym ostrzem a Mag ponownie przyzwał czarne kręgi. Tym razem koło zwierząt jucznych.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marius skoczył na równe nogi, gdy siła, która nim rzuciła ustała. Lewy nadgarstek palił go żywym ogniem.
Widział swój miecz leżący w miejscu gdzie przed chwila jeszcze walczył. rozejrzał się po polu walki i widząc gdzie udał się jego oponent ugiął nogi w kolanach i wyskoczył, by z całym impetem odrzucić cięzko rannego napastnika od Joy. Wycyganiał prawą rękę by przyzwać swój miecz.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zimno oceniała sytuację, jeszcze przez chwilę pozostając w skupieniu po wypuszczeniu strzał. Dopiero kiedy zobaczyła, że w jej stronę szarżuje wściekły, podjudzony i przerośnięty raptor, w jej żyłach mocniej i szybciej zapulsowała krew. Jednym ruchem odłożyła łuk na plecy, a drugim wyjęła sztylet. Obserwowała wierzchowca, czekając do ostatniej chwili, w której ten będzie już blisko i nie zdąży zmienić kierunku, kiedy ona zrobi unik. Jeżeli był już wystarczająco blisko, wyrzuciła w jego stronę sztylet i uskoczyła w bok, w przeciwną stronę do swoich towarzyszy, ponownie w celu odwiedzenia raptora od szarży w stronę pozostałych członków wyprawy.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ogrodnik poczuł ból kiedy ostre jak brzytwy ząbki raptorka wgryzły się akurat w to ramie, które nie miał osłonięte żelaznokorowym naramiennikiem. Na oślep zaczął okładać napastnika rękoma, tarzając się w kurzu i ziemi pod stojącymi zwierzętami jucznymi. W ferworze walki plecak zsunął mu się z ramion, jednak szczęki malca nie puszczały. Uderzenia wątłych ramion ogrodnika nie robiły na stworzeniu z dżungli najmniejszego wrażenia. Zrozpaczony już zamierzał wybiec ze swej kryjówki i prosić kogoś o pomoc, choćby miało to prawdziwym wojownikom przeszkodzić w walce. Jednak niespodziewanie pomoc zjawiła się tuż za jego plecami...a dokładniej na jego plecach. Dziwnej roślinnej narośli, która zamieszkiwała jego plecy od jakiegoś już czasu, najwyraźniej nie spodobało się, że ktoś chce zabić jej gospodarza. Pnącze powoli oplotło ciałko raptora, po czym w jednej chwili zacisnęło splot. Kolce wbiły się w ciałko napastnika, którego małe kosteczki pękły z nieprzyjemnym dźwiękiem. Roślinka napięła się odrywając luźniej już wgryzionego raprotka z ramienia ogrodnika. Następnie Sylvari leżąc na boku usłyszał zza pleców, jak pnącze zaczęło maltretować mało już żyjące stworzonko. Rytmiczne, silne uderzenia ciałem potworka o grunt, sprawiły że Owial zaczął zastanawiać się skąd tyle siły w tej roślince i czy jednak nie powinien poszukać gdzieś pomocy z jej usunięciem. Do rzeczywistości przywołał go ból w zranionym ramieniu. Oni tam dzielnie walczą, on też powinien jakoś pomóc. Pomyślał kiedy jego zdrowa ręka natrafiła na kolorowy woreczek, który musiał wypaść z jego plecaka podczas szamotaniny. Narośl na plecach uspokoiła się, ciasno przywierając do jego skóry, jakby spała.
Sylvari znalazł lukę między dwojgiem kopytnych tragarzy, którzy do tej pory stanowili jego schronienie i dach nad głową. Powoli wstał i wyścibił głowę ponad masę stłoczonych zwierząt wyglądając jak beznosy Quaggan wynurzający się ponad tafle wody. Widząc jakąś straszną poczwarę, która z łatwością mogłaby go połamać łodygi mu się zjeżyły na karku. Jednak pomimo ogarniającego go strachu rzucił w kierunku obrzydliwie wyglądającego maga kilka swoich "bojowych" ziarenek. Zauważył także czarnowłosą kobietę, która kiedyś spotkał w ogrodzie. Choć wtedy wydawała się potężna i straszna, teraz z jej ramienia sterczała strzała. Tym razem z innego woreczka wyjął jedno ziarenko regeneracyjnego kwiatu i lepiej niż wcześniej przykładając się do rzutu zamachnął się zdrową ręką w jej stronę. Mam nadzieje że choć na chwile pomoże jej to dalej walczyć, pomyślał, kiedy znów zanurzał się w odmętach zwierząt jucznych.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Silne uderzenie zamroczyło na moment nekromantkę. Gdy tylko otrząsnęła się z tego dostrzegła jak Azara pięknym cięciem wykończyła tego, na którego chwilę temu przypuściła atak. Lekki grymas ulgi zagościł na jej twarzy gdy poczuła jak ból ustaje w okaleczonym ramieniu dzięki pomocy, której udzielił jej ogrodnik. Nie było czasu na podziękowania, na słowa otuchy, wir walki nie spowalniał ani na moment. Kilka metrów od siebie Vaeczka dostrzegła Joy w beznadziejnej sytuacji, bez broni leżącą powaloną pod nogami napastnika. Ten widocznie zadowolony i pewny siebie skupiony był zbyt bardzo na swojej ofierze by dostrzec to co działo się parę metrów od niego. Latarenka pulsowała od energii zgromadzonej w sobie na końcu kostura nekromantki. Dziewczyna widziała, że to jest ten moment- bez wahania uderzyłą nią o podłoże. Latarenka rozbiła się na kilka elementów zmieniając kolor z zielonego na pulsującą czerwień- krwistą czerwień. Nekromantka sięgnęła po jeden z kawałków i wbiła go sobie w udo. Nie cierpiała tego uczucia, nie wiedziała na ile będzie w stanie kontrolować moc, która już przepełniała jej ciało, ale wiedziała, że sytuacja wymagała ostatecznych środków. Oczy nekromantki zabłysły i upodobniły się do koloru latarenki, całe ciało otoczyła gęsta łuna czarnego dymu, a z rąk wyrastać zaczęły ogromne szpony. Przejście się zakończyło. Była gotowa do szarży na niczego niespodziewającego się przeciwnika, a ociekająca krew z jego zranionego ramienia tylko napędzała nekromantkę i przyspieszała jej szarżę. Za moment spotka się z szałem... Szałem krwi... Nacierała na niego rozwścieczona postać... postać w Całunie Krwi...
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Poczuła wszechogarniające ją ciepło w okolicach brzucha, ale adrenalina, która buzowała w jej żyłach, napędzała ją do dalszego działania. Szybko zerknęła na Varra, widząc, że jest ranny adrenalina jeszcze bardziej zaczęła pulsować w jej ciele.
- Nie pozwolę - mówiła z trudem. Wyciągnęła kostur przed siebie, wciągnęła powietrze, chcąc się dostroić z żywiołem, którego w tej chwili potrzebowała i poczuła wielki ból w brzuchu, ale to jej nie przeszkodziło.
Przywołała magię ognia, jej ręce i kostur nabrały czerwonej aury, a oczy zmieniły odcień. Spojrzała w niebo i nad oszołomionymi Mordremami pojawił się deszcz meteorytów, energia opuściła jej ciało.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wybuch. Huk. Nagle poczuł, jak jego lewa dłoń została trafiona. Przerażony spojrzał na Kae, aby upewnić się, że nic się jej nie stało. Wtedy przed jego oczami ukazała się ona, jego ukochana, której szata w okolicach brzucha została spowita purpurą, plama zdawała się rosnąć w oczach.

- Kae, nie! krzyknął, po czym odwrócił się znów w stronę Mordremów i głośno, niczym lew, zaryczał. W ledwo widocznych pod rondem kapelusza oczach zapłonął ogień złości i nienawiści o sile tak mocnej, że każdy o zdrowych zmysłach widząc go w takim stanie szybko wziąłby nogi za pas i uciekał gdziekolwiek, byleby tylko wymknąć się poza zasięg tego zabójczego spojrzenia. Jego błękitne tęczówki przyjęły barwę krwistej czerwieni - być może spowodowała to złość, a może było to tylko odbicie meteorytów, które właśnie przywołała Kae?

Wiedział, że nie może dokonać ostrzału z obu pistoletów, więc lewą łapą spróbował schować broń do kabury. Wciąż obserwował oszołomionych i miotających się Mordremów, widział ognisty deszcz. Jeszcze nic nigdy nie obudziło w nim takiej agresji. Czuł, jakby czas zatrzymał się w miejscu, a w najmniejszym wypadku - zwolnił do takiego stopnia, iż niemal stanął. Wziął głęboki wdech i wstrzymując oddech, aby poprawić celność, swoją wciąż sprawną łapą wycelował prosto w głowę pierwszego z Mordremów. Zdawało mu się, iż ma tyle czasu, że ze spokojem zdołał wymierzyć w niego, oddać dwa strzały, po czym z ogromną precyzją zmienił cel na łeb drugiego potwora i jemu też posłał dwie kulki prosto między oczy. Nie wiedział, że ta cała akcja, która w jego oczach trwała całą wieczność, rozegrała się na przestrzeni zaledwie kilku sekund...
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Energia z tkanego i zmarnowanego zaklęcia częściowo się rozpłynęła, a częściowo pozostała przy mesmerce. Aksumanun wyszarpnęła prawą dłonią jeden z krótkich mieczy. Wcześniej cały czas zaciskała na nim dłoń, akumulując na nowo energię.
Wykorzystała zgromadzony eter w najbardziej logiczny na ten moment sposób, jako iluzoryczną tarczę przed nadlatującą strzałą.
Energii nie było zbyt wiele, więc jednocześnie rzuciła się do tyłu, chcąc uniknąć pocisku w ten czy inny sposób.

Kątem oka widziała deszcz ognia, dostrzegła to COŚ w co zmieniła się Vaeczka. Największym lękiem napawał ją osłonięty czarnym kręgiem mag, który właśnie próbował ich wszystkich pozabijać swoją dziwną magią.

Miała w zanadrzu mantrę rozproszenia. Gotowy prosty czar, skuteczny na umysły magów. Rzucenie go nie wymagało wielkiego wydatku uwagi czy energii, więc w locie, podczas uniku skupiła wzrok na rzucającym zaklęcie stworze.
-Ciemność. Dezorientacja . Zamęt. - z całych sił pchnęła uformowaną w pocisk mantrę wprost w czarny krąg, celując w łeb mordrema. Miała nadzieję, że chociaż go to połaskocze i rozproszy.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Inferno widząc silną zaporę, która była szałem bitewnym odpuścił sobie z próbowaniem wpłynięcia na zwierze. Zamiast tego, widząc, że raport ruszył z kopyta szarżą na Złatą, skupił się tworząc przed sobą fantoma z gigantycznym mieczem. Fantom ruszył błyskawicznie, celując w nogi raptora i z każdą chwilą coraz szybciej się kręcił. Mesmer miał nadzieje, że to powali szarżującą bestie i pozwoli Złatej na dobicie zwierzęcia. Sam Radny obrócił się w stronę Mordrema, który magicznie przyśpieszał swoich towarzyszy i machnął mieczem horyzontalnie w jego stronę, tworząc przy tym magiczną falę mającą na celu zdekoncentrowanie przeciwnika, czy nawet wytrącenie go z równowagi.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Szybkim, zgrabnym krokiem odsunęła się na bok, żeby nie znaleźć się na torze lotu Rava. Przez chwilę skumulowała magię, którą przetworzyła na energię elektryczną o wysokim napięciu i pozwoliła jej przeskoczyć na pozostałych dwóch łuczników. Ładunek był tak nastawiony, żeby całą swoją mocą ogłuszyć wrogów, zamiast ich ranić.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości