W muzyce tkwi harmonia (2016)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Na ogłoszenie odnośnie lekcji tańca Czterech Elementów stawiło się mniej osób niż wpisanych było na liście, jednak widać było, że czekającej na adeptów Veripmie Trevelyan frekwencja nie przeszkadzała. Ubrana w nieformalny strój, z wielką powagą na twarzy, powitała cztery uczennice; Zinę Noctis, Chimchair, Ereltanę i Iovinę Swordsinner.

Nauczycielka wraz z małą grupką studentów ruszyli na pobliski placyk, gdzie Trevelyan przedstawiła nowicjuszom Mistrza Alencora - starca, chodzącego wspartego o kostur, w połatanej szacie, o twarzy zdradzającej wieloletnie treningi. Nie przedłużając niepotrzebnie, Trevelyan od razu przeszła do pokazu jednego z tańców, który sama była w trakcie opanowywania - tańca wód. Niedługo trwało nim uczestnicy zdarzenia zaczęli odczuwać dziwne symptomy. Oczywiście, nie licząc Mistrza oraz Chimchair, która wcześniej była świadkiem owej sztuki, a tym samym wiedziała jak się przed nią obronić.

Obecne uczennice swoje przeżycia porównywały potem do dziwnych iluzji, omamów i złudzeń, którym towarzyszyła dziwna melodia. Owa melodia zdawała się jakby pochodzić z głowy każdej z osobna, a na jej całość składały się rozmaite, nietypowe dźwięki - bicie serca, tętno, oddechy, przełykanie śliny, lekki szum. Choć dźwięki te same w sobie w żaden sposób nie pociągały, ich połączenie było hipnotyzujące.

Gdy nagle wszystko się urwało, Ereltana, Zina oraz Iovina znalazły się na podwyższeniu, gdzie chwilę wcześniej wykładała Veripma. Zszokowane obrotem sytuacji zostały następnie wystawione na próbę zdolności Mistrza Alencora, który od ponad pięćdziesięciu lat szkolił się w tańcu skał.

Iovina, sprytnie poszczuta przez Mistrza, rzuciła się na niego, aby od razu napotkać opór. Skóra starca, jak wyjaśniła Trevelyan, dzięki treningowi była twarda niczym diament.

Kolejną częścią zajęć była ta teoretyczna, na której uczniowie poznali zasady działania wszystkich czterech tańców. Po uściśleniu, iż każdy ma w sobie skrytą magię, którą może wydobyć tylko przy idealnej harmonii ducha i ciała, nauczycielka kontynuowała monolog, odnosząc się do swoistej natury tej skrytej magii.

Według, jak nazwała to wtedy, Pradawnych Mistrzów, magia ta u każdego przejawiała inne symptomy, jednocześnie nie mogąc być więcej niż jednej z czterech natur; natury wód, płomieni, wiatrów lub skał.

<kilka wyrwanych skrawków stron z innej książki pojawia się przyklejonych poniżej, strony spisane są odręcznie, ale starannie i bardzo czytelnie>


Taniec skał


Taniec skał należy do tych osobliwych typów magii, gdzie użytkownik czy chce, czy nie chce, musi całą przekierowywać na mięśnie i skórę - inaczej będzie on marnował swój potencjał. Osoby obdarzone tą naturą zazwyczaj przejawiają sobą stoicyzm, opanowanie, ale też upartość. Jako taniec najbardziej defensywny, użytkownik także musi nauczyć się współżycia z taką, a nie inną naturą. Inaczej ta magia, gdy już zostanie uwolniona, może zwyczajnie delikwenta przygnieść swoim ciężarem.


Taniec wód


Chociaż sam jestem specjalistą w kompletnie innej dziedzinie, to tę sztukę obserwowałem od zarodka u mojej uczennicy. Zaczyna się tak samo jak każda inna - nagłym, niekontrolowanym przypływem energii. Z początku przypominało mi to jakby płomienie, ale powiedziałem sobie - nie. Nie, i już, to nie to. Nie trenowałem jej dla płomieni i, jak potem się okazało, ominąłem dzięki temu pewną tragedię.

Moja uczennica szybko podłapała jednak kierowanie muzyką i nawet raz zdołała mnie nabrać na ten tani trik. Jednak nie zdradzając zbyt wiele już we wstępie, taniec wód jednym słowem mogę opisać - ułuda. Ułuda, kłamstwo, blef i obrzydlistwa. Mnóstwo poczucia sumienia. A przy tym jak pomocne!


Taniec płomieni


Miałem kiedyś przyjemność współpracy z pewnym Popielcem arkanistą. Z ciekawości przetrenowałem chłopaka i, tak jak myślałem, po paru latach śmigał z dłońmi pulsującymi jak tarcze dredge'a. Był impulsywny, gwałtowny, nagle i po diable, nagle, ale krótko - jak ogień. No, i jak to z ogniem, często się sparzył. Twierdził, że nie bolało, ale bandaże na ogonie nosił. Popielce.

Magia ta, jak zaobserwowałem, kumuluje się cała w jednym wybranym miejscu na ciele, ale jest to bardzo niebezpieczna i silna, niekontrolowana energia. Panowanie nad nią wymaga nieludzkiego skupienia. No i, jak to ogień, najpierw buchnie i poszaleje, postraszy, trochę zniszczy, a potem puf! i nie ma. A może to tylko jego przypadek taki był.


Taniec wiatrów


Tu akurat nigdy styczności z nikim kto ten element opanował nie miałem, więc dywagacje moje tu są oparte o zasłyszane gdzieś w karczmach opowieści. Wiatr jest bardzo rzadko, jak i nie najrzadziej występującą naturą wśród mieszkańców Tyrii - nie wiem czemu, bo działa ponoć jak każda inna.

Różnica jest niby taka, że tutaj to nie fizyczność, ale duchowość ma niesamowity wpływ na zdolności - a zdolności te, rozkładane po całym ciele, dają niezwykle różnorodne możliwości. W sumie to nawet nie tyle co na ciele, co chyba nawet poza nim - a to dopiero sztuka. Mam nadzieję, że w swoim życiu jeszcze zdołam zaobserwować tancerza wiatrów i spisać swoje wnioski.


Po przedstawieniu teorii, Veripma kontynuowała z ćwiczeniami, pozwalającymi na rozluźnienie ciała - jednak dla niektórych okazało się to dość skomplikowane zadanie. Przyczyny były różne, więc nauczycielka postanowiła lekcje w tym miejscu zakończyć, aby każdy mógł w swym zakresie potrenować, a następnie zgłosić się z wynikami, lub chęcią zapisu na szkolenie, do Mistrza Alencora.



Organizator - Veripma Trevelyan

Uczestniczący - Zina Noctis, Chimchair, Ereltana, Iovina Swordsinner


- Wróć -