Lodowe i niebezpieczne (2016)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Stawili się śmiałkowie wezwani przez elementalistkę wiatru na spotkanie z lodowymi robalami. Walczyć z nimi miano w Dredgehaunt, tam gdzie potężne ośnieżone wzgórza otaczają domostwa wielu mieszkańców Dreszczogór. Wszystko rozpoczęło się w karczmie, Solrunn Windwalker wraz z Aendorem Dawnbringerem oczekiwali na wpisanego wcześniej na listę Veza Shauve, który miał wspomóc ich w krótkim polowaniu w środkowej części pasma gór, nieopodal drogowskazu Steelbrachen. W międzyczasie do karczmy przybył opiekun bractwa, Blake Shade, który określił się jako osoba chętna do pomocy. Mimo swojej czasowej niepełnosprawności dostał aprobatę gdyż znał się na medycynie oraz nekromancji, a to mogło bardzo pomóc. Informacja ta również dotarła do nauczyciela magii strażniczej, Edwarda Noorwoda,  który dołączył do ekspedycji kilka minut po całej reszcie.

Pogoda w owym miejscu była bardzo nieprzyjemna. Silny zacinający opadami śniegu wiatr wiał w twarze i ograniczał widoczność praktycznie do minimum. Temperatura w tym miejscu była nieznacznie wyższa od tej w miejscach gdzie dzisiaj nie padało. Mimo to dla ludzi oraz sylvariego była słabo znośna dlatego czym prędzej ekspedycja wyruszyła na poszukiwania lodowych robali.  Na początku kolumny szła Solrunn, która jako osoba nie widząca świata normalnie wpadła w duża śnieżną zaspę. Dzięki pomocy Aendora wydostała się z niej. Wówczas Vez, który podszedł do pary dostrzegł za zaspą złotawą posokę, która przebijała się przez padający śnieg. Mógł być pewny, że to krew i należy ona do przedstawiciela jego rasy. Nim zdołał podzielić się ową informacja do podobnych wniosków doszedł medyk i opiekun bractwa, Blake. W tym samym czasie gdy oglądali oni krew poprzez padający śnieg w odległości około dwudziestu metrów Edward dostrzegł wspartą o kamień w pozycji półleżącej sylwetkę podobną do człowieka a obok niej jakaś kulę.  Najprawdopodobniej ktoś potrzebował pomocy, ponieważ znajdował się na terenie objętym łowami ze względy na zbyt duża ilość robactwa. Vez postanowił skierować się za śladami krwi. Aendor oraz Solrunn pozostali póki co w miejscu gdyż kobieta rozglądała się w poszukiwaniu magicznych aur nad i pod ziemią. W tym momencie gdzieś na północy zeszła po potężnym ryku lawina. Solrunn poszukiwała aur wstrząśnięta zjawiskiem przyrody, zajmowało jej to chwilę czasu, nawet ona jako elementalistka miała z tym drobne kłopoty. Po dotarciu do ciała okazało się, że należy ono do mężczyzny, przedstawiciela sylvarich i jest rozszarpane. Nie miał on prawej ręki, a u lewej palców. Ta, która mu się ostała leżała na głowie liściastego towarzysza, który był swoistego rodzaju wilkiem z lasu Caledon. Oboje byli martwi od co najmniej kilku godzin, a intensywne opady śniegu nie pozwoliły na ich wcześniejsze odnalezienie. Okazało się, że jego noga również była złamana w dość nietypowy sposób. Wszystko to miało być pułapką zastawioną na łowców przez stadne lodowe robale. Troje młodych półtora metrowych wyskoczyło spod ziemi by zaatakować każdy z nich jednego z przybyłych na miejsce mężczyzn. Pierwszy chciał odgryźć Edwardowi głowę ale był on za daleko. Drugi strzelił lodowym soplem w Blake’a, na szczęście udało mu się go uniknąć i ten wbił się tylko w ciało martwego łowcy. Trzeci zamachnął się cielskiem i wrzucił Veza na pobratymca. Sytuacja klarowała by się jako małe zagrożenie ze strony młodych gdy do akcji wkroczyła ich matka, która ustawiła się za Aendorem i Solrunn chcąc dopaść dwie ofiary jednocześnie. Potężny ryk oblał dwójkę nornów śmierdzącą posoką. Wszyscy postanowili mimo trudnych warunków działać prężnie. Edward zamachnął się na młodego przeciwnika chcąc jednym potężnym ciosem oddzielić żuwaczki od reszty ciała. Jego zamach okazał się być profesjonalny. Skierował ostrze i trafił pomiędzy linię łączenia gdzie skóra była cieńsza. Pierwszy młody robal padł a drugi został draśnięty dodatkowo jego mieczem. Niestety nic mu to nie zrobiło. Vez posłał w swojego przeciwnika jedną ze strzał, ta wbiła się w bardzo grubą skórę i została w niej. Blake postanowiła skraść energię życiową swoje przeciwnika w celu rzucenia na siebie całunu co okazało się dla niego bardzo pomocne w godzinie próby.  Aendor użył egidy by ochronić siebie i swoją towarzyszkę, a Solrunn zesłała z nieba potężną błyskawicę, która odrobinę tylko oszołomiła czterometrowego przeciwnika. Nadszedł czas na kontratak. Robak atakujący Blake’a został osłabiony przez co nie zdołał go pochwycić w swój uścisk, zaś ten atakujący Veza wystrzelił lodowym pociskiem raniąc jego policzek, z którego pociekła złotawa posoka. Norn wybił się w powietrze by przetrącić szczękę wielkiego robala, niestety odbił się tylko od jego grubej skóry i spadł na proste nogi przed nim. Solrunn postanowiła wycofać się jako, że atak jakiego dokonała wcześniej nie podziałał. Ponowne atakowanie na chwilę obecną mogłoby być niepotrzebną stratą energii. Vez ze spokojem naciągnął drugą strzałę na cięciwę ale nie strzelał, czekał na to co zrobi jego przeciwnik. Blake wytworzył włócznię chcąc zaatakował robaka, nim to zrobił ognista kolumna raniła go na co ten błagalnie zawył, atak nekromanty pogłębił ów błagalny ryk, prosił chyba matkę o pomoc. Czterometrowa bestia zapadła się pod ziemię i zniknęła pod nią ku niezadowoleniu nornów. Młody robak, który atakował Veza zmienił obiekt zainteresowania, ranny zaatakował soplem Edwarda, ten boleśnie trafił w jego ciało pomiędzy łączeniami zbroi, na kilka centymetrów w głąb niego. Vez postanowił odpłacić się temu, który stracił nim zainteresowanie strzałą wymierzoną wprost miękką tkankę na pysku. Strzała wraziła się mocno w niego i kolejny błagalny ryk rozległ się po okolicy. Solrunn nagle w przerażeniu zaczęła krzyczeć by się wycofali. Wiatr mniej lub bardziej skutecznie zakłócał komunikację. Edward szykował coś wielkiego i uderzył całą mocą w ziemię, ta rozpadła się pod nim i raziła rannego robala, który padł martwy od nadmiaru strażniczej energii. Ziemia pomiędzy oddzielonymi towarzyszami zaczęła pękać i rozstąpiła się nagle w wybuchu odłamków ziemi i skał rażącymi wszystkich dookoła. To co dostrzegli nie powinno się stać, wielka prawie dziesięciometrowa bestia zaryczała tak donośnie, ze rozbolały ich uszy. Na północnym pasmie gór przeszła w tym momencie mniejsza, druga lawina zbierając straszliwe żniwo w postaci drzew, zwierząt i wszystkiego co było na górskim szlaku Steelbrachen. Robal rozwarł potężne szczęki kierując je w stronę Edwarda i pokazując mu tym samym z kim ma do czynienia, że jest to jego teren. Vez oraz Blake zaczęli uciekać, udało im się to ale nie Edwardowi. On stał w miejscu coś planując. Bestia skupiła na nim swoją uwagę, zaryczała potężnie drugi raz. Blake ruszył na pomoc strażnikowi. Aendor zechciał wspomóc towarzyszy, rzucił ogniwkami w stroną strażnika oraz chcącego go wesprzeć nekromantę, niestety bardzo silny wiatr zwiał je i jego plan upadł. Vez wystrzelił kolejną strzałę, ta jednak odbiła się od grubej skóry robala niczym od skały. Nawet tego nie poczuł. Blake pobrał energię życiową z własnego ciała co go osłabiło i rzucił klątwę by rozproszyć uwagę bestii, ta jednak to zignorowała i chciała cielskiem staranować Edwarda. Ten sprytnie wówczas teleportował się za nią. Zdezorientowana bestia uniosła wysoko do góry pysk, nagromadziła w nim potężną lodową aurę, która po zetknięciu z ziemią wybuchła raniąc lodowatym wiatrem kilkoro członków bractwa. Solrunn, Blake, Vez i Aendor wpadli w śnieg, Edward był poza polem rażenia. Statyczna pozycja robala go zirytowała, wszyscy zniknęli mu z pola rażenia dlatego wraz z trzęsawiskiem zniknął pod ziemią i tyle było go widać. Śnieg i wiatr powoli uspokoiły się. Przestało aż tak sypać. Po opatrzeniu raz zdano relacje w Hoelbrak i wrócono do bractwa. By pokonać taką bestię musieli by mieć przy sobie sprzęt balistyczny.

Co dalej? Co czai się pod ziemią? Czy wywołało to lawinę? Nornowie sami sobie nie porada dlatego wysłali zapytanie do kilku okolicznych gildii by uzyskać pomoc. Czy Leth Mori Aiwe, które było na miejscu i próbowało walczyć z potężną bestią odpowie na wezwanie? Nie wiadomo, pewne jest jedno. Robal zniknął pod ziemią i nad rankiem już nie było go słychać. Możliwe, że więcej spod niej się nie wydostanie. Nigdy nie można być niczego pewnym.

Uczestnicy

Solrunn

Aendor Dawnbringer

Vez Shauve

Blake Shade

Edward Noorwood


- Wróć -