Kamienne wzgórze

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Osaczony ogromną liczbą nowych twarzy, w Chavezie odezwała się zanikająca dusza samotnika która w nim drzemie, chęć zapalenia dobrego tytoniu w samotności i pozbieranie myśli zgodziło się poczuciem zbyt dużego natłoku i sytuacji jakie ostatnio miały miejsce. Elf postanowił opuścić mury siedziby by rozejrzeć się po okolicy i samotnie zasiąść na szczycie jakiegoś wzgórza by po wypatrywać w horyzont i przypomnieć sobie skąd przybył. Zebrał swój płaszcz oraz broń, tajemniczą formułą przyzwał spectralnego szablozęba na którym powoli powędrował za bramę twierdzy odziany w czarny płaszcz i kaptur, by poszukać miejsca na wyrwanie się od zgiełku jaki go otaczał. Zapewne nie jedna osoba w siedzibie zauważyła jak Chavez wyjeżdża przez główny dziedziniec na stworzeniu o którym mogli przeczytać jedynie księgach, na zwierzęciu tak dostojnym i budzącym zachwyt.

Droga była nadzwyczaj krótka, tuż przy murach siedziby zauważył dziewiczo wyglądające wniesienie z ciemnego odcieniem kamienia, na który łatwo było mu się wspiąć. No Ramm'Sha, znaleźliśmy, wymarzone wzniesienie blisko od domu, chodź sprawdzimy co kryje za sobą ta górka, pragnę na niej zasiąść i porozmyślać. Zszedł z tygrysa którego dotykiem ręki odwołał, a on zniknął zamieniając się w kłębek eternalnego świetlika, który podążał przy ramieniu Chaveza, ten zaś wspiął się na kamienne wzgórze z dużą łatwością, taki pagórek to dla niego nie pierwszyzna, bez liny poradził sobie wyśmienicie. Zafascynowany wysokością na jaką się wzbił, ostatni kamyk i już był u góry, otarł jedynie dłonie w przykucnięciu przecierając między palcami glebę, wtarł ją w ręce jakby był to kolejny z jego dziwacznych rytuałów których nikt nie jest w stanie pojąć. Powstał prosto na nogi podchodząc do krawędzi gzymsu na najwyżej wyniesionym punkcie, szczycie kamienistego pagórka. Stał tak w zupełnej ciszy, wpatrując się w widoki jakie serwowało mu te fascynujące miejsce, w dodatku wyglądające na nie dotknięte niczyją ręką, mimo że znajdowało się zaraz przy murach siedziby. Postał tak chwilkę, wzrokiem taksując krajobraz obejrzał się na zjawę tygrysa która mu towarzyszy i odparł. I jak się czujesz wierny druchu? Co tam widzisz? Prawda że to piękne miejsce, znasz mnie, zawsze miałem słabość do takich widoków. Po czym usiadł na gzymsie góry, sięgając po fajkę z jednej z kieszonek swojego płaszczu, już wcześniej nabitą smakowym tytoniem z nutką ziół odprężających. Ram'Sha zamruczał przyjaźnie i położył zaraz przy swoim właścicielu, składając pysk na łapach i towarzysząc Chavezowi w rozkoszy samotną chwilą, który cieszył się widokami i oddawał swoją euforię w fajkę, którą raz po raz zaciągał, grzejąc płuca dymem tytoniu. Jakaż to szkoda, że nie możesz ze mną zapalić, przyjacielu. Zaśmiał się i pogłaskał z uśmiechem zjawnego kota., po czym oddał się napawaniem duszy malowniczym obrazem i spokojem, który regenerował z minuty na minutę, spędzając godziny na rozmyślaniu, w głębi duszy jednak nosząc pragnienie, by spotkać tu i teraz kogoś intrygującego.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dea z książką w dłoni postanowiła wyjść poza mury siedziby... Dawno nie opuszczała samotnie domu i czuła się nieco... Jak w zamknięciu... Postanowiła udać się w stronę wzgórz. Po dłuższym czasie, gdy weszła na wzniesienie zauważyła martwe drzewo... Przypomniały jej się czasy gdy mieszkała w pałacu w Silvermoon. Rozejrzała się dookoła, po czym powoli podeszła do drzewa. Miała na sobie zwiewną, czerwoną sukienkę, sięgającą do połowy uda. Włosy przewiązane czerwoną wstęgą tworzyły niedbały kok. Wyglądała nieco frywolnie, seksownie, lecz mimo wszystko skromnie. Znalazła nadłamaną gałąź i chwyciła za nią. Po chwili już siedziała na drzewie. Żałowała, że nie jest osłonięta zielonymi i szumiącymi liśćmi, lecz samo to, że siedzi na drzewie, dawało jej niemałą przyjemność. Otworzyła książkę i zaczęła czytać.

"Zła sława piratów... Czy tak naprawdę to oni zasługują na tytuł tych złych? A może wręcz przeciwnie? Nie zawsze oczywistości widoczne na pierwszy rzut oka, są prawdziwe. Czasem prawda jest ukryta głębiej! Jeśli nie jesteś poszukiwaczem przygód, nie interesuje Cię nic poza czubkiem własnego nosa, jesteś bojaźliwy... Ta książka nie jest dla Ciebie. Jeśli jednak..."

Dea całkowicie zatopiła się w lekturze...
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Elf Gvyn miał dość siedzenie w siedzibie. Chciał się wyrwać choć na chwilę. Wykręcił się z zamknięcia potrzebą treningu, przebieżki. I faktycznie zbliżał się na wzgórze truchtem. Nie patrzył na drzewo. Spoglądał na swoje stopy korygując ich ruch. Dostosowywał oddech do tempa pracy serca. Elf miał na sobie swoje ulubione spodnie z czarnej skóry i takąż koszulę. Całość nabijana była srebrnymi ćwiekami. Na plecach wisiał jego nieodłączny miecz. Gvyn podbiegł do drzewa, zdjął broń z pleców i usiadł. Oparł się plecami o konar i przymknął oczy. Zaczął głęboko oddychać. *Nareszcie wolny. Bez tego szumu, zgiełku i tłoku* pomyślał elf. Rozkoszował się świeżym powietrzem.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2021, 8:34 przez aiwe_database, łącznie zmieniany 1 raz.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Olbrzymi kot który zasiadał przy Chavezie po jakimś czasie letargu w jakim oboje się pogrążyli odbywając relaks uniósł swe uszy ku górze otwierając szeroko ślepia jakby wyczuł czyjąś obecność. Rześkość umysłu także zaszalała w głowie Chavez'a który od razu zauważył znaki i niepokój zwierzęcego przyjaciela. Co się dzieje Ram'Sha? Coś Cie niepokoi, co tam widzisz kocie? Powstał na nogi otrzepując z kamiennego pyłu i piasku swoje odzienie, rozglądając sie po horyzoncie krajobrazu. Słuch miał równie dobry co jego koci towarzysz, wytężył zmysł długich elfickich uszu i utwierdził się w przekonaniu że coś lub ktoś zaszelestało u podnóża wzgórka, od razu wyszedł na gzyms górki w kierunku skąd usłyszał dźwięki. Spojrzał w głąb otchłani jaka dzieliła przestrzeń na sam dół, oczyma skakał spojrzeniem po punktowo wyrastających martwych drzewach bez liści tworzące gałęziową koronę tajemniczej góry. Zauważył siedzącą Deę, ubraną w piękną czerwoną suknię, uśmiechnął się sam do siebie, wsadził dwa palce do ust i gwizdnął głośno w stronę dziewczyny, szum gwizdu rozniósł się po dolinie odbijając się echem od drzew z których wypłynęło po niebie ptactwo. Machnął ochoczo ręką do zaczytanej w książce kobiety, wyraźnie zapraszając ją do siebie, jakby cała ta góra należała do niego a on był jej gospodarzem. Chciał powpatrywać się w nią i obserwować godzinami, śmiałość charakteru natomiast nie dała mu wysiedzieć w miejscu, stąd gest i gwizd w stronę pięknej istoty, w oczekiwaniu na jej odpowiedź stanął przy gzymsie, zakładając rękę na rękę, jakby na nią czekał.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dea całkowicie zaczytała się w swej książce o piratach. Razem z nimi przeżywała fascynujące przygody, doznawała z nimi wielu upokorzeń, walczyła z kapryśnymi morzami... Nagle szum wiatru zagwizdał tak głośno, że Dea przestraszyła się i podskoczyła. Nie zdążyła złapać równowagi i z wielkim hukiem spadła z drzewa. Nie wylądowała jednak na ziemi, tylko na czymś miękkim...
- Gvyn?! Co Ty tu robisz?! - zapytała nie ukrywając swego zdziwienia - Nic Ci się nie stało? Przepraszam Cię najmocniej! - W pośpiechu chciała z niego zejść lecz jej sukienka zaczepiła się o jeden z ćwieków przy jego spodniach. Elfka nie zauważyła tego i wstając szarpnęła za suknię i... *TRACH* materiał został rozerwany, ukazując w pełnej krasie jej mlecznobiałe udo oraz tatuaż, który pozostał jej po rytuale wskrzeszenia.
- Szlag! - krzyknęła Elfka ale natychmiast gniew przerodził się w nadspodziewaną wesołość. Wybuchnęła perlistym śmiechem, który rozniósł się echem po całej okolicy. Oderwała zwisający kawał materiału i ze śmiechem stwierdziła:
- Cóż... Będzie krótsza - po czym puściła oczko do brata. Spojrzała w stronę góry z której wcześniej usłyszała głośny gwizd. Zobaczyła znajomego Elfa i postanowiła udać się w jego stronę.
- Idziesz Gvyn? - odwróciła się i spojrzała na niego pytająco. Po chwili zaczęła się wspinać na wzgórze do machającego ręka Elfa. *W końcu jakaś odskocznia od biegania w dostojnych sukniach po siedzibie* pomyślała. Wydawała się nie przejmować zniszczona sukienką, odsłaniającą jej udo. Gdy w końcu zakończyła swą wspinaczkę ze złośliwym usmiechem zapytała Chaveza:
- I jak tam Twoje ostrza? - spojrzała wymownie w dół po czym nie czekając na odpowiedź usiadła przy pobliskiej skale opierając się o nią z zachwytem powiedziała:
- Piękne widoki...
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Elf zdziwił się, gdy coś spadło na jego brzuch. Już miał dobyć miecza i rozpłatać owego osobnika, ale w porę zorientował się, że to jego siostra postanowiła pofruwać po drzewach. Wstał szybko i otrzepał odzienie. Niewiele myśląc pobiegł za elfką na szczyt wzgórza. Spojrzał uważnie na mężczyznę siedzącego na skałach i podał mu rękę. Skoro Dea nie miałą wobec niego obaw, to on też nie musiał. - Witam. Wydaje mi się, że jeszcze nie mieliśmy sposobności się poznać. Może przelotnie widziałem Cię w komnatach mieszkalnych. Jestem Gvynbleid. - powiedział elf
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Uradowany tym że Dea dała się porwać zaproszeniu na szczyt wzgórza, uśmiechnął się, jednak szybko zoorientował się że zaraz za nią , podąża krok w krok Gvyn, co ugasiło jego euforię tak szybko jak ona się pojawiła. Pomógł Dei przy ostatnim elemencie wspinaczki, dopilnowując aby nie ześlizgnęła się z grząskich skałek, podtrzymując jedynie jej rękę z uśmiechem. Sporawy kot który wygląda jak zjawa, żywa dusza akompaniuje nodze Chavez'a wpatrując się rozpoznawczo w dziewczynę. Zauroczony ubiorem, sylwetką, całokształtem piękna Dey, bystre oko od razu zauważyło rozerwaną sukienkę i jej nagie blade udo, na które tak bardzo starał się nie zerkać.

- Moje ostrza pytasz? Bo widzisz droga nieznajoma która tak mącisz mój wzrok, jak już mówiłem, nie są to tylko sztylety, w moich stronach mawia się że dobre ostrze, to ostrze z imieniem i przeszłością, Agni i Epos to wierni druhowie moich podróży, nie mniej wierni niż sam Ram'Sha *Kiwnął głową na jaskrawych odcieni cienistą bestię, spoczywając dłonią na futrze zwierzaka, kot zaś wyraźnie zareagował na swoje imie, stawiając sztywno uszy* - Poczciwe zwierze, a raczej jego wspomnienie które darowano mi gdy z chłopca stałem się mężczyzną *Pogłaskał przyjacielsko kota, w głosie i gestach ukazując jak bardzo przywiązany jest do zjawy którą posiadł - lekko zawiedziony faktem, że mimo nadziei na samotne spotkanie z Deą którą jakiś traf przywiał akurat na wzgórze marzenia musiał rozwiać Gvyn, po chwili dodał.* - Szkoda słów na te wylewne opowieści, nie tym razem ale nie wykluczam że następnym. Obiecać mogę jednak że jeszcze nie raz ujrzysz nie jedno z moich ostrzy, jeśli tylko będziesz miała na to ochotę - bynajmniej zapraszam do Sali Treningowej co ranek, znajdziesz tam mnie i moich przyjaciół. *Uśmiechnął się charakterystycznie i puścił wodzące oczko, z pełną świadomością wyznając Dei dwuznaczne słowa. Wtem zauważył już wyłaniającego się Gvyna, co przerwało miłą pogawędkę Chavez'a i Dei, a przynajmniej ugasiło płomienny monolog Elfa. Niestety, zdążył jedynie przytaknąć na słowa o pięknych widokach Dei* - Prawda że jest tu pięknie? Wiesz dlaczego mam słabość do wzniesień? Wielu pała lękiem do wysokości co oznacza że moje szanse na zachowanie spokoju ducha wzrastają i przy odrobinie szczęścia nikt nie będzie mi tu zawracał głowy, nie zrozum tego źle nieznajoma, każda dusza samotnika wymaga uzdrowienia przez osobę która nawet nieświadomie uraduje me serce, i jeśli mam tu przychodzić dzień w dzień i spotykać Cię siedzącą na drzewie z poszarpaną suknią, wzniosę tu fortecę by z wygodnej pozycji móc napawać się takim widokiem każdego dnia. *Uśmiech znów ogarnął jego twarz, wpatrując się w oczy nieznajomej wcale nie chciał nawet zaznać jej imienia, wyraźnie oczarowany przerwał na chwilę rolę księcia z bajki, by przywitać się z Gvynem* O, witaj, moje imię zapewne jest Ci już znajome, słyszałem o Tobie, jesteś Gvyn prawda? Nie potrafię Ci określić skąd kojarzę Cie po imieniu, być może zapadłeś mi w pamięć, mam głowę do ludzi i nazwisk, lecz nie to jest chyba najważniejsze, mylę sie? Co was tu sprowadza, miałem wrażenie że jestem tu całkowicie sam, czyż wasze dusze jak i moją strudził zgiełk siedziby i postanowiliście zregenerować myśli nasycając ducha widokami jakie serwuje wzgórze? Zasiądźcie. *Nawołał gestem dłoni. stanął z rękoma na biodrach, wyraźnie zaciekawiony co robi tu Gvyn i Dea, oczekując odpowiedzi nieco zaskoczony towarzystwem, będąc jak do tej pory w pełnym przekonaniu że członkowie Gildii to typowi luksusowicze z własnymi komnatami nie myśląc o wyłanianiu z nich nosa.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dea z nieco ironicznym uśmiechem spoglądała na Chaveza. Mimo tych jego ciągłych przechwałek i dwuznaczności, polubiła go. Nagle zauważyła jego kota... Towarzysze nawet nie zauważyli, gdy ta do niego błyskawicznym ruchem doskoczyła i już po chwili twarz schowała w jego sierści.
- Jaki on cudowny! - krzyknęła i zaczęła z wielką czułością go głaskać. Po chwili jednak zorientowała się, że wypadałoby coś jeszcze odpowiedzieć, a nie tylko zachwycać tym cudownym tygrysem.
- Chętnie posłucham Twoich opowieści. A co do mojej rozerwanej sukienki to zasługa mojego brata i poniekąd Twoja. Chciałam się na chwile wyrwać z siedziby, poczytać tak jak robiłam to dawniej. Często wspinałam się na drzewa w Silvermoon, choć to damie nie przystoi... Ja jednak wolę żyć w pełni i nie do końca przejmuję się tym co się powinno... Skupiam się bardziej na pragnieniach. Ale wracając do głównego wątku. Czytałam niezwykle interesującą książkę o piratach... I byłam tak bardzo pochłonięta czytaniem, że gdy zagwizdałeś, przestraszyłam się i niestety nie złapałam równowagi. Spadłam na Gvyna, który nie mam zielonego pojęcia skąd się tam znalazł. Moja suknia zaczepiła się o ćwieki z jego spodni i rozdarła się. Ot cała historia. - mówiła swoim melodyjnym głosem, nie zaprzestając drapania za uchem widmowego stworzenia.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Roześmiał się na wieść o nie zdarnej historii elfki jaka się jej przydarzyła, a on nie świadomie się do tego przyczynił. Z uciechą wpatrując się w Deę i dostrzegawszy jej ekscytację tygrysem oraz nie małe zainteresowanie, powiedział sam do siebie.
- Jakich czasów to ja dożyłem, mój własny tygrys odbija mi dziewczynę. Wewnątrz rozbawiło go to sowicie, jednak zachował aktualny stan zachowawczy i nie dał po sobie poznać, co skrywają jego myśli.
- Cóż za skomplikowana opowieść, nie mniej nie miałem zamiaru Cię wystraszyć, wręcz przeciwnie, chciałem dowiedzieć się co samotna urodziwa elfka może robić na spróchniałym drzewie w bogatej sukni, sama rozumiesz - wiele rzeczy miałem okazje ujrzeć na własne oczy, zjawy i inne mary, szczerze powiedziawszy z początku wziąłem Cię za jedną z nich, nie codziennie można ujrzeć zatroskane elfki na drzewach. *Zaśmiał się, wyraźnie zainteresowany rozmową jedynie z Deą, po przywitaniu z Gvynem zwyczajnie o nim zapomniał, jak obrazek lustrując elfkę.
- Wybacz też jeśli przeszkodziłem Ci w dobrej lekturze, wspomniałaś że wyczytałaś coś o piratach? Opowiedz mi o tym, jeśli sama księga tak Cię wciągnęła, stoję tu z nadzieją że streszczenie z Twoich ust będzie jeszcze ciekawsze - A! *Napomniał palcem, jakby zapomniał o czymś wspomnieć* - do tej pory nie zaznałem się z Twoim imieniem, mimo kilku już spotkań w siedzibie - zdradzisz mi je czy skażesz mnie na kolejne chwile nie świadomości, posiadłaś mój wzrok, więc wyznaj mi choć imię, bo moje już znasz.*Z uśmieszkiem, wyraźnie zagadany z Deą, oddał się wirowi konwersacji*.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Elf zorientował się, że powinien zniknąć. Wyraźnie nie bardzo był pożądany w tej całej sytuacji. - Chciałem się wyrwać. Nie lubię przesiadywać w komnacie. Wolę świeże powietrze i trochę ruchu. A przyszedłem na to wzgórze za moją siostrą. - powiedział i spojrzał na Deę głaskającą kota. - Wybacz, pójdę już. Nie będę wam przeszkadzał. Muszę porozmawiać z paroma osobami jeszcze. Z Xarvem, Aspem... i Sweexem. - powiedział mocno podkreślając ostatnie imię. Przyjrzał się uważnie na elfce. - Bywajcie. Mam nadzieję na wspólny trening. Zjawię się kiedyś w sali treningowej. - po tych słowach zszedł z pagórka długimi susami skacząc w dół.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Teraz już suknia nie jest wcale bogata - ze śmiechem stwierdziła Elfka odsłaniając jeszcze odrobinę swojego uda. - Co do książki... Niestety jeszcze za wiele nie wyczytałam... Jest w niej jednak ciekawe spojrzenie na piratów. Nie są wcale brutalni i źli, tylko zaplątani w dziwne intrygi. Gdy skończę czytać z chęcią opowiem Ci więcej. A co do imienia to faktycznie powinnam była Ci się przedstawić wcześniej. Nazywam się Dea Akasha. - skłoniła swą głowę w stronę Chaveza. Słysząc słowa Gvyna uśmiechnęła się złośliwie.
- Pozdrów ode mnie Xarviusa i Asperiosa! - celowo pomijając imię Sweexa i tym samym dając bratu do zrozumienia, że nadal nie wybaczyła swemu byłemu narzeczonemu tego, co zrobił na weselu Kash i Fina. Od tego czasu nawet nie starał się z nią porozmawiać więc widocznie mu nie zależało. Gdy Elf odszedł spojrzała na Chaveza, delikatnie unosząc lewą brew do góry i powiedziała:
- No to zostaliśmy sami... Ty, ja i ten przecudowny kociak! - ponownie całą swoją uwagę poświęciła gładzeniu wielkiego tygrysa po łbie. Nachyliła się nad nim i dała mu buziaka w nos po czym zachichotała cichutko.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Byłaby gdybym Cie nie nawoływał, może da się jeszcze ją uratować? *Zapytał, z nadzieją że Dea stwierdzi że z suknią wcale nie jest tak źle, widocznie Chaveza naszło jakiegoś rodzaju poczucie winy, że ewidentną pokroju damę zmusił do akrobatycznej wspinaczki po skałach w dodatku napędzając jej stracha gdy siedziała na drzewie. Twoje słowa wprowadzają mnie w zakłopotanie, Deo *Podrapał się za karkiem, nieco zmieszany, co było dość dziwne, bo zawsze pewność siebie górowała nad jakimkolwiek sytuacjami niezręcznymi i nie był zbyt wylewny w tych kwestiach*Nie wiem... może mogę jakoś Ci to wynagrodzić? Zamówię Ci identyczną, to dla mnie na prawdę żaden kłopot a sumienie przynajmniej będę miał czyste - Zachowałem się nieco nie taktownie wołając zupełnie nieznajomą kobietę, przerywając Ci chwile samotności których sam tutaj szukałem, nie zastanawiając się ni chwilę czy miałabyś na to ochotę.*Uśmiechnął się z deka sztucznie, wpatrując się w swojego kociaka do którego wtulona jest Dea, pokręcił do niego głową gdy tylko zadowolony z pieszczot tygrys na niego zerknął* - Twoja książka... Też jeszcze dziś rano skończyłem ciekawą lekturę, co prawda nie o piratach i siedmiu morzach ale o Łowcach z lasów Ashvenvale - wiedziałaś że potrafią oni utrzymać się w jednej pozycji bez ruchu, stojąc na drzewach lub kamuflując się w roślinności nawet trzy dobry? Wyczytałem też jeszcze jedną historyjkę, a raczej legendę, o białowłosej dziewczynce którą wyłowiono z rwącej rzeki jednego z kryształowych wodospadów - nie będę Cię jednak zanudzał lekturami które kartkowałem, jeśli lubisz odrobinę historii, legendy i przypowieści z przyjemnością podzielę się swoimi ulubionymi tytułami z tak zagorzałą czytelniczką, która mimo strachu spada z drzewa, nie wypuszczając z rąk lektury. Jeśli kiedyś najdzie Cie ochota na rozmowę o książkach lub posłuchać kilka historyjek z rejonów oddalonych od ciepłych komnat siedziby, wiesz gdzie mnie znaleźć i mam tym samym szczerą nadzieje, że nasze następne spotkanie, będzie w bardziej przytulnym i wyszukanym miejscu. *Powiedział głosem spokojnym i przekonującym.* Wiesz co, spotkałem Cię już kilka razy, Twoje jest mi już znane, jednak czuje głęboki niedosyt, zaintrygowałaś mnie samym spojrzeniem - opowiedz mi coś o sobie, o mnie zapewne wiesz już bardzo dużo, wstępując w szeregi bractwa wyzbyłem się jakichkolwiek tajemnic, więc i Ty śmiało możesz zapytać o co tylko zechcesz, szczerość za szczerość. *Chwycił wyraźnie za rękę Deę i postarał się wraz z nią opaść na ziemie, przysiadając na przeciwko niej, jej pozwalając na to samo, by usiadła na przeciw elfa.* - Interesuje mnie skąd pochodzisz, czym się zajmujesz i jakie miejsce zajmujesz jako wojowniczka - chętnie stoczyłbym z Tobą przyjacielski pojedynek, widzę w Tobie burzę temperamentu i jakiś wewnętrzny smutek, wiem też że nie rozmawiam z byle damą, niech no zgadnę, Twoje zasługi i staż członka gildii również nie odstają daleko od uroku jakim dysponujesz, czy się mylę? Nie naciskając, wyjawisz mi co Cię trapi? W sprawach charakteru i trapiących spraw z przeszłości, jestem nieomylny. *Zaśmiał się kącikiem ust, ciągle trzymając czule dłoń Dey gdy ta tylko bez protestów mu na to zezwala, zupełnie nagle całą pogawędkę zamieniając w typowy kontakt cielesny i wzrokowy, jaki wywodzi się z zasiadających przed sobą elfów*. Ram'Sha!*Gwizdnął pod nosem, skinąwszy głową w bok, Kot zaś niechętnie podniósł się z ziemi, rozprostowując kościska, ziewnął bezdźwięcznie i wyskoczył przez gzyms wzgórza, rozpadając się w powietrzu na tysiące drobnych świecidełek koloru swojej maści.* Wścibskie zwierze, rozumie więcej niż nam się wydaje. *Z uśmiechem powiedział do Dey, a materialna zjawa tygrysa rozmyła się po niebie niczym wystrzelona petarda*.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dea spoglądając na zakłopotanego Elfa w końcu nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
- Żartujesz sobie?! Przecież to tylko kawałek materiału, teraz jest po prostu krótsza - puściła do niego oczko - I nie to, że się bałam. Po prostu nagle coś mnie wyrwało z transu czytania. Ot co. Ale oczywiście nie mam Ci tego za złe. Czy nie uważasz, że jeśli nie chciałabym z Tobą rozmawiać to po prostu zostałabym na dole? - po tych słowach uśmiechnęła się nieco... zalotnie? Nie ważne. Już po chwili starała się ukryć kolejny wybuch wesołości, gdy zobaczyła jak Chavez z zazdrością spogląda na kociaka, który tak bardzo przypadł Dei do gustu. Jednak spoważniała, gdy ten zaczął swoje opowieści o przeczytanych niedawno książkach. Gdy skończył swój monolog rzekła:
- Opowiem Ci o sobie pod warunkiem, że Ty dokończysz mi legendę tej dziewczyny - powiedziała spokojnym acz stanowczym głosem spoglądając głęboko w jego oczy. Widać było u niej głęboką fascynację. Jednak gdy Elf odwołał kociaka w wyćwiczonym teatralnie geście posmutniała, a na jej ustach pojawiła się podkówka symbolizująca jej niezadowolenie z powodu zabranej przytulanki. Wyglądała dosyć zabawnie, odrobinkę żałośnie (bo przecież była dorosłą Elfką, a nie dzieckiem) lecz przez to również cholernie słodko i niewinnie.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc uradowaną twarzyczkę Dei, sam z leksza się uśmiechnął w odpowiedzi na jej narastającą eksplozję śmiechu, uśmiechnął się z początku tak, jakby próbował wyczuć gdzie leży granica między taktem, a nie taktem w danej sytuacji.
- Przywykłem do kobiet które poza kiecką i fryzurą nie widzą nic w okół, co prawda mogę tylko domyślać się że tak nie jest w Twoim przypadku, jednak stereotyp chwilami przysłania mi oczy *Potrząsnął głową, jakby chciał już przestać pajacować i robić z siebie mięczaka, którego tak naprawdę nie interesowała żadna podarta suknia, ba! W oczach błysk wyraźnie symbolizował że pragnął by wręcz przeciwnie! Suknia darła się jeszcze bardziej nie zostawiając ni skrawka na ciele elfki, dostrzec też można było wyraźnie zamieszanie w tym co mówi, gadał by gadać, byleby porozmawiać, o czymkolwiek i nie urażając przy tym Dei* No cóż Dea, skoro tak podchodzisz do sprawy, to zapomnijmy o porwanej sukni i porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym *Gdy tylko ta posłała mu oczko, jego kąciki ust rozsunęły się ukazując nie przesady uśmieszek*. A jeśli chodzi o Twoje pozostanie na dole gdy Cię zawołałem, miałem jednak nadzieje że tego nie zrobisz i będę mógł pokazać Ci co odkryłem, *Po chwili namysłu, że mogła to odebrać jako głupotę* nooo... Może nie jest to heroiczny wyczyn, wynaleźć wzgórze których w dolinie jest pełno jednak widok jak sama przyznałaś, rekompensuje każdy wysiłek by się tu wspiąć.. - mam zamiar jednak przychodzić tu częściej. *Słysząc z ust Dey prośbę o streszczenie historii o białowłosej dziewczynce, ucieszył się bez mimicznie, i jakby od niechcenia dodał* - Historia dziewczynki nie należy do najweselszych.... *Podrapał się po brodzie, lekko mrużąc oczy, w głowie miksując odzwierciedlenie książki, z pragnieniem dokładnego opowiedzenia Dei jej treści* - Cóż, skoro nalegasz i to jest Twój warunek by usłyszeć od Ciebie kilka wylewnych zdań, niech Ci będzie *Westchnął, przeradzając westchnienie w głębszy oddech* - To było bardzo bardzo dawno temu, najstarsi z żyjących elfów nie śmieliby twierdzić że to pamiętają, książka do samego końca nie wyjawiła w jakim czasie dokładnie to się działo - jednak do rzeczy. Dawne klany Elfickich Łowców którzy zamieszkiwali jeszcze dziewiczy las Ashenvale - nie dzielili się w sojusze i przymierza, wojny i bitwy, o tym jak przystąpili do paktu z ludźmi krasnoludami opowiem Ci już innym razem *Przerwał by się uśmiechnąć i dalej kontynuował z przejęciem opowieść* - Wspomniani Łucznicy z cienistych lasów, podczas jednego z patroli znaleźli w rwącej rzecze, tuż opodal klifu wodospadowego, osadzoną w ciernistych pokrzywach przy wodzie dziewczynkę. Z włosami bielszymi od moich, a skórą tak bladą że już z daleka wiadome było iż dziewczynka nie przeżyła wypadku. Jednak tak się nie stało, dziewczynka żyła i cudem ocalała w lodowatej rzece bez interwencji magii czy ziół. Uratowanie dziewczynki w szeregach Elfów było nie lada zjawiskiem, mędrcy nazwali je "Odrodzeniem" - jako że elfy szczerze wierzą w wodę i jej siłę, uwierzyli też że dziewczyna może być darem od Bogów, a jej życie należy pielęgnować. Równo sto lat po odratowaniu dziewczyny, w trzynastym dniu kalendarzowej zimy gdy północ na siedemdziesiąt dwie godziny ogarnia ciemność a wytrwać mogą to jedynie istoty znające ten czas, urodzone na północy. Młoda księżniczka złożyła swą duszę w ofierze i została świętą kapłanką czterech księżyców. Czterech ponieważ w elfickiej wierze księżyc jest dla nich niczym słońce, napawa elfy energią życiową i duchową, były one święcie przekonane że gdziekolwiek pójdą, czy na północ czy na południe, wschód czy zachód, księżyc jaki im towarzyszy nie wygaśnie a dar nieśmiertelności jaki dziedziczą nie opuści ich ciał na wieki. Jako kapłanka i królowa, rządziła góra i lasami, jeziorami o dolinami Ashenvale przez wieki, na jej cześć wzniesiono potężną elficką świątynię do której wstęp mieli jedynie czyści duchem i ciałem. Moc jaką posiadła elfka odcisnęła swoje piętno, każdy charakter da się złamać, ona także uległa, mary jakie nawiedzały jej świątynie gdy zostawała sama kusiły i nękały, podsuwając jej księgę z kręgu Magii Krwi - rytuały jakie odprawiała na zwierzętach i pobratymcach sprowadziły na lasy całkowite ciemności, księżyce w które tak bardzo wierzyli wygasły na niebie i elfickich sercach, królowa z kapłanki stała się nekromantą, jej ciało opętane przez demona wyssało z niej i wszystkich elfów boski dar jaki im ofiarowano przy narodzinach świata. Mawiają natomiast że elfy z Ashenvale nie umarły tak po prostu, nagle pozbawione błogosławieństwa stanęły oko w oko ze śmiertelnością a ich wiekowe ciała rozpadły się niczym próchno, dusze zaś krążą między drzewami lasów do dziś, śpiewają ciągle jedną tą samą melodię którą niesie szum liści, szukając ukojenia i zemsty za to co im odebrano. *Zakończył na ostatnim wdechu opowieść w którą tak bardzo się wczytał a ona ujęła jego serce, zadowalające było że mógł tym podzielić się z Deą*.
aiwe_database

Re: Kamienne wzgórze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Ja jak widzisz do takich nie należę - uśmiechnęła się. Widziała, że Chavez nie czuje się całkiem komfortowo w jej towarzystwie, dlatego zapytała:
- Czy mi się wydaje, czy czujesz się trochę nieswojo rozmawiając ze mną? Nie potrafię oprzeć się temu wrażeniu. Z naszą Elfką od przesłuchań rozmawiałeś zupełnie inaczej - wyszczerzyła się w uśmiechu. Po chwili zasłuchała się w historii dziewczynki znalezionej w rzece. Nie wiedzieć czemu pomyślała o swojej utraconej patronce i nieco się zasmuciła. Nawet gdy Chavez skończył swoją opowieść ona nadal siedziała zamyślona i spoglądała gdzieś w dal...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości