Bestia Cienia

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Inferno ocknal sie z zamyslenia kiedy uslyszal swoje imie. Gdy uslyszal zadanie odpowiedzial z lekkim uklonem.
- Zrozumialem mistrzu.
Gdy wszyscy sie rozeszli, Inferno rzucił w strone Xara i Rana.
- Proponuje patrolowac razem. Jezeli wpadniemy na bestie mamy większe szanse na przezycie...
Oby patrol byl spokojny...
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nycklar rozejrzał się po pustej polanie, na której miał być obóz - Jeśli chcemy skończyć przed zmierzchem, musimy się pospieszyć - zastanowił się chwilę - Pójdę do lasu po jakieś mocne patyki, a ty rozłóż materiały na namioty - zerknął na Starprowlera i ruszył pewnym krokiem w stronę lasu
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

-Nie obudzili mnie i poszli sobie sami. Warczał Charr pod nosem niosąc na plecach wielki miecz, który ciągnął za sobą gałęzie. - Nie dość że wpieniony to jeszcze mokry przez co śmierdzę jak... Charr ujrzał Inferna, który najprawdopodobniej patrolował teren. Ryuben postanowił podejść bliżej i nastraszyć trochę towarzysza łamiąc gałęzie łapami i chrząkając od czasu do czasu.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

*Allorina idąc w pewnym odstępie od grupy obserwowała otoczenie i wypatrywała niebezpieczeństw. Pogoda nie ułatwiała jej zadania, stróżki deszczu spływały po płaszczu, widoczność była słaba. Allo co pewien czas zerkała na oddaloną postać Xara. Podniosła rękę i lekko przesunęła kaptur do tyłu, spojrzała w niebo i powiedziała sama do siebie* kiedy to się skończy? *Po kilku minutach deszcz przestał padać. Allorina spojrzała w kierunku Bractwa, Xar, był już lepiej widoczny, wykonał ruch! Uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie, pewnym krokiem zbliżała się do Przyjaciół. Dogoniła Ich* Witajcie Drodzy - powiedziała. *Podeszła do Nes i cichutko rzekła* Witaj Mój Kwiatuszku. Ślicznie dziś Wyglądasz *puściła oko. Wysłuchała poleceń Xara i z uśmiechem na Twarzy popatrzyła na Nes.* Chodźmy Aniołku, Wieża jest Nasza. *Śmiała się, gdy przestała, ruszyła wraz z Nes w kierunku wieży*
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zanik deszczu i pojedyncze przebłyski słońca, wprawiały Nestrelle w coraz lepszy nastrój. Ekscytacja przygodą i tym co nieznane emanowała z Nes niczym pozytywna aura. Różowa sylvari chwyciła przyjaciółkę za rękę prowadząc w kierunku wieży, którą wskazał im Xar. Cudowne uczucie gnać tak w nieznane, nawet jeśli nie wiesz na jakiego przeciwnika trafisz ! Ty chyba też tak kochasz przygody prawda ? trajkotała do Alloriny, zarażając swym optymizmem i radością z wyprawy.

***

Wędrując u boku Allo, w kierunku wieży, Nes nie mogła przestać mówić. Ciekawe jaka jest ta bestia ? Zastanawiam się czy to jaszczurka czy też jakiś ptak a może niedźwiedź ? Albo... pająk ? To ostatnie słowo powiedziała cichutko, wzdrygając się przy tym. Widać było, że jej twarz robi się bledsza od samej myśli spotkania z nieobliczalnym potężnym pająkiem. Zamilkła, wciąż myśląc czym może się okazać ich przeciwnik. Nawet nie zauważyła gdy dotarły do stóp wieży.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Soonic wysłuchał rozkazów Xara i razem z Harvenem poszli w kierunku małego lasu w poszukiwaniu drewna. Harven z racji tego, że nie posiadał golema zajął się małymi drewienkami na rozpałkę, a Soonic wraz z pomocą swojego dzieła zaczął wyrywać większe drzewa razem z korzeniami. Nie były one całkiem obłocone i przesiąknięte wodą, więc po odpowiednim rozpaleniu mniejszych drewienek nadawało się w sam raz. Zaczął zanosić drewno w kierunku obozu, kiedy zobaczył Harvena zjeżdżającego na swojej tarczy i pomyślał: - Coś mi się wydaje, że kiepsko się to skończy. - Nie minęło dużo czasu, kiedy zobaczył, że Harven leży na ziemi, a kawałki kory, którą pozbierał są porozrzucane po całym obozie. Soonic krzyknął do asury jednocześnie się śmiejąc. - Jak tam lądowanie po miłej przejażdżce na tarczy? - Dochodząc do obozu zauważył, że pogoda się poprawia i słońce zaczęło rozświetlać ponure otoczenie, które zostawił ulewny deszcz. - Trzeba rozpalić ognisko, żebyśmy się mogli ogrzać i wysuszyć przemoknięte ubrania. - Soonic zszedł z uprzęży na swoim golemie i podał rękę Harvenowi, by ten mógł wstać.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skadrax mruknął coś niezrozumiałego do Dokana i zanurzył się w rozmyślaniach. Nie lubił łowić, to fakt, ale dzisiaj znajdywał w tej czynności pewien nieznany mu dotychczas spokój. Rozluźnił się i pozwolił swoim myślom płynąć. Znów trzymał w łapie swój pierwszy miecz...

Pociągnięcie linki wyrwało go z przeszłości. Wstał i zaczął ciągnąć. Po kilku chwilach szarpnął mocniej, wydając z siebie ryk godny samego Khan-Ura. Dumny z siebie wyciągnął zdobycz z wody. Gdy w końcu zobaczył swój łup, bardzo nie starał się patrzeć na towarzyszy. Z długim westchnieniem zdjął stary, znoszony but z haczyka i rzucił go na oślep za plecy. Dobiegło go głuche uderzenie i zdziwiony okrzyk. Podniósł łapę w przepraszającym geście i zarzucił ponownie wędkę.


****
Po dziesięciu minutach, podczas których biegał po kwiecistych łąkach, poczuł znajome szarpnięcie. Tym razem zachował opanowanie. Powoli wyciągał linkę, metr za metrem. Jego oczom ukazał się gigantyczny szczupak. Uśmiechnął się do siebie i wrzucił rybę do koszyka.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Starprowler znalazł dogodne płaskie miejsce, w którym zmieści się tak liczna grupa namiotów. "Nic nam tutaj nie powinno grozić" powiedział pod nosem, po czym w myślach dodał "Trzeba ustalić jakieś warty. Kto wie czy bestia nas w nocy nie zaatakuje" .
Zebrał wszystkie materiały, które ze sobą wzięli i rozłożył je w formie okręgu. Gdy kończył pracę, dostrzegł Nycklara wracającego z lasu. Rzekł do niego"Wszystko gotowe. Wystarczy, że je teraz podeprzesz."Po czym oddalił się w stronę ogniska, by odpocząć.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Harrald powoli otworzył oczy i przetarł twarz ręką. A mówili mi, nie pij tego bimbru. pomyślał. Rozejrzał się po zaułku, w którym leżał. Był tu już kiedyś, chociaż wtedy raczej stał. Powoli podniósł się i sprawdził, czy ma wszystkie swoje rzeczy. Na szczęście nic nie zginęło, jednak głowa bolała go jak diabli. Musiał iść do najbliższej karczmy, żeby się wyleczyć i przy okazji przypomnieć sobie, jakim cudem nagle znalazł się tutaj, chociaż był w Lwich Wrotach.
***
Queensdale. przypomniało mu się, kiedy wchodził do karczmy. To miejsce to Queensdale. Podszedł do lady i poprosił o piwo. Karczmarz przyjrzał mu się badawczo, po czym zerknął na emblemat na jego zbroi. Jeszcze jeden z Leth mori Aiwe, co ? zapytał karczmarz z uśmieszkiem. Jak to, jeszcze jeden ? odparł Norn, powoli popijając piwo. Normalnie, widziałem kilkunastu członków twojej gildii kilka godzin temu, jak wyruszali w tamtym kierunku *pokazał palcem*. Członkowie mojej gildii, tak ? Chamstwem byłoby się nie przywitać, skoro jestem w okolicy... Dziękuję za informację. powiedział, po czym poprawił topory i ruszył do wyjścia.
***
Dwie godziny później, kiedy zaczynało się już ściemniać, usłyszał głosy w oddali. Skierował się w stronę źródła dźwięku, po czym zobaczył rozstawiany właśnie obóz. Ujrzał kilka znajomych postaci, w tym Xara, razem z dwiema nieznanymi mu postaciami. Podszedł szybkim krokiem do Sylvari, skłonił się, po czym powiedział Witaj mistrzu, usłyszałem od karczmarza, że kręcicie się w okolicy. Czyżby jakaś misja ? Jeśli tak, czy mogę wam jakoś pomóc ?. Skończywszy to zdanie Norn uśmiechnął się i popatrzył wyczekująco na Xara.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

*Otrzymawszy polecenie od Xara Ragnar wymyślił genialny plan. Kiedy dwójka innych przedzielonych do tego osób pracowała, on zaczął pić beczkę piwa a kiedy ktoś zwracał mu uwagę mówił że jest Chory i musi leżeć i zarzywać płyny* Tak to jest życie świeże powietrze, piwo i miękka kłoda pod głową.*Relaksował się nie przejmując tym co się może wydarzyć, lecz po chwili usłyszał coś w krzakach, jakby warczenie i chrząkanie, ten dżwięk nie był mu obcy* Dzik! Ale ja to mam fart!*Nie myśląc długo... no dobra nie myśląc w cale, ruszył za dzikiem który zaczął uciekać.* Stój! Prrrrrr Szalony! Obiad zatrzymaj się!*Po dluzszej chwili dzik się zatrzymał i kiedy Raganar miał już zadać cios a myślach zjadał udziec, powstrzymał się, miał dziwne uczucie że coś jest nie tak* Dziku dlaczego nie biegniesz?*Zapytał jakby czekał na odpowiedz od dzika, ale w sumie jeśli chodzi o niego nie było to nic nowego* Czemu pytasz czyż nie tego chciałeś*Odpowiedział dzik. Ragnar był tak zdziwiony, że rozważał abstynencje jednak postanowił dalej rozmawiać*

-Ale dlaczego chcesz byc zjedzony nie powinienes walczyc o zycie i dlaczego potrafisz mowic?- Zapytal jakby rozmaiwal z przyjacielem.

-Nie mam już poco żyć moja samica zostawiła mnie dla innego dzika który miał większe kły, nie mogę bez niej żyć kocham ja ponad wszystko jednak ona nie napiła się tej wody i nie rozumie miłości.- Powiedział dzik a łza spadła z jego oka.

-Wody jakaś woda daje wam zdolność mówienia i odczuwania miłości?- Zdziwiony nie mógł w to uwierzyć.

-Tak. Jest albo może była taka woda mam zamiar dostarczyć tą wodę do mojej wybranki.- Pokazał malutki flakonik ukryty na sznurku który miał na szyi i w sierści nie można było go dostrzec.

-Mógłbyś mi pomoc? Nie pokonam jej partnera zajmij go czymś a ja podam jej wodę.

*Ragnar wzruszył się na opowieść o Dziczej... Dzikowatej... Zdziczałej... o miłości Dzika. I postanowił mu pomóc. Przeszli kilka metrów kiedy Zobaczyli wielkiego dzika i małą słodką świnkę*

-Dobra ja podejdę do niech po cichu a ty go czymś zajmij.-Powiedział już skradający się dzik.

-Hej Obiadku chcesz się pobawić?- Zakrzyknął do Wielkiego knura który ruszył na niego i Ragnar zaczął uciekać.

*Dzik dał swojej wybrance wody i wyznała mu ona miłość i powiedziała, że knur ja przetrzymywał wbrew jej woli. Na te słowa dziczek ruszył z furia szukać knura i ragnara. Znalazł ich niedaleko przy wielkim dębie na którym siedział Ragnar i podziwiał widok na dzika pod dębem.*

Dzięki ci nornie jednak teraz to moja walka.-Powiedział pewnym głosem.

*Po krótkiej walce dziczek padł na ziemie bez siły do walki a knur już miał zadać ostateczny cios, kiedy jego głowa odpadła i potoczyła się kawałek od niego. Ragnar śmiał się z boku wycierając o sierść trupa swoje ostrze.*

-Dzielny jesteś ale nie musisz robić wszystkiego sam masz Teraz nowego przyjaciela.- Uśmiechnięty pogłaskał dzika. Kiedy z krzaków wyskoczyła ukochana dzika i zaczęli się pocierać ryjkami.

Dziękuję ci przyjacielu może nie mogę ci niczego dać ale masz moja wdzięczność i przyjaciela na cale życie!- Dzik odrobił się i zobaczył Ragnara zaczynającego jeść surowe mięso rywala.

- No co?- zapytał zdziwiony z twarzą ociekającą krwią.

- Kłi kłi kłi kłi- Odpowiedziały mu dwa uciekające w oddali dziki.

*Po powrocie do obozu rzucił dzika na ziemie* Patrzcie jakie bydle upolowałem! Dziś się nażremy!*Usłyszał jak ktoś wspomina o pracy zaczął udawać chorego. Położył się i pijąc piwo stwierdził że nikomu nie powie co się stało gdyż ktoś mógłby spróbować odnaleźć magicznie gadające dziki i je uwięzić, aby dowiedzieć się o wodzie. Nie wiedział skąd wzięła się woda, którą wypili jego mali przyjaciele interesowała go tylko ciecz w jego kuflu, więc pił i z uśmiechem wspominał niedawną przygodę.*
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rikstie powinna wiedzieć, że pewnych wynalazków nie powinno się testować o pewnych porach. Niestety asury, a zwłaszcza inżynierowie mają to do siebie, że każdy wynalazek musi być jak najszybciej przetestowany, najlepiej zaraz po stworzeniu. W tym wypadku chodziło o coś co mogło zrewolucjonizować całą Tyrię, mogło ratować całe rzesze bohaterów przed upadkiem z wysokości, chodziło o unikalny w swoim rodzaju chronospad MP-I. Urządzenie genialne w swojej prostocie bo zasadniczo składające się z małego ładunku wybuchowego i zwiniętego płótna upchanego w plecaku. Rikstie miała to zamiar testować w nocy, żeby ludzie nia gadali później o latających asurach. Na obrzeżach lasu w Quensdale postawiła miniaturową katapultę i kazała się z niej wystrzelić golemowi. Ale o dziwo tym razem źle nie zadział prototypowy chronospad, ale katapulta i zamiast wystrzelić asurę za las wstrzeliła ją w sam środek. Na szczęście prototyp zadziałał, ale młoda wynalazczyni wylądowała na drzewie na którym zaplątał się MP-I. Dzięki temu, że miała przy sobie nóż, szybko przecięła krępujące ją linki, ale upadek z kilku metrów bywa bolesny.
*Jak to się mogło stać, przecież ustaliłam dobry kąt i na pewno dobrze skalibrowałam łożysko*-pomyślała. Dobra, podsumujmy, jestem na środku głuszy, z dala od cywilizacji, jest środek nocy.-wyliczała. Nagle usłyszała głosy z oddali i zauważyła pomiędzy drzewami poświatę. Ruszyła w jej stronę, a kiedy wyszła na polanę nie mogła uwierzyć własnym oczom bo zastała kilku towarzyszy z gildii i to najwyraźniej na wyprawie. Co wy tu robicie?- zapytała
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Fennill siedział w gospodzie w Boskiej Przestrzeni, popijając zieloną herbatę z dodatkiem soli mineralnych – koniec, końców był Sylvari, prawda? Musiał dbać o dobre nawożenie…
Odpoczywał po ciężkim dniu. Wrócił po nieco męczącej wyprawie. Był zmuszony do uzupełnienia swoich zapasów.
Podnosił właśnie kubek do ust, kiedy usłyszał dosyć głośny szept jednego z bywalców tawerny:
- Widziałem jak część gildii Leth mori Aiwe wychodziła z miasta w pełnym rynsztunku.
Młody Sylvari zamarł. Dawno się nie kontaktował z towarzyszami broni. Po skończeniu swoich spraw miał zamiar wrócić do ich głównej siedziby. Nie wiedział nic o żadnej wyprawie. Zamienił się w słuch, bo usłyszał szept drugiego z rozmówców.
- Po mieście chodzą plotki o Bestii Cienia. Całkiem możliwe, że chodzi o nią.
Bestia Cienia? Fennill stanowczo za długo siedział w lesie i na łąkach. W każdym razie nazwa mówiła sama za siebie.
- Dosyć prawdopodobne – odrzekł pierwszy z rozmówców. Usłyszałem strzęp ich szeptaniny jak mówili coś o Altar Brook. Może tam się wybierają…
Fennill już nie słyszał dalszej części rozmowy. Wstał, zapłacił za swój napój i wyszedł z tawerny. Na Szybkiej Dolyakowej Poczcie zdeponował nasiona i wysłał je na adres swojego domku. Niech chciał nosić zbędnych rzeczy przy sobie.
Sprawdził czy kostur trzyma się mocno skórzanego rzemienia na plecach. Te same czynności wykonał z różdżką i pistoletem zamocowanymi do pasa. Po czym biegiem ruszył przez bramę miasta.


* * *
Ulewa. Tylko to słowo Fennillowi przychodziło do głowy, kiedy brodził w brązowej mazi iłu i gliny, potocznie zwanej błotem. Wszystko lepiło się do ciała: od liści po gałązki, które nieznośny wiatr porywał ze sobą po drodze. Próbował pomóc sobie jednym z Klonów, lecz tylko nieznacznie zmieniał zawirowania bezwzględnego prądu powietrza chlastającego młodego Sylvari.
Zanim zapadł zmrok, wspiął się na drzewo w pobliskim zagajniku by tam przeczekać noc. Jego korona była na tyle gęsta, że dawała schronienie przed wściekłym żywiołem.
Następnego dnia przestało padać. Strój Fennilla pokrywała brązowa substancja złożone z różnych składników, które bliżej mógłby zidentyfikować - lecz nie miał na to czasu. Musiał ruszać. Około południa dostrzegł zielone światło wieży wyłaniające się zza wzgórza. Ruszył szybciej z podekscytowaniem. Kiedy dotarł na sam szczyt wzniesienia, zobaczył obóz. Serce zabiło mu szybko: odnalazł gildię! Już miał schodzić, kiedy usłyszał gdzieś z lewej chrapliwy krzyk:
- To Bestia Cienia, łapać ją!
Obrócił się w stronę źródła tego odgłosu. Nieco niżej w górę zbocza, wprost w jego kierunku biegł Inferno. Fennill otwierał już usta by się przywitać, lecz nie wiadomo czemu Popielec wycelował w niego swoim kosturem i wystrzelił fioletową kometą. Sylvari wykonał unik w prawo. Spojrzał za siebie. Nic tam nie było. I wtedy przypadkowo spojrzał na swoje ubranie. Zrozumiał…
- Ej, przecież… - nie zdążył dokończyć, ponieważ kolejny pocisk leciał ku niemu. Fennill tym razem wyciągnął swoje berło i odbił ogoniastą kulę w krzaki. Te zajęły się ogniem.
Zanim Inferno zdążył cokolwiek zrobić, krzyknął jak najgłośniej mógł:
- Inferno! Przestań! Ja nie jestem Bestią Cienia! To ja, Fennill!
Efektu tych zdań nie zapomniał do końca życia. Inferno na parę sekund, zamarł w pół ciosu z wyrazem niedowierzania i szoku na twarzy. A nieczęsto się spotyka coś takiego u Inferno Levittoux… Popielec szybko opanował się jakby nic się nie stało. Podszedł do Sylvari ostrożnie. Popatrzył na niego z lewej, po czym z prawej strony. Pociągnął nosem, węsząc. Skrzywił się.
- Śmierdzisz gazem bagiennym, kretynie – rzekł złośliwie Inferno, .
Zanim zdołał coś odpowiedzieć, zjawiła się reszta Leth mori Aiwe pełna gotowości do walki. Co poniektórzy nawet celowali bronią w Fennilla z obawą w oczach. Podjął się gwar, który przerwał Xar wyłaniając się z grupy.
- Co tu się dzieje? – zapytał.
Popielec popatrzył ze złością na źródło tego zamieszania i powiedział tonem nie ujmującym spojrzeniu:
- Fennill spóźnił się na Noc Halloween i przebrał się za potwora z bagien, Xar.
Wszyscy na niego spojrzeli. I on sam dokładnie się sobie przyjrzał. Błoto wyschło, tworząc brązową skorupę. Kiedy przedzierał się przez krzaki i zarośla, przylgnęły do niego najrozmaitsze liście i gałązki, tworząc istny ubiór. Na butach zobaczył nawet grzyby, a po jego ciele chodziły owady. Nie chciał wiedzieć jak wygląda twarz.
Wśród zgromadzonych rozległy się nerwowe chichoty, które przerodziły się w śmiech. Fennill sam uśmiechnął się przepraszająco. Ogólne rozbawienie przerwał Xar, mówiąc:
- Dosyć tego, rozejść się. A ty Fennill idź nad rzekę i się umyj. Jakbyś spojrzał w lustro, to sam mógłbyś się przerazić. Przy okazji sprowadź Dokana i Skadraxa, powinni już skończyć łowić ryby. Potem będę na Ciebie czekał by przydzielić ci zadanie. Odmaszerować!
Wszyscy się rozeszli, podśmiewali się z Fennilla. Xar Silianthir stał na wzgórzu, patrząc na horyzont. Myślał o tym, ile jeszcze tego typu sytuacji będzie świadkiem. Spojrzał w górę na nieskazitelnie niebieskie niebo. Na jego twarzy widniał uśmiech.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wyglądało na to, że obóz został utworzony, a cała gildia w nim się zebrała, by rozkoszować się ciepłem ognia, jedzeniem oraz rozmaitymi trunkami. Nastała noc - robiło się już coraz zimniej, a na wieży nieopodal nich jasno świecił zielony punkt- znak, iż grupa Leth mori Aiwe dotarła na swoje miejsce. Patrząc w dal dostrzegali inne punkty, które oznaczały, iż nie tylko im udało się rozbić obozowisko. Przy ognisku ustalono, iż w nocy na straży będą zostawać parami, tak, by w razie niebezpieczeństwa mogli zbudzić resztę, gdyż najgorsze co mogło ich spotkać, to niespodziewany atak bestii podczas gdyby spali.

Mijały dni wyczekiwania - większość grupy miała już dość warunków, w których przyszło im w ostatnim czasie mieszkać. Otaczające ich tereny przez deszcze i burze zamieniały się w bagno, a poruszanie się po nich sprawiało nie lada trudność. Nie wyglądało na to, że bestia ma się w ogóle pojawić, a grupa zaczęła zastanawiać się nad tym, czy może nie jest to jakiś głupi żart, bądź co gorsza - spisek? W końcu wszyscy, którzy potrafią walczyć zostali wysłani z Boskiej Przestrzeni do Queensdale w poszukiwaniu bestii. Przecież w takim momencie ktoś mógł zrobić coś strasznego w mieście. Gdyby planował coś paskudnego - to byłaby idealna ku temu okazja...
Grupa była bliska podziałowi - część chciała zostać i nadal czekać, a inni proponowali powrót i przewidywali straszne rzeczy, które mogą mieć teraz miejsce w Boskiej Przestrzeni.
Nastał kolejny wieczór - Leth mori Aiwe konsumowali w ciszy, acz posiłek był naprawdę skromny. Nie wiedzieli jednak, że ta noc będzie inna od pozostałych...

Grupę zbudził bardzo głośny huk! Wszyscy zbudzili się, zaczęli wychodzić z namiotów, a to, co zobaczyli przechodziło ich najśmielsze oczekiwania - zobaczyli ją - zobaczyli Bestię Cienia, która swoim pazurem przed chwilą zniszczyła wieżę i która najwyraźniej na swój cel obrała ich mały obóz, gdyż ewidentnie szykowała się do ataku.

Xar wnet krzyknął
- W nogi! Rozdzielić się, nie stać w jednej grupie! Kiedy wykona atak dostaniemy trochę czasu na dobycie broni! -
Leth mori Aiwe stali sami naprzeciw ogromnej bestii - inne z grup nie miały zielonego pojęcia o tym, co właśnie się tutaj dzieje, a co gorsza - wieża została zniszczona, wydawało się więc, że niemożliwym będzie poinformowanie innych grup o pojawieniu się potwora. Gildia starała się unikać ciosów, a i atakować, acz wszystko to nie przynosiło zadowalającego efektu - monstrum było bardzo silne - tutaj potrzebna była armia. Wyglądało na to, że jest tylko kwestią czasu, nim Leth mori Aiwe polegnie...
Gdyby tylko wpadli na jakiś pomysł jak poinformować całe Queensdale o tym, że właśnie tutaj pojawił się potwór.
Czy tak miałaby zakończyć się historia Leth mori Aiwe?
Czy Bestia Cienia będzie ich ostatnim wyzwaniem?
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zszokowany otworzył usta i gapił się na Bestię - Osz ty w mordę kopany! Jakie to wielkie! - Przez chwilę stał w miejscu onieśmielony, ale krzyk Xara obudził go z transu. Szybko rozejrzał się za potencjalną osłoną, ale to nic nie dało, bo stał na samym środku bagna. Najbliższe drzewa i głazy znajdowały się parędziesiąt metrów dalej. Nie mógł jednak zostać tam, gdzie jest, bo bestia zaczęła wymachiwać swoimi gigantycznymi pazurami. Kontratak też nie miał większego sensu, bo mimo sztyletów ostrych, jak brzytwy, nie mógł wyrządzić stworowi krzywdy. Zdecydował puścić się biegiem do najbliższego brzegu i schować się. Nie poszło mu to łatwo, bo woda i nawilżona gleba spowalniały jego ruchy. Na domiar złego omal nie trafił go szpon potwora. Kiedy wreszcie udało mu się wejść na brzeg, przywarł do pobliskiego drzewa i ciężko dysząc zastanowił się, co zrobić. Po chwili wspiął się na szczyt drzewa i dokładniej przyglądnął się Bestii szukając słabych punktów. Odetchnął głęboko i wyciągnął krótki łuk. Przywiązał cięciwę i nałożył pierwszą strzałę.
aiwe_database

Re: Bestia Cienia

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Noc była zimna a powietrze w przesycone wilgocią. Drogą niedaleko wioski Altar Brook szła, odziana w płaszcz z kapturem, Sylvari. Jej białe liściaste, włosy jarzyły się pod obszernym kapturem zielonkawym blaskiem. Z daleka, w mroku nocy można było ją pomylić ze świetlikiem. - Przenocujemy gdzieś tych polanach? - Zapytała kroczącego obok Rysia. Ten tylko warknął. - Dalej jesteś zły? Dobrze wiesz, że nie mogliśmy tam długo zostać. Musiałam tylko wpaść po parę rzeczy i to wszystko. - Warknięcie. - Poza tym oboje jesteśmy zmęczeni podróżą. Odpoczynek dobrze nam zrobi. - Warknięcie. Rozczos westchnęła. - Nie mam ochoty się z Tobą kłócić. Ale obiecuję, że po tym zleceniu zostaniemy w Caledon na kilka tygodni. - Ryś kolejny raz warknął. Mogłoby się wydawać, że ma zamiar powiedzieć: - Ta, jasne. Uważaj bo Ci uwierzę. - Zboczyli z głównego traktu i udali się wgłąb bagnistej polany. Sylvari zobaczyła w oddali namioty oświetlone światłem ogniska. - Może ten kto tam obozuje pozwoli nam spędzić tę noc przy swoim ognisku. - Pomyślała. Lecz nim przeszli pół stajania usłyszała potworny huk. To wieża znajdująca się nieopodal obozu do którego zmierzała zawaliła się. Spojrzała w stronę miejsca gdzie niedawno znajdowała się budowla i zobaczyła go. Wielkiego potwora który wymachiwał ogromnymi pazurami. Atakował postacie które rozpierzchły się z namiotów które jeszcze przed chwilą stały wokół ogniska. Pobiegła w stronę miejsca gdzie jeszcze niedawno znajdował się obóz. Nie miała zamiaru walczyć z potworem, ale gdzieś mogli być ranni. Podbiegła znacznie bliżej i oparła się dłonią o pień drzewa łapiąc oddech. Rozglądnęła się jednak nikogo nie widziała. - Halooo! - Krzyknęła ile sił w płucach. - Czy ktoś potrzebuje pomocy?!
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości