Mordremoth - Leże Smoka!

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ravael i Ravela zniknęli na chwilę zaraz po przybyciu do obozu. Musieli udać się gdzieś, żeby wyciszyć i oczyścić umysły przed ostatnia walką. Oboje zjawili się na miejscu z własnymi lotniami, które przynieśli ze sobą przed rozpoczęciem wyprawy. Mieli wylatane na nich już wiele godzin, więc pewniej czuli się na własnym sprzęcie. Rav ruszył w stronę Mariusa wydającego polecenia. Słysząc, że ma wskoczyć jako pierwszy przytaknął egzekutorowi i przeszedł się pomiędzy szykującymi się Aiwe, żeby zobaczyć, czy każdy wie jak zamontować lotnie.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ravela, która przyszła zaraz za bratem postawiła na ziemi swoja lotnie i przeciągnęła się.
-To ja zostanę na końcu przy tunelu powietrznym. Jak ktoś będzie miał problem ze startem... - Uniosła ręce jakby coś podrzucała. - ...to go lekko popchnę jakimś podmuszkiem. -Uśmiechnęła się szeroko.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy dotarli do obozu wyszukała sobie w miarę spokojne miejsce do snu w jednym z namiotów. Obudził ją gwar i furkot silników charkopterów. Wyszła przed namiot, stwierdziła obecność lotni. Sprawdziła czy ma przy sobie broń i torbę z niezbędnym ekwipunkiem. Podeszła do reszty Aiwe, szykującej się do ostatecznej walki. Słuchała chwilę ich rozmów, ustaleń i poleceń. W między czasie zaczęła zakładać na siebie lotnie. W Zakonie miała kilka szkoleń z używania takich urządzeń, jednak nigdy nie musiała się posiłkować użyciem lotni w bezpośredniej sytuacji bojowej.
- Również zostanę na końcu. Pomoc Ravaeli może się przydać w moim przypadku.- rzekła spokojnie i uśmiechnęła się niepewnie.

Sen pozwolił jej oczyścić umysł i zregenerować siły fizyczne przed następna walką. Czuła się gotowa do ostatecznej walki. W myślach kumulowała formuły mantr, a jej ciało, wyuczone odruchów, prawie że z automatu zbierało cząstki eteru wokół mesmerki, tworząc swoisty eteryczny pancerz.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po zameldowaniu u egzekutora Jack zbliżył się do ustawionych wcześniej lotni. Przelotnie ocenił ich stan i wybrał jedną leżącą z brzegu. Swój plecak położył na ziemi, aby nie przeszkadzał, po czym zaczął sprawdzać czy sprzęt na niego pasuje. Dokładnie zapiął wszystkie zapięcia, a następnie sprawdził czy wszystkie mechanizmy odpowiedzialne za ruch skrzydeł działają poprawnie. Wszystko wydawało się być w normie. Podniósł plecak z ziemi i założył go od przodu.

- Już wcześniej zdarzyło mi się latać na podobnym sprzęcie, więc jakieś doświadczenie mam. Jeżeli jest to możliwe chciałbym lecieć z grupą odpowiedzialną za wsparcie. Co ty na to egzekutorze? - zawołał do Mariusa
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skinął głowa Jackowi w geście aprobaty i poszedł do Varrusa i Ravaela.
- Jak będziemy na szczycie komina dajcie mi pierwszemu złożyć skrzydła i runąć w dół. Musicie być jakaś sekundę dwie za mną. Jeżeli przeciwników będzie sporo musimy wybić na skraju tej wyspy dziurę w obronie i otrzymać to miejsce tak by pozostali mogli bezpiecznie wylądować za nami.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- A więc standardowy desant powietrzny i przejęcie punktu kontrolnego... - mruknął prawie niesłyszalnie pod nosem przytakując przy tym ze zrozumieniem. Gdy Red uporał się już z mocowaniami Varrus sprawdził mechanizm lotni upewniając się, że wszystko jest jest ona w pełni sprawna.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mesmer po powrocie do obozu z miejsca zasnął i spał twardym snem. Sen, jednak został przegnany przez narastające poruszenie w obozie. Radny przyszykował swój ekwipunek i poszedł znaleźć resztę. Inferno przez resztę czasu stał na uboczu i przyglądał się towarzyszom z założonymi łapami na piersi. Wyglądał na zmęczonego i ponurego. Widząc, że zarówno Marius i Ravael ogarniają sytuacje wystarczająco bez niego, więc nie ingerował. Słysząc o lotniach skrzywił się, jednak posłusznie założył, po czym stanął i zamknął na krótką chwilę oczy.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek
Członkowie Leth mori Aiwe dotarli na skraj przepaści. Mgła zakrywała jej dno. Przeraźliwe echo jednak oznajmiało, ze upadek w nią dla każdego będzie śmiertelny.

Zauważyli unoszące się wyspy połączone silnymi strumieniami energii magicznej.
To tutaj smok pozywał się i czerpał siłę. Pił wprost z magicznych linii, które splatały się w tym miejscu.
Zaithan musiał konsumować artefakty zawierające magiczną moc. Moeremoth pił prosto ze źródła. To wyjaśniało jego siłę i moc.

Potężne cielsko smoka wiło się po całej okolicy. Z mgieł nagle wyłoniła się głowa, która spojrzała prosto na członków Aiwe.

Po chwili smok zamknął oczy gdy nad głowa przeleciało mu parę charkopterów i ostrzelało go. Zawył i kłapnięciem szczęk zniszczył jeden z pionowzlotów. Głowa i całe cielsko podążyło za kolejnymi. Zupełnie jak drapieżnik, który dosyć ma natrętnych much.

Gdy drzewiaste cielsko smoka odsunęło się członkowie ekspedycji zobaczyli jak trzy wyspy wybuchają nagle. Zasadzone na nich bulwy chłonęły magiczna energię, którą zdetonowały. Plątanina skał, ziemi i roślin spadła w bezdenna otchłań.

Bladzi żniwiarze wbili się w powietrze lecąc na wystającą najbardziej na południu wyspę. Pozostałe cztery grupy wybrały wyspy na obrzeżach centralnej. Ta widocznie miała być celem członków Leth mori Aiwe.

W jej sercu bulwiasta narośl pulsowała coraz jaśniej gdy gromadziła magiczną energię. Tuz obok niej widzieli ponad pięciometrową postać wpatrująca się jakby z niedowierzaniem w to co się dzieje.
Trzydziestka łuczników napięła swoje łuki. Trzydziestka stojących opodal swoich braci mordremów chwyciła za zakrzywione miecze.

Za Aiwe słychać było jak reszta połączonych sił sunie przez dżunglę.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marius założył hełm i zatykając miecz przed sobą rozpędził się i skoczył prosto w najbliższy komin termalny. Dopiero teraz rozpostarł skrzydła lotni i pozwalał unosić się cały czas w górę.
Gdy był już na samej górze obrócił ciało głową w dół i składając skrzydła runął na będąca ich celem wyspę.
Wiedział, ze zaraz stanie się celem salw strzał. Miał nadzieję, ze wykonywane lekki skręty, oraz grube, sferyczne naramienniki ochronią go w wystarczający sposób.
Na dziesięć metrów przed uderzeniem w wyspę wygiął ciało do tyłu i szarpnął zaczepy otwierające skrzydła.
Chciał, by nagły opór powietrza wyhamował go tak jak wiele razy wcześniej. Wiedział, że nagły podmuch kupi mu nieco czasu gdy wyląduje na ugiętych nogach.
Czasu akurat tyle by nagłym szarpnięciem zerwać uprząż z pleców i dobyć miecza.
W tym samym momencie chciał wyprostować nogi i używając magii, będąc lekko pochylonym zaszarżować na wprost.
Tym razem nie ograniczał się do pojedynczego przeciwnika.
Pierwszego łucznika ciął jak tylko wstawał. Samą końcówka dwuręcznego ostrza.
Następnie nieco skręcając biodra zmienił kierunek natarcia i dwuręczne ostrze zatoczyło łuk prosto w drugiego łucznika.
Pozwolił by bezwład ostrza obrócił całe ciało, które zaczęło wyginać się w łuk.
Nagle wyrzucając zakroczną stopę w przód zmienił kierunek sił i skumulował zgromadzoną siłe w potężne cięcie, które miało oczyścić przedpole z dwóch mordremów z mieczami
Był cały czas w ruchu. Wyglądało to jakby płonące ostrze kierowane wyuczonymi odruchami tworzyło tnąca i rąbiąca barierę dookoła człowieka. Z każdym ciosem całe ciało wirowało coraz szybciej
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tuż przed wyruszeniem założył na swoją skórznie kilka dodatkowych pasów z nożami do rzucania. Łącznie dodatkowe dwadzieścia sztuk ostrz. Zgodnie z planem wojownika poczekał aż Mario wzleci pierwszy. Gdy tylko egzekutor znalazł się w powietrzu ruszył za nim i zwinnym saltem znalazł się w kominie termalnym. Uniósł się powoli, obserwował jak Mario przeprowadza pierwsze natarcie. Gdy siły przeciwnika skupiły się na forpoczcie on również zapikował w dół. Skręcił lekko w lewo i łukiem wślizgnął się prostopadle do toru lotu Egzekutora. Nie składał lotni do ostatniej chwili, ale odpiął ją tuż nad wyspą i ustawił się nogami do przodu. Wleciał butami prosto w jednego z łuczników, który mierzył jeszcze w wir stali w który Mario się zamienił. Przewracając mordrema użył go jak deski surfingowej, żeby zamortyzować własne lądowanie, przejechał na nim kawałek w stronę reszty przeciwników, ale tak, żeby znaleźć się po drugiej stronie ich oddziału niż Mario. Gdy tylko Rav się ześlizgnął z twarzy łucznika i wylądował skorzystał z chwili, ze nikogo innego poza nimi tam jeszcze nie było.
Użył swojej magii do granic możliwości wzmacniając swoje ciało, wymusił ogromny zastrzyk adrenaliny, skorzystał nawet ze spaczenia pradawną magia jakie ciążyło na nim od wielu lat i przyspieszył swoje ruchy. Świat dla niego przez chwile zdawał się zwolnić, głosy krzyczących pomiotów smoka i dźwięki jakie wydawały ich drewniane pancerze, gdy pękały pod uderzeniami wielkiego miecza po drugiej stronie ich grupy zdawały się brzmieć nienaturalnie i powoli. Szampierz zrobił pierwszy krok prowadzący do śmiercionośnego tańca i zakręcił się. Z każdym piruetem jaki wykonał, wyrzucił cztery sztylety. Gdy jedna ręka wypuszczała ostrza następna sięgała po dwa kolejne, każdy rzut był wymierzony we wroga, żaden sztylet nie był wyrzucony na ślepo. Gdy opróżnił już wszystkie dodatkowe pasy ze sztyletami, chwycił za dwa pistolety i zasypał wrogów ołowiem, opróżniając oba magazynki jeszcze zanim następna osoba wylądowała na platformie.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W drodze nad krawędź skały Rejtan miną oferujące swoją pomoc przy starcie czarodziejki, ruchem głowy dał do zrozumienia że sobie poradzi. Pikując w dół czuł jak serce podchodzi mu do gardła, krew dudniła mu w uszach gdy trafił na prądy wznoszące. ciągnąc za linkę uwolnił spięte do tej pory skrzydła lotni, która zaskrzypiała przeraźliwie kiedy podmuch gorącego powietrza wzniósł Rejtana ku górze. Część modremów wykorzystując przewage wysokości strzelała w plecy wznoszących się na szczęście siła wiatru który unosił opancerzonych wojowników zmieniała również trajektorię strzał chroniąc znajdującego się pod jego zasłoną Rejtana. Kiedy dotarł do szczytu komina zawrócił tak aby ten osłaniał go przed kolejnymi pociskami. W tym czasie Egzekutor wylądował już na wyspie siejąc spustoszenie w szeregach wroga. Choć Opiekun wierzył w umiejętności posiadacza ekscentrycznej maski to nie miał zamiaru spędzić całego dnia w powietrzu przyglądając się z góry jak ten świetnie bawi się tnąc zdrewniałe członki sługusów smoka. Wykorzystując zamieszanie na wyspie złożył skrzydła i skierował się w środek odziału wroga. Zaledwie kilka metrów nad ziemią rozłożył je gwałtownie tracąc przy tym prędkość. Stojący na ziemi wojownicy zareagowali na jego przybycie wyciągając w jego stronę czubki swych mieczy. Jego bariera osłoniła go przed pierwszymi ciosami przeciwników. Natychmiast kiedy dotkną ziemi natarł na przeciwników falą uderzeniową by oczyścić sobie pole do dalszego działania. Korzystając z chwili jaką w ten sposób zyskał uformował dwie kolejne bariery. Pierwszy krąg miał zatrzymać próbujących wrócić do niego przeciwników, kopuła którą podtrzymywać miało zaklęcie zamknięte w stworzonej przez niego tarczy chroniła wnętrze kręgu przed pociskami. Znając swoje limity wiedział, że do czasu gdy z powrotem będzie mógł skoncentrować swoją moc pozostała mu jeszcze jedna manipulacja barierą. Wierząc w siłę ustanowionych kręgów postanowił pozostawić ją na później.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skoczył razem z Mariusem oraz Ravaelem
Jako pierwsi ruszyli: tej drużyny celem
Było dotrzeć do punktu i sprawnie go przejąć.
Z początku w dół lecieli ku mgle, co widniejąc
Daleko w dnie przepaści niepokoić mogła.
Powietrznego komina siła wtem ich wzmogła
Varrus skrzydla roztworzył, cieniem swym zasłonił
Wrogów w dole sterczących niczym słupy soli.
Zobaczyli straszliwy widok wrodzy zbrojni:
Trzy postacie skrzydlate jak bogowie wojny
Wykonując manewry, przyćmiewały słońca
Promienie. Ono nawet jakby już się poddać
Miało tak wyglądało, bowiem swoją barwą
Przywoływało na myśl flagę białą. Parno,
Gorąc wokół panował, choć temperatura
Niczym była w obliczu tego, co akurat
Zdarzyć się tutaj miało. Pierwszy wyhamował
Marius czyniąc to z gracją, Rav również dokonał
Czynu tego dokładnie, jakby to ćwiczyli
Przez lat chociażby kilka. Ale poza nimi
Był tu również i Varrus, który swoim ciałem
Manewrował za nimi, lecz o krok, nie dalej
Wylądował w sekundzie niecałej po tamtych
I dobył pistoletów. Skrupułów brak. Żadnych.
I wpierw wykonał serię postrzałów zabójczych,
By potem skok dokonać ów cienisty, który
Pozwolił sztyletami trafić z zaskoczenia
Wrogie ciała drzewiaste, by nie było zbierać
Co z ich pozostałości. Wtedy też powrócił
Również w poświacie mrocznej i nim się odwrócił
W sekundzie jednej ledwie broń swą odblokował
I podrzucił do góry. Pistolety oba
Piruet wykonały piękny niczym taniec,
A w czasie tego lotu Varrus sięgnął kraniec
Płaszcza i go odchylił magazynki biorąc
Zanim jeszcze broń jego w dół zaczęła tonąć
Za sprawą grawitacji, magazynki włożył
W szale bitwy ponownie ogień swój otworzył.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W momencie, gdy pierwsza grupa uderzeniowa znalazła się w kominie termalnym Jack po raz ostatni sprawdził zapięcia swojej lotni, po czym wyjął sztylet przypięty do prawego boku i włożył go do ust zaciskając mocno zęby na rękojeści. Był gotowy. Rozpędził się i skoczył w kierunku komina termalnego.
Gdy znalazł się wystarczająco wysoko złożył skrzydła i zanurkował w dół. W czasie spadania wyjął z plecaka na piersi jedną z wcześniej przygotowanych zagwozdek i zaczepił ją za pomocą uchwytu do pasa. Jak tylko znalazł się wystarczająco blisko ziemi zwolnił mechanizm odpowiedzialny za rozłożenie skrzydeł i gwałtownym ruchem odchylił się do tyłu, aby szybko wytracić prędkość. Tor lotu jaki obrał wskazywał na to, że spadnie za plecami pierwszej trójki. Wyhamowawszy odpiął lotnię jeszcze nad ziemią, wyjął sztylet z ust, po czym spadł z impetem na jednego z łuczników wbijając mu ostrzę broni w klatkę piersiową. Gdy tylko znalazł się na ziemi, zwinnym ruchem przerzucił plecak na plecy. W tym samym czasie sześcioro żołnierzy z oddziałów naziemnych wroga ruszyło w jego stronę. Jack spojrzał za siebie, aby sprawdzić jaki dystans dzieli go od pozostałych awijczyków. - Na szczęście jesteście wystarczająco daleko. - pomyślał uśmiechając się do siebie, a następnie rzucił w pędzących na niego mordremów wcześniej przygotowaną bombą. Miał nadzieję, że zagwozdka zamieni ich zdrewniałe ciała w drzazgi, zaś sam użył ciała zabitego przed chwilą przeciwnika jako tarczy, by schować się przed odłamkami. Jak tylko usłyszał wybuch bomby Jack wyjął swój pistolet, a w pierwszą kulę w magazynku przelał magię naznaczając ją. Następnie dokładnie wycelował w mordrema szarżującego na Varrusa, po czym oddał potencjalnie śmiercionośny strzał jednocześnie wykonując przy tym mrugnięcie. W ten sposób szybko znalazł się kilka kroków od pozostałych członków Aiwe. Jak tylko zajął pozycję obok popielca zaczął częstować ołowiem znajdujących się w pobliżu wrogów. Sadystyczny uśmiech zaczął powoli pojawiać się na jego twarzy.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari spojrzał w bezdenną otchłań stojąc na krawędzi, a jego chabrowe oczy zrobiły się dwa razy większe. Odwrócił się gwałtownie od przepaści i postąpił kilka kroków. Jego roślinne nogi były jak z waty, a palce boleśnie wbijały się w trzymany kostur. Spojrzał na dzielnych członków Aiwe, którzy bez namysłu, jak ptaki poszybowali w stronę swojego celu. Wiedząc, że nie ma już teraz odwrotu pomimo strachu dotknął uprzęży lotni i potykając się kilka razy po drodze skoczył z krawędzi. Wbrew temu co się spodziewał nie runął jak kłoda w dół, a tylko lekkim lotem ślizgowym zaczął powoli opadać. Pierwszą jego reakcją była chęć zamachania rękami jak skrzydłami. Już po chwili okazało się to złym pomysłem. Kiedy przełożył kostur do prawej dłoni, niezbalansowany zaczął wirować i coraz szybciej opadać w dół. Posoka zaczęła mu szybciej pulsować w żyłach, jednak nie spanikował. Przyciągnął ręce i kostur do piersi, wyprostował poziomo nogi jak najbardziej umiał, tak by ustabilizować ślizg i obrać kierunek. Balansując ciałem badał zachowanie lotni szukając prądu wznoszącego się ciepłego powietrza. Stracił sporo na wysokości i choć był już prawie przy wyspie wyznaczonej za cel, znajdował się za nisko. Sekundy mijały, a od coraz gęstszej mgły oczy Sylvari zaczęły łzawić. Zdenerwowany ogrodnik zaczął oddychać coraz szybciej i płycie, kiedy krążył obok kamiennej ściany wyspy, znajdując się dobrych kilka metrów pod krawędzią. Powoli opadał coraz niżej, lecz dalej nie trafiał na żaden podmuch. Sekundy zdawały się być minutami, a panika u umyśle Sylvari rosła. Zrozpaczony, nagłym ruchem skręcił ciało i zaczął lecieć prosto w ścianę wyspy. Przez załzawione oczy szukał punktu którego mógłby się chwycić. Prawie uderzył w ścianę, kiedy wypatrzył jakieś pnącze. Bez zastanowienia, chwycił się go jak dziecko matki. Na jego szczęście nie zerwało się i najwidoczniej było przyczepione do czegoś większego (bulwiastej narośli). Powoli uspokoił oddech i zaczął mozolną wspinaczkę na górę, by dołączyć do pozostałych.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

To był dla niej nowy widok. Pierwsze pojawienie się smoka zaparło jej na chwilę dech w piersiach. Musieli pokonać coś tak ogromnego, potężnego i dodatkowo zająć się sługami smoka. To wszystko w pierwszej chwili wydawało się tak odległe, niemal nieosiągalne, a jednak dotarli tak daleko.
Odczekała aż Marius, Ravael i Varrus wylądują pierwsi, przy okazji próbując zapamiętać ich tor lotu i to, jak operują lotnią. Przez chwilę stała przy krawędzi skały i prędko pożałowała, że spojrzała w dół. Mrucząc coś pod nosem niczym mantrę, skoczyła i rozłożyła maszynę, kierując się w stronę wznoszących wiatrów. Czuła jak krew pulsuje jej w żyłach, a serce bije w piersi zatrzymywane przez liny uprzęży. Chciała już dotknąć nogami podłoża, ale zrobiła to dopiero wtedy, kiedy skraj wyspy, na którą kierowali się Aiwe był już wyczyszczony. Odpięła uprzęż kawałek nad wyspą, po czym wylądowała miękko na ugiętych lekko nogach z ulgą, że miała za sobą najgorszy etap walki z własnymi myślami. Szybko rozeznała się w położeniu swoich towarzyszy oraz wrogów. Nie chciała wchodzić w sam środek walki, dlatego wpadła na pewien pomysł. Skierowała się blisko krawędzi w stronę stojących przy przepaści modremów, w drodze zbierając w sobie energię potrzebną do aktywowania glifu, a kiedy poczuła, że jej ilość jest wystarczająca, przyspieszyła krok, by następnie podbiec do wrogów i nakreślić wyryty w pamięci znak Glifu Pływów, który miał odrzucić od niej wrogów i zepchnąć ich w przepaść nim Ci zdążą zobaczyć w niej wroga i zaatakować. Miała nadzieję, że uda się jej pozbyć kilku, ale byłaby zadowolona, gdyby zniknął chociaż jeden. Glif odpychał dookoła, więc szybko starałaby się zobaczyć, który z mordremów z drugiej strony został powalony i o ile taki był, wyciągnęłaby sztylet i doskoczyła do niego, by podciąć mu gardło.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości