W kolorze wina (2020)

Z Wiki Aiwe
Wersja z dnia 20:26, 21 sty 2022 autorstwa Xar (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wszystko zaczęło się dość niewinnie oraz od wielkiego wydarzenia, jakim miało być wyjawienie bezcennego oraz ogromnego dzieła Wielkiego Mistrza Andre. Jaśnie oświecony został zamordowany, tym samym poruszając cały świat polityczny.

Zanurz się w świat intryg politycznych, gospodarczych oraz przestępczych, by wyjawić mroczne tajemnice ukryte przed światem...

Prolog

Wielki kaplan andre 2020.jpg

32 Dzień Sezonu Kolosa 1332 AE, miał być pięknym oraz wolnym od utrapień świata dniem. Bezchmurna oraz cudowna pogoda powitała wszystkich tych, którzy zdecydowali się uczestniczyć w uroczystości oraz usłyszeć wystąpienia Wielkiego Mistrza Andre, wewnątrz Klasztoru Eldvina. Aiwijczycy zostali powitani przed budynkiem przez służącego, poinstruowanego do oprowadzenia gości do przybytku. Eva, Kotta, Nassan, Onoss oraz tajemniczy Norn ruszyli za eleganckim wysłannikiem, po czym za jego namową - podpisali się do listy gości, zanim zostali przepuszczeni przez bramę na przyjęcie...

Nieznajomy w czerni 2020.jpg

Po chwilę trwających wpisach w spis gości, wrota do Klasztoru Eldvina otworzyły się przed Aiwijczykami. Ruszyli oni za służącym, który za progiem zaczął wyjaśniać im sytuację. W międzyczasie wszędzie dookoła kręcili się kupcy oraz zamożni ludzie, którzy coś znaczą w świecie intryg, pieniędzy oraz polityki. Muzyka poważna i zarazem piękna dogrywała do całego klimatu, jednocześnie podkreślając powagę sytuacji. Służący zaprezentował wstępnie, że jest to wielkie wydarzenie i znaleźli się tu najpotężniejsi z szlachty, którzy chcieli widzieć się z Aiwiczyjkami oraz osobiście ich poznać. Pokrótce wszyscy poszli zatem na górny balkon, gdzie wstęp mieli tylko najzamożniejsi. To tam właśnie Aiwijczycy spotkali Klasztornego Mistrza, który był zarządcą oraz zaufanym człowiekiem Andre. Ochotnicy dowiedzieli się wtedy, że najważniejszy gość pił wino z kostkami lodu oraz szykował się do swego wystąpienia. Wkrótce służący został odesłany, a Mistrz Klasztorny przedstawił trójkę najpotężniejszych z "Wielkiej Siódemki". Te osoby to:

Lady Melania Blacklust - druga najbogatsza kobieta w królestwie, numer pierwszy na "Scenie" i zarazem liderka "Wielkiej Siódemki".

Lord Arnold Besserwesser - weteran wojenny, kolekcjoner broni oraz dowódca dużej kompani najemniczej. Fan alkoholu oraz głośnych libacji.

Lady Natalia Animozja - potężna kobieta interesu, która posiada szerokie znajomości oraz działalność w prawie każdej branży gospodarczej.



Minęło trochę czasu na rozmowach oraz zapoznaniu się z najwyższą szlachtą, po czym wszyscy zostali wezwani sygnałem dzwonka klasztornego na plac główny, gdzie był piedestał, a przed nim przemawiać miał Wielki Mistrz Andre. Niemniej jednak nikt go nie widział, a wszyscy wyczekiwali wydarzenia. Aiwijczycy zauważyli zdenerwowanego Mistrza Klasztornego, dyskutującym ze służącym. Doszło do rozmowy, na której skutek ochotnicy wyruszyli szukać wraz z lokajem zaginionego. W tym czasie Mistrz Klasztorny miał kupić nieco czasu, gdy w ten moment Aiwijczycy dowiadywali się makabrycznej tajemnicy za zamkniętymi drzwiami. Nassan z łatwością je zniszczył, za pomocą swej brutalne siły, ale robiąc hałasu i przyciągając uwagę gości na zewnątrz...

Lady blacklust 2020.jpg

W środku był pokój, dość ciemny, chłodniejszy. Co dziwniejsze śmierdziało atramentem, winem oraz winogronami. Po środku leżało martwe ciało, należące do Wielkiego Mistrza Andre. Zwłoki były już jakiś czas martwe i posiadały bardzo charakterystyczny znak - oczy otwarte i wywinięte do góry. Dłonie i ubiór nieboszczyka był brudny od atramentu, tak jak stół oraz list, czy też kawałek okiennicy. Na stole, obok wcześniej wymienionych przedmiotów, stała również niedopita lampka z winem. Służący był zdruzgotany, Aiwijczycy zaczęli szukać tropów, a przez ten czas odgoniono gapiów, co uczynili Nassan wraz z pomocą Mistrza Klasztornego.

Lady animozja1 2020.jpg


Oto, co Aiwijczykom udało się ustalić:

- Onoss rozpoznała za pomocą swej wiedzy, że taki charakterystyczny znak na zwłokach pozostawia trucizna zwana "Pocałunkiem Wdowy" oraz łatwo się ją przenosi wraz z wodą. Tudzież kostkami lodu, które uwielbiał do dodatku Wielki Mistrz Andre. Kobieta również szybko złączyła fakty.

- Eva za pomocą swego skanera przeanalizowała dokładnie okolicę i ukazała wszystkie rzeczy godne uwagi, co wspomogło w przeprowadzeniu śledztwa.

- Z listu, który odnalazł tajemniczy Norn - wynika, że Wielki Mistrz Andre przeczuwał nadciągającą śmierć, niemniej jednak - brak było informacji o jego przełomowym dziele.

- Kotta za pomocą swego węchu wybadał, że ktoś przemieszczał się przez okno oraz był w pomieszczeniu, jednocześnie gubiąc "czarny szlachetny aksamit". Jednocześnie złapał trop truciciela oraz ruszył za nim.

- Nassan wziął kluczyk z atramentem oraz śladami, po czym udał się na plac klasztorny, gdzie zauważył mordercę, zanim ten zasztyletował Lady Melanię Blacklust. Truciciel widział, że Nassan węszy za nim, po czym ten ruszył w ucieczkę, popychając Lady Natalię Animozję, która wylała wino na Melanię oraz publicznie ją zhańbiła.

- Kotta był bliski pochwycenia mordercy, lecz ten zbiegł za pomocą magii mesmerskiej, widząc również biały element na głowie danej postaci - lecz trudno stwierdzić co to było. Chwilę później przybył Nassan, który widział chmarę iluzorycznych motyli.

Lord besserwesser 2020.jpg


Wkrótce gdy emocje się uspokoiły, miało nadejść następne apogeum. Mistrz Klasztorny poinformował wszystkich o tragedii i morderstwie Wielkiego Mistrza Andre, ogłaszając stan żałobny. Szlachta zareagowała na to żalem oraz zaskoczeniem. Klasztor Eldvina ogłosił Aiwijczyków jako wartościowych pomocników. Wkrótce po przemowie, nastał czas żałobny - szlachta zaczęła się rozchodzić w swe strony. Tutaj Aiwijczycy stanęli przed wyborem, bo wiedzieli, że sami nic nie podołają. Postanowili poprosić o pomoc wcześniej poznanych wysokich szlachciców i nawiązać z nimi współpracę...


Skontaktowali się z nią - Eva, Nassan, Kotta, Onoss - otrzymali oni wizytówki, które umożliwiają im przejście do niej.


Skontaktował się z nią jedynie tajemnczy Norn, który poznał hasło, tak jak reszta Aiwijczyków - "Czerwony poranek, niesie za sobą zimny wiatr".


Nikt się z nim nie skontaktował, natomiast glejt do jego posesji posiada Nassan, który może się wybrać do niego w potrzebie oraz w sprawach handlowych.[/spoilermini]

Po zakończeniu rozmów, wszyscy odeszli w swoje strony. Wówczas Klasztor ogłosił oficjalnie żałobę po śmierci Wielkiego Mistrza Andre. Wkrótce Aiwijczycy mieli skontaktować się wraz ze swoimi wspólnikami ze "Sceny Wielkiej Siódemki". Niebawem rozpoczną współpracę w zdemaskowaniu mordercy oraz odkryciu mrocznych tajemnic jakie skrywał Wielki Mistrz Andre...


GM - Warden

Uczestnicy - Wilk, Nassan, Aracz, Dark, Treach


Wizytówka

45 Dzień Sezonu Kolosa 1332 AE, była już ciemna noc w Boskiej Przystani. Trójka ochotników z Bractwa Aiwe pojawiła się na blado oświetlonej uliczce, tuż po blasku Drogowskazu. Lekki chłód i cisza pogrążającego się we śnie miasta dodawały spokojnego, ale zarazem tajemniczego klimatu. Jasne pomarańczowe łączone z czerwienią świata odległych budynków ukazywały, że większość zamieszkujących Boską Przystań obywateli, już skryła się w swych ciepłych domostwach...

W kolorze wina 2 2020.jpg

Zebrani na miejscu ochotnicy czekali oraz rozglądali się po miejscu. Obecni tam byli: Kotta, Neixon oraz Anastasia z rodu Yaal. Kobieta jako pierwsza straciła cierpliwość oraz postanowiła ruszyć ku byłej posiadłości Ministra Zamona, nieżyjącego skorumpowanego polityka Krytańskiego. Drogę jej skrzyżował tajemniczy służący, którego wysłała Lady Blacklust, by przyprowadził dane osoby do swej pani. Elegancko ubrany panicz ukłonił się przed obecnymi oraz przeprosił za spóźnienie. Blade światło niezbyt pozwalało rozpoznać danego panicza, lecz wyglądał jak standardowy sługa, który nic nie znaczył w świecie zawrotnej polityki, potęgi, władzy oraz pieniędzy. Człowiek wkrótce zaprowadził zebranych przez ciemne uliczki powoli pogrążającej się we śnie Boskiej Przystani. Psy szczekały, słychać było kroki ubranych w czerń nocy przechodniów, którzy to wracali do swych domostw lub do karczmy po ciężkim dniu. Krótka przechadzka po uliczkach była spokojna, a wkrótce ochotnicy przybyli na plac, przed którym mieściło się duże domostwo. Usłyszeli niebawem ciche rozmowę dobiegającą od strony nieopodal umieszczonych stolików. Głos męski oraz żeński, jeden zadający pytania, a drugi odpowiadający na nie spokojnym i delikatnym tonem głosu. Okazało się, iż to była Lady Melania Blacklust wraz z tajemniczym Detektywem, którego imienia nie wyjawiono. Mężczyzna ubrany w płaszcz, posiadający notatnik oraz bystry umysł, tak jak wzrok, zainteresował się również sprawą morderstwa Wielebnego Andre. Służący, gdy zaprowadził Aiwijczyków na miejsce, wkrótce się ulotnił w swą stronę. Obecne tam osoby zauważały również, że niebo powoli staje się ciemniejsze, a czarne chmury deszczowe dają o sobie znać. Oznaczało to, że niebawem zacznie padać...


Ochotnicy musieli nieco poczekać, zanim się skończy rozmowa między Melanią, a Detektywem. Mężczyzna zadawał pytania odnośnie uroczystości oraz niefortunnego zdarzenia, które miało miejsce. Lady Blacklust odpowiadała otwarcie na pytania oraz nawiązywała do obecnych tam Aiwijczyków, by Ci nie czuli się odcięci od rozmowy. Rozpoznała dwie osoby z grona: Kottę, który był obecny już wcześniej na uroczystości oraz Anastasię z rodu Yaal, gdyż znała dane imię szlacheckie. Ciekawe rozmowy niestety przerwała nagła zimna ulewa, która sprawiła, że trzeba było znaleźć miejsce odpowiedniejsze do konwersacji. Melania zaprosiła Aiwijczyków do środka, tak jak Detektywa, który schował swój notatnik z zapiskami w swym długim płaszczu. Wszyscy obecni przeszli niebawem do posiadłości, mijając po drodze straże oraz służki. Zanim rozpętała się ogromna ulewa, zagłuszająca swym dźwiękiem wszystko dookoła, obecne osoby znalazły schronienie w ciepłym budynku. Wewnątrz było jasno, a trzeszczące palenisko emanowało swych gorącem, ogrzewając oraz dając poczucie bezpieczeństwa. Melania wkrótce zaprosiła wszystkich na górę, by porozmawiać. Wszyscy niebawem przybyli na bogato zdobione, choć z lekkim opóźnieniem sam Detektyw, gdyż chciał pozostawić swój płaszcz wraz notatnikiem na wieszaku...


Gabinet Melanii, gdyż tak się zwało to pomieszczenie, wydawało się idealne do przeprowadzania rozmów na tematy polityczne, związane z intrygami na Krytańskiej scenie. Obecny tam Detektyw powinszował stylu urządzenia danego miejsca, choć Lady Blacklust stwierdziła, że to wszystko jeszcze po Ministrze Zamonie, a sama zmieniła tylko niewiele, gdyż lubiła dany wystrój. Gdy wszyscy już się oswoili z nowym miejscem, Melania przeszła do rzeczy oraz powiedziała najnowsze, jeszcze nie upublicznione plotki obecnym. Lecz już dwie osoby o tym wiedziały wcześniej - Detektyw, dzięki swym obserwacjom oraz Anastasia, za sprawą swego ojca, Panicza z rodu Yaal...

Pierwszą nowiną było uwięzienie Besserwessera w Lochach Boskiej Przystani, tuż pod Głównymi Kwaterami Seraph. Nie było to tajemnicą, iż Lord uwielbiał sobie popić oraz tworzyć sceny, by być tylko w centrum uwagi, niemniej jednak tym razem było inaczej. Podczas uroczystości zorganizowanej przez pewną damę z wyższych sfer, Besserwesser stał się nagle agresywny - jak zwróciła Melania - zupełnie nie jak on. Padło podejrzenie, iż Lord mógł zażyć środka pobudzającego agresję samodzielnie, lub ktoś mu je podrzucił. Besserwesser po napadzie agresji oraz grożeniu bronią został pojmany przez Seraph i wkrótce wrzucony z rozkazku Królowej do lochów. Wielu z szlachty się ucieszyło, gdyż dany człowiek sprawiał wiele kłopotów. Niemniej jednak pomimo własnego poczucia satysfakcji, Melania stwierdziła, że Besserwesser może się przydać w podjęciu tropu odnośnie atramentu, a jego wpływy tak czy owak są bardzo pomocne w interesach czy akcjach. Lady Blacklust przedstawiła zatem chęć uwolnienia Lorda z niewoli. Padły pomysły, by porozmawiać z Królową, niemniej jednak Melania sama próbowała, a próby poległy na niczym... Melania obmyśliła zatem plan dywersji, na który wstępnie Aiwijczycy oraz Detektyw się podjęli. Lady Blacklust miała niebawem się spotkać ze wszystkimi w Złotym Mieście Aiwe po zdobyciu dostępu do niego. Tam miałby zostać przedstawiony plan odbicia Besserwessera...

Druga nowina dotyczyła hurtowni Melanii. Lady Blacklust postanowiła więcej się dowiedzieć o Czarnym Aksamicie, gdyż to właśnie ona wytwarzała dany materiał. Płótno to było ostatnim krzykiem mody w ostatnim Sezonie, dlatego też wiele dam z górnych sfer zamawiało na swe sukna duże ilości. Niemniej jednak Melania dostrzegła, że ktoś zamówił bardzo dużo materiału, wartego ogromne ilości złota oraz zamówienie zostało zrealizowane opcją anonimową. Dana usługa różniła się od standardowej tym, by chronić dobre imię rodów szlacheckich. Melania podała, iż nawet ród Etke zamawiał u niej rzeczy oraz korzystał z jej usług przedsiębiorczych - byli oni znani chociażby z niemoralnych oraz wybiegających znacznie od normy zboczeń psychicznych. Lady Blacklust podała również, iż dość wiele osób korzysta z danej usługi w własnych "chorych" celach. Niemniej jednak po uzyskaniu informacji od swych ludzi o zamówieniu, dowiedziała się, że jej hurtownia została podpalona. Największy oraz najbardziej dochodowy środek zarobku Melanii stał się jedynie prochami. Seraph oraz podlegli jej ludzie nic nie wiedzą, na ten temat oraz bezradnie wzruszają ramionami. Lady Blacklust twierdzi, iż ktoś zaciera za sobą ślady oraz wie gdzie uderzać, posiada zatem odpowiednią wiedzę oraz kontakty, by to robić...

Trzecie wieści dotyczyły Lady Natalii Animozji, gdyż jej posłaniec i zaufany sługa został brutalnie zamordowany, nieopodal posesji, w której mieszkała Lady Blacklust. Pokrzywdzona kobieta wpadła w szał oraz twierdzi, że to Melania specjalnie się na niej odgryza za wcześniejsze znieważenie na uroczystości, związane z oblaniem sukna winem. Lady Blacklust próbowała porozmawiać z Animozją, niemniej jednak nie mogła do niej dotrzeć. Melania zatem odparła do Aiwijczyków, że należy się dowiedzieć więcej o tej sprawie oraz uspokoić Lady Natalię. Zauważono również motyw Nieznajomego w Czerni, który polegał na uderzaniu w najbardziej wpływowe oraz bogate osoby w Boskiej Przystani, by skłócić je wszystkie ze sobą oraz doprowadzić do osłabienia struktur na "Scenie"...

Podczas rozmów nagle doszło do głośnego dźwięku, uderzenia w okiennicę, znacznie głośniejszego od kropel deszczu uderzających w budynek. Po chwili usłyszano gruby męski głos strażnika posesji "Ej! Ktoś Ty!" oraz dźwięk wyjmowanego ostrza z pochwy. Widać było za okiennicą tajemniczą czarną humanoidalną postać, która po chwili rozpłynęła się w jasnym obłoku fioletowych motyli i zniknęła. Wszyscy wybiegli na zewnątrz sprawdzić co się stało oraz próbowali odnaleźć ślady po tajemniczej osobie, niemniej jednak bez skutku, gdyż ulewny zimny deszcz sprawił, że ślady magiczne rozproszyły się natychmiastowo. Na miejscu dowiedziano się, że Strażnik patrolował okolicę oraz zauważył coś dziwnego na pięterku, a dokładniej ciemną postać sterczącą przy okiennicy oraz kobietę leżącą na podłożu pod ścianą, całkowicie otumanioną. Gdy tajemniczy jegomość ubrany w czarny płaszcz zauważył zbliżającego się Strażnika, spanikował oraz uderzył mocno łokciem w okno i zniknął bez śladu w ciemności deszczu i nocy. Leżąca na miejscu kobieta była mocno roztrzęsiona, a jej umysł mocno zachwiany, była to robota naprawdę potężnego mesmera. Ledwo przytomną kobietę zabrano do środka posesji, natomiast wszyscy dowiedzieli się, że właśnie w taki sposób wróg pozyskuje informacje. Wpadł w jedynie bardzo głupi sposób. Anastasia spytała się Melanii czy ktoś inny wiedział jeszcze o spotkaniu, główne podejrzenie padło na służącego. Ten niemniej jednak miał skończoną służbę oraz wrócił do swego domu na Polach Gendarran, w wiosce przed Lwimi Wrotami. Domostwo według Melanii było przy polach uprawnych i nieopodal wody, gdyż mężczyzna często opowiadał, jak uwielbiał łowić ryby. Niebawem wszyscy powrócili do domostwa, Melania, jako że nie miała na sobie zbyt wiele ubioru, złapała przeziębienie oraz pochorowała się, dostając przy okazji dreszczy. Musiała zatem odejść na spoczynek i się wykurować. Wszyscy niebawem po przejściu burzy udali się z powrotem do swych miejsc zamieszkania. Również i detektyw, niemniej jednak ten zapomniał wziąć swego płaszcza, jakby zamyślony oraz przejęty całą tą sprawą. Można by było rzec, iż jego persona będzie się pojawiać i to nie raz w ciągu tłumaczenia danej intrygi i tajemnicy...


GM - Warden

Uczestnicy - Nassan, Aracz, Asti, Xar


Plan (Nie)Doskonały

Do Bractwa Aiwe dostała się pewna znajoma osoba z szlachty, wysoko postawiona kobieta o imieniu Lady Melania Blacklust. Szlachcianka w ucieczce przed oskarżeniami oraz prześladowaniem w Boskiej Przystani spowodowanymi wielce negatywnymi plotkami i wydarzeniami, postanowiła ubiegać się o możliwość azylu zarówno pobytu w Złotym Mieście...

W kolorze wina 3 2020.jpg

Po staraniach ze strony szlachcianki Władze Miasta zezwolily na dostęp oraz zaoferowały jej rangę Przybysza, tak jak pobyt w kwaterach gościnnych, aż do czasu rozwiązania całego zamieszania spowodowanego śmiercią Wielebnego Andre oraz niefortunnymi wydarzeniami. Kobieta wcześniej podejrzewana oraz fałszywie oskarżana musiała jednak zebrać się w sobie oraz poprosić o pomoc, tym samym sporzadziła ogłoszenie, które zawisło wkrótce w Mieście Aiwe...

62 dnia Sezonu Kolosa miały się stawić osoby zainteresowane planem odbicia Lorda Besserwesser. Operacja została wnikliwie przez kobietę rozpisana, tak jak obiecała na poprzednim spotkaniu z Aiwijczykami, lecz spodziewała się też, że wróg będzie krok przed nimi. Niemniej jednak trzeba było zaryzykować. Kobieta wybadała wszystkie możliwe dane jej dokumenty oraz wykorzystała znajomości by wykonać dane mapy. Przedstawiały one bowiem zarys wnętrza budynku kwater Seraph oraz lochów, mieszczących się w górnym dystrykcie Boskiej Przystani. Kobieta uzyskała miejsca patroli oraz możliwe ścieżki, którymi podążają funkcjonariusze. Zarówno miała informacje o tajnym tunelu do ucieczki, jak miejscu, gdzie przetrzymują Besserwessera...

W kolorze wina 4 2020.jpg

Kobieta zatem przygotowała odpowiednie dokumenty i wyczekiwała spotkania z Aiwijczykami. Wewnątrz Karczmy pod Pijanym Strzelcem, były obecne osoby takie jak: R. Kaeiles Mathre, Nassan Bloodclaw, Edward Dragonnson oraz Onoss Toolan. Wkrótce kobieta przeszła z osobami w głąb budynku oraz opowiedziała o wszystkich planach, wraz z całą genezą dla tych, co nie byli w temacie. Przedstawiła dokumenty odnośnie operacji, a przez długi czas dyskutowano oraz obmyślano kolejne posunięcia oraz możliwe impakty na świat polityczny czy relacje Bractwa Aiwe wraz z Królestwem Kryty. Aiwijczykom nie podobał się fakt nielegalnego przeprowadzenia misji, szukano zatem alternatywy, która nie ryzykowałaby godnego imienia całej gildii. Szczęśliwie doszło do takiej możliwości dzięki bystrym umysłom obecnych...

Udało się przejść do najlepszego z możliwych legalnych planów, które miały duże szanse na powodzenie. Mianowicie - poprosić o wsparcie Marszałka Paktu - Logana Thackereya, który mógł stawić się za uwolnieniem Besserwessera u Królowej, chcąc prosić o amnestię. Melania poparła dany pomysł oraz tym samym zaakceptowała ten tok wydarzeń, w wierze, że na pewno tajemniczy morderca nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Po spotkaniu oraz burzy mózgów wszyscy się rozeszli, natomiast z Gabinetu Rady miał zostać wysłany list do Paktu. Natomiast sama szlachcianka chciała również zasięgnąć pomocy u innych swych kontaktów...

Jakiś czas później okazało się, że Logan Thackeray pomyślnie zaakceptował prośbę Bractwa, tak samo Melania zyskała sojuszników, którzy stawili się za sprawą uwolnienia Besserwessera. Były to rody szlacheckie oraz ważni oficerowie gwardii Seraph, którzy mieli wobec Lorda dług wdzięczności. W liście powrotnym do Bractwa Aiwe Królowa zaprosiła przedstawicieli na spotkanie w jej progach na oficjalnej audienci... W sprawie uwolnienia Lorda Besserwessera. Jak się potoczą dalsze losy historii? Wkrótce się dowiemy...


GM - Warden

Uczestnicy - Nassan, Elienta, Treach, Edward


Winny, Niewinny?

Było to 81 dnia Kolosa o godzinie 20:00, gdzie miasto już w nocy szło spać rozdarte między ostatnimi wydarzeniami, a uroczystości Dni Zimy. Boska Przystań pokryta śniegiem nie cieszyła się zimowym spokojem oraz jutrzenką. Wręcz przeciwnie, na dworze Królowej oraz w sferach wyższych panowała napięta sytuacja. Wściekłe Tłumy pojawiały się coraz częściej, a zapasy płynące z farm na obrzeżach Krytańskich, stawały się coraz mniejsze. Ludność w slumsach zaczęła również głodować, co przyczyniło się do niezadowolenia. Melania wraz z Aiwijczykami miała udać się Królowej Jennah, by uwolnić Lorda Arnolda Besserwessera, gdyż władczyni udzieliła pozwolenia na audiencję w danej sprawie. Była to istotna misja, gdyż zniewolony człowiek posiada wiedzę oraz umiejętności, które są w stanie pomóc w odnalezieniu niebezpiecznego mordercy podburzającego lud Kryty i destabilizującego państwo...

Przed Pałacem Królowej zjawili się R. Kaeiles Mathre, Detektyw John Croot oraz Nassan Bloodclaw. Szybko wyczuli, że sytuacja jest poważna oraz napięta do granic. Tuż przed wejściem do pilnowanego Pałacu Królowej Jennah, czekała na towarzystwo Melania Blacklust, która widocznie była nieco przejęta. Wydarzenie to było czymś wielce istotnym dla kobiety. Po przywitaniu się z przybyłymi rozpoczęła niedługą rozmowę, które zostało przerwane głośnym uderzeniem dzwona z Pałacu Królowej oraz wezwaniem Lśniących Ostrz do odbycia audiencji. Nie minęło wiele czasu, wszyscy przeszli do bramy, gdzie zostali sprawdzeni na obecność posiadania broni. Melania jako pierwsza odbyła procedurę oraz czekała na resztę przed otwartymi szeroko wrotami, które rzucało jasne światło na zewnątrz. Niestety nie przeszła ta czynność szybko i sprawnie, ze względu na to, że Nassan ukrył swą broń, owijając ją za pomocą magii w płaszcz niewidzialności. Strażnik wykrywając to stał się mocno podejrzliwy oraz wywołało to niewielkie poruszenie, na skutek czego Popielcowi odebrano broń. Radna Bractwa, Kaeiles, oddała swoją broń od razu oraz przeszła procedurę bez problemu, po czym Detektyw również, bez większego problemu. Świadczyło to nie tylko o powadze stanu władzy królewskiej w Krycie, ale też oznakę desperacji w trudnych czasach, na skraju wielkiego konfliktu domowego...


Niebawem wszyscy weszli po odbytych procedurach do jasno oświetlonego, pięknie udekorowanego pomieszczenia. Podłogi pokryte marmurem, ściany ozdobione wielkimi posągami, natomiast okna stanowiące witraże, z których rzucano jasne ciepłe światło na masywne pomieszczenie. Robiło to wrażenie, tym bardziej, że miejsce to strzeżone było przez Lśniące Ostrza, a gdzieś w okolicy kręcili się Ministrowie pomagający Królowej. Wszyscy bowiem mogli odczuć wyższość danego miejsca. Po środku całego ogromnego pomieszczenia, była wysepka otoczona dookoła niewielkim zbiornikiem wodnym, na której zdajdował się ogromny udekorowany kamień, natomiast pod nim tron. Można było ujrzeć również marmurowy pomost prowadzący przed oblicze Królowej, która cierpliwie wyczekiwała przybycia interesantów. Ochotnicy bowiem podeszli, ukłonili się z szacunkiem oraz rozpoczęli rozmowy z Królową. Przekonanie jej poszło łatwiej, ze względu na ilość pism, które do niej wpłynęły, w tym dany od Marszałka Paktu grający istotną kartę przetargową. Po niedługiej rozmowie Królowa podjęła decyzję by wydać Lorda Besserwessera. Po wydaniu rozkazu wysłano po oddział Lśniących Ostrz do lochów, by przyprowadzili człowieka...

Wkrótce przybyła postać wysoka na ponad dwa metry, dobrze zbudowana, którą musiało eskortować aż trójka niższych od niej strażników. Człowiek podszedł przed oblicze Królowej dumnie, mimo że w okowach oraz spoglądał bez strachu w oczach. Niemniej jednak Melania odczuła coś dziwnego. Gdy Królowa przemawiała by uniewinnić ratowanego, Lady Blacklust krzyknęła głośno dając wszystkim do zrozumienia, że w istocie dany człowiek - to nie był Lord Arnold Besserwesser, jedynie jego sobowtór. Melania była pewna swych słów, znała człowieka bardziej niż ktokolwiek inny. W tym samym czasie zerwały się dzwony alarmowe w Boskiej Przystani, a do wielkiego pomieszczenia wbiegł oficer Seraph, meldując o zamieszaniu oraz zebraniu licznego uzbrojonego w widły i pochodnie wściekłego tłumu w mieścinie Shaemoor. Jednocześnie informując, że obecni tam wznieśli szubienicę oraz skaldowali "Śmierć Besserwesserowi!". Królowa nie miała czasu do stracenia, powołała do mobilizacji swe wojska by unieszkodliwić niebezpieczny dla Królestwa incydent. Jednocześnie Aiwijczycy wywalczyli sobie również pozwolenie by wyruszyć na miejsce, zanim gwardia królewska miała wkroczyć na miejsce. Królowa przystała na to przekonana przez ochotników, natomiast sobowtóra umieściła ponownie w areszcie, do przesłuchań...


Ochotnicy wybiegli z ciepłego, jasnego i pięknego miejsca, wprost w zimny uścisk mroku nocy panującego nad całym Królestwem. Nie tracąc czasu wbiegli do Drogowskazu, po drodze widząc jak masywna kawaleria szykuje się do wymarszu. Dzon, który dał znać o alarmie bił cały czas, jakby oznaczał wprowadzenie stanu nadzwyczajnego na terenie Królestwa. Nie minęło wiele czasu, ochotnicy wbiegli do Drogowskazu i niebawem pojawili się w Shaemoor. W danej mieścinie dało radę słyszeć głośne uderzenia alarmu z wieży Królowej, natomiast też skaldowanie oraz głośne krzyki wściekłego tłumu, który wyczekiwał na pagórku. Nie było trudno zlokalizować towarzystwo, gdyż w mroku nocy świetnie widoczne były liczne pochodnie. Nie tracąc czasu ochotnicy wybiegli do wściekłego tłumu, który skaldował. Zobaczyli niewielką drewniana platformę oraz szubienicę, która była gotowa do przeprowadzenia egzekucji. Co więcej, tuż obok instrumentu noszącego śmierć znajdował się nieznajomy w czerni, który uniósł wysoko dłonie w geście jakby religijnym, by wzbudzić większe emocje, jednocześnie dając swą przemowę iście wzbudzającą nienawiść do sfer wyższych i budzącą fanatyzm. Nieznajomy podczas swej przemowy miał zdeformowany głos, który wydawał jednocześnie męski jak i żeński ton, co uniemożliwiało określenie płci. Niczym wpływowy duchowny narzucał nienawiść niewinnemu ludowi mówiąc - "Żyją oni (wyższe sfery) w brudzie grzechu, rozpuście i rozkoszach cielesnych, pławiąc się swym szczęściem oraz pasożytując na ciężkiej pracy ludu. Ludu, który żyje poza bezpiecznymi murami, targany ze wszystkich stron niebezpieczeństwami! Gdy Wasze dzieci głodują i umierają przez gorączki, bez leków, ziół. Oni śmieją się i wyzyskują nas co do grosza, jednocześnie wspomagając bandytów, którzy utrudniają życie. Gdzie sprawiedliwość? Czy Królowa Wam ją zapewni? Nie! Sami musimy ją sobie wziąć oraz nie pozwolić na dalsze wyzyskiwanie. Suwerenny lud powstanie z kolan, gdyż MY jesteśmy sercem Kryty! NIE ONI! Wyznaczymy im sprawiedliwość, zaczynając od NIEGO, Lorda Arnolda Besserwessera!" - Wtedy na platformę wkroczył dumny, wysoki i umięśniony człowiek jedynie w spodniach oraz onucach, mając czarny worek na swej głowie, a na torsie mężczyzny widniały mocne ślady tortur.

Wściekły tłum dawał ponieść się emocjom oraz kupił mimo, że wielce negatywne - to iście prawdziwe słowa nieznajomego w czerni, ukazujące ciężką i brutalną szarą rzeczywistość. Wkrótce na platformie nieznajomy ściągnął worek z głowy Lorda oraz ukazał jego oblicze. Następnie wieśniacy zgodnie z poleceniami zarzucili mu sznur na szyję i przygotowali się do egzekucji. W tym samym czasie słychać było głośne uderzenia dzwona, jakby bił na śmierć szlachcica, który jednocześnie nadawał rytmu skaldującemu tłumowi. Niemniej jednak też dobiegał dźwięk marszu nadchodzącej gwardii królewskiej, która była u bram do Boskiej Przystani. Ochotnicy nie mieli czasu do stracenia, zaczęli działać... Nassan, który wcześniej odzyskał broń użył ją, by wywołać nagłą panikę głośnym wystrzałem z ciężkiego karabinu. Udało się to, doprowadziło to do mocnego zamieszania oraz zaskoczenia. Skorzystali na tym Kaeiles, która ładowała moc oraz Melania tworząca pomimo swych niskich umiejętności coś na miarę klona na platformie. Korzystając z chwili zaskoczenia sam Lord Arnold Besserwesser mocnym i potężnym kopniakiem uderzył wieśniaka w duży brzuch, sprowadzając go do parteru. Melania wytworzyła karykaturę klona przed Nieznajomym w Czerni, który zaczął uciekać, ale zgubił swą rękawiczkę, którą spostrzegł Detektyw oraz ruszył po nią. Tłum był mocno zszokowany, rozległą się panika, do tego Nassan będąc dużym Popielcem ryknął, doprowadzając do większego chaosu. Nie pomagały temu głośne bijące dzwony oraz pojawiająca się wielka gwardia królewska. Kaeiles w tym samym czasie zniszczyła swą magią sznur na szyi Lorda, a ten się uwolnił. Wkrótce tłum odrzucił swe narzędzia, bronie i pochodnie oraz zaczął uciekać. Nieznajomy w Czerni uciekł, ale Detektyw wchodząc na platformę ujął jego rękawiczkę, dostając niezwykle istotną poszlakę. Wkrótce wszyscy spotkali się przy szubienicy, gdzie uwolniono Lorda Besserwessera oraz przeprowadzono z nim rozmowę. Człowiek był wielce wdzięczny za ratunek i poprzysiągł odpowiedzieć na wszystkie pytania. Melania również nie ukrywała swych emocji, a raczej szczęścia, że jej przyjaciel, choć skończony idiota, przeżył. Nassan przy okazji jeszcze nastraszył zwijającego się z bólu brzucha wieśniaka, który uciekł i wpadł wprost w ręce królewskiej gwardii, tak jak reszta buntujących się niewinnych wieśniaków...

Niebawem została wprowadzona godzina policyjna na terenie Shaemoor oraz Boskiej Przystani, Lord Besserwesser oficjalnie został uniewinniony oraz zaprowadzony do azylu wewnątrz Ambasady w Lwich Wrotach...


GM - Warden

Uczestnicy - Xar, Elienta, Nassan,


Czas Dialogu

10 Dnia Sezonu Zephyra, roku 1332 po Exodusie, ochotnicy na kolejne wezwanie Melanii przybyli na wyznaczone przez szlachciankę miejsce, gdzie mieli spotkać się z Arnoldem Besserwesserem i wyjawić kolejne fakty tajemnicy związanej z morderstwem Wielebnego Andre...

Wieczorne powietrze było nie za gorące, czy zimne. Można by było ująć, że w sam raz jak na daną porę roku oraz chłodniejsze dni. Niebo zalane czerwienią i pomarańczem, powoli ustępowało czarnemu płaszczowi nocy. Pięknie oświetlona willa, duży plac na terenie Krytańskim oraz Drogowskaz wewnątrz murów bogatej posiadłości otaczały przybyłych na miejsce...

Melania czekała już na obecnych z zniecierpliwieniem. Twarz jej zdradzała pewnego rodzaju nutę niepewności, desperacji, a zarazem irytacji. Ostatnie wydarzenia nie były przychylne kobiecie, ciążył na niej emocjonalny ciężar - co dało się wyczuć. Ubrana w czerń, dość ciepło i nie posiadając broni przy sobie, delikatnym uśmiechem oraz pięknym fioletowym wzrokiem powitała zebranych - R. Kaeiles Mathre, Technolog Respectę Ripsharp, Wł. Karczmy Nassana Bloodclaw oraz Detektywa...

Szlachcianka oświetlana przez wieczorne mocne światło nieba przekazała informację Aiwijczykom, że Besserwesser uciekł z azylu oraz zaczął działać niespodziewanie na własną rękę. Kobieta była widocznie wściekła na uratowanego Lorda, ze względu na niebezpieczeństwo w jakim ostatnio się znalazł. Niemniej jednak rozumiała, że to było dla większego dobra. Poinformowała również obecnych, że Besserwesser oczekuje ich wszystkich w środku...

Ruszyli zatem powolnym i eleganckim krokiem do wielkiego domostwa, gdzie przy oświetlonych eleganckich wrotach stał służący Albert oraz powitał gości iście elegancko. Noc zaczęła witać na nieboskłonie, dlatego lokaj nie zwlekał z wpuszczeniem wszystkich do wnętrza posiadłości. Wielkie wrota otwarły się, ukazując niezwykle pięknie i bogato udekorowane wnętrze. Czerwone dywany, wykwintne drewniane ściany z profesjonalnym wykończeniem, meble niczym z marzeń oraz oświetlenie ciepłe oraz podkreślające zamożność. Miły zapach również towarzyszył temu wszystkiemu, delikatnie słodki muskający w przyjemności zarówno wyczulone Popielcze nozdrza...

Oprowadzeni przez piękne korytarze ochotnicy, zostali zaprowadzeni przez lokaja do dużej biblioteki. Regały wraz z księgami i notatkami dumnie stały ukazując swą ogromną zawartość wiedzy. Świadczyły o tym, że Besserwesser pomimo swego cechu wojowniczego oraz wulgarnego i głośnego charakteru, jest w istocie człowiekiem bardzo wykształconym, a zarazem inteligentnym. Na podłodze widać było również rozrzucone pisma oraz dokumenty, co ukazywało, że Lord pospiesznie szukał odpowiednich źródeł do swego zadania. Ściany były pokryte bogatą tapetą, a nieliczne okna w pomieszczeniu ukazywały poza budynkiem już noc...

Ochotnicy rozejrzeli się po pomieszczeniu, lokaj opuścił ich, by wykonywać swe inne zadania. Bogato zdobione drzwi zamknęły się, a zebrani oglądali wszystko dookoła. Grupa spostrzegła, że na rozrzucone na podłodze pisma były w istocie księgami zawierającymi wiedzę o typach pism oraz samej pisowni, czy technikach kaligraficznych. Popielcze zmysły natomiast odkryły, że w drugim końcu dużego pomieszczenia znajdowały się inne osoby. Nassan rozpoznał, że to Besserwesser w swej osobie oraz pewna kobieta, której obecności Melania się nie spodziewała oraz nie chciała widzieć na oczy - Lady Natalia Animozja. Niebawem gospodarz oraz jego niezapowiedziany ochotnikom gość dołączyli do zebranych...

Melania oraz Natalia widząc siebie nawzajem sprawiały wrażenie, jakby miały się sobie wkrótce rzucić do gardeł. Lord Besserwesser jak zwykle w swoim charakterze próbował niezręcznie zaspokoić sytuację, lecz na próżno. Lady Natalia Animozja przekonana, w gniewie wypowiedziała, że podejrzewa Lady Melanię Blacklust o bycie mordercą - w końcu ona, jak zarówno tajemniczy jegomość w czerni - są Mesmerami, a kłamstwo posiadają w swej naturze. Respecta, Detektyw oraz Kaeiles słusznie podeszli do sprawy oraz zdołali uspokoić obie kobiety, by uspokoiły swe emocje oraz porozmawiały. Dzięki czemu konflikt został chwilowo zażegnany, a obie kobiety pozostały w pomieszczeniu. Dany obrót spraw pozwolił na najbardziej efektywne odkrycie tajemnic, jakie ustalił gospodarz bogatego domostwa...

Lord Arnold Besserwesser wpierw przeprosił za tak nagłą ucieczkę, lecz jak sam przyznał - musiał działać impulsywnie, by morderca nie wiedział, że zbiera on informacje. Wysoki i postawny szlachcic również przekonał Aiwijczyków, że zebrał pewne istotne poszlaki oraz dowód na to, kto może być w istocie mordercą...

Najpierw Besserwesser włamał się w Boskiej Przystani do domu Melanii, bez jej wiedzy i dodatkowo w nocy, przetrząsając jej osobisty dobytek. Zauważył jednak wcześniej pozostawiony, zakurzony i pozostawiony obcy płaszcz, w którym odnalazł notatnik. Okazało się, że jest to własność Detektywa, którą zapomniał ze sobą wziąć, dzięki czemu Lord miał o wiele większą i szerszą perspektywę na całą sprawę, przy czym mógł łączyć fakty. Melania oczywiście nie była zadowolona i dała o tym znać, niemniej jednak gospodarz puścił to mimo swych uszu i kontynuował...

Dowiedział się więcej na temat miejsca zbrodni, śladów oraz wziął od Detektywa rękawiczkę, którą morderca miał na prawej dłoni. Teoria Besserwessera potwierdziła się, a przypuszczała, że morderca był już w pomieszczeniu, ale ukryty. Poczekał, aż Kapłan umrze ale popełnił również głupi błąd - ubrudził się specjalnym tuszem. Zamknął drzwi, przekręcił zamek oraz uciekł przez okno. Co za tym idzie, bardzo rzadki tusz o właściwościach magicznych pozostawał permanentnie na specyficznych materiałach takich jak ludzka skóra, metal czy szlachetne wyroby płatnerskie. Posiadał również bardzo charakterystyczny zapach, który można było łatwo rozpoznać. Nassan w istocie potwierdził swym Popielczym nosem, że to jest ten tusz, a morderca musi mieć na swej prawej dłoni czarne znamię...

Wtedy podjęto pierwszej próby, zebrani zdjęli swe rękawiczki i ukazali swe prawe ręce. Żadne z obecnych nie było mordercą. Trafnie zauważono również fakt, że Melania jako Mesmer mogła oszukiwać, dlatego również i ją przyciśnięto. Kobieta w zdenerwowanym geście wzięła pobliską świeczkę oraz przystawiła płomień do dłoni, raniąc się, ale jednocześnie udowadniając dobitnie - że nie jest ona mordercą. Po czym rzuciła niedbale z wściekłością przedmiot pod nogi Lady Natalii Animozji, która już nie miała powodów, by narzucać czyn Melanii Blacklust...

Drugim faktem była trucizna o nazwie "Pocałunek Wdowy". Lady Natalia Animozja ukazała istotne informacje na temat bardzo rzadkiej trucizny, którą uważa się jedynie za mit. Kobieta opowiedziała krótką historię o kobiecie, która straciła swego męża i cierpiała mocno z tego powodu. Pewnego razu znalazła pewną małą i bardzo rzadką czerwoną ropuszkę, którą pojęła za inne wcielenie swego męża oraz więziła w klatce. Zwierze, tak jak i jego pani cierpiały przez długie dni. Kobieta nie mogąc znieść bólu po utracie bliskiej osoby chciała poczuć raz jeszcze ciepło pocałunku męża, dlatego wzięła wycieńczoną ropuszkę i ucałowała ją, po czym umarła...

Historia ta posiada w sobie ziarno prawdy, Natalia Animozja za pomocą ścisłych swych kontaktów oraz współpracy z Besserwesserem odkryła, że niewielką ilość tej trucizny tworzą Hyleki, które są poddawane ciężkim torturom na skraju życia i śmierci, za pomocą specjalistycznych narzędzi, by hormony w ich ciałach zaczęły tworzyć niesamowicie rzadką i niebezpieczną truciznę - Pocałunek Wdowy. Kobieta stwierdziła, że tylko trzy frakcje mogą posiadać odpowiednie przyrządy: Asury, Zakon Durmanda oraz Kościół...

Pierwsze dwie opcje zostały wykluczone, ze względu na zbyt niskie prawdopodobieństwo i brak śladów. Natomiast Kościół stał się obiektem zainteresowania zebranych z kilku powodów. Po pierwsze, sam Wielebny był Arcykapłanem, najwyżej postawionym w hierarchii, niemniej jednak został zamordowany - wskazuje się na to, że ktoś był głodny władzy i posłuchu, lub nieboszczyk był dla kogoś niewygodny. Po drugie, jak podaje Besserwesser, sam był więziony i doprowadzany do stanu agonalnego, niemniej jednak za wiele nie pamiętał. Wygląda na to, że również był poddany Mesmerskim sztuczkom, ale zapamiętał jedną rzecz dokładnie, że oprawca układał wyniosłe dialogi na tle religijnym podczas zadawania cierpienia, natomiast w tle wydawało mu się, że słyszał żaby. Po trzecie, sam Nieznajomy w Czerni podczas konfrontacji przemawiał do ludu, manipulując oraz powołując się na religijność...

Wszystkie ślady prowadziły na trop Kościoła, przy czym dodatkowo okazało się, że dokumenty z sekcji zwłok oraz pogrzebu zostały całkowicie zatajone przez Kościół i nikt nie ma dostępu do danych. Jeszcze nie wybrano nowego Arcykapłana, co świadczy o tym, że Kościół w Boskiej Przystani może mieć burzliwe czasy wewnątrz swych struktur...

Trzecim faktem, jaki się udało ustalić wspólnymi siłami, to tajemniczy służący, którego wpierw wskazała młoda szlachcianka z rodu Yaal, jakiś czas temu. Melania zauważyła, że od pewnego czasu zaczął nosić niewymagane rękawiczki, lecz nigdy się nie zapytała czemu. Szlachcianka zaczęła opisywać wygląd jegomościa, przy czym Natalia była zaskoczona, ze względu na to, że w istocie, to była jedna i ta sama osoba, jak jej zamordowany tragicznie lokaj. Niemniej jednak doszło tutaj do ciekawego stwierdzenia, gdyż ochotnicy na własne oczy widzieli, że jegomość żył, wówczas gdy odnaleziono zwłoki zamordowanego - potem już nigdy nie dane im było ujrzeć tej osoby...

Kim był tajemniczy lokaj? Czyżby to on był mordercą, który wykorzystał kolejnego sobowtóra, by wdać się w łaski obu szlachcianek?

Wiadomo jedynie tyle, że Besserwesser wybadał również i tą sprawę. Obie kobiety przyznały, że wykupiły licencję na służącego od pewnego szlachcica o nieciekawej reputacji, ale bardzo rzetelnych usługach - Człowieka z Żelazną Twarzą - lecz poprzez pośrednika. Lord Besserwesser znał go osobiście i wyjaśnił, że działa poprzez pośredników, dla własnego bezpieczeństwa, a jego imię to Azeryon. Wielce możliwe jest to, że właśnie Człowiek z Żelazną Twarzą może pomóc rozwiązać tajemnicę oraz wskazać tożsamość mordercy...

Podczas długich rozmów i przemyśleń, nagle wbiega zapocony służący Albert. Jego twarz pokryta czerwienią i kropelkami potu wyrażała jedno bardzo dobitnie - kłopoty. Człowiek przekazał obecnym, że wściekły tłum z około 40-50 wieśniaków uzbrojonymi w widły oraz z pochodniami, uderza o bramę posiadłości. Lord Besserwesser nie był zadowolony, doradził się zebranych, którzy w większości stwierdzili, że trzeba rozwiązać sprawę poprzez rozmowę z tłumem. Tak zatem zadecydowano, natomiast Lady Natalia Animozja oraz Melania Blacklust pozostały w posesji, by móc zakopać między sobą topór wojenny. Pozostały również dlatego, że panna Blacklust była również znienawidzona przez tłum, a jej obecność tylko by dolała oliwy do ognia...

Ochotnicy wraz z Lordem Besserwesserem wyszli na zewnątrz, gdzie panowała chłodna noc. Widzieli już spod drzwi do posesji światło bijące od pochodni, a do ich uszu dobiegały krzyki oraz obelgi. Zmanipulowany lud uderzał w bramy, przez ten czas lokaj poinformował Kampanię Besserwessera, żołnierzy, by byli w gotowości. Wkrótce zebrani ochotnicy wyszli do bramy, która była zamknięta. Tam dwóch strażników Lorda trzymało wrota przed wyniszczeniem. Rozkazano im otworzyć bramę, tak również zrobili - miało dojść do dialogu z wściekłym ludem. Lord Besserwesser wtedy wyciągnął róg bojowy i mocno wydał dźwięk sygnalizacyjny, wtedy tłum cofnął się oraz wrota stanęły otworem...

Nadszedł czas dialogu, wściekli wieśniacy widzieli jak gromada złożona z Lorda, dwójki Ludzi oraz dwójki znienawidzonych Popielców wyszło na zewnątrz do nich. Atmosfera była ciężka i bardzo delikatna, jeden fałszywy i nieprzemyślany ruch mógł skończyć się bardzo źle. Dwójka strażników z tyłu za grupą trzymała drzwi w razie czego. Wkrótce Lord Besserwesser zaczął przemawiać, oczywiście padały również w jego stronę obelgi i przerywano jego sentencje, lecz rozmowa powoli szła do przodu, choć wielce opornie. Wraz z pomocą zebranych była nadzieja, by naprawić relacje z tłumem...

Niestety jednak Nassan Bloodclaw, zapewne podirytowany wielce ciężką atmosferą, wyciągnął karabin i tak jak za ostatnim razem wystrzelił z karabinu głośno w powietrze. Był to poważny błąd. Ludzie przestraszyli się, lecz nie zlękli, chwycili swe bronie, przerwali rozmowy oraz ruszyli wściekli na grupę. Czyn ten całkowicie przekreślił nadzieję, na pokojowe rozwiązanie. Ochotnicy ledwo uciekli do środka posesji oraz brama była mocno forsowana przez tłum. Lord Besserwesser nakazał wezwać Strażników, czuć było bojowe nastawienie ludu, wręcz chęć krwawej rzezi. Radna Kaeiles Mathre wzywała Besserwessera do innego wyjścia, lecz... Niestety takiego nie było. Mleko się rozlało, zarówno jak krew...

Przybyli wcześniej przygotowani żołnierze Besserwessera, uzbrojeni ciężko raz przygotowani na krwawą batalię. Wszyscy w powietrzu czuli, że to musi się tak skończyć. Emocje ciężkie oraz intensywne wręcz wzywały do przemocy. Sam Besserwesser wziął od żołnierza siekierę, nakazując otworzyć bramę. Kampania Lorda, pod jego przewodnictwem po chwili spotkała się z falą wściekłego ludu oraz doszło do krwawej, tragicznej masakry. Skutki nieprzemyślanego zachowania Popielca, doprowadziły do przekreślenia szansy na pokój...

Wszyscy Aiwijczycy wrócili bezpiecznie do Miasta Aiwe oraz dowiedzieli się o krwawej potyczce mającej miejsce w Beetletun. Melania oraz Natalia pogodziły się, gdzie pierwsza z kobiet powróciła do Bractwa. Besserwesser wraz z pomocą Natalii stara się odnaleźć Azeryona i tłumaczyć się Królowej. Natomiast Detektyw ruszył w swą stronę również bezpiecznie...

Co przyniesie kolejny rozdział tej historii? Kim jest morderca oraz jak potoczą się dalsze losy Kryty i ich mieszkańców?


Stan Świata Fabuły - 2/10 - Chaos (Ma znaczenie na zakończenie)

- Doszło do tragicznego krwawego wydarzenia znanego jako "Rzeź w Beetletun",

- Wściekłe Tłumy pojawiają się coraz częściej,

- Klasa średnia i niska mieszkańców Kryty przyłącza się do ruchu przeciw Królestwu,

- Ruchy oporu stają się coraz bardziej zmilitaryzowane, a wiesniacy są zaopatrzeni w broń stalową,

- Zapasy Boskiej Przystani kończą się - mieszkańcy głodują oraz morale spadają,

- Wewnątrz Boskiej Przystani Seraph na rozkaz Królowej pełnią warty i pacyfikują aktywistów,


GM - Warden

Uczestnicy - Xar, Elienta, Aracz, Nassan


Sługa Wielu

48 Dzień Zephyra 1333 AE, był pełen tragedii i krwawych zmian. Nikt nie spodziewał się tak poważnych konsekwencji Rzezi w Beetletun, którą Bractwo Aiwe sprowokowało. Boska Przystań niegdyś piękna oraz elegancka w swej dumnej postaci, teraz niestety pokryta krwią niewinnych. Wielki chaos zapanował na ulicach, ludność wewnątrz niegdyś bezpiecznych murów - była jak na ironię teraz najmocniej zagrożona i głodowała. Ucisk ze strony Królestwa stawał się coraz mocniejszy, wprost proporcjonalnie do wzrastającego buntu. Konflikt władzy, szlachty oraz ludu doprowadził do najgorszego scenariusza... Niemniej jednak nadal była nadzieja...

Melania Blacklust zdołała skontaktować się z Człowiekiem z Żelazną Twarzą - Azeryonem. Wierzyła, że jest to jedyna szansa, by uratować wielce beznadziejną sytuację w Królestwie. Wytłumaczyła swym towarzyszom, że w istocie to nie ona wpierw nawiązała kontakt. Był to Azeryon, który widząc starania kobiety oraz jej przyjaciół, postanowił się ujawnić. Niewielka iskra nadziei zajaśniała dookoła mroku spowijającego całą Krytę...

Wkolorzewina5.jpg

Czas działał na niekorzyść ochotników z Bractwa Aiwe. Postanowili działać i przenieść pod kierownictwem Melanii do Boskiej Przystani, by wyruszyć na spotkanie z Azeryonem. Przechodząc przez Drogowskaz, widząc wpierw złote piękne Miasto Aiwe, ujrzeli po chwili zupełną odwrotność. Boska Przystań nocą niegdyś piękna i romantyczna, teraz wyglądała jak ucieleśnienie koszmaru. Plakaty przeciw władzy widniejące na murach, zniszczone domostwa i stragany szlachty, ślady krwi na chodnikach oraz echa oddalonych krzyków. Godzina policyjna w Krycie nabrała militarnego i ostrego charakteru, takiego którego nikt nie chciał widzieć na własne oczy...

Ochotnicy z Bractwa wraz z Melanią przechadzali się ponurych i smutnych ulicach. Usłyszeli jedną z rozmów matki oraz dziecka wewnątrz jednego z domów. Dialog mógł poruszyć serca ochotników. Mogli zauważyć, że najbardziej na konflikcie tracą osoby neutralne. Głodujące dzieci oraz żony tracące mężów, żyjące w strachu. Nassan, czują empatię postanowił pozostawić na parapecie kawałek mięsa, by rodzina mogła się pożywić - drobny uczynek w takich okolicznościach był wielkim dobrodziejstwem. Niemniej jednak ni Nassan, ni reszta, nie dowiedzieli się, co dalej z losami rodziny. Po drodze byli również świadkami innych okrucieństw...


Melania idąc ku celu, wyglądała na roztrzęsioną i przerażoną. Niegdyś jej dom oraz spokojny azyl, zamienił się w coś nie do poznania. Szlachcianka widocznie nie chciała wierzyć, że morderstwo jakie miało na przyjęciu, doprowadziło właśnie do takiego czarnego scenariusza. Mając jednak wsparcie ochotników z Aiwe, wiedziała, że daleko zaszli i nie mogli się poddać - mimo tak złej sytuacji...

Dotarli niebawem do pewnej dużej i starej kaplicy nieopodal Rurikton. Była to bardzo stara i poświęcona Dwaynie święta komnata, postawiona zapewne jeszcze za starych czasów, gdy Boska Przystań powstawała. Takich kaplic nie pozostało wiele, ta była monumentalna z zewnątrz i wydawała się pewnego rodzaju azylem pośród chaosu. Wielkie drzwi wskazywały na to, że do kaplicy można było tak po prostu wejść - nie było zasuw, czy też zamków. Melania powiedziała Aiwijczykom, że to miejsce spotkania...

Szlachcianka jako pierwsza weszła, a za nią Aiwijczycy. Jedynie Marti, nowa w szeregach Bractwa, postanowiła rozejrzeć się, czy nikt ich nie śledził. Szkoda tylko, że aż tak późno. Niemniej jednak, kobieta nie zdołała zauważyć obcej osoby pośród zakrwawionej i ponurej uliczki, którą pozostawili za sobą Aiwijczycy...

Stare drzwi od kaplicy zaskrzypiały, co wskazywało na ich bardzo stary wiek. Świątynia wydawała się być rzadko kiedy odwiedzana oraz stara. Co więcej, składała się z kilku kondygnacji, wszystkie pokryte bardzo starymi i ledwo stabilnymi murami. Wchodząc do środka, wszyscy zauważyli pewną osobę, stojącą samotnie i odwróconą plecami. Figura wpatrywała się w trzy piękne płaskorzeźby prezentujące anioły - Avatary Dwayny, uskrzydlone postacie wylewające wodę z garnców, co symbolizowało dar życia. Pluski spływającej do fontanny wody odbijały się wyraźnym echem po starym miejscu, zapomnianym w dobie konfliktu...


Nieznajomy widocznie spodziewał się Aiwijczyków. Stojąc samotnie i wpatrując się w fontannę, w prawej dłoni jednocześnie bawił się złotą monetą. Przedmiot zwinnie przeskakiwał z palca na palec, wtedy dopiero mężczyzna przerwał milczenie swoim grubym, poważnym i zmodulowanym przez maskę głosem...

Los... Czasem jak moneta...

Wydaje nam się, że istnieją jedynie dwie opcje.

Pierwsza, gdy moneta upadnie na awersie... Lub druga, gdy spocznie na rewersie.

Jednak, co jeśli upadnie na krawędzi i zatrzyma się?

✦ Azeryon, "Człowiek z Żelazną Twarzą"

Tajemnicze słowa nie nabierały sensu dla ochotników z Aiwe. Stojący tam zgromadzeni czuli przejmujący niepokój i brak zaufania. Mężczyzna okazał się być w istocie Azeryonem, który dotrzymał swej części umowy. Odwróciwszy się, spojrzał na wszystkich obecnych. Aiwijczycy mogli zauważyć jego bogato zdobione odzienie oraz złowrogą maskę, ukazującą tylko i wyłącznie jego szaro-niebieskie oczy...

Brak zaufania do Azeryona był wyczuwalny, człowiek niemniej jednak powoli i taktycznie przemieszczał się słowami w konwersacji, przełamując lody. Melania przez ten czas nie mogła się zebrać w sobie i pozwoliła Aiwijczykom przejąć rozmowę, widocznie nie czuła się zbyt dobrze z tym wszystkim. Człowiek w Żelaznej Twarzy, jako dowód pokoju, wyciągnął swój bogato zdobiony sztylet oraz wyrzucił go do fontanny, jednocześnie dając wyraźnie znać, że nie ma złych zamiarów...

Ochotnicy z Aiwe nieco się przekonali do człowieka, po czym poszli z nim do następnej kondygnacji świątyni, gdzie mogli w spokoju i ciszy porozmawiać z dala od szpiegów oraz podsłuchów. Człowiek z Żelazną Twarzą przedstawił się oraz zaczął opowiadać, to co sam wiedział...

W istocie Azeryon był jednym z bliższych pomocników Nieznajomego w Czerni. Wyjawił, że plan był tworzony na długo przed samym dokonaniem się czynu, a jego głównym celem było zdobycie tajemniczego "Wielkiego Dzieła" Wielebnego Andre. Nieznajomy w Czerni wpierw miał dobre intencje, znieść niesprawiedliwość społeczną oraz obnażyć w pokojowy sposób brudną korupcję i tajemnice, jakie były chowane przed wszystkimi...

Człowiek z Żelazną Twarzą zgodził się pomagać Nieznajomemu, gdyż ten mógł zapewnić mu informacje o przeszłości, której szlachcic nie pamiętał, a informacje o niej były objęte najściślejszą klauzulą Kościoła Dwayny. Dodatkowo umówili się, by chronić siebie nawzajem. Widząc, że jest to oferta idealna, Azeryon użył swych umiejętności, ludzi oraz wpływów by wesprzeć rewolucję antagonisty...

Zebrano wiele informacji, wpierw na temat Kościoła, potem o najbardziej wpływowych szlachcicach oraz władzy, by móc odpowiednio rozegrać taktykę działania, tym samym układając planszę pod grę strategii. Pierwszym krokiem było pozbycie się Wielebnego oraz przejęcie "Wielkiego Dzieła". Plan miał być idealny, lecz sam Tajemniczy Nieznajomy popełnił błędy, tym samym pozostawiając za sobą ślady...

Niemniej jednak wróg nadal był sprytny i myślał daleko do przodu. Wraz z pomocą Azeryona jeszcze przed samym planem rewolucji, wpuścił Sługę Wielu do Melanii Blacklust oraz Natalii Animozji. Był to w istocie sługus Kościoła Dwayny, który był obecny na pierwszym przyjęciu (Prolog) pod przykrywą. Udało mu się zebrać bardzo ważne brudne tajemnice oraz zbrodnie, jakich się wpływowe szlachcianki dopuściły...

Melania Blacklust pod przykrywką tawern oraz najbardziej popularnej sieci odzieży dla szlachty, posiadała pod sobą zamtuzy, które sprowadzały biedne i porzucone dziewczyny z całej Tyrii oraz zmuszały je do usług swym ciałem. Szlachcianka jednak miała dobrze płacone by kryć pod sobą te zbrodnicze czyny i mogła pławić się w dodatkowych luksusach, na podwalinach wolności i cierpienia niewinnych dziewcząt. Ignorując jednocześnie zaistniały problem...

Natalia Animozja natomiast posiadając szerokie koneksje w wszystkich dziedzinach gospodarczych, używała dodatkowo pieniędzy oraz towarów by zasilić bandytów. Rzezimieszki natomiast działały w taki sposób, by uderzać taktycznie w biedniejsze tereny Kryty i tym samym napędzać obroty szlachcianki, kosztem życia niewinnych. Chciała przede wszystkim zająć miejsce Melanii, by stać się drugą najbogatszą figurą w Królestwie...

Azeryon wspomniał, że takich przypadków jest więcej w całej Krycie i każdemu szlachcicowi można coś udowodnić. Dodał również jako ciekawostkę, że Besserwesser samoistnie się kompromitował. Więc nawet nie musieli się przykładać do tego, by wrobić głośnego szlachcica - znienawidzonego przez zarówno lud, jak szlachtę...

Aiwijczycy widocznie nie byli zadowoleni z pozyskanych informacji. Melania sprawiała wrażenie, jakby ze wstydu miała zapaść się pod ziemię. Co więcej, widać było niej, że żałuje i chce naprawić swoje błędy - za wszelką cenę...

Człowiek z Żelazną Twarzą również wyjawił, że Tajemniczy Nieznajomy wydawał szalone ilości pieniędzy by nająć "Doppelgängerów" - niezwiązanych biologicznie sobowtórów, wykorzystując swoje koneksje z światem przestępczym. Lecz jest to temat na inną historię, zarówno jak przeszłość Azeryona...

Dopóty nie było rozlewu krwi oraz postronnych ofiar, Azeryon pomagał Tajemniczemu Nieznajomemu. Lecz wkrótce miało się to zmienić, gdy antagonista chciał publicznie przeprowadzić egzekucję na porwanym Besserwesserze oraz gdy się dowiedział zabitym Słudze Wielu - którego przez jeden dzień naśladował sam wróg. Tym samym Nieznajomy w Czerni był obecny przy Aiwijczykach podczas wydarzeń z "Wizytówki" oraz rozmawiał z nimi...

Wróg bardzo dobrze wiedział jak się bawić swoimi marionetkami oraz jak wykorzystywać swe ruchy taktyczne, tak jak koneksje i wpływy. Aiwijczycy dowiedzieli się również, że przekupywał Seraph, by przymykali oko na nielegalne nocne dostawy Czerwonych Hyleków z Serca Maguumy, które były zamykane w ukrytej części Lochów Kościoła Dwayny i torturowane, by wytworzyć truciznę - "Pocałunek Wdowy"... Co więcej i ciekawe wypłynęło od Człowieka z Żelazną Twarzą... Sam Kościół nie wiedział o takim miejscu...

Azeryon również potwierdził fakt, że Nieznajomy w Czerni miał wiele pieniędzy, wiedzy. Widząc, jak następne wydarzenia się toczą, jego światła idea zaczęła stawać się zepsuta. Tak samo zgniła jak twór, który sam chciał zwalczyć. Azeryon widział to, lecz nie mógł ryzykować swoim życiem i otwarcie się postawić. Wiedział jak bardzo ostrożny i skuteczny jest Nieznajomy oraz jak traktuje swych sojuszników, którzy stanowią zagrożenie - eliminuje ich. Dlatego pomoc dla Aiwijczyków nastąpiła tak późno od strony Azeryona...

Dodatkowo - Rzeź w Beetletun nie była planowana przez wroga, lecz była bardzo miłym dodatkiem, która bardzo mocno wzmocniła siły antagonisty oraz jego plan. Miał teraz własną armię, wpływy oraz taktycznie wygrał. Szlachta, władza oraz lud byli objęci konfliktem, a sam stał się "wieszczem i prorokiem", wręcz "bogiem", dla zaślepionych niewinnych, których karmił propagandą...

Krwawe wydarzenie, które było prowokacją z ramienia Bractwa Aiwe, doprowadziło do najczarniejszych scenariuszy Boskiej Przystani, jakie widzieli Aiwijczycy na własne oczy. Azeryon zdradził, że nie pozwoli na dalsze działania Tajemniczego Nieznajomego i odparł do zebranych, że wie jak uderzyć w czuły punkt zachłyśniętego i zaślepionego władzą potężnego wroga. Lecz potrzebował do tego jednego z nich...

Melania zgodziła się być tą, która się poświęci. Plan był prosty - Szlachcianka miała być wzięta pod niewolę przez Azeryona i doprowadzona do samego Nieznajomego, który wręcz chciał się jej pozbyć. Człowiek z Żelazną Twarzą jest pewny, że wróg będzie chciał wykonać na niej publiczną egzekucją na Górnej Plazie, ukazując swą potęgę i deklarując otwartą wojnę przeciw Królowej. Wedle planów ma tam być ogromne zbiorowisko wściekłego tłumu niewinnych ludzi...

Plan był ryzykowny, dlatego Azeryon przedstawił tą opcję jako - moment, w którym rzucona moneta wyląduje na krawędzi i zatrzyma się. Cała sytuacja Królestwa wskazywała na to, że dojdzie do krwawego scenariusza... Jakie zatem mieli mieć szanse Aiwijczycy? Azeryon wierzył i naciskał, na pozbycie się antagonisty w sposób nieletalny.

Czas jednak na rozmowy się kończył. Niebawem Człowiek z Żelazną Twarzą stwierdził, że pozyska informacje i skontaktuje się z Aiwe, po czym zniknął. Duża ilość informacji i ukazania prawdy, była dla sprawy bardzo kluczowa i przełomowa. Co więcej, mogły się okazać wielce kluczowe w finalnym starciu z wrogiem...

Aiwijczycy wraz z dobitą mentalnie Melanią mieli wychodzić, na szczęście jednak Marti dostrzegła bogaty sztylet w fontannie, pozostawiony przez Azeryona. Wewnątrz niego było ostrzeżenie, by Aiwijczycy nie wracali tą samą drogą. Marti zachowała bogaty sztylet warty około 30 sztuk złota. Informacja przydała się, gdyż w drodze powrotnej doszło do kolejnego starcia wściekłego tłumu z Seraph oraz doszło do wybuchów na terenie Boskiej Przystani...

Wielki finał był już bliski, a losy Boskiej Przystani, jak całej Kryty stały nad przepaścią zdarzeń... Czy Aiwijczykom uda się wyrzucić monetę, by stanęła na swej krawędzi?


GM - Warden

Uczestnicy - Marti, Karo, Elienta, Nassan,


Wielkie Dzieło - Finał

2 dzień Sezonu Fenixa 1333 AE, miał być datą tragedii, rozlewu krwi oraz przewrotu politycznego w Krycie nazywanego rewolucją rebelantiów, którzy coraz to głębiej i mocniej poruszali kwestie nierównego traktowania społecznego. Do tego czasu stolica ludzkości widziała na swych ulicach rozlew krwi zrodzony z danego konfliktu. Niczym domino, wydarzenie zamachu na Wielebnego Andre ukształtowała ciąg wydarzeń prowadzący do zniszczenia i odbudowania nowego systemu na ruinach poprzedniego - korzystając do tego manipulację ludnością oraz ich niesłusznie umniejszane wartości...

Tego samego dnia Azeryon w godzinach wieczornych, czekał na Aiwijczyków na Górnej Plazie, aż Ci się zjawią. Po pojawieniu się z Drogowskazu, ochotnicy wpierw usłyszeli wyraźny dźwiek zamieszek, które dobiegały od niżej położonych dystryktów. Czuć było w powietrzu napiętą sytuację oraz los Kryty, który wisiał na włosku. W istocie, niewielka była szansa, że niefortunny ciąg wydarzeń skończy się pokojowo. Zamaskowany szlachcic w bogato zdobionych szatach swoją postawą widocznie o tym sam z siebie informował...

Nie marnując czasu, którego i tak było niewiele, doszło do rozmowy między stronami o wspólnym celu. Informator o szlacheckim pochodzeniu przekazał kilka dość ciekawych i istotnych kwestii związanych z daną sprawą oraz odpowiadał na pytania. Niemniej jednak istotne było przypomnienie celu misji, który polegał na powstrzymaniu się od przemocy przy konfrontacji z wrogiem oraz wykorzystanie zdolności retorycznych, by zbić iluzję manipulacji, jaką sprytnie się posługiwał morderca...

Istotnymi rzeczami, jakie przekazał Azeryon, było potwierdzenie bardzo mocnych koneksji z Kościołem oraz posiadanie wysokich uprawnień umożliwiających utajnianie informacji zawartych w archiwach i zarówno dostęp do tajnego kompleksu lochów. To właśnie tam były przetrzymywane torturowane mesmerską magią Hyleki oraz Melania Blacklust, która wyraziła chęć poświęcenia się dla sprawy. Niestety los kobiety nie należał do lekkich, a oprawca wyznaczał szlachciance "sprawiedliwość", za zniszczone życia wielu młodych kobiet...

Azeryon tłumacząc kolejne fakty Aiwijczykom, zdołał podprowadzić niepodważalny dowód, który mógłby znacząco oczernić lidera rebeliantów oraz wskazać go jako mordercę Wielebnego Andre, szanowanego przez ludność. Była to dłoń Hyleka wykorzystywana do wytworzenia Pocałunku Wdowy i jednocześnie pokryta magicznym atramentem. Dany tusz oraz koneksje z Kościołem były najbardziej znaczącymi dowodami... Niemniej jednak sama motywacja przeciwnika oraz jego czynności, mogły również postawić go w złym świetle w obliczu jego zmanipulowanych popleczników. Dowód w postaci odciętej łapy Hyleka powziął James Crott, który za pomocą swej dobrej reputacji mógł wywołać wśród zebranego ludu zaciekawienie oraz pewny kredyt zaufania...

Nie pozostawało wiele czasu, sekundy ustępowały prędko minutom, a trzeba bylo się dodatkowo przygotować. Szlachcic zdołał przeprowadzić po kryjomu wszystkich zebranych ochotników na miejsce zebrania bocznymi ścieżkami ogrodów Górnej Plazy, z dala od wzroku popleczników przeciwnika. Po drodze poinformował zebranych, że na miejsce przybędzie również Królowa z siłami zbrojnymi, by zdusić rebielę w razie wydania rozkazu do ataku...

Przybywszy na miejsce, Aiwijczycy zajęli miejsce na wejściu, które było masywne oraz ciężko widoczne. Stanowiło to bardzo dobry, ale jednocześnie ryzykowny punkt zbiorczy, tym bardziej w tej sytuacji... Lecz jaki mieli inny wybór? Widoczność była słaba dla obu stron, zarówno dla Aiwijczyków, jak i dla wrogów - a przypadkowi gapiowie, mogli obrócić plan w katastrofę - tym bardziej, że wśród obecnych znajdowali się przedstawiciele rasy Popielczej...

Azeryon wyszedł na szklaną podwieszaną wysoko platformę tuz przed Salą Obrad Ministrów, gdzie miała odbyć się przemowa wroga oraz rzucenie wyzwania Królowej oraz jej wojskom. Szlachcic zdawał sobie sprawę z tego, że przeciwnik miał już posluch swych popleczników, również uwagę zwalczanej przez niego szlachty, a stojąc na miejscu tuż przed samym majestatem rządzących - skierowany był ku niemu wzrok władz. Była to duża broń, ale która również mogła zaszkodzić samemu antagoniście...

Zbliżał się czas na przemowę, słychać było zwiększone napięcia dochodzące z niższych ulic Boskiej Przystani, niewielkie patrole Seraph mające na celu pełnienie służby w godzinach policyjnych, nie dały sobie rady z uzbrojonymi masami zbuntowanych ludzi. Na Górnej Plazie zaczęły pojawiać się wielkie tlumy, które były gotowe i zwarte do boju... Niebawem przybył na miejsce zgromadzenia rownież i sam przeciwnik, podnosząc jednocześnie morale buntowników...

Wróg widząc zebranych ludzi, nie ukrywał swej satysfakcji. Uwaga wszystkich była skupiona na nim, a wygłaszane w tym mijscu słowa, miały zapaść ludziom w pamięć - tak jak planował. Przeciwnik podchodząc do Azeryona zaczął wpierw z nim wymieniać parę zdań tuż przed rozpoczęciem wydarzenia. Podczas rozmowy, pojawiły się opryszki, które ciągnęły ze sobą ubraną w niewolnicze łachmany i z ranami Melanię Blacklust. Szlachcianka w tym zestrojeniu przypominała żebraczkę strudzoną przez los oraz zdeptaną do gołej ziemi, upokorzoną i poturbowaną...

Azeryon mając na sobie maskę zakrywającą twarz nie zdradził po sobie żadnych emocji, choć można było się domyślić, że potraktowanie Melanii w taki sposób bardzo mogło go zniesmaczyć. Wkrótce wróg zakończył rozmowę z szlachcicem oraz nie każąc czekać zebranemu ludowi, zaczął przemawiać, pobudzając ich oraz skupiając w pełni ich uwagę... W swych slowach przekazywał, że to wlaśnie oni stanowia fundament państwa, a dzięki walce doszli tak daleko i są zdolni do wielkich rzeczy...

Podczas dalszych wielkich słów, Azeryon dał znak swym ochotnikom, by powoli wyszli. Szlachcic natomiast podczas przemowy wroga, został przez niego doceniony oraz złożono mu podziękowania. Azeryon wykorzystał tą chwilę, podal dłoń przeciwnikowi oraz szybko ściągnął z jego prawej dłoni rękawicę, za którą krył trwały ślad po atramencie. Wtedy wyszli Aiwijczycy, którzy przyczynili się do poważnego obrotu spraw...

Zszokowany wróg okazał się być mężczyzną, gdyż jego dłoń oraz postawa widocznie przedstawiały cechy męskie. Doszło wkrótce do kolejnej, lecz pierwszej tak bliskiej konfrontacji, gdzie zaskoczono przeciwnika oraz wykorzystano jego broń przeciw niemu. Respecta pozostała jedynie z tyłu ubezpieczając wejście oraz ochraniając sytuację, natomiast reszta obecnych wzięła udział w debacie, która poruszała politykę, wartości oraz moralność...

Każdy z obecnych na debacie zdołał wybrzmieć swe słuszne racje, zarówno wróg ukazujący słabości systemu oraz realia. Wymiana słów nosiła ze sobą wielkie emocje, a argumenty były widziane przez obecnych, ale również przez przybyłą z gwardią Królową, która z całą pewnością słyszała wszystkie argumenty...

Niemniej jednak pomimo mocnych zdań, jakie padały podczas debaty, lud potrzebował czegoś, co mogłoby całkowicie zmienić ich światopogląd. Wróg podczas rozmowy bagatelizując poprzez emocje fakt, że nie posiadal rękawicy, ukazywał swą dłoń ubrudzoną tuszem. Wtedy przedstawiono mu dowód - odciętą dłoń Hyleka oraz przedstawiono mu zebrane ślady oraz zarzuty. Powiązanie sprawy morderstwa Wielebnego Andre z postacią samego wroga zaszokowała wszystkich obecnych, a fakt ukazania trwałego śladu atramentu, mógł otworzyć oczy. Niemniej jednak nie wszyscy byli przekonani do tych argumentów.

Wkrótce Azeryon, wiedząc, że w istocie Wielkie Dzieło było najistotniejsze w całej zainstniałej sprawie, domagał się odpowiedzi... Gdzie ono było... Gdzie wróg je schował... Przy czym szlachcic mocniej wskazał wcześniej wymienione przez Aiwijczyków błędy wroga. Wtedy doszło do szokującego momentu, który zaskoczył niejedną osobę.

Wróg stojący za zamachem na Wielebnego Andre, widząc jaki obieg obrał los miał wkrótce ukazać swe karty. Uniósł swe dłonie oraz chwycił za kaptur zasłaniający jego twarz, aż wkrótce go zdjął ukazując prawdziwe oblicze... Był to we własnej osobie Wielebny Andre, co doprowadziło do zapadnięcia ciszy na całej Górnej Plazie...

Ludność, która była nastawiona na bunt, nagle straciła chęć do walki. Czy oprawca, który doprowadził do tak krwawych wydarzeń, to ta sama osoba, która tak wiele zrobiła dla nauki oraz pokoju? Niemniej jednak, sam Wielebny ze swoim mądrym wzrokiem przewidział to wszystko, nie był w najmniejszym stopniu wytrącony z równowagi - co więcej - lekko się uśmiechał, jakby to było jego planem od samego początku...

Wkrótce wyjawil swe motywacje oraz zdradził resztę rzeczy, które nie były jasne w sprawie. Natomiast Wielkie Dzieło, to nie było nic innego, jak ten właśnie moment ukazania całej prawdy o Krycie, kościele, szlachcie, władzy oraz podziemiu przestępczym. Celem Wielebnego było otwarcie oczu wszystkim o czym napisał w swym ostatnim liście pożegnalnym. Negatywne emocje ustąpiły, domniemany nieboszczyk wezwał do odrzucenia broni oraz zastosowania zmian - kierując te słowa nie tylko do ludu, co do samej Królowej...

Wygłosił swe ostatnie słowa, rozprowadził za pomocą swych popleczników informacje o występkach najbardziej wpływowych szlachciców w obieg po całej Krycie. Niemniej jednak Andre wiedział od samego początku, że skończy to się jego śmiercią... Po pożegnaniu wyciągnął pistolet oraz popełnił samobójstwo. Ciało Wielebnego poleciało w dół oraz upadło na kamienną posadzkę. Był to szok dla ludności, która odrzuciła całkowicie chęć walki, ale dowiedziała się prawdy. Natomiast Królowa od tej chwili przejęła inicajtywę oraz obiecała wnieść poprawy oraz doprowadzić obecne rządy do sprawiedliwości...

Respecta oraz Claire poszły na pomoc Melanii, która przeżyła. Oprychy natomiast zwinęły się po śmierci Wielebnego oraz pozostawiły pokrzywdzoną szlachciankę. Lady Blacklust żałowała swych decyzji oraz braku reakcji na swoje złe czyny z przeszłości. Bardziej niż rany fizyczne, bolały ją wyrzuty sumienia... Niebawem została ona odeskortowana do Lecznicy, gdzie się nią zajęto. Po drodze natomiast napotkała swych przyjaciół - Besserwessera oraz Animozję - lecz nie miała okazji z nimi porozmawiać, ze względu na reakcję Aiwijczyków na sytuację.

James Crott, Azeryon oraz ilfilmera stali przy zwłokach Wielebnego oraz starali się znaleźć jakieś dodatkowe dowody lub rzeczy związane ze sprawą. Strażniczka natomiast z pogardą rzuciła odciętą broń Hyleka na nieżyjącego Arcykapłana. Natomiast James i Azeryon rozmawiali o sprawie... Wkrótce również przybyła Królowa, która podziękowała im za pomoc i wymieniła parę zdań. Niebawem Lśniące Ostrza u jej boku przejęły ciało Arcykapłana...

Zatem, 2 Fenixa 1333 AE, miał skończyć sie tragedią... Lecz jak w swych ostatnich słowach odparł Andre do Azeryona - "Tak jak chciałeś, moneta upadła na swej krawędzi...", nim ciało Arcykapłana upadło zaścielając zimny głaz ciepłą krwią... W Kolorze Wina...


Skutki zakończenia

- Niewinna ludność przeżyła, dzięki zastosowaniu dyplomatycznego podejścia postaci. Chaos w Królestwie Kryty ustępuje powoli, a wściekły tłum przestał się objawiać. Ulice powoli stają się bezpieczniejsze.

- Królestwo powoli staje na nogi, tym samym doprowadzając do powolnego przywrócenia odpowiedniego stanu państwa. Przez ten czas Królowa Jennah usprawni służby wewnętrzne oraz zajmie się nieuczciwością szlachty. (Okres około 2 tygodni od kroniki ~Zatwierdzone przez Xara~)

- Przestępcy w Boskiej Przystani mają niewiele czasu na ucieczkę lub udoskonalenie swych form nielegalnego zarobku. Wymiar sprawiedliwości Kryty będzie starał się ich ścigać za wszelką cenę, gdy Królestwo po okresie osłabienia stanie na nogi.

- Ministrowie są bardziej sprawdzani oraz rozliczani ze swej pracy. Dodatkowo po tych wydarzeniach tworzą prawo, które ma na celu pomoc biedniejszym obywatelom Królestwa.

- Działania Arcykapłana Andre nie będą cenzurowane oraz dostępne. Historia oraz specjaliści będą go osądzać.

- James Crott odzyskał swój płaszcz i notes oraz przez krótki czas współpracował z Azeryonem, niemniej jednak coś przerwało ich kooperację, z sam detektyw zaginął...

- Melania Blacklust po opuszczeniu lecznicy, zrzeknie się tytułu szlacheckiego oraz będzie pełnić rolę Aiwijki, mieszkając głównie w kwaterach gościnnych wewnątrz Złotego Miasta.

- Lord Arnold Besserwesser, jak to on, nadal będzie rezydować w Beetletun wraz ze swoją kampanią. Niemniej jednak nawiąże poważną umowę z Seraph, gdzie zasili ich szeregi swoimi ludźmi i będą prowadzić wspólne działania w porozumieniu. Jego reputacja jest i tak mocno zszargana, niemniej jednak nie przejmuje się tym i działa po swojemu.

- Lady Natalia Animozja, gdy okazało się z informacji, jakie wyciekły od Arcykapłana Andre, została postawiona przed sądem. Tym samym pozbawiono ją tytułu szlacheckiego, pobrano wszystkie zyski z działań w współpracy z bandytami (90% jej zarobków) oraz pozbawiono ją wolności.

- Doppelganger, który udawał Besserwessera oraz martwego Arcykapłana, zniknął w tajemniczych okoliczościach...

- Azeryon pracuje nad sprawą Doppelgangera oraz stara się doszukać prawdy o swej przeszłości... Być może kiedyś się zwróci z pomocą do Aiwe? Po wydarzeniach z serii, będzie dalej działać po swojemu, lecz z zaostrzonymi rygorami bezpieczeństwa.

- Seraph, zarówno Straż Minitralna, Ministrowie oraz ch struktury zostaną zaostrzone, a ich obowiązki będą bardziej kontrolowane przez odpowiednie inspekcje Lśniących Ostrzy na rozkaz samej Królowej.


Objaśnienie fabuły od strony antagonisty i posłowie od autora

Arcykapłan Andre zaplanował ciąg wydarzeń od samego początku, bardzo wnikliwie. Zbierając informacje o szlachcie oraz wykorzystując swą władzę kościelną, jako przykrywkę. Mając dowody na prestępcze działania szlachty, ministrów oraz kupców, które godziły poważnie w prawo - zaplanował swą "śmierć". Po jakimś czasie nawiązał współpracę z Azeryonem, którego przekonał poprzez dwie istotne sprawy - wyższego dobra, by otworzyć ludziom oczy na prawdę oraz fakt amnezji szlachcica i posiadania jego akt. Człowiek z Żelazną Twarzą, zgodził się, dopóty będą to pokojowe działania...

Po długim czasie przygotowań nadeszła chwila, gdy miało się pojawić przyjęcie w Klasztorze Edwina. Udało mu się namówić swego "Sługę Wielu", by podrzucił do wina zamrożoną kostkę "Pocałunku Wdowy" oraz podał Doppelgangerowi. Przez ten czas rozgłośnił ucztę oraz chciał wyjawić swoje "Wielkie Dzieło", które było zaledwie ideą...Gdy wszyscy bawili się na przyjęciu, Andre osobiście, korzystając ze swoich niemałych Mesmerskich talentów, przedostał się do pokoju, umieścił Doppelgangera, w którego wlał wino oraz przygotował list, który był w istocie pewnego rodzaju przekazem finału intrygi. Wielebny wiedział, żeby zyskać jak nawiększa uwagę, musiał wytworzyć jak największy chaos oraz zdobyć posłuch, dlatego postanowił pozostawiać za sobą ślady i strzępki informacji. Klon upadł "martwy", a Wielebny wyscenizował wszystko i czekał na odpowiedni moment. Pozostawił ślad na kluczu i swej prawdziwej dloni podczas zamykania pomieszczenia. Później odpowiednio układając "zwłoki", przeszedł specjalnie przez okno w okolicy krzewów, by zgubić kawałek materiały...Skierował zaproszenie do Aiwijczyków wiedząc, że Bractwo będzie chciało zająć się daną intrygą, którą uknuł. Przy czym nie mylił się, a wszystkie wydarzenia potoczyły się na jego korzyść. Do sprawy dołączył James Crott, którego również kojarzył i wiedział, że z góry ustalony plan doprowadzi do zrealizowania "Wielkiego Dzieła". Natomiast po ceremonii pogrzebowej, zaczął potajemnie ukrywać dane na temat przyczyn śmierci "siebie" oraz okoliczności, aż finalnie wydobył "martwe" ciało Doppelgangera, który jedynie imitował zgon oraz objawy zatrucia, by następnie zostać wykorzystanym w innym celu...Na długo przed wydarzeniami z wizytówki, wykorzystał "Sługę Wielu" za pomocą Azeryona, by zdobywać informacje od Melanii i Animozji w ich własnych posiadłościach. Potrzebował również kolejnych dawek "Pocałunku Wdowy", by ruszyć z kolejnymi działaniami oraz intrygami, mającymi na celu wzrost chaosu. Wtedy ubrudził Hyleki podczas swych tortur oraz prób pozyskania trucizny, tym samym tworząc kolejny ślad, który łączył go z sprawą. Wtedy już wiedział, że Azeryon będzie świetnie się nadawać do tego, a znając spryt szlachcica, ten nie przepuściłby okazji by pozyskać cenną rzecz.Przez ten czas Andre współpracował dalej z Azeryonem, od którego dostał informację na temat przyjęcia, gdzie miał być wrobiony Besserwesser, szlachcic który swoją postawą idealnie ucieleśniał hedonistyczny tryb życia sfer wyższych. W tym przypadku doszło do sabotażu trunków podczas przyjęcia, w wyniku czego szlachcic został ogłuszony trucizną, a zastąpiony Doppelgangerem, który upodobnił się do niego. Wtrącony klon do Lochów Boskiej Przystani, sprawiajac wrażenie oryginału, wówczas prawdziwy Besserwesser był torturowany przez Andre. Wielebny wtedy zaczął popadać w pewnego rodzaju obłęd, gdzie finalnie wyższe dobro zaczął wspomagać mniejszym złem, manipulacją oraz zadawaniem cierpienia lub śmierci - co zauważył Azeryon i powoli sprzeciwiał się Wielebnemu, pomimo wyższego celu otwarcia oczu ludziom...Natomiast nieco później, dowiedział się od "Sługi Wielu", że Melania korzysta z pomocy Aiwijczyków, tak jak reszta jej przyjaciół. Postanowił wtedy wyeliminować swego współpracownika i skłócić jeszcze mocniej już będące w konflikcie Lady Blacklust oraz Animozję. Było to konieczne poświęcenie, otruł "Pocałunkiem Wdowy" swego współpracownika oraz po posprzątaniu na miejscu zbrodni, podpalił faktorię Melanii oraz tym samym wypuścił negatywny przypływ plotek. Następnie, gdy miało dojść do spotkania Melanii z Aiwijczykami, za pomocą swej Mesmerskich umiejętności przemienił się w sługę oraz dostał się na posesję Melanii, gdzie podczas wydarzenia "Wizytówka" zbierał osobiście informacje... Niemniej jednak służka go przyuważyła i musiał ją wyeliminować, tym samym niszcząc bardziej reputację Melanii. Po byciu spostrzeżonym przez strażnika posesji, szybko uciekł, ale było to na jego korzyść, gdyż pozostawiając za sobą kolejny ślad - mógł obrać kolejny krok...Przez ten czas przetrzymywał Besserwessera w swych Lochach, brzydził się człowiekiem, który był ucieleśnieniem wszystkiego przeciw czemu walczył. Niemniej jednak nie mógł go zabić - choć czuł w istocie takie pragnienie. Pozostawil Besserwessera przy życiu oraz czekał na pierwszy swój wielki występ - gdy uzyskał już za pomocą Azeryona rozgłos pośród ludu. Wykorzystawszy chaos, słabość przeciwników oraz narastającą nienawiść miał idealną możliwość pokazania się po raz pierwszy publicznie. Znając trudy życia prostych ludzi oraz ich naturę, doprowadził do manipulaci nimi - by zamienić ich w swoją własną armię. Wtedy zorganizował stracenie Besserwessera. Był to moment, w którym Andre rzeczywiście dał się ponieść krupcji - sile oraz władzy - natomiast Azeryon postanowił zerwać z Wielebnym współpracę, lecz nie mógł tak wprost. Zaczął tworzyć swój własny plan, będąc ostrożnym... Niemniej jednak Andre wiedział, że mogło do tego dojść. Wielebny począł czuć wewnątrz siebie konflikt wartości... Chciał doprowadzić do ukazania prawdy i zapewnienia sprawiedliwości, niemniej jednak ulegał pokusom przemocy oraz agresji...Podczas wydarzenia "Winny, Niewinny...?", poznał większy posmak porażki, gdyż chciał stracić na oczach ludności cywilnej znienawidzonego Besserwessera. Zależało mu na odebraniu życia temu człowiekowi, będąc zaślepionym żądzą krwi. Niemniej jednak przerwanie zebrania poprzez Aiwijczyków pokrzyżowalo mu plany oraz zmusiło do odwrotu. Dany fakt dał Andre do myślenia, czy nie zaszedł zbyt daleko? Niemniej jednak sprzyjające jego sprawie wydarzenia, popychały go do przodu coraz mocniej. Chaos w świecie coraz mocniej rosnął, a on czuł więcej sił oraz wewnętrzny konflikt wartości...Rzeź w Beetletun dała Andre do mocno myślenia. Znienawidzony przez niego Besserwesser podniósł oręż na niewinnych, wóczas gdy Bractwo Aiwe sprokowało wściekły tłum podczas wydarzenia "Czas Dialogu...". Widząc śmierć wielu osób, Andre wiedział, że to wojna. Musiał napierać coraz mocniej, lecz jego sumienie jako Wielebnego tym samym niszczyło go od środka. Niemniej jednak by doprowadzić do Wielkiego Dzieła, musiał pokierować do jak najwyższego chaosu oraz wspiąć się po nim, jak po drabinie... Wtedy Azeryon został namierzony przez Besserwessera oraz szlachtę pomagającą Aiwijczykom. Konflikt narastał coraz mocniej - gdyż ego Andre pragnęło w końcu zrobić rewolucję na własnych warunkach, ale sumienie oraz plan osiągnięcia wyższego dobra tym samym niszczył go...Andre postanowił nakazać swoim zmanipulowanym ludziom by zaczęli się buntować oraz zaczął głosić wszystkie błędy władzy Królowej, czując że to ta właściwa ścieżka chaosu. Kierując się nadal Wielkim Dziełem, był coraz bliżej by zrealizować swój życiowy cel. Jako Wielebny znał wsystkie tajemne okolice oraz zdawał sobie sprawę, że Człowiek w Żelaznej Twarzy będzie chciał wykorzystać kryjówkę nieopodal swego mieszkania. Dlatego Andre dawno przed spotkaniem pozostawił "przez przypadek" informacje o tajnych systemach wewnątrz kaplic w Boskiej Przystani, gdyż chciał wiedzieć jaki plan ma Azeryon. Widział w tym potencjał, dlatego również powiedział swemu współpracownikowi nieco o finalnym kroku. Kiedy Azeryon podczas wydarzenia "Sługa Wielu" zdradzał wszystko co wie, Aiwjczykom - Andre już wiedział o ich spotkaniu w kaplicy oraz znajdował się w jednym z tajnych regałów - przysłuchując się dokładnie romowom. Słysząc argumenty jakie padały wewnątrz obiektu, zaczął zauważać swe błędy, a jego sumienie zaczęło znowu doprowadzać do konfliktu...Andre chciał użyć tej całej siły jaką posiadał, niemniej jednak też chciał ukazać wszystkim prawdę. Zadecydował zatem, że to nie on podejmie decyzję - a właśnie rzut monety oraz los, jak zarówno wybór Aiwijczyków i Azeryona...Gdy Człowiek z Żelazną Twarzą przybył wraz z Melanią, Andre poczuł gniew widząc kobietę, która okrutnie wzbogaciła się na nieszczęściu innych kobiet. Torturował ją zaślepiony gniewem, przekazał Azeryonowi informacje, a ten zdołał zdobyć ubrudzoną atramentem dłoń Hyleka. Andre po skończeniu z Melanią oraz wyżyciu się na kobiecie wyznaczając jej swą własną sprawiedliwość, przekazał informacje o ostatnim kroku...

Podczas wydarzenia "Wielkie Dzieło", Andre widząc chaos oraz zniszczone budynki Królestwa - był z jednej strony dumny, że zaszedł tak daleko, ale z drugiej strony ranił to - co mimo wszystko kochał. Jednak, było już za późno by tak po prostu odpuścić, los musiał zadecydować. Podczas debaty z Aiwijczykami dał ponieść się negatywnym emocjom, niemniej jednak argumenty przedmówców trafiały do niego całkowicie. Ktoś musiał zedrzeć z niego te ciemne szaty reprezentujące zło oraz dopełnić Wielkiego Dzieła, które miało zmienić Krytę. Aiwijczycy zdołali skontrować Andre w wartościach, przy czym jednocześnie Wielebny ukazał się - tym samym prezentując prawdę. Zdjęcie z niego czarnych szat było dla niego odkupieniem, gdyż mógł odejść na swych własnych warunkach - poświęcając siebie nie tylko w życiu, ale też w historii...


GM - Warden

Uczestnicy - Aracz, BonaDezme, Karo, Nassan, Xar


Posłowie od autora:

W Kolorze Wina - jest pewnym wyrażeniem, które w sobie zawierać może wiele symbolizmu. Krew, a poprzez krew - chaos, porządek, poświęcenie, hedonizm, heroizm, sadyzm, intrygi, odkupienie, lekarstwo i trucizny - konflikt wartości. Seria miała na celu ukazanie skomplikowanej fabuły jak na RP oraz załączyć do tego filozoficzne rozwiązania - odciene wszelakiej szarości. Pewne problemy myśleniowe i zgłębić się w te mroczniejsze realia uniwersum gw2 z dodatkiem własnych fabularnych postaci. Sumując to w krótkie zdanie - była to fabuła o konflikcie wartości.

Dziękuję wszystkim za udział w projekcie.

~ Warden



- Wróć -