Agresia i Note (2016)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wskazówki

Grupa Leth mori Aiwe odpowiadając na ogłoszenie Note Reina udała się do Loży Łowców w Queensdale w składzie: Gabriel, Boeniath, Ethir, Seranos i Harrald. Na miejscu czekał już na nich sprawca ogłoszenia. Po krótkiej rozmowie i przedstawieniu się nawzajem grupka dowiedziała się, o co chodzi. Note poszukuje swojej przyjaciółki- Agresii Lumiare. Dodatkowo dzięki swojemu miesięcznemu śledztwu ustalił, iż jego przyjaciółka może znajdować się w jaskini pełnej bandytów. Ewentualnie jakaś wskazówka o jej miejscu pobytu.

Udając się przed wejście nie zastali nikogo. Boeniath w swoim geniuszu grzecznie zapukała w drzwi, lecz Harrald Czarnobrody jeszcze grzeczniej je wyważył. Gdy tylko znaleźli się w środku przed nimi znalazł się ranny, przerażony bandyta z pistoletem w ręku. Boeniath rzuciła się na niego, aby go ubezwłasnowolnić. Jednakże Seranos i Harrald źle zinterpretowali ten atak. Seranos związała Boeniath Magicznymi łańcuchami, a wielki norn rzucił bolasem w kierunku ekscentrycznej Sylvari. Na dodatek Ethir chciał odepchnąć Boeniath, aby samemu dobić bandytę. Pech chciał, by bolas trafił Ethira i Boenaith związując ich przodem do siebie. Sam bandzior uciekł gdzieś w dal wołając pomocy.

Pojawiła się trójka bandytów. Boeniath będąc związana wypuściła z ust ogień w jednego z nich, a Harrald od razu rzucił się na nich zabijając dwóch na miejscu. Jeden z nich stracił całą twarz, drugi przecięty toporem. Trzeci bandyta strzelił w zbroję Harralda. Nieskutecznie. Spanikowany mężczyzna został od razu zgaszony i wzięty na ,,przesłuchanie" . Bredził coś o nekromancie oraz wielogodzinnych torturach. ,,Przesłuchiwała" go Seranos nieznanymi nikogo technikami wpływając na jego umysł. Jednak przeciwnik nie wytrzymał długo i nic nie wyjawiając zmarł na miejscu.  Zniesmaczony Note uwolnił dwójkę związanych Sylvari, A Gabriel próbował załagodzić sytuację.

Zgorszona grupka udała się w głąb jaskini znajdując wcześniej poznanego bandytę, który uciekł. Popełnił samobójstwo tuż przed drugimi drzwiami. Gdy Seranos wyczuła magię Nekromantów, od razu wyważyła drzwi.

Widok zszokował wszystkich zebranych. Kilkanaście zmasakrowanych ciał bez twarzy z posegregowanymi oczami, uszami, rękami i nogami. Dwójka obecnych sylvari zaczęła szukać wskazówek znajdując jedynie kartkę z napisem ,,Wiedza to potęga" . Wszyscy jednoznacznie określili, że była to robota nekromanty, który prawdopodobnie także poszukuje Agresii. Dodatkowo Seranos dostała wizji, z której dało się wyciągnąć dwa słowa: ,,Miasto" i ,,Ludzie" . Wizja ta ją przeraziła tak bardzo, że uciekła od zgromadzonych. Wydawało się, że tutaj nie ma poszukiwanej Agresii. Na całe szczęście żadne z ciał nie należało do poszukiwanej osoby. Lecz mimo tego zrezygnowany Note nie wiedział co zrobić.

Na ratunek przyszedł Gabriel, który jako jedyny wraz z Seranos próbowali powstrzymywać rządzę krwi członków LmA. Gabriel rozglądając się po zakrwawionym pomieszczeniu spojrzał na sufit i oświetlił go. Znajdował się tam najprostszy schemat Divinity's Reach złożony z dwóch kół i kresek.

Więc trop jest. Teraz tylko mieć nadzieje, że trafi się na coś konkretnego.


Organizator: Lakziz

Pomoc w organizacji: Seranos

Uczestnicy: Boeniath, Ethir, Harrald, Gabriel

Poszukiwania

Tym razem większa grupa znalazła się w Loży Łowców. Note wyprowadził ich na zewnątrz tłumacząc co muszę zrobić. Otóż Note ustalił, że Agresia mogła znajdować się w dwóch miejscach: W pewnej noclegowni u szlachcica oraz Slumsach Divinity's Reach. Note podzielił Grupę na 2 części: Jedna uda się na przyjęcie, w której znajdzie Ulgara, właściciela noclegowni. W skład tej części grupy wchodzili: Aendor, Rakshani, Gabriel, Kenneth i Plagis. Druga część grupy nie miała żadnych poszlak, a grupa składała się z: Harralda, Boeniath, Deondrica, Fazy i Helgi z Puszczy....

Przyjęcie

Dostanie się do przyjęcia nie było żadnym problemem. Problemem było znalezienie Ulgara. Aendor zaczął konwersować z pewną szlachcianką, która zmusiła go do tańca. Aendor krzycząc w myślach ,,pomocy" dzielnie zatańczył, a szlachcianka była z niego dumna. Jednak na pytanie Aendora O Ulgara norn dowiedział się, że przesiaduje on w specjalnej sali, do której aby się dostać należy mieć specjalne zaproszenie. Za pytanie o Agresii zaś jego rozmówczyni wiedziała, że ktoś taki istnieje, lecz nic poza tym.

Rakshani znalazła kelnera. Postanowiła wbrew swojej woli nakłonić kelnera do puszczenia pary. Wzięła wino i zaczęła z nim rozmawiać w taki sposób, że wywarła na kelnerze ogromną presję. Ten prawie dostając zawału serca powiedział Sylvari, że Agresia przebywała jedną noc w noclegowni. Na całe szczęście Shani uspokoiła kelnera i udała się w stronę Aendora.

Plagis obserwując sytuację dotarł do kelnera, który podał mu wino. W końcu dotarł pod bogatą pieczeń, przy której panowało zamieszanie. Dowiedział się, że przyjęcie organizuje ,,wielki Batrollini" z którym nie warto zadzierać. Następnie zaczął konwersować z podrzędnym szlachcicem, jednak niczego ważnego się nie dowiadując. Zrezygnowany udał się do Aendora.

Tam natomiast zaczęli dyskutować o niczym....

Gabriel spotkał piękną i urodziwą Magdalenę. Zaczął z nią intensywnie Filtrować, lecz stracił nią zainteresowanie, gdy ta nie miała pojęcia o Agresii. Jednak uwagę Gabriela zwrócił ,,Wielki Batrollini" który, oprócz faktu, że był gruby, narzekał na najwspanialszą pieczeń na przyjęciu. Oburzony tym jak bardzo narzeka wyszedł mu naprzeciwko zauważając, że obok Batrolliniego stoi Kenneth. On zaś w tym czasie był przy pieczeni jeszcze przed pojawieniem się organizatora. Gdy ten sie zjawił, Kenneth zadziałał bardzo zachowawczo zgadzając się z grubasem zyskując jego sympatię. Dodatkowo członek LmA wspomniał, że zna Ulgara, co jeszcze bardziej pomogło mu wkupić się w jego łaski. Gabriel i Kenneth dostali zaproszenie od samego organizatora do specjalnej sali. Jednak Kenneth, by uniknąć konfliktu odsunął się na bok. Gabriel za to dostał się do środa specjalnego pomieszczenia. Tam poznał samego Ulgara i Bobo..... innego (chyba) szlachcica. Po krótkim zastraszaniu właściciela noclegowni, poprzez fałszywe informowanie go, że burdelmama Słodka róża z Ebonhawk szuka Agresii, Ulgar zdecydował się powiedzieć, iż poszukiwana osoba uciekła gdzieś w dreszczogóry do jakiejś knajpy.

Kenneth natomiast napotkał się w cieniu na tajemnego typka, który okazał się handlarzem informacji. Po krótkim targowaniu się i zapłaceniu 5 sztuk złota Kenneth dowiedział się tego samego co Gabriel- Dreszczogóry. Podszedł do grupy Aendora, Shani i Plagisa i przekazał im tę informację. Następnie wyszedł z przyjęcia.

Wartym uwagi była jeszcze akcja, kiedy dwoje szlachciców zaczęło się ze sobą bić, A Batrollini zakazał wtrącania się kogokolwiek, by obejrzeć śmierć jednego. NA całe szczęście Aendor zatrzymał dwoje bijących się, którzy na widok norna uciekli. Gruby organizator zagroził nornowi, że popełnił błąd i kiedyś zginie.

Z takimi informacjami Grupa LmA wyszła z przyjęcia. Następne miejsce będzie zapewne niebezpieczne...

Slumsy

Grupa udała się do slamsów w Boskiej Przestrzeni na poszukiwanie informacji dotyczących Agresii Luminare. Już na początku swojej podróży napotkali dość nieprzyjemne towarzystwo. Ludzie patrzyli na nich spode łba, wyraźnie niezadowoleni z intruzów. Dostrzegli pewną tawernę, a raczej spelunę "Pod Pchlim Zadem" i już mieli się tam skierować, kiedy wyszedł w ich stronę mocno pijany mężczyzna. Z początku nie zaczepiali go, ale kiedy zwrócił tuż przed nimi Harrald złapał go i zaczął go męczyć. Facet był jednak tak pijany, że nie zdawał sobie sprawy z tego co się działo więc norn go rzucił o ziemię. W międzyczasie Boeniath pobiegła na środek ulicy i zaczęła krzyczeć, czy ktoś wie coś na temat Agresii. Wielu podejrzanych typków zapewne by ją zaczepiło, ale uprzedzili ich Serafowie, którzy do niej podeszli, podobnie jak do Harralda i pozostałych. Uznali, że zakłócają spokój, a zwłaszcza Boeniath. Doszło do dość nieprzyjemnej wymiany zdań, i już prawie doszłoby do walki między strażnikami i LmA, w końcu jednak Harrald odpuścił podobnie jak reszta. Helga i Deondric zostali uwolnieni, a Faza i Harrald mieli udać się na posterunek. W międzyczasie Boeniath kłóciła się z Serafem, że paszczusia nie jest niebezpieczna, natomiast Deondric i Helga udali się do speluny zasięgnąć języka. Podążył za nimi również golem Fezza. Tam dowiedzieli się od karczmarza, że widział on jakąś nieznajomą z jakimś małym bachorem, nie byli tutejsi bo nigdy ich tu wcześniej nie widział. To jednak było wszystko. Następnie wszyscy usłyszeli krzyk dziewczynki, zarówno Harrald i Fezz prowadzeni na przesłuchanie przez Serafów, Boeniath kłócąca się o paszczusie, jak i Helga i Deondric. Serafowie nie mogli tego zignorować, więc wraz z LmA ruszyli za słyszanym krzykiem do bocznej uliczki. Dostrzegli jakiegoś mężczyznę ciągnącego gdzieś małą dziewczynkę. Boeniath wiele nie myśląc wpadła na mężczyznę, chcąc go zatrzymać. Nie zrobiła mu jednak krzywdy. Wszyscy dobiegli wraz z Serafami, którzy na początku chcieli aresztować mężczyznę. Okazało się jednak, że był to pracownik domu dziecka, a ta dziewczynka o imieniu Cyril z niego uciekła. Jeden ze strażników o imieniu Gent najwyraźniej dowodził. Pozwolił LmA wyjaśnić sprawy i nie wtrącał się w rozmowę. Zatem Boeniath i Harrald zaczęli wypytywać małą Cyril dlaczego krzyczała, ona na początku niechętna i nieufna, w końcu poddała się kiedy z jakiegoś powodu zyskała sympatię do kowala. Zaczęła opowiadać o pewnej kobiecie o imieniu Agresia, którą spotkała na swojej drodze i była ona bardzo miła. Spędziła z nią noc w jakiejś szopie i we dwie gadały prawie do białego rana. Dziewczyna zdecydowała, że nie wróci do sierocińca bo chce spotkać Agresię, i zwiedzić świat, o którym ta jej opowiadała. Na początku zarówno Faza jak i Harrald wydawali się chętni do przygarnięcia dziewczynki, lecz pracownik sierocińca nie chciał wyrazić na to zgody. Koniec końców zrobił to wcześniej wspomniany strażnik Gent, wiedząc że, jego żona bardzo chciała dziecka. LmA nie dowiedziało się już niczego więcej, chociaż Harrald obiecał, że kiedyś zabierze dziewczynkę do Dreszczogór. Gent uznał, że ta grupa nie była aż tak groźna i wypuścił ich wolno na własną odpowiedzialność.


Organizator: Lakziz

Uczestnicy: Shu, Aendor, Gabriel, Boeniath, Harrald Czarnobrody, Kenneth, Deondric (Alt Kena), Faza, Helga z puszczy, Plagis, Rakshani

Jaskinia

Kolejne spotkanie w Loży Łowców w Queensdale. Grupa składająca się z Gabriela, Boeniath, Rakshani, Aednora, Kennetha, Visteriona, Meliarsa, Ash, Sybiraka i Nymeeris spotkała się z ich pracodawcą. Kolejne informacje od Note, że Agresia znajduje się w Dreszczogórach. Szykowała się kolejne zwykłe przeszukiwanie jaskini...

W środku jaskini było zimno. Znajdowało się tam parę przerośniętych robali, nic poza tym. Jednak po chwili sielanki wszystko się skończyło. Grupa usłyszała świst, błysk, a następnie ciemność. Zostali przeteleportowani. Co gorsza- Każdy w inne miejsce....

W ciemnym pomieszczeniu siedziała zakapturzona postać. Obserwowała, który członek Leth mori Aiwe przejdzie swoje odpowiednie próby....

Rakshani: Wylądowała w ciemnym korytarzu z otwartą bramą na końcu. Logicznym wyjściem było ruszenie w tamtą stronę. Sylvari nie zrobiła kilka kroków w kierunku potencjalnego wyjścia, a została zaatakowana okropnymi wizjami- Fizycznymi jak i psychicznymi. Czuła przeszywający bół w całym ciele jak i widziała okropne sceny wydłubywania oczu, ucinania nóg czy przebijania czyjegoś serca. Krzyczała, żeby to wszystko się skończyło. Płakała. W końcu odezwał się do niej głos, czy ma przestać. Bez zastanowienia odpowiedziała twierdząco, a okropne wizje zniknęły. Mogła bez problemu udać się dalej. Jej próba, próba Wytrzymałości została niezaliczona. Nie przetrwała bólu.

Aendor: Niezbyt wielkie pomieszczenie z zamkniętą bramą oraz niewielkim piedestałem z dziwną fiolką. Dziwny głos w głowie norna podpowiedział mu, że aby przejść dalej, musi wypić napój, który go ewidentnie osłabi. Początkowo dzielny strażnik próbował oszukać system udając, że pije, lecz na nic się to nie zdało. Strzelił jeszcze magią w bramę, czy aby przypadkiem się ona nie otworzy- niestety z marnym skutkiem. Wypił więc fiolkę do dna. Od razu poczuł się słabiej, ale brama się otworzyła. Mógł iść dalej. Jego próba, próba Samodoskonalenia, została niezaliczona. Sam siebie osłabił. Przecież mógł odrzucić fiolkę...

Meliars: Kolejne pomieszczenie z kolejną otwartą bramą. Jednak tym razem przy bramie leżała postać. Postać, która okazała się być... Visterionem, członkiem bractwa! Nie miał on oczu i był mocno poraniony. Można by rzec- że prawie martwy. Sylvari bez żadnego zastanowienia rzucił się na pomoc członkowi bractwa. Jednak co gorsza- brama przed nim zaczęła się zamykać. Nasz bohater wpadł na pomysł, aby zabrać członka za bramę, jednak to też okazało się niemożliwe, gdyż był przykuty łańcuchami do ściany. Prosił też, aby Meliars udał się sam- bez Asury. Ten jednak odmówił próbując zniszczyć magią łańcuchy. W tym momencie brama się zamknęła, A Visterion zmarł. Zrozpaczony sylvari został uwięziony.... Jednak tylko na chwilę. Ciało Asury okazało się być iluzją, a brama po zamknięciu otworzyła się. Jego próba, próba Braterstwa, została zaliczona. Pozostał z członkiem bractwa do ostatniej chwili...

Ash: Ocknęła się przy otwartej bramie, do której miała otwarty dostęp. Gdy zdecydowała się przez nią przejść, usłyszała krzyki. Była to trójka ludzi wyglądających na typowych morderców, którzy uciekali przed czymś. Swoim wulgarnym słownictwem nakrzyczeli na nekromantkę, aby im pomogła. Jednak brama znowu zaczęła się zamykać. Miała wybór- pomóc mordercom bądź uciec do bramy. Wybrała pomóc ludziom. Okazało się, że ci ludzie uciekali przed wielkim nieumarłym. Gdy Ash zdecydowała się walczyć z trupem, ten szybkim ruchem uderzył ją w głowę, jednak niezbyt poważnie. W tym momencie brama się zamknęła, a mordercy i nieumarli zniknęli. Ku jej zdziwieniu po chwili brama znowu się otworzyła, a Ash mogła iść dalej. Jej próba, próba Ochrony została zaliczona. Ochroniła bezbronnych. Nawet, jeśli nie byli to do końca dobrzy ludzie...

Nymeeris: Otworzyła oczy i znalazła się w kamiennym okręgu z otwartą bramą w oddali. Gdy chciała ocenić sytuację, jacyś ludzie weszli do środka, następnie wyszli, a brama zaczęła się zamykać. W tym momencie wokół kobiety rozpostarł się ognisty krąg, a następnie usłyszała głuche uruchomienie jakiegoś mechanizmu. Bez chwili zastanowienia rzuciła się w ogień, by zdążyć przed zamknięciem bramy. Za ogniem czekała za nią niespodzianka w postaci kolców, która poraniła jej nogę, ręcę i bok. Na całe szczęście nie były to rany śmiertelne, więc mogła się udać dalej, za zamykającą się bramę. Jej próba, próba Rozwagi, została niezaliczona. Nie przemyślała sytuacji. Mogła poczekać na odpowiedni moment.

Faza: Znalazł się w ciemnym pomieszczeniu, dość ciasnym. Niepewny zaczął powoli przemieszczać się do przodu i dostrzegł drzwi. Pomieszczenie było bardzo słabo oświetlone. W pewnym momencie usłyszał nieopodal odgłos strzału i skrył się w cieniu. Osobnik, który wystrzelił jednak zorientował się, że ktoś tam był i zawołał go. Na początku Fezz nie wychodził, lecz poznając, że rozmawia z Shunianem zdecydował się ujawnić. Na początku był wobec niego podejrzliwy, uważał że ten jest iluzją. Potem jednak po krótkiej wymianie zdań, a właściwie po wielu pytaniach ze strony Fazy, ten zaufał Shu. Jego próba, próba Braterstwa, została zaliczona. Nie zaatakował bezmyślnie członka swojej gildii pomimo tego, że ten przyznał się, że jest zamieszany w tą sytuację.

Visterion: W jego pomieszczeniu od razu zauważył dziwną łunę światła, dość szybko zorientował się, że za zakrętem musi palić się ogień, dlatego nieco niepewnie ruszył w tamtą stronę i znalazł się w sytuacji dość ciężkiej. Przed sobą dostrzegł otoczoną ogniem dziewczynkę, która płakała i krzyczała, że to pułapka. Wtedy ściany przy niej powoli zaczęły się przesuwać z zamiarem zmiażdżenia jej, a ona krzyknęła, że stanął na platformie, która je uruchomiła i jak z niej zejdzie, ona zginie. Asura jednak zdecydował się udać w jej stronę, co skończyło się tak, że ściana zgniotła ją, a Visterion oberwał w ramię od jednej z pułapek. Jego próba, próba Rozwagi, została niezaliczona. Mógł poczekać na odpowiedni moment...

Boeniath: Ona natomiast znalazła się w pomieszczeniu z magicznymi ekranami. W jej głowie pojawił się głos, który mówił jej, że musi wybrać spośród swoich ośmiu towarzyszy tylko jednego. Na ekranach pojawiły się obrazy umierających członków bractwa, z którymi przybyła. Boeniath na początku nie odpowiedziała jednoznacznie dopytując, czy głos potem wyjawi jej o co w tym chodzi, na co on się zgodził. Wtedy sylvari wybrała Fazę. Jej próba, próba Braterstwa została niezaliczona. Resztę grupy skazała bowiem na śmierć.

Kenneth: W jego przypadku z początku było spokojnie, lecz po chwili zorientował się, że ktoś go śledził. Ową osobą okazała się Juliet. Na początku mężczyzna był podejrzliwy, i zaczął pytać ją o rzeczy, które powinna znać tylko ona. Odpowiedziała poprawnie, więc się rozluźnił. Po krótkiej wymianie zdań kobieta dowiedziała się, że zostawił Lynerys, kiedy ta była w ciąży. Wykorzystała to i zaczęła się do niego dobierać, a Kenneth nie specjalnie sie jej opierał. Dopiero kiedy ta go ugryzła przywróciło mu to zdrowy rozsądek, lecz próby nie zaliczył. Juliet po prostu wyparowała.  Jego próba Rozwagi i Braterstwa jednocześnie, została niezaliczona. Złożył obietnice Lyn, która była członkiem bractwa, i złamał ją.

Gabriel: On z kolei spotkał swoją martwą żonę, jako ducha. To mocno nim wstrząsnęło, nie mógł pozbierać myśli widząc ukochaną Marie. Z rozmowy z nią dowiedział się, że jedno z obecnych tutaj członków LmA jest zamieszane w jej śmierć. Gabriel na początku był na tyle wstrząśnięty, że zaczął wierzyć swojej ukochanej, lecz kiedy ta poprosiła go o to aby ją pomścił, ten opamiętał się i odrzucił ją wiedząc, że prawdziwa Marie nigdy nie poprosiłaby o coś takiego, a on pozostanie lojalny bractwu i jej pamięci. Dzięki temu jego próba, próba Braterstwa została zaliczona. Nie ugiął się.

******************************************************************************

Mimo to wszyscy członkowie Leth mori Aiwe znaleźli się i udali się do ostatniego pomieszczenia. Tam pierwsze co zobaczyli to zakapturzoną postać trzymającą za fraki zakrwawionego Note'a, ich pracodawcę. Zakapturzony rzucił w stronę grupy człowiekiem jak ochłapem. Gabriel od razu pomógł człowiekowi lecząc powierzchowne rany uchraniając Note'a od śmierci. W jaskini zaczęło się robić coraz chłodniej. Zakapturzona postać pogardziła Leth mori Aiwe mówiąc, że nie stosują się do własnych zasad własnego bractwa. Zmieszał ich z błotem, lecz większość członków jednak nie za bardzo się tym przejęła będąc już osłabionym. Dodatkowo okazało się, że chłodną aurę wydziela zakapturzona postać. Wszystkim zaczęło być coraz zimniej. Lecz z jaskini było proste wyjście. Wielu członków będąc osłabionych po prostu wyszła z jaskini chcąc uniknąć konfliktu. Jedynymi- którzy zostali byli Boeniath, Faza, Ash oraz Meliars. Jednak ostatnia dwójka była naprawdę w kiepskim stanie, więc szybko udała się do wyjścia. Boeniath próbując dowiedzieć się czegokolwiek o Agresii wdała się w walkę z jak się okazało- nekromantą uprzednio tracąc lewą rękę od mrozu wytworzonego przez przeciwnika. Ten zaś otoczył się całunem i skierował swą wielką kosę w stronę Sylvari. Gdyby nie Egida- szybko by zmarła. Kosa się odbiła, A Boeniath wystrzeliła włócznie, która  oderwała część całunu zakapturzonego. Ten jednak nie próżnował i skierował swą kosę w nogi przeciwnika. W tym samym czasie pomiędzy pojawił się Faza, który chciał przerwać tą bezsensowną walkę. Nekromanta szybkim cięciem odciął prawą nogę Fazy od łydki w dół. Boeniath wycofała się z rannym Asurą. Nekromanta ich nie gonił...

Więc zraniona i osłabiona grupa wyszła z jaskini bez niczego- bez żadnych informacji co do Agresii. Są w kropce, jeśli chcą ją nadal znaleźć...


Organizator: Lakziz

Uczestnicy: Shu - Gabriel - Boeniath - Rakshani - Aendor - Visterion - Meliars - Ash - Faza - Nymeeris - Kenneth

Polowanie

Tym razem spotkanie nie nastąpiło w Loży Łowców w Queensdale, gdyż Note znajdował się w szpitalu. Jednak Leth mori Aiwe postanowiło dokończyć dzieła i odnaleźć Agresię.

Całkiem spora grupa złożona z: Prowadzącej akcję Boeniath oraz innych członków- Daenira, Rakshani, Morena, Aendora, Meliarsa, Visteriona, Delii, Ash, Shuniana oraz Edwarda Norwooda spotkała się w samym sercu Złoconej Kotliny, aby obmyślić dalszy plan działania.

Boeniath dowiedziała się (jak ona tego dokonała?....) że Agresia, albo jak ona woli mówić ,,Agrest" znajduje się czasem w Ebonhawke. Z tą niesamowitą ilością informacji udali się właśnie w to miejsce....

Cudowna ilość informacji, jaką posiadała zacna grupa stanowczo NIE pomagała w odnalezieniu Agresii. Postanowili więc podzielić się na dwie grupy. Jedna grupa udała się do pobliskiej tawerny, a druga na targowisko....

Tawerna

Do tawerny udali się: Daenir, Moren, Rakshani, Meliars oraz Aendor. Od razu się rozdzielili w poszukiwaniu informacji...

Daenir zagadał do barmanki. Podrzucił złotą monetą (ZŁOTĄ!) pytając się, czy nie widziała czerwonowłosej Agresii. Ta zdumiona ilością pieniędzy szybko odpowiedziała, że był taki ktoś i ta cała Agresia coś wspominała o śledzeniu. Daenir nie dał jej złotej monety, a zaledwie parę srebrniaków i poszedł sobie.

Moren początkowo chciał zagadać do jakiegoś faceta, ale ten go trochę zignorował plując w swój kufel piwa. Następnie Mesmer usiadł i zagadał inną kelnerkę. Ta też odpowiedziała, że był tu ktoś taki i był śledzony.

Rakshani upatrzyła sobie grupkę pięknych i powabnych kobiet, które olały ją całkowicie i kazały jej sobie iść. Sylvari jednak nie dawała za wygraną. Schlebiła kobiety mówiąc, że mają cudowne ubrania, ale te ponownie kazały jej sobie iść. W tym momencie elementalistka zmieniła taktykę podkręcając temperaturę wokół. Jednak przyniosło to odwrotny efekt niż zamierzony. Kobiety uciekły w panice bojąc się Sylvari.

Meliars zaś upatrzył sobie pewną kobietę do której bez ceregieli zagadał trzymając w ręce garść monet. Jednak kobieta pomimo zainteresowania zamożnością Sylvari nic nie wiedziała. Meliars więc podszedł do lady kupując dwa kufle piwa, z czego jeden wziął dla siebie, aby nie było strat dla tawerny.

Aendor zdecydowanie przepłacił. Podszedł do losowego stolika i dając złotą monetę (ZŁOTĄ!) jakiemuś bywalcowi. Ten powiedział, że była tu taka osoba i że coś wspominała o śledzeniu. Aendor dając drugą złotą monetę (DRUGĄ!) dowiedział się, iż śledziły ją... Grawle... I to tyle.

(Mężczyzna, który otrzymał dwie złote monety stał się lokalnym celebrytą. Nie- Nie wyszedł na ludzi. Wciąż dużo pił. Ale był bogaty)

Targowisko

...druga grupa, w skład której wchodzili: Ash, Edward, Delia, Visterion, Shu i Boeniath w tym czasie udała się na targ. Na miejscu postanowili się rozdzielić, żeby przepytać większą ilość ludzi. Poszukiwanie informacji było jednak tylko względnie udane.

Visterion starał się przekupywać sprzedawców, lecz skończyło się na tym, że opchnięto mu ceramiczny wazon.

Boeniath, dzięki swojej przebiegłości zdołała kupić trochę Agrestu po okazyjnej cenie, lecz informacji o Agresii nie znalazła.

Ash najwyraźniej trafiła na miejsce z nielegalną kontrabandą. Dokładniejsze przepytywanie skończyło się jedynie zamknięciem jej straganu przed nosem.

Edward postanowił szukać szczęścia wśród dam lekkich obyczajów, ale poza zniżką w przybytku nic nie znalazł.

Na szczęście Delia i Shu byli w stanie odnaleźć interesujące ich informacje. Każde z nich dowiedziało się z innego źródła, że wysoka kobieta o rudych włosach i dość narwanej osobowości kupowała na targu żywność, zanim udawała się do jaskiń położonych na północ od miasta. Po podsumowaniu tego, co udało im się znaleźć, grupa wróciła do punktu zbiorczego.

***********************************************************************************

Przed pójściem do Jaskini grupa podsumowała swoje informacje i udała się w tamtą stronę. Na miejscu wykonali zwiad i dowiedzieli się, że istnieją dwa wejścia do jaskini- Wschodnie i Zachodnie. Grupa znów podzieliła się na dwie. O dziwo na takie same.

Wejście zachodnie.

A więc Moren, Rakshani, Aendor, Daenir i Meliars znalazły się przy jednym z wejść do jaskini. Przed wejściem znajdowała się czwórka Grawli, która wspominała coś o ich bogach- Oono i Eene. Daenir bez żadnego rozeznania strzelił prosto w jednego już wroga, który zmarł na miejscu. Następnie kolejnego Moren Ogłuszył. Jeden z tamtejszych Grawli krzyknął, że idzie po swojego boga i uciekł pokonując jednego z klonów Morena, jednak przed tym wraz z innym Grawlem oddał salwę strzał, która została powstrzymana przez bariery Aendora i Rakshani. W tym czasie pojawił się zwiad Grawli na ich tyłach. Jednak Płonące łańcuchy Aendora i Strzały Daenira powaliły trójkę z nich bardzo szybko. Czwarty z nich rzucił się na Daenira, ale został uratowany przez drugiego klona Morena. W tym czasie Aendor mocnym uderzeniem młota posłał Grawla na cztery strony świata. Dosłownie....

Nastąpiła chwila spokoju. Grawl, którego ogłuszył Moren uciekł do wnętrza Jaskini. Daenir schował się za jednym drzewem, Moren I Shani za innym, a Aendor i Meliars za pewną skarpą. Nikt nie wychodził z jaskini. Zatem Moren i jego ukochana Sylvari postanowili wywabić przeciwnika z środka. Wezwali kolejno Klona oraz Ogara, które zmierzały po przeciwnych stronach. Na Reakcję nie trzeba było długo czekać. Klon i Ogar w dwie sekundy zostali pokonani przez... No właśnie.

Przed grupą stanął wielki, prawie dwumetrowy humanoid z wielkimi ostrzami zamiast rąk. Nie miał oczu, ust, nosa czy uszu. Miał za to na twarzy wymalowane na czarno wielkie czarne zęby. Grawle nazywały go ,,Oono" . Następnie za tym czymś wyszło jakieś kilkadziesiąt Grawli. Świetnie.

Trójka niedorozwojów (to jest- bardzo inteligentnych przeciwników) Zaatakowała Daenira. Dwójka od razu padła od strzał, a trzeciemu przebił gardło swoimi zębami wieczny towarzysz Daenira- Jastrząb. Jednak tuż za trójką pojawiła się czwórka Grawli. Ta sama taktyka co wcześniej zadziałałaby, gdyby nie fakt, że nie zadziałała. Jeden z Grawli, który przeżył atak rzucił się na Daenira, jednak ten zręcznym ruchem użył ukrytego Mithrilowego ostrza z jego palca przebijając na wylot głowę wroga powodując jego śmierć na miejscu. Upadając, zranił Sylvari w rękę, jednak nie zbyt poważnie. Uleczył się chcąc dołączyć do reszty.

Moren i Rakshani mieli problem. Byli otoczeni przez około dziesięciu przeciwników, którzy zaatakowali jednocześnie. W tym momencie Moren stworzył klona, by przyciągnąć jednego przeciwnika. Rakshani wykonała za to ruch idealny. Wokół siebie wezwała krąg ziemi. Kolczasty krąg. Pięć Grawli plus jeden przyciągnięty przez Morena nadziały się na kolce w piękny sposób. Artystycznie zmarły. Następnie Shani powaliła pozostałą czwórkę, by nie mogli gdzie uciec. Klon Morena wybuchł zabijając kolejną trójkę. Ostatniego przy życiu Grawla rozbroił i wypytał o Agresię. Ten krzyczał, że jest potrzebna dla ich bogów i jest przetrzymywana w jaskini. Moren podziękował wrogowi zabijając go na miejscu.

Najgorzej chyba miał Aendor i Meliars. Ten cały Oono rzucił się na Aednora z wiadomym zamiarem. Na całe szczęście miał naładowaną spektralną strzałę, którą przebił brzuch abominacji odpychając go na trzy metry. Meliars wyrzucił kulki naładowane magią rozwalając rękę Oono. Jednak Oono zaczął się regenerować. Znowu rzucił się na Aendora. Ten z przodu okrył się tarczą, i złapał go za ostrzoręce przy ramionach. Jego płonące rękawicę zaczęły przepalać Oono, jednak ten po nieskutecznym ataku z przodu zaatakował jego prawy bark raniąc go tam. W końcu Aendor przepalił swojego wroga, a ręcę odpadły. Meliars posłał kolejną magiczną kulę robiąc większą dziurę w miejscu, w którym Aendor zrobił dziurę spektralną strzałą. Nie było czasu na myślenie. Oono znowu rzucił się na norna, przeskoczył go z zamiarem kopnięcia go. Ten jednak zatrzymał atak. W tym momencie jego przeciwnik zrobił coś niespodziewanego. Wyskoczył łamiąc sobie nogę, którą trzymał Aendor powalając strażnika na ziemię. To bolało, lecz dzielny norn złapał go za obie nogi z zamiarem ponownego przepalenia ich. Meliars wbił w głowę wroga kamień. Brak reakcji.

W tym momencie Wszyscy byli już skupieni na Oono. Shani posłała ogara, który rzucił się na plecy bestii. To samo Moren z klonami. Następnie Sylvari Meliars wpadł na genialny pomysł, który od razy wprowadzili w życie. Shani oblała Oono wodą, a drugi elementalista posłał piorun w to samo miejsce. Abominacja, z którą walczyli padła od braku nóg i poparzenia prądem. Nie mogła się zregenerować. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że piorun poraził również Aendora. Był on też w stalowej zbroi, więc nieco się przypalił. Na całe szczęście szybko pomoc Rakshani spowodowała, że nie odniósł on żadnych poważnych ran. Poza faktem, że czeka go kilka dni w szpitalu...

Meliars nie chcąc uwierzyć w to, co zrobił, odrzucił swój medalion LmA i chciał odejść jak najdalej. Na całe szczęście został powstrzymany przez Daenira, który wybił mu ten pomysł z głowy. Shani i Aendor nie kontynuowali podróży. Reszta udała się do wnętrza Jaskini...

Wschodnie wejście.

Druga grupa w tym czasie udała się do wschodniego wejścia. Na miejscu, zauważyli grupę grawli malujących na ścianach symbole białego oka i czarnych zębów. Nie zamierzając atakować grawli bez powodu, postanowili się z nimi porozumieć. Nie spotkali się jednak z przyjazną reakcją. Małpoludy dały do zrozumienia że jaskinie są teraz ich domem, i dodatkowo miejscem spoczynku ich "bogów". Niewierni nie mieli więc prawa wstępu. Zanim jednak grupa postanowiła co robić dalej, do strażników przybiegł kolejny grawl z wnętrza jaskini. Po kilku wyszeptanych przez niego słowach, członkowie LmA zostali zaproszeni do środka. Najwyraźniej, "bogowie" plemienia mieli im do przekazania pewną wiadomość. Jako że i tak musieli dostać się do jaskini, grupa postanowiła nie odmawiać tej propozycji.

Tunel z wejścia jaskini prowadził do sporej naturalnej groty. Wewnątrz zebrało się ponad pół setki grawli, które właśnie słuchały płomiennego przemówienia jednego z ich szamanów. Przestał on jednak, kiedy zauważył członków LmA wchodzących do groty. Zostali oni natychmiast otoczeni ze wszystkich stron przez uzbrojone grawle. Tymczasem szaman powiadomił ich, że nieznajomi (grupa pierwsza) zaatakowali ich bez żadnego powodu, i jako że oni z pewnością są ich towarzyszami, to teraz zapłacą za to życiem. Zanim grupa zdążyła mu to wyperswadować, szaman użył niezwykle misternie zrobionej jak na ich gatunek różdżki. Sprawiło to, że z ukrytego wejścia wyskoczył do groty...przedziwny stwór. Z sylwetki przypominał ponad dwumetrowego człowieka. Jednak w miejscu, w którym powinien mieć twarz, potwór miał jedynie gładki kawałek skóry, z wymalowanym farbą jednym białym okiem. Zamiast dłoni, abominacja posiadała też dwa metalowe ostrza, wyglądające jakby były wrośnięte w ciało. Nikt z grupy jeszcze nie widział czegoś podobnego. Wyjątkiem był Shu, który szybko powiadomił resztę, że jest to twór alchemicznych eksperymentów.

Zanim jednak zdążyli zareagować, wszystkie grawle z głośnym rykiem ich zaatakowały. Sytuację uratował Edward, który otoczył grupę strażniczym sanktuarium. Zdołał utrzymać to przez chwilę, całkowicie powstrzymując natarcie grawli. Kiedy większość wrogów znalazła się już bardzo blisko, strażnik zdetonował barierę, odrzucając przeciwników i wprowadzając zamęt w ich szeregi. LmA szybko wykorzystało sytuację, atakując liczniejszych od siebie, ale zdezorganizowanych teraz wrogów. Ash szybko otoczyła się całunem śmierci, dopadając do szamana i wysysając z niego wszystkie siły życiowe. W tym czasie Shu, Delia i Boeniath wykorzystali bardziej konwencjonalne metody, aby przetrzebić szeregi przeciwników. Najwięcej jednak obrażeń zadał Visterion, który rzucał granatami w skupiska grawli, przetrzebiając całe grupy w falach eksplozji.

Pozostawała jednak wciąż wielka niewiadoma, czyli "bóg" grawli, Eenee. W tym samym momencie w którym Edward zdetonował barierę, stwór był tuż przy nim, gotowy na zadanie ciosu. Jedynie duże doświadczenie w szermierce pozwoliło Edwardowi na odparcie ataków, które Eenee zadawał z zatrważającą prędkością. Visterion postanowił pomóc w walce, i zdołał celnym strzałem wyrwać wielką dziurę w klatce piersiowej stwora. Zanim jednak pozostali zdołali pomóc, Edward zamknął się w kolejnym sanktuarium z Eenee w środku. Strażnik zastrzegł, że tak potężny przeciwnik będzie jego zdobyczą.

Szybko jednak okazało się, że walka w pojedynkę nie była najlepszym pomysłem. Eenee nie tylko był niezwykle sprawny fizycznie, ale też odznaczał się nienaturalnymi zdolnościami regeneracyjnymi. Rana zadana przez Visteriona zdążyła zasklepić się w chwili, w której Edward ponowił wymianę ciosów z abominacją. Strażnik był jednak doświadczonym szermierzem, i po sprytnym przekierowaniu miecza zdołał wbić go głęboko w korpus Eenee....który nic sobie z tego nie robiąc, odwzajemnił atak, wbijając swoje dwa ostrza głęboko w brzuch człowieka. Widząc że dalsza walka w pojedynkę nie skończy się dla niego dobrze, Edward użył płomieni strażnika oraz zdetonował barierę. Posłał tym przeciwnika daleko do tyłu w eksplozji błękitnego ognia. Sam jednak został bardzo osłabiony podczas tej wymiany.

Tymczasem, chociaż już mocno przetrzebione, grawle zreorganizowały swoje siły i ponowiły atak. Na pozostałych członków grupy posypały się strzały, odnosząc mieszany skutek. Ash zdołała zaabsorbować atak całunem śmierci, a Delia zasłonić się ciałem jednego z grawli. Shu otrzymał trafienie w rękę, jednak jako że była to proteza, nie odniósł większych szkód. Visterion zdołał ulecieć od skoncentrowanego ognia rakietowym skokiem, lecz zbłąkana strzała zdołała trafić go w nogę. Jedynie Boeniath nie zdążył się całkowicie zasłonić, i otrzymała dwa trafienia w brzuch. Nie zostało już dużo przeciwników, jednak łucznicy przygotowywali się do kolejnej salwy.

Przeszkodził im jednak Visterion, rzucając między nich granat dymny, zasłaniający ich widoczność. Zasilana stałą ilością pobliskiej śmierci, Asha była w stanie długo utrzymywać całun, dzięki czemu zdołała pozbyć się znacznej ilości wrogów. Jednak ciągłe użycie magii nie było zbyt dobre dla jej ciała, i po pozbyciu się pobliższych przeciwników, kobieta padła nieprzytomna na ziemię. Wykorzystując przeróżny ekwipunek, Shu również zdołał pozabijać pobliskie grawle. Widząc jednak nieprzytomną Ashę, uruchomił rakietowe buty by dostać się do niej i bronić przed pozostałymi przeciwnikami. Tymczasem Boeniath, leżąca na ziemi, starała się usunąć ciały sterczące w jej ciele. Była wtedy odsłonięta przed przeciwnikami, lecz Paszczusia była w stanie ją obronić, sprawnie przebijając głowy pobliskich grawli uderzając precyzyjnie pnączami w ich oczy. Dało to czas Boeniath na pozbieranie się, i użycie strażniczego płomienia do podpalenia ciał, które następnie jako płonące pociski zostały rzucone w łuczników. Delia tym czasem sprawnie wykańczała pozostałych przy życiu wojowników, płynnymi ruchami przecinając im gardła. Wyglądało na to że plemię grawli pozostało unicestwione.

Walka jednak się nie skończyła, jako że Eenee zdołał już zregenerować wszystkie rany, których doznał w walce z Edwardem. Abominacja jednak zdawała się zmienić cel ataku, i zaatakować Delię. Jednak zanim zdołał to zrobić, stwór został zamknięty w wewnątrz kolejnej bariery strażnika. Ostatkiem sił, Edward był w stanie zamknąć potwora wewnątrz sanktuarium, którym następnie z całą siłą uderzył o podłoże. Impakt uderzenia zmiażdżył całą dolną połowę Eenee, który jednak wciąż pozostawał aktywny. Delia doskoczyła do stwora i zasypała go gradem ciosów miecza. Pomimo swojej kondycji, Eenee był w stanie zablokować wszystkie ataki sylvari. Jednak nie zdołał pociągnąć w tym stanie długo, jako że wszyscy pozostali członkowie grupy zasypali go gradem ataków zasięgowych. Pociski Edwarda i Visteriona, płomienna włócznia Boeniath oraz sztylety Delii mocno go zmasakrowały. Atak dokończył Shu, używając swoich rakietowych butów do dosłownego spopielenia pozostałych części ciała Boga.

*********************************************************************************

Moren, Meliars i Daenir w końcu spotkali Agresię. Zabijała Grawla i była wściekła, że ktokolwiek przyszedł jej pomóc. Zignorowała, jak to nazwała, idiotę Daenira i udała się sama dalej. Tam spotkała Shuniana i Boeniath. Ta druga zaoferowała nocleg człowiekowi, A Shu ochronę. Wytłumaczył też, że Oono i Eene to eksperymenty alchemiczne Gala'ama, nekromanty, który odciął nogę Fazie.

,,Uratowana" Agresia znajduję się teraz w siedzibie LmA. Ale to nie koniec Historii... Czeka ich jeszcze jedna konfrontacja.


Organizator: Lakziz

Uczestnicy: Boeniath -Rakshani -Aendor -Moren -Gabriel -Faza -Visterion -Ash -Delia -Meliars - Daenir -Edward

Biblioteka

Note został Porwany przez nekromantę. Agresia, która ostatnio została zabrana do siedziby LmA przez Boeniath zorganizowała wyprawę, aby odzyskać swojego przyjaciela. Agresia dowiedziała się od Shu, gdzie może znajdować się Note. Sam Asura nie mógł się pojawić, gdyż miał do załatwienia ważne sprawy.

Grupa składająca się z: Rakshani, Gabriela, Boeniath, Aendora, Moren, Fezza, Owiqa i Kenneha udała się na wyznaczone miejsca na pola Gendarran. Dotarli pod zamkniętą kryptę.

Na początku Boeniath podeszła i zapukała do bramy. Nikt nie odpowiedział. Jednak kiedy to Agresia podeszła do bramy i wykrzyczała, Brama się otworzyła. Grupa znalazła się w wielkiej krypcie.

Faza bał się wejść. Jednak po pewnym czasie dał się namówić, aby wejść do środka.

Pomieszczenie #1:

W pomieszczeniu znajdowały się trzy płachty: Jedna przykrywała szkielet, druga przykrywała jakąś stertę, a trzecia zupełnie nic. Dodatkowo w rogu znajdował się kolejny szkielet. Na środku pomieszczenia widniała kartka z napisem:

,,Owiany nicością,

W niczym zagubiony,

Ukryty pod niczego płachtą,

Niczym nie osłoniony"

Brama, która pozwalała przejść dalej była zamknięta. Boeniath podeszła do szkieletu w rogu biorąc jego czaszkę. Nazwała ją Horacy. Kenneth i Owiq sprawdzali bramę, lecz bezskutecznie. Nie znaleźli żadnych wskazówek. Grupa odsłoniła wszystkie trzy płachty. Jednak nic nie znaleźli. Jednak za szkieletem w rogu znajdował się jakiś Drąg, którego pociągnęła Boeniath. Brama się otworzyła. Grupa mogła iść dalej. Owiq wzbogacił się o płachtę, aby miał co robić po nocach.

Pomieszczenie #2:

Znajdowali się w niskim, lecz nieco szerokim pomieszczeniu. Wszystko było oświetlone pochodniami. Sufit i podłoga przed nimi wysłana była małymi dziurkami- Dziurkami, z którego wychodziły kolce. I kolejna Kartka z następującym tekstem:

,,Nie widzą również siebie,

bo nicość im zasłania,

w nicości się nie widzi,

wszystko nicość pochłania"

Moren posłał klona, Kenneth rzucał kamieniami, lecz kolce za każdym razem się aktywowały. Shani chciała użyć formy mgły, ale grupa uznała, że to może być niebezpieczne. Boeniath bawiła się z kolcami chcąc je łapać i przekrzywiać. Jednak dzielny Aendor i Owiq wpadli na cudowny sposób, aby zgasić pochodnie. Shani wykonała prośbę członków bractwa. Zadziałało. Teraz na części otworów na kolcach widniała niewielka niebieska poświata, po której przeszła grupa.

Faza nie wytrzymał i wyszedł na zewnątrz. Bał się utraty kolejnej nogi.

Pomieszczenie #3:

Ciasny, oświetlony korytarz z czterema wnękami z kilkudniowymi zwłokami w każdej wnęce oraz zamknięta przed nimi brama. I znowu wisząca kartka:

,,Więc nie wiem już,

czy żyjesz, i czy w ogóle żyłeś,

bo skoro wszystko- niczym,

to nigdy tu nie byłeś"

Owiq mocno zwymiotował, lecz zagadka nie była trudna. Shani I Boeniath przeszukali zwłoki, lecz nic nie znaleźli. Jednak gdy tylko zrzucili ciała, brama się otworzyła. Grupa poszła dalej.

Dodatkowo Kenneth zauważył, że Agresia gdzieś im zniknęła po drodze. Cofnął się więc i, jak wywnioskował po śladach Agresia wyszła na zewnątrz. Udał się tam bezzwłocznie.

Pomieszczenie #4

Lekko zakręcony korytarz ze zwłokami w suficie. I zawieszoną kartką:

,,I ludzie też są niczym,

Wtapiają się w tę nicość

i jest ich bardzo wiele,

a każdy budzi litość"

Tutaj Aendor pomyślał, że to zadanie dla niego. Zdjął swój wielki ognisty młot z pleców i podpalił zwłoki. W miarę podpalania zwłok brama się otwierała. Grupa udała się po piątego pomieszczenia.

Pomieszczenie #5

Pomieszczenie było duże i obszerne. Tutaj nie było kartki papieru. Były za to dwie wielkie kamienne tablice.

Na pierwszej widniał następujący alfabet:

A B C D E F G H I J K L M N O P R S T U W X Y Z.

Na drugiej zaś widniał taki szyfr:

J3E10A16G12H1P2.

Dodatkowo na środku pomieszczenia znajdowała się ogromna skrzynia z jeszcze większym zamkiem na 5 liter.

Grupa nie wiedziała jak rozwiązać zagadkę. Owiq Kilka razy wpisał, po czym zdenerwowany nie mogąc znieść porażki wyszedł z pomieszczenia. Znalazł boczne wyjście z krypty i to z niego skorzystał.

Reszta grupy myślała, dzieliła szyfr co trzy znaki, ale myliła się. Podzieliła szyfr następująco: J3,E10,A16 itp itd....

Wyszedł 6 literowy kod: MORTIS. Jednak grupa Wpisała pierwsze pięć liter. Zadziałało. Skrzynia się otworzyła. W środku znaleźli tylko kartkę z napisem: ,,Gratuluję. Czekam na zewnątrz"

Grupa to zrobiła. Wyszła głównym wejściem.

Kenneth:

Kenneth wyszedł wcześniej przed grupą. Zastał tam dziwną scenę. Nekromanta, którego spotkali w jaskini. Obok niego stał Note, a przed nim Agresia. O czymś rozmawiali. Kenneth postanowił podejść bliżej słysząc coś o jakiejś Koronie z Orr. Nie bawiąc się w podchody wyszedł przed nekromantę. Rzucił bombę dymną pod siebie i pod Note'a, by umożliwić im ucieczkę. Jednak nekromanta szybko złapał Note  i przyłożył mu kosę pod szyję. Kenneth szybko przebiegł przez dym i zabrał Agresię na bok. Gala'am (bowiem tak nazywał się nekromanta)  dał 20 sekund na ujawnienie lokacji korony z Orr. Ta za ,,namową" w postaci uderzenia w twarz od Kennetha wyszła z ukrycia, aby umówić się z nekromantą na inny termin, aby przekazać mu tę informację. Ten jednak odliczał tylko czas. Po krótkiej wymianie słów Kennetha i Agresii a nekromantą ten bez żadnych skrupułów przebił gardło poprzedniego pracodawcy LmA....

* * * * *

W tym samym czasie pojawiła się reszta grupy. Moren niefortunnie potknął się i upadł na ziemię tracąc przytomność. Jednak nie było czasu na zajmowanie się nim. Bowiem widok Agresii stojącej jak słup soli wpatrując się w śmierć Note'a- swojego przyjaciela przebiła wszystko. Kenneth szybko zabrał zszokowaną kobietę, a następnie ogłuszył ją, by nie zrobiła niczego głupiego. Zaczęła się walka pomiędzy Gala'amem- potężnym nekromantą a Boeniath, Aendorem, Gabrielem i Rakshani.

Po zaszarżowaniu Boeniath i wypuszczeniu łańcuchów przez Aendora nekromanta zrobił unik i rzucił się na Gabriela. Ten zręcznie się obronił i zaatakował, ale bezskutecznie. Atak nekromanty byłby silniejszy, gdyby nie lekka zmiana trajektorii lotu kosy nekromanty dzięki spektralnej włóczni Aendora. Rakshani wezwała ogara, który rzucił się na Plecy Gala'ama. W tym momencie zaczęło robić się lodowato. Ogar elementalistki zamarzł od razu, a Aedor lekko się odsunął. Gabriel owinął brzuch nekromanty spektralnym łańcuchem, ale tak, że miał wolne ręce. Boeniath okrywając się strażniczym ogniem rzuciła się na nekromantę chcąc go nadziać prosto na swój miecz, A Gabriel ruszył tak łańcuchem, by ten leciał wprost na Boeniath. Nekromanta zaś odbił się od swojej kosy, by rana nie była śmiertelna. Mimo to oberwał. Miecz sylvari przejechał po brzuchu Sylvari. Jednak nekromanta nie próżnował. Przerzucił kosę i przejechał kosą po plecach przeciwniczki aby zneutralizować jej Egidę, a następnie wbił kosę w jej prawe ramię. W tym momencie Shani objęła strażniczkę ognistą barierą, by Gala'am nie zamroził swojego przeciwnika. Gdyby nie to, Boeniath zapewne byłaby martwa.  Jednak Ona nie próżnowała. Tym razem użyła swojej paszczusi do ataku. Atak był skuteczny tnąc całun śmierci docierając dalej po całej szerokości ciała. Aendor objął Boeniath Egidą. Nekromanta zaś zmaterializował drugą kosę, a pierwszą wyjął. Drugą chciał przebić lewe ramię, lecz Egida zablokowała atak. Jednak pierwsza kosa przebiła dolną część pleców na wylot. Ta krzyknęła z bólu. W tym samym czasie Gabriel szarpnął łańcuchem, że przeciwnik stracił równowagę, a Aendor wziął swój młot w ręcę i z całej siły uderzył nekromantę prosto w tors. Ten odlatując przeciął kosą łańcuch odlatując jeszcze dalej. Uciekł. I przeżył.

Po udzieleniu pierwszej pomocy Rannej sylvari przenieśli ją do oddziału medycznego. Moren nie stało się nic poważnego.

*************************************

Kenneth zaniósł Agresię do Shining Blades i powiedział im o koronie, jak i o nekromancie. Ci zaś przesłuchiwali Agresię przez kilka dni, gdy ta wciąż była w szoku po stracie swojego przyjaciela. Jednak zdecydowała się na współpracę. Powiedziała im wszystko, co wie, a gdy okazało się, że nie jest ona poszukiwana ani nie popełniła żadnych przestępstw ci po tygodniu wypuścili ją, jednak wciąż nadzorując jej ruchy. Ta obiecała sobie, że nie spocznie, dopóki Gala'am nie zginie....


Organizator: Lakziz

Uczestnicy: Rakshani -Aendor -Moren -Gabriel -Faza -Owiq -Kenneth -Boeniath


- Wróć -