Amnoon - Koniec i Początek (2018)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Aiwe zostało zaproszone na wystawny bankiet. W jednym z okazałych budynków miasta Amoon, inicjatywą możnych oraz władz owego miasta, urządzono biesiadę ku czci wspomagających ten kraj przybyszów.

Spotkanie miało uświetnić obecnością nie tylko tak doborowe towarzystwo jak członkowie Aiwe. Fama niosła iż miał się pojawić również w towarzystwie innych członków Smoczej Straży sam Bohater Tyrii.

Amnoon koniec i poczatek1 2018.jpg

Zebranych i w miarę reprezentacyjnie wyglądających Awijczyków powitał u wejścia z rewerencją szambelan. Warden jako jedyny na wyższym stanowisku z obecnych, czynił honory przy powitaniu okraszonym masą wzajemnej uprzejmości, oraz nie mniejszą ilością alkoholu... Kelnerzy bowiem dobrzy w swym fachu dostrzegając Popielca Nassana wśród zaproszonych, szybko skorygowali rozmiar jednego z przyszykowanych kielichów na pokaźny dębowy kufel. I to się rozumie przez zachęcenie do imprezy.

W środku powitał ich przepych i gwar rozmów wszelakich gości tonący w zapachach wszelkich podawanych smakołyków, oraz w żywych i lekkich tonach egzotycznej muzyki.

Kelnerzy uwijali się zwinnie pomiędzy gośćmi gotowi podać wszelki napitek oraz co i rusz uzupełniać na półmiskach znikające potrawy. Jedyne czego na ten moment nie dało się na skinienie zamówić był wyrażona chęć spróbowania przez Nassana rekina będącego ozdobą imponującego akwarium w jednej z sal. Przygotowanie zwyczajnie zajęło by trochę więcej czasu. Zrezygnowano więc z usmażenia pupilka.

Przedstawicielami Gildii byli:

Warden - mający ku swej wątpliwej uciesze wygłosić powitalna przemowę w imieniu reprezentantów Aiwe, niezwykle jak na niego ostatnio ubrany nie w ciężką zbroję, lecz w  elegancki strój galowy Marius z żoną - Joy u boku, Nassan oraz Latharna, Khutef i Ereltana zasiedli do suto zastawionego stołu wśród innych gości by raczyć się alkoholem, jadłem i aromatyczną kawą. Dołączyła do nich również po nie długim czasie Popielka Respecta.


Rozmowy, żarty i krążenie po salach oferujących różne rozrywki, jak przykuwający uwagę Khutef'a taniec brzucha wypełniały czas. Erel przyprawiała o palpitację kelnerów nie nadążających z donoszeniem jadła do stolika Aiwe. Atmosfera była przednia. Nawet mały uliczny złodziejaszek wyprowadzony z sali ze śmiechem po gonitwie ze strażnikami, został zaopatrzony w smakołyki. Dało się odczuć i usłyszeć jak poprawił się byt ludzi w Elonie. I za to mieszkańcy właśnie dziękowali między innymi Aiwe wystawnością uczty.

Amnoon koniec i poczatek2 2018.jpg

Księga pamiątkowa wystawiona przy wejściu opiewała w podziękowania ludzi, podpisy wysoko urodzonych, władz jak i rysunki najmłodszych którzy składali tym samym hołd wybawicielom. Były tam liczne kondolencje dla ofiar ataku na siedzibę Aiwe jak i ich rodzin.

Chwilę radosnej zabawy przerwała informacja o uszkodzeniu statku z przyprawami. Lecz było to niczym wobec tego co nadeszło po chwili.

Latharna i Khutef wyszli na zewnątrz by pogadać z dzieciakami, a Warden rozmawiał z Popielką o naborze do Straży. Erel... jadła.

Powiewający od dłuższego czasu wiatr od pustyni niósł coś niepokojącego. Poczuli to po kolei wszyscy. Każdy na swój sposób. Zapachem, odczuciem czy zmysłem magii.

Joy wyszła na zewnątrz by sprawdzić to co wyczuła w bryzie. I zobaczyła na horyzoncie jak niebo pokrywa cień, a z przysłaniających księżyc dziwnych chmur biją z oddali fioletowe błyskawice. Zbliżało się coś potężnego.

W krótce okazało się co to jest i alarm rozległ się w całej okolicy.

Ludzie pośpiesznie ewakuowali się do budynków.

Nad Eloną pojawił się Kralkatorrik, a z nieba runął na ziemię deszcz w postaci miliardów odłamków fioletowych kryształów.

Zetknięci z nimi Kawalerzyści u wejścia przemienili się w twory które zaczęły atakować ludzi wewnątrz.


Aiwe utworzywszy sobą żywy mur oddzielający zagrożenie od chroniących się za nimi przerażonych ludzi dobyli broni. W miarę jak na nich skoordynowanie nie dali się zarąbać ni nawet uszkodzić. Egida i miecz Wardena, nekromancja Khutef'a i Erel w postaci znaków czy szczurków, Klony Latharny, taniec ostrzy Respecty, Joy i Mariusa i świst kul Nassana pozbawiły zagrożenia w postaci dziesięciu przemienionych przez Kryształowego Smoka.

Po informacji od Taimi przez komunikator który dobiegł Wardena okazało się, że Smocza Straż walczy z Wywerną. Istota ta pobierała moc od kilku kryształowych tworów-olbrzymów z których jeden właśnie wkraczał do budynku niedawnej biesiady.

Aiwe i tym razem dało przykład... chaosu.

Wstępnie pochowani przed falą uderzeniową potwora za donicami i murkami Awijczycy szykowali co mieli w zanadrzu. Miotanie toporami, kulami, znakami, mieczami i tym podobne.

Jak zwykle aż dziw bierze, że nikt sobie na wzajem nic nie odciął ani nie odstrzelił.

Chociaż mało brakło.

Granaty i ferwor walki to zły tandem.

Erel oberwałą przez nieuwagę tracąc przytomność.

Na szczęście jednak rozpędzoną pięść Popielki dało radę zatrzymać przed przypadkowym wybiciem zębów byłemu Egzekutorowi.

Tuż po tym przebojowo zmasakrowano obłożonego znakami, glifami i pieczęciami olbrzyma. Grupowo podcięta nóżka i bach.

A później już pinata z kryształowego kolosa i Taimi donosząca, iż dzięki rozbiciu przemienieńca dali radę pokonać Wywernę.

Deszcz kryształów ustał. A Awijczycy sprawnie rozpoczęli pomoc mieszkańcom. Organizowane punkty medyczne, sprowadzanie posiłków do pomocy miejscowym, leczenie i przenoszenie rannych. Szacowanie strat i planowanie co dalej. Odebrane doniesienia o możliwości dotarcia w dalsze części Elony.

Coś się kończy, a coś się zaczyna...

Prowadzący:

Evilberus vel Marius Roze

Uczestnicy:

Respecta

Khutef Rhan

Nassan

Ereltana

Latharna

Warden

Joy


- Wróć -