Pogrzeb dla Kroga (2016)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Było to całkiem niedawno, - zaczynał się wpis na kolejnej karcie kronik - Ja, niżej podpisany ku mojej wiecznej hańbie, pijany w sztok. Spędzałem rocznicę śmierci mego druha z czasów służby w Ebonhawk, tułaczki po świecie - Kroga.

Spotkałem Subortisa, który jako jedyny w Dead s End odpowiedział na moje pijackie wyzwanie, długo się zmagaliśmy, aż w końcu gdy jasne już było, że więcej w siebie nie wleje, z honorem poddał się i zgodził spełnić moją prośbę. W przypływie serca poprosiłem go by ruszył ze mną w jaskinie askalonu gdzie w walce z straszliwą królową pająków, mój towarzysz i wybawca oddał swoje życie - tu znajduje się kilka roztartych, w różne strony, kropli atramentu które sugerują że autor długo zastanawiał się co napisać dalej.

Chciałbym zaznaczyć że podczas używania kamieni portalu poczułem coś dziwnego, jakby obcą świadomość która mnie sonduje, myślę że może to być coś ważnego - od tego zdania pismo znów staje się ostre.

Pojawiliśmy się w okolicach Czarnej twierdzy, paskudnego pomnika siły i okrucieństwa Popielców. Stamtąd pośpiesznie, w lęku że trzeźwy nie będę miał w sobie dość odwagi by kontynuować misję ruszyliśmy na spotkanie pajęczycy. Zaraz po wejściu do jej jaskini natknęliśmy się na mrowie świeżych kokonów sugerujących że wciąż grasuje w tej okolicy. Nie musieliśmy długo czekać by się o tym przekonać, spadła na nas znienacka próbując omotać swoją pajęczyną i pewnie udało by jej się ponownie gdyby nie nadzwyczajne umiejętności mego druha Subortisa, okrył on swoje ciało mrokiem i szedł w jej stronę jak gdyby nie czuł spadających na niego pajęczyn, kiedy odwrócił w ten sposób jej uwagę udało mi się wyswobodzić i doskoczyć do nie by rozpłatać jej brzuch. I tu po raz kolejny Subortis przyszedł mi z pomocą. Zupełnie bowiem nie spodziewałem się że bestia może być tak piekielnie szybka. udało by jej się pewnie przyszpilić mnie do ziemi swoimi wielkimi odnóżami gdyby w ostatniej chwili nie zaczęła drżeć ze strachu, jak wyjaśnił mi po walce mój wybawca, obleciał ją strach. Tak oto dobiłem poczwarę. Chwalebny to czyn nie przeczę choć fakt że większość jej ofiar okazała się być popielcami pozbawia mnie radości z tego zwycięstwa. - tu pismo staje się odrobinę mniej czytelne, widać że cześć tą wykonano w pośpiechu i mniej starannie.

W trakcie przeszukiwania jaskini Subortis poprosił mnie bym opowiedział mu coś więcej na temat Kroga, oraz kiedy i jak zginą. Krog - imię to prawie wyryto na tej stronie,był towarzyszem zabaw i kar moje dzieciństwa, druhem i nieodzownym kompanem czau nauki i dojrzewania, przyjacielem i towarzyszem w walce i potrzebie. A przede wszystkim był mądrym człowiekiem który zawsze wiedział kiedy należy powiedzieć, dość. Zginął w tamtej jaskini zaledwie rok wcześniej usłyszeliśmy o ukrytych tam skarbach gdy wracaliśmy z naszej służby w Pakcie, dość mieliśmy już wojaczki po dżungli. Miał się tam kryć skarb. A znaleźliśmy żal i śmierć. W końcu gdy udało mi się już zupełnie nieomal wytrzeźwieć w jednym z kokonów odnalazłem medalion Kroga, identyczny jak mój ma magiczną właściwość która przywraca zdrowie noszącemu i tym których uznaje za towarzyszy, Pamiątka z czasów Ebonhawk. Zebrałem jego szczątki w międzyczasie dyskutując nad tym jak by go tu przywołać z zaświatów bym mógł mu powiedzieć jak go pomściłem. Okazało się że ani ja ani mój towarzysz nie posiadamy właściwych umiejętności. Zrezygnowani w drodze do Asuriańkiej bramy, nie czułem się na siłach by ponownie ryzykować spotkanie z ta świadomością natknęliśmy się na grukę Growli której zdawał się przewodzić szaman otoczony przez biegające za nim martwe szczury. udało nam się go zmusić do pomocy. Jak tylko wręczyłem mu czaszkę Kroga wraz z towarzyszami rozpoczął rytuał[/color] - znów plamy atramentu sugerujące wahanie piszącego.

Od nowego akapitu. Napiszę jak było, bo czytać będą sami swoi, choć mamy w śród nas popielców to liczę że zrozumieją powagę sytuacji i nie będą chować urazy.

Nim inkantacja growli dobiegła końca w okolice skały przy której się znajdowaliśmy przybłąkał się patrol z krwawego legionu, było ich dwóch i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ruszyli by rozpędzić lub zabić moich sojuszników. Niewiele więc myśląc zabiłem pierwszego z doskoku, drugi nie dając się już zaskoczyć zdołał nie tylko sparować mój cios ale również wyprowadzić kontrę. Subortis na moją prośbę wsparł mnie, po raz kolejny używając swojej magii pokrył ciało mojego przeciwnika ale również znacznie spowalniając jego ruchy. wykorzystałem to i zabiłem go szybko pewnym ciosem w gardło. Po wszystkim upewniłem się że nie cierpieli i dla pewności dobiłem obu pchnięciem w serce. W tym czasie szaman skończył swoją inkantację i przywołał Kroga. Zanim jednak zdążyłem zamienić z nim choć słowo nakazał mu nas zabić, a on ku mojemu zaskoczeniu natychmiast rozpoczął z nami walkę. najpierw wystrzelił we mnie wiązkę z swojego miecza a gdy pocisk mrocznej energii Subortisa rozproszył go ten cisną nim w niego. ciesząc się że sam się rozbroił postanowiłem zabić upiora i teleportowałem się do niego chcąc ugodzić go śmiertelnie ten jednak pomimo odniesionej rany nic sobie z tego nie zrobił. widziałem już wiele rzeczy ale pierwszy raz walczyłem z duchem i nie spodziewałem się tego zupełnie. porzuciłem miecz widząc że pomimo drzemiącej w nim i niezawodnej do tej pory magii tym razem mi się nie przyda, odskakując w tył by w ostatniej chwili uchylić się przed ciosem na nowo materializującej się w jego rękach broni.

I tu po raz kolejny popełniłem błąd. On bowiem podniósł mój miecz i ruszył na mnie ze straszliwym gradem ciosów, pomimo tego że schroniłem się że tarczą w jakiś sposób udało mu się mnie kilku krotnie ranić z każdym kolejnym celnym ciosem zdawał się odzyskiwać ludzką formę i nabierać przy tym siły.

w akapicie - Na przyszłość: jeśli macie przy sobie łaknącą broń (broń zaklętą tak by zwiększała siłę dzierżącego w trakcie walki, jeśli dane jej będzie posmakować krwi. mogącą przejąc władzę nad wolą wojownika), to strzeżcie jej jak oka w głowie duchy bowiem może przywrócić do życia.

Subortis przytomnie skumulował moc i trafił go w nadgarstek bardzo efektywnie pozbawiając go dłoni. dalej cofałem się licząc że będzie w stanie dobić go kolejnym ciosem kiedy ten zdematerializował się w momencie kiedy trzy jego kopie ruszyły na nas. stając między nimi a moim kompanem wzniosłem energetyczną barierą która zatrzymała je na moment, kiedy ja obeszły ponownie natarłem na nie barierę na moment zatrzymując je w pułapce. Subortis wystrzelił w nie wtedy serir pocisków które jak grad kul rozerwały je na strzępy. w całym tym zamęcie zapomnieliśmy o Krogu który zmaterializował się za nami podnosząc druga dłonią miecz z ziemi, ruszył błyskawicznie na Subortisa którego prawdopodobnie nic by nie uratowało kiedy przeszyłem go energetycznym łańcuchem i ściągnąłem do siebie. jednocześnie przygotowując potężną pułapkę, dzięki której chciałem na chwile zatrzymać go w miejscu. podczas zderzenia ze mną przeszył mój bok mieczem raniąc mnie poważnie. na szczęście udało mi się wydostać z filaru światła jaki powstał wokoło niego. Zniszczyłem tam znaleziony przy jego ciele medalion dzięki czemu Ja i wyczerpany subortis odzyskaliśmy siły. kiedy tylko filar rozmył się ten staną nade mną i chciał przeszyć mnie mieczem. Tu mój druh przestraszył go kolejny raz podczas tej wyprawy ratując mi skórę. nim tamten doszedł do siebie teleportował się do niego i przeszył jego ciało potężną kula mrocznej energii która utkwiła w jego ciele na moment przywracając mu dawną świadomość, dzięki czemu mogłem się z nim pożegnać i dostać ostatnią połajankę w której nakazał mi się więcej nie przyzywać po tu cytat "takie pierdoły" po czym jego ciało eksplodowało a na ziemi został mój miecz teraz błękitny i pokryty jaśniejącą mgła przez co pomimo ciążącej na nim klątwie łaknienia zdaje się "jaśniejszy'. zebrałem również czaszkę Kroga by pochować go jak należy w Ebonhawk skąd pochodzi. Zaproponowałem Subortisowi ten właśnie miecz w nagrodę jednak, wypróbował go w pojedynku z szamanem który z trudem wygrał i oddał mi go. zdaje się że nie przypadła mu do gustu. Rozstaliśmy się w przyjaźni, z mojej strony powiedziałem mu jak mnie znaleźć i przyrzekłem pomoc w jego przygodach zapraszając go jednocześnie do Ebonhawk gdzie już niedługo odbędzie się pogrzeb Kroga.

Już w siedzibie gildii dowiedziałem się że i on należy do bractwa. Drań przez całą naszą przygodę nie przyznał się do tego. Wiem że to czytasz i hańba ci, żeś się tak ze mnie dworował!

Szewc i wojak

Rejtan Vangrif


- Wróć -