Pradawna Uraza: Bitwa!

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek
Po długim zebraniu członkowie Aiwe zadecydowali, że wspomogą wysiłek mający na celu pozbycie się raz do końca Shaterera poprzez przygotowanie pola bitwy. Wiele zadań czeka na wykonanie. ile uda się zrobić... to zależy od samych bohaterów.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

(...) Medyczka krzątała się po lecznicy by przygotować jak największą ilość zestawów ratunkowych. Do tego celu zajęła na pół dnia stanowisko chirurgiczne.
Poustawiana na stole rożne fiolki z medykamentami, opakowania przygotowane do wsypania zawartości oraz pookładane opatrunki osobiste. Wszystko w równych stosach, które mogła ustawić tylko osoba sprawdzająca i przeliczająca wszystko dziesiątki razy.

Na samym początku do ofoliowanych od środka papierowych torebek wsypywała odmierzona porcję różowawego proszku. Przygotowane tak torebki zaprasowywała i zgrzewała by były szczelne. Był to niezwykle drogi środek. Wsypany do rany odkażał ją i po kontakcie z krwią zamieniał się w gęsty żel tamujący krwawienie na czas od pięciu minut do godziny w zależności od intensywności krwawienia. Każda papierowa torebka miała wściekły żółty kolor. Dla kogoś, kto widzi od razu będzie rzucać się w oczy.

Przygotowała pięć staz wykonanych z grubo plecionego materiału. Zaawansowana opaska uciskowa która pozwalala odciąć dopływ krwi do rannej kończyny. Nawet Skrit dzięki temu prostemu urządzeniu był w stanie skutecznie zacisnąć ją na nodze Norna. Wystarczyło po założeniu jej na kończynę długo kręcić dźwignią cały czas w jedna stronę a potem zabezpieczyć ja przygotowany element.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nekromancie w trakcie podróży uszkodził się pancerz lecz jego naprawa okazała się niemożliwa. Grymuar nie miał wyboru musiał zdobyć nowy ale nie do byle kogo, w podróży poznał asurańskiego rzemieślnika imieniem Aron pochodzącego z Lion`s arch, ten za pomoc w odnalezieniu koła z zepsutego wozu obiecał Heksagonowi pewnego dnia zrobić pancerz, lecz od tamtej pory go nie spotkał. Grymuar wyruszył więc do Lion`s arch i zamówił pancerz u Arona jednak ten poprosił go o zebranie ziół w Askalonie wymaganych do ukończenia pancerza. Nekromanta po dłuższym namyśle zgodził się i wyruszył do Askalonu, jednak niedługo potem musiał przerwać poszukiwanie ponieważ został wezwany na naradę do miasta Aiwe. Na spotkaniu dowiedział się o zbliżającej się bitwie z czempionem Shatererem, więc zaraz po naradzie i omówieniu całego planu Grymuar wrócił na pola Askalonu przez drogowskaz dokończyć zadanie. Po Dwóch dniach poszukiwań odpowiednich ziół wrócił do Arona, lecz kiedy wszedł do jego domu ten oddał mu gotowy już pancerz. Nekromanta przyjrzał się zbroi, nie była ona tak imponująca jak jego poprzednia, jednak jej twórca zapewnił o jej wytrzymałości. Heksagon głowił się po co w takim razie potrzebował ziół, lecz nie musiał czekać długo na odpowiedź. Asura wyjaśnił mu że prośbę o zbroję potraktował jako zlecenie, a on chciał dać mu prezent od siebie. W tym momencie Aron przygotował ze składników, które Grymuar przyniósł miksturę po czym wlał ją do rękojeści kryształowego berła które zaczęło świecić jasnym światłem. Rzemieślnik powiedział że odpowiednie połączenie składników ogrzanych w askalońskim słońcu może dać broni dużo większą moc, po czy wręczył magiczne berło nekromancie. Grymuar początkowo chciał odmówić jednak wiedząc o nadciągającym starciu po dłuższej namowie przyjął broń, która w jego ręce zaczęła promienić jak małe słonce. Grymuar założył nowy pancerz a berło przytroczył do pasa, jednak jeszcze nie wiedział czy go użyje. Zanim wyszedł podziękował Aronowi i się pożegnał, a następnie wyruszył z powrotem do miasta Aiwe gdzie miał zamiar poczekać na resztę.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

26 dzień Sezonu Zephyra
Neshka, poinformowana, że ma odwiedzić ją w stajni Sattraniel, wyczekiwała go wieczorem. Po przybyciu sylvariego, ustaliła z nim, czym dokładnie będą się zajmowali, oraz czego mógł spodziewać się po raptorach – aż dwanaście miało zostać przetransportowanych do Elony, żeby zapewniły Awijczykom możliwość ucieczki oraz wygodny transport rannym. Musieli zapewnić wierzchowcom odpowiednie warunki, a więc jedzenie, wodę oraz stelaż, do którego miały być uwiązane. Podczas rozmowy Neshki z Sattranielem, do stajni przybyła Respecta, by poprosić stajenną o juczne zwierzęta do przewożenia jej sprzętu. Elonka obiecała, że sprowadzi dla niej dwa dolyaki, oraz kilka w nadmiarze, by Awijczycy mogli transportować na nich cięższe rzeczy.
Stajenna i Sattraniel, ostrzeżeni przez Respectę przed możliwym uszkodzeniem drogowskazu, postanowili, że przetransportują do Elony dwanaście raptorów w przeddzień walki. Zamierzali porozumieć się z elończykami przebywającymi w obozie i pozostać w nim wraz ze zwierzętami aż do kolejnego dnia.

_____________________
– Do Elony wyruszy 12 wierzchowców w przeddzień walki,
– Neshka sprowadzi do Złotego Miasta 2 dolyaki dla Respecty oraz 3 dodatkowe, na wypadek, gdyby okazały się przydatne,
– W celu zapewnienia opieki wierzchowcom, Neshka zapewni im skrzynkę z mięsem, beczułkę wody oraz odpowiednie medykamenty i przewiezie to na jednym dolyaku,
– Wraz z Sattranielem będzie doglądała wierzchowców w wyznaczonym do tego miejscu.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

1. Współpraca z Respectą nad urządzeniami...

Warden w swych przygotowaniach uwzględnił pomoc Respekcie w kalibracji urządzeń, które miały znaleźć się na polu bitwy. Wraz z Popielką przeprowadzili odpowiednie testy oraz przygotowania, by wszystkie przedmioty działały i współgrały z magią Strażnika. Warden podczas testów odczuwał znacznie mniejszy wysiłek magiczny, ponieważ urządzenia były świetnymi katalizatorami energii, dlatego korzystanie z wszelkich zaklęć za ich pomocą było łatwiejsze oraz skuteczniejsze.

2. Zwiększanie morale i pewności siebie Strażników Bractwa...

Jako autorytet dla Strażników Bractwa, Warden swoimi przemowami oraz inspirującym podejściem sprawiał, że ochotnicy mieli większą pewność siebie oraz znacznie lepsze spojrzenie na nadchodzącą bitwę. Celem mobilizacji Wardena było zwiększenie efektywności treningów, usprawnienie roztropności dwudziestki ochotników oraz przede wszystkim wsparcie ich mentalności oraz ducha. Dwudziestka Strażników była gotowa wstawić się i zgłosić do Iana w pełni zwarta, silna i gotowa zarazem.

3. Osobisty trening wraz z Kaeiles...

Warden zadeklarował się jako siła wsparcia, dlatego nie próżnował i utrwalał swe zdolności konsekracji, by uskutecznić swe techniki. Robił to z pomocą swej żony, by również i ona skorzystała z treningu. Kaeiles wprawnie pracowała nad swym ogniem i magią ziemi, ale również nad mieszaniem ich, pod wsparciem magii Wardena. Zaś sam Strażnik umocnił swe skupienie, poprawił techniki oddechowe wraz z przepływem magii. Również ułożył nowsze i lepsze rodzaje zaklęć wsparcia, by współgrały z urządzeniami oraz sojusznikami.

4. Ekwipunek i wyposażenie...

Dla Wardena to nic nowego czy trudnego, przygotowanie wyposażenia zawsze zostawiał na ostatki, będąc w tym już obeznanym. Na nadchodzącą bitwę Warden uzbroił się w nową zbroję płytową. Zewnętrzne jej części były z Deldrimoru, by zapewnić jak najlepszą ochronę. Natomiast pod solidną zbroją przygotował sobie odpowiedni ubiór z kolczugą Orichalcumową oraz kaftanem z utwardzonej skóry wysokiej jakości, by energia z zaklęć/uderzeń, nie rozsadziła go od środka, a rozkładała się równomiernie. Posiadał również zamknięty hełm, by zminimalizować krytyczne obrażenia. Wziął również ze sobą swój miecz "Wiecznego", a w kieszeniach miał: Bandaże, miejsce na mikstury od Gero, Racje żywnościowe w razie czego oraz wodę w metalowym pojemniczku oraz kompas.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sporo czasu krzątał się w koło Ziny. Głównie zamęczając ją pytaniami na które cierpliwie i wyczerpująco (czasem kilkakrotnie) odpowiadała tłumacząc coś opornemu mężowi. Zwłaszcza pytania o wpływ jadów paraliżujących na organizm rannego lub będącego w szoku poszkodowanego.

- ... bo wiesz, bywało - mówił pogryzając jabłko - że czasem ciężko takiego z pola zdjąć jak wierzga i zaprzecza jakoby był nie zdolny do dalszej walki, mimo tego, że brak jednej z kończyn, lub flaki jedną ręką już sobie tak upych.... - zamilkł gdy twarz z przepaską na oczach zwróciła się powoli w jego kierunku.

Takie rozmowy, czy raczej monologi dało się słyszeć wieczorem z lecznicy w złotym mieście.

Red poważnie jednak traktował uwagi i porady które otrzymywał od medyczki. Zapamiętywał jak zaaplikować i w jakich ilościach poszczególne środki i mikstury, jak zająć się kimś kto ma uraz ciężki, co gdy ktoś jest nieprzytomny i jak przetransportować kogoś by nie pogubić większej części własnych wnętrzności w drodze do drogowskazu...
Wyposażył się w pas uzupełniony przez Zinę, który miał zakładać ruszając po rannych pośród walczących. W pasie tym solidnie zapiętym na skos przez pierś była spora ilość opatrunków, eliksirów oraz środków medycznej pomocy doraźnej.

Sam przygotował swój ekwipunek jak gdyby miał brać od początku czynny udział w walkach.
Zbroja sprawdzona, broń wyczyszczona i naostrzona, naboje zapasowe poza podstawowymi przy pasie. Zapasowe sztylety do rzucania. Pieczęcie i amulet oraz zestaw trucizn i pułapek.
Te ostatnie w sporej ilości spakował też w oddzielny worek wraz z dodatkową łopatą i kilofem by w momencie określenia miejsca walk pomóc pozostałym towarzyszom w "upiększeniu" pola pod nogami przeciwnika.
Część zapasowych jadów przekazał Joy gdy usłyszał o ewentualnych właściwościach kwasu na kryształy spaczonych by nasączyła strzały i sporządziła jadowe "wybuchówki" jako pociski.

Przygotowania trwały...
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po ciekawym doświadczeniu jakim było pozyskanie przez zespół Joy-Respecta-Złata pierwszej próbki jadu od Robaczka przez zbudowanie "zabawki" do gryzienia, Joy wróciła do domu i próbowała nakłonić obrażonego pajęczaka do współpracy.
Zwykle Robaczek na prawo i lewo częstował zwierzęta, buty pana domu, czy skóry zwinięte w kącie po oprawieniu przez Mariusa upolowanej przez Joy zwierzyny swoimi kiełkami. Tym razem się zawziął udając rozsądnego i pokojowo nastawionego.
Czyli był jak zawsze pokrętny i złośliwy.

Poza ganianiem Robaczka by oddał więcej jadu do badania dla Gero, Joy przygotowywała się do walk sprawdzając ekwipunek. Sprawdzała zapas i świeżość eliksirów, pożywienia i wszystkiego co zwyczajowo ze sobą zabierała na takie wyprawy.
Część składników zamówiła, a część sama dobierała do budowy pułapek na polu walki przed rozpoczęciem starć.
Te które miała mieć przy sobie spakowała jak zawsze w małych poręcznych zestawach.

Pancerz oddała do naprawy bo po powrocie z pustyni miał kilka wgnieceń oraz uszkodzeń. O ile spodnią warstwę i łączenia potrafiła sama, lub z nieodzowną pomocą Mariusa naprawić, wymienić czy zakonserwować, tak wolała by deldrimorem zajął się prawdziwy rzemieślnik.
Broń, czyli topór i miecz wyczyszczone, naostrzone, a wzmocnienia magiczne wewnątrz nich sprawdzone. Uzupełniała zapas strzał i dodawała nowe, na przykład z rozpękającymi się przy uderzeniu w cel rozpryskowymi grotami, szykowała takie groty które miały być nasączone w jadach i wydzielinach kwasowych zdobytych dla niej przez Reda.
Łukiem zajmowała się najdłużej czyszcząc go i sprawdzając. Pełgające jak od żaru migotania powierzchni Bestyjki uspokajały ją.

Szykowała też dodatkowy kołczan do przypasania przy udzie na nowe strzały których zakończenia miała nadzieję zdobyć przez pracę z Respectą.

Zakładała nową cięciwę gdy Marius zapytał czemu nie założy Smoczej Cięciwy zdobytej po pokonaniu Modremotha.
- Ona daje cichy strzał, który w takiej walce raczej się nie przyda, będzie lepsza raczej na polowaniu na zwierza, lub ludzi - odparła z roztargnieniem.
Ta ostatnia sugestia nasunęła Mariusowi pomysł którym podzielił się z czerwonowłosą.
- A może by tak polowanie by uzupełnić zapasy? W końcu prowiantu w tamtym miejscu nigdy dość.
Przyznała mu rację, lecz wyraziła wątpliwość czy przy obecnym nawale zajęć i przygotowań będzie czas na takie wypady.
Uspokoił ją wskazując na ich spiżarnię i stos skór w rogu pomieszczenie który sugerował jak dużo mięsa musi być w chłodni na półkach, i hakach.
- Zawsze możesz uszczuplić nasz zapas. A co mi tam - mówił jak zawsze spokojnie - jak wrócimy i zapolujesz to ja znów zapełnię te półki.
Wstała i podeszła do niego z uśmiechem kładąc mu dłoń na policzku.
- Jak dobrze, że poza walkami znasz się tak dobrze na gotowaniu i ogarnianiu tych wszystkich rzeczy. Bez Ciebie ani rusz - pocałowała go ze śmiechem i wróciła do opierzania strzał.

Przygotowania trwały...
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin po wizycie w laboratorium u Respecty i dyspucie na temat ładunków wybuchowych oraz zdatności wody pitnej zabrała się za sprawdzanie golemów. Pozostawiwszy wolną rękę Popielce co do modyfikacji sprawdziła tylko ich stan, sprawność i dołączyła karteczkę z opisem, kodami i parametrami określającymi możliwy udźwig itp.
Golemy bojowe pierwotnie miały zastąpić poprzednie takie jednostki na Gniewie, lecz w tym wypadku pierwszeństwo miała pomoc doraźna. Trzy golemy służące uprzednio na Sterowcu które już zdążyła wymienić na nowsze modele, miały zaś przejść modyfikacje wedle uznań do pomocy, lub prac przed i w czasie walk.
Każdy z nich dostał kokardkę na prawe ucho - czujnik zbliżeniowy - a do golemów dołączono koszyczek z gorącymi grzankami.
"Dla Pani Respecty i Gero.

Z pozdrowieniami - Tin.
Tin w przerwach od pracy w restauracji - czyli kilka godzin w ciągu dnia bo pracowała głównie na nocki - kombinowała z łatwopalnymi substancjami i nawet oddalone sąsiedztwa mocno obawiały się o swoje serwisy do kawy oraz szyby w oknach.
Przygotowywała też wstępnie składniki na racje żywnościowe. Było ją często widać na rynku w mieście i w magazynach hurtowych w porcie z chodzącym za nią Nornem który taszczył na plecach więcej niż sugerowała by powierzchnia nośna przeciętnego członka tej rasy.
Tym co dla niej przenosił były orzechy cukier, owoce i tym podobne różności które Tin konsekwentnie przerabiała, kandyzowała, suszyła i przesmażała. Czekając na obiecaną porcję mięsa i tak miała pełne ręce roboty.
Kura Grzanka stąpała sobie po kuchni skubiąc z zadowoleniem co spadło ze stołu.
Tin zastanawiała się głośno na głos do swojej podopiecznej.
- A może Tin by się tam przydała... - zasępiła się na moment tłukąc i ucierając kolejną porcje orzechów - w końcu ma sporo granatów na tego gada i mogła by konserwować golemy na miejscu i z jedzeniem nie było by problemu... Co ty na to? - zerknęła pod stół.
Kura ma się rozumieć nie odpowiadała...
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

[...] – Na kiedy to potrzebujesz?
– Na już, Dann. Pięćdziesiąt strzał z grotami typu bodkin, nowy, solidny kołczan biodrowy i kilka płytek z czarnej stali doszytych do zbroi. Dodatkowo szycie tej dziury na plecach. Płacę od ręki i daję solidny napiwek. Jeżeli nie będziesz wdawał się w dyskusję – bez wiadomości twojego przełożonego. – Położyła na blacie kilka złotych monet. – Ponadto, potrzebuję, żebyście przerobili mi to na część skórzni, jako wzmocnienie klatki piersiowej. Niech będzie barwione na czarno, albo, jeżeli nie będzie się dobrze barwiło, szaro – dodała, kładąc obok złota mieszek z łuskami spaczonej kryształem chimery.
– Strzały będą na już, ale na zbroję i kołczan trzeba będzie poczekać dwa dni.
– Będę za dwa dni. [...]

[...] – Przecież macie technologów, inżynierów...
– Wiem. Uwierz mi, mają tyle pracy przed walką, że nie mam sumienia dodawać im kolejnych zadań. Zapłacę za to, co trzeba. Kilka fiolek, szklanych schowanych w metalowe, z substancją zapalającą. Płatne z góry.
– Tylko siebie nie oblej.
– Da się zrobić. – Zaśmiała się ciepło i wyłuskała kilka monet, które położyła przed znajomym sprzedawcą. [...]

Dnie spędzała w Złotym Mieście, natomiast wieczory w swojej chatce, w Snowden, gdzie na pergaminach przygotowywała glify, by nie musieć skupiać na nich uwagi podczas walki. Zadbała o wiele pomniejszych zaklęć, jak i jedno większe, które używała i zamierzała używać w ostateczności, otwierając przejście duchowej watasze. Swoje glify zamierzała rozrysować na polu walki przed jej rozpoczęciem, żeby później wyłącznie aktywować je przepływem magicznej energii.
Ponad glify, zadbała o swój łuk, zajmując się konserwacją z pomocą oleju lnianego oraz szmatki, a następnie zajęła się również konserwacją dwóch cięciw – jedną chciała mieć zapasową. Do tej czynności wykorzystała wosk pszczeli.
Przygotowała kilka sztuk batonów energetycznych z różnych ziaren, orzechów oraz suszonych owoców połączonych ze sobą miodem. Miała kilka manierek gotowych do uzupełnienia ich wodą z odrobiną soli, ale zamierzała zrobić to dopiero przed samym wyruszeniem.
Zadbała o mocowania na pasku oraz to, by sztylety dobrze leżały w pochwach – wolała ubezpieczyć się na wypadek walki w zwarciu.
Nie przygotowywała podręcznej apteczki. Uznała, że nie będzie miała na nią czasu, a i tak przy cięższych obrażeniach będzie musiała udać się do punktu medycznego.
Wypożyczyła Neshce jednego ze swoim elońskich dolyaków do pomocy przy przenoszeniu sprzętu i przy spotkaniu z nią dowiedziała się o problemie związanym z wodą, dlatego udała się do Złotego Miasta, żeby upewnić się, że na miejsce zostanie dostarczonych kilka beczułek wody, pompa oraz puste zbiorniki. Jeżeli w pobliżu będzie źródło, będą mogli wykorzystać je na swoją korzyść.
Zamierzała udać się do Tahlkory, aby poprosić ją o wsparcie jej podopiecznych – gryfów. Nadal ciężko było jej uwierzyć, że aby pomówić z Ostatnią Włócznią, należało zwracać się do zwłok.

...
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wczesnym rankiem udał się na plac strażników, by potrenować przed wyprawą. Po krótkim biegu i treningu z Ianem, obolały i pokonany w sromotnej porażce, nauczył się, że tarcza nie jest dla niego i kilku innych rzeczy a propos płynności. Skorzystał również z zaproszenia Iana do treningów ze strażnikami od których też regularnie obrywa, uczy się powoli... zbyt wolno. Jeśli chodzi o przypomnienie sobie przeszłości, a co za tym idzie walki jakkolwiek. Ian zasugerował spotkanie z Ziną i tak też uczynił. Spotkał Zinę w karczmie i przedstawił jej problem. Ta zaproponowała sesję "Świadomego snu" w nadziei, że coś sobie przypomni. Wracając na plac treningowy Porozmawiał z Clarisą po tym jak zauważył jej więź z raptorem, chciał dowiedzieć się czegoś dodatkowego o raptorach by wspomóc misję. Po rozmowie postanowił do czasu wyruszania pomagać w stajni, by zwiększyć więź z wierzchowcami którymi będzie się opiekować, przychodził więc pomagać w pracach w stajni, by raptory nawykły do jego obecności. Zawsze jego ruchom towarzyszył czujny wzrok stajennej, która go nadzorowała.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel ponownie czytała list, który wcześniej dostarczono do jej domu. Uśmiechnęła się do Kenny'ego, który bawił się w jej nogach drewnianymi klockami. Wiadomość zaskoczyła ją, myślała iż poświęci się całkowicie rodzinie, ale teraz Bractwo ją potrzebowało. Musiałą jeszcze uzgodnić wszystko z Thorinem, gdyż to jemu przypadnie całkowita opieka nad dzieckiem, gdy ona opuści ich dom. Schowała list spowrotem do koperty i położyła go na stole, po czym zajęła się dzieckiem. (...)

Erel pakowała się, nie było tego za wiele, jednak zdawała sobie sprawę, że Bractwo liczy na jej umiejętności, a opatrunki, maści czy mikstury będą w większych ilościach na miejscu. Nie mniej zabrała swój zwyczajowy prowiant, kryształową kurę, która błyszczała się w świetle oraz kilka innych niezbędnych drobiazgów, które zwykle jej towarzyszyły. Słoiki ze szczurami też miała już wcześniej przygotowane i podręczne ilości maści regenerującej na bazie zawartości strąków z Serca Magumy, które znakomicie działały na Sylvarii, ale ich zmodyfikowana wersja były przystosowana również do innych ras.
Tana była również wyraźnie podekscytowana i chętna do wyruszenia ku przygodzie.
Erel pożegnała się z Thorinem i Radeshem, a następnie udała się do drogowskazu, by udać się do siedziby Bractwa. (...)

Erel zjawiła się w lecznicy i powitała się z Ziną oraz reszta personelu, jej przybycie nie było tu dla nikogo zaskoczeniem, ani to iż zaczęła myszkować wśród pudeł, które szykowała jej niewidoma koleżanka. Ze swoją naturalną nachalnością pomogła jej w wyszukiwaniu odpowiednich medykamentów, które mogą się im przydać. Wśród rzeczy, które dorzucała były żywiczne kleje i inne preparaty roślinne, które mogą pomóc przy szybki zasklepianiu ran i powstrzymywaniu krwotoku, a także przy złamaniach. Do tego cała masę środków uśmierzających ból w rożnych postaciach, od prostych stalowych szpileczek, po opary usypiające zamknięte w kolorowych flakonikach. Oczywiście nie zapomniała o tym co może poprawić nastrój pacjentom, a także wspomóc w niestrawnościach, zatem w pudle z medykamentami wylądowała też jej własnoręcznie przygotowana orzechówka.

Gdy wszystko było przygotowane pożegnała się z Ziną i pozostałym personelem, a następnie dołączyła do reszty grupy na powitanie wołając do znajomych i nieznajomych – Jestem Erel, będę waszym medykiem polowym.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Penturia po zwiadzie z wraz z Respectą, Penturia udała się do siedziby Zakonu Szeptów. Tam przekazały materiał zdjęciowy z żyro popielki, dzięki któremu jeden z opiekunów zakonu sporządził kopie mapy, miały być następnie rozesłane każdemu awijczykowi, który miał ruszyć polować na smoka.

Ponadto Penturia poprosiła o pomoc i przydzielenie kilku kreatorów do pomocy podczas oczyszczania źródła wody, czy ogólnego przygotowania terenu pod walkę z smokiem.

Następnego dnia sama, z niewielkim oddziałem szeptów wyruszyła do miejsca, z którego miała być pobierana woda by oczyścić je z pobliskich Skelków, a następnie zbadać próbki wody, by upewnić się, że jest zdatna do wykorzystania. Zadanie nie było w cale trudne. Woda okazała się również w porządku. Powróciła zdać raporty szeptom, oraz poprosić o przydzielenie kilku opiekunów, którzy byliby w stanie zająć się rannymi.

Sama Penturia wiedziała, że nie weźmie udziału w otwartej walce, ale przynajmniej chciała pomóc na tyle na ile mogła w przygotowaniach do walki. Rozstawieniu pułapek. Budowaniu umocnień. Przygotowaniu zaplecza. Zabezpieczeniu transportów z zasobami na tyle na ile mogła, wykorzystując przy tym swoje znajomości wśród Zakonu Szeptów, oraz swoje własne umiejętności.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ian Intensyfikacja treningów nie mogła się nie odbyć. Wszakże awijczycy mieli niebawem stanąć oko w oko ze smokiem walcząc ramie w ramie. Ian skupił się na wytypowaniu strażników, którzy najlepiej się do tego nadadzą. Zdyscyplinowanych, znających się na rzeczy. Tych, którzy byli mniej zdyscyplinowani i trącili jeszcze żółtodziobem pozostawił, jako obronę miasta pod dowództwem Aevy. Każdy ze strażników przed walką miał pomagać w stawianiu fortyfikacji zgodnie z instrukcjami powierzonymi przez technologów bractwa.
Udał się również do Dreszczogór, gdzie poprosił o wsparcie swoją partnerkę. Sigmę.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

SIGMA:
Z początku nie była pewna, co do współpracy z awijczykami. Wszak, co do niektórych wciąż żywiła urazę. Ostatecznie jednak dała się przekonać Ianowi. Pieczę nad obroną domostwa Edenvara powierzyła Meisie i Kari, które według jej informacji planowały pozostać. Sama dołączyła do treningów organizowanych przez Iana i planowała wspierać budowę umocnień i fortyfikacji podczas przygotowań pola na walkę ze smokiem, tak, aby zapewnić jak najwięcej przewagi połączonym siłom Aiwe i Paktu. Nie kryła jednak swoich odczuć wobec tego jak została potraktowana przez niektórych z awijczyków, oraz tego, że traktuje jednego z nich, z wiadomych przyczyn, jako tchórza i dezertera. Tym razem wiedziała, że nie ma co liczyć na nagrodę za pomoc, jako najemniczka, ale liczyło się dla niej nie złoto, a po raz kolejny stanąć ramie w ramie z Ianem w walce przeciwko niebezpieczeństwu.
aiwe_database

Re: Pradawna Uraza: Bitwa!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

WILHELM:
Choć sam nie zamierzał brać udziału w bitwie ze smokiem, dowiedział się o zaistniałej sytuacji. Pozostawił on ogrody pod opieką pracowników, a sam codziennie wybywał ze Złotego Miasta, by nazbierać jak najwięcej różnych ziół, które miały być pomocne w zajmowaniu się rannymi i poszkodowanymi na polu bitwy. Czy tego chciano, czy nie, przygotowane paczki z ziołami dostarczał do lecznicy z informacją, jaki rodzaj ziół znajduje się w paczce, jak je dawkować i przygotowywać. Czy powinno się je podawać w formie naparu, czy okładów. Czy mają działania uboczne i jeśli tak to, jakie.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości