Dzika Róża (2017)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Bierz papier. Nie ten! Ten biały. Będziemy pisać o Panience Zinie, a nie o byle kim.

Nie patrz tak na mnie. To wspaniała osoba. Wiele wycierpiała. A do tego ma dobre serce, jest piękna i...

...

Że co?! Robię maślane oczka?! Jeszcze słowo, a się pożegnamy.

...

Pfff... Gdyby nie lata znajomości i kilka długów...

Pisz! Nie uśmiechaj się.

Poproszono o pomoc w sprawie delikatnej, dotyczącej przeszłości i rodziny Panienki Ziny nie koniecznie właściwe osoby, ale to czytelniku musisz osądzić we własnym sercu. Kto bowiem przy zdrowych zmysłach powierzył by tak delikatną misję dorosłemu facetowi w różowym plecaczku, popijającej z piersiówki dziewczynie ze skłonnościami do zbyt szybkiej ręki, Popielca podobnej ciągoty do piersiówki o większych proporcjach, oraz mordercy i nieudolnemu szpiegowi który obecnie bawi się pieluchami...


Co? Mówię o mężu Panienki Ziny? Też mi! Co ona w nim zobaczyła to nie wiem. Drań i kanalia...

No dobra już. Daj łyka bo trzeba mieć jasny umysł by to ogarnąć.

...

Jak zawsze z tą grupą.

Jedyną nieposzlakowaną opinie i status osoby zrównoważonej reprezentowała wśród nich ozdoba straży Aiwe. Była Pani Porucznik Straży Iovina Swordsinner.


Co kaszlesz? Wiesz coś innego? A z resztą. Zachowaj ocenę dla siebie.

...

I nie, nie jestem obrażony jak panienka. Pisz!

Po krótkiej rozmowie gdzie Panienka Zina przedstawiła swoje zgryzoty grupie, wszyscy udali się we wskazane miejsce, czyli do karczmy u wrót Boskiej Przystani. Człowiek który miał mieć informacje dotyczące kłopotów matki naszej Panienki miał mieć na stoliku stalową różę jako znak rozpoznawczy. Grupa pobieżnie ustaliła, że wejdą tam jako nie znający się przypadkowi klienci karczmy. Proroczych słów użyła Pani Iovina wskazując Red'a jako dyplomatę na ową akcję mówiąc: "Pewnie rozpocznie się niewinnie, od rozmów..."


Bogowie...

Pojawili się. Padało. Noc szaleńców i morderców. Noc pożogi...


Oj daj mi trochę napięcia zbudować...

...

Że niby już spaliłem historię? A czy to karczmarna opowiastka czy kroniki ku wiedzy przyszłych pokoleń? Pisz.

Yoku na ochotnika została na zewnątrz by mieć wszystko na oku. Iovina weszła do karczmy pierwsza by zgadać o jakąś strawę karczmarza, po chwili za nią wszedł Popielec Nassan udając się do baru od razu po piwo. A "prawie" nie rzucający się w oczy i nie przyciągający uwagi różowym plecaczkiem na nietypowo jak dla siebie ciemnej zbroi Norn/człowiek Ian podszedł do lady i poprosił o... mleko z Doljaka. Red po chwili wszedł do środka najpierw posyłając na górę na zwiady swojego człowieka, potem zaś odeskortował Panienkę...


...

No dobra... już.

Swoją żonę, w bezpieczne miejsce czyli na piętro karczmy gdzie pod osłoną miała czekać na rozwój wydarzeń. Atmosfera w karczmie wisiała niczym dym z tanich cygar. Wiadomo, śmierdziało piwem, potem i kojarzącym się niemile ze starymi skarpetkami żołnierza regimentu piechoty, zapachem niechęci do kolejnego dnia. Dnia który odchodzi właśnie, a ten który ma nadejść jutro... nie pachnie nikomu wcale lepiej.

Uwaga obecnych klientów i przejezdnych karczmy skupiona była, dzięki wnikliwym...


Nie parskaj na papier!

...i indywidualnym spostrzeżeniom naszej grupy na siedzącej w rogu sali przybytku kobiecie w obstawie Popielców podobnej do Panienki Ziny. Kilkoro zwracało oczy na mężczyznę przy wejściu do sali ze stalową różą na stoliku. Red nie patyczkując się podszedł od razu do delikwenta i z wrodzoną sobie pyskatą brawurą zaczął "rozmowę". Trafił swój na swego bo oboje cwaniakowali okazując lekceważenie jeden drugiemu. W tym czasie popijający wyborne mleko Ian spostrzegł, że nikt w karczmie tak naprawdę nie pił, a gdy postanowił zbliżyć się do Reda i jego rozmówcy do jego różowego plecaczka, oczywiście w przenośni, przylepił się dwuosobowy ogon. Iovina pogryzając przekąskę próbowała wypytywać o faceta z różą, lecz karczmarz widocznie spięty unikał odpowiedzi. Usunęła się więc na bok czujnie obserwując wszystko z kuflem piwa w łapie. Nassan narzekał na cienkie piwo i ratował się własną piersiówką starając się podsłuchiwać rozmowy. Ogół wyczuwalnego przez Aiwe nastroju mówił "Coś tu jest w grawla nie tak" i zionął zagrożeniem. Red dyskutował próbując dowiedzieć sie czegoś o matce Panienki Ziny. Niestety negocjacje utknęły w martwym punkcie w którym Red nie widząc innego wyjścia ruszył porozmawiać z wyglądającą na niemalże sobowtóra Panienki...


...

Dobrze "żony" zamiast Panienki Ziny. Ekhm...

Na czym to ja...

Dostępu do niej jednak broniła obstawa która została spacyfikowana na sposób Red'a. Wyszczerzeniem zębów w przyjaznym łobuzerskim uśmiechu i rzuceniem złocisza. Tym sposobem domniemana kobieta do towarzystwa została udostępniona człowiekowi wraz z pokojem na górze.

Red już z kobietą u boku idąc w stronę schodów na piętro pod uważnym spojrzeniem kompanów i innych bywalców mógł zobaczyć co towarzysze wyczuli. Oddechy ulgi i lekkie odprężenie, że załatwił sprawę złotem, a nie ostrzem. A czuć było, że każde ostrze w tym pomieszczeniu drży by wyskoczyć zbyt wcześnie.

W tym czasie na zewnątrz znudzona Yoku klęła na gorzałkę która się skończyła w piersiówce. Jednak nie przeszkadzało jej to pozostać czujną i zagadnąć bezczelnie zeskakującego z dachu Asurę. Zagadnięcie pozornie z początku przyjazne zakończyło się specyficznie, jednak nie uprzedzajmy faktów...

W środku atmosfera o ile to możliwe zgęstniała jak wyziewy nad jednym z miast które sprawiają, iż powietrze tam jest dobre... jeżeli się je dobrze pogryzie. Nassan poczuł, że ktoś tkał czar co podniosło mu włosy... wszędzie. Wyszedł na zewnątrz. Iovina również poczuła magię i wyczuliła się będąc już i tak ostrożną. Dostrzegła rzucającego czar. Gdy zaś Ian zamawiał u kelnerki kolejne mleko jego uszu doszło szepniecie z ust tejże, że to pułapka. Widocznie różowy plecaczek skłonił ją do porzucenia ostrożności i ostrzeżenia przystojniaka.

Red dotarłszy na półpiętro z kobietą która wyglądała i nawet pachniała jak Anna co zmyliło go na moment ostrożnie unikając odpowiedzi o Zinie przekonywał ją by powiedziała coś więcej.

Zapalnikiem i wyzwalaczem chwili przesilenia okazało się przerwanie inkantacji człowiekowi przez Popielkę. Iovina niby przypadkiem trąciła mężczyznę barkiem. Łańcuch wydarzeń od tej chwili był trudny do ogarnięcia bo wiele rzeczy wydarzyło się na raz. Kobieta u boku Red'a zrzuciła iluzję i próbowała go zepchnąć ze chodów krzycząc do swoich, że zostali odkryci. Krzyk "Zabić wszystkich!" poniósł się echem po karczmie.


A jednak jatka...

...

Jak to czego się spodziewałem... A w sumie racja.

Każdy miał co robić. Iovina skutecznie otaczając się tarczą skróciła "czarującego" o głowę, w tym samym czasie trzech Popielców zaszło ją z krótkimi szabelkami w łapach. Ian spokojnie poczekał na dwóch ludzi stanowiących jego ogon i poczęstowawszy ich krzesłem dobył młota. Nassan wspomógł zaatakowaną przez Asurę Yoku, która przez grząskie błoto nie zdążyła uniknąć strzał pokurcza. Rzut nożem Popielca odegnał malca w cień na moment.

Red skokiem cienia uniknął ataku kobiety i sam tnąc ją krótko dostrzegł co się święci... atmosfera za chwilę miała się zrobić bardzo gorąca. Otoczony obstawą mężczyzna z rozpoczął jakąś inkantację. Nikt z naszej dzielnej drużyny nie zwrócił na niego uwagi.


Czemu mnie to nie dziwi...

Iovina skutecznie stawiła opór napastnikom. Red posłał sztyletem do otchłani przebierankę jednak ogień z jej dłoni zdążył podpalić półpiętro. Ian tworząc z siebie i młota żywy wiatrak zmiażdżył jednego z oponentów na miazgę która oblepiła jego kochany plecaczek. Yoku oberwawszy powierzchownie w brzuch, gdyż zbroja przyjęła większość impetu, ostrzegła Nassana przed szczurzastym pokurczem... niestety ten był szybszy. Asura pojawił się w mgnieniu oka za plecami Popielca i wbił mu w bark sztylet po rękojeść po czym z podłym chichotem zniknął w cieniu ponownie. W tym czasie zignorowany mężczyzna z różą uwolnił zaklęcie i w jednym podmuchu ognistym zamienił dolną część karczmy w piekło. I zaczęło się palić jak jasny pieron...


...

Jakie nie pij tyle. Pisz!

Karczmarz i kelnerka jak i kilku innych zbirów zginęli w ogniu natychmiast. Iovina dzięki tarczy przetrwała wyzwolony czar tylko kosztem lekko przypalonego futerka po czym wybiegła na zewnątrz gdzie deszcz spadł na jej ramiona przynosząc ulgę... o mały włos nie spadł by na nią i młot Yoku. Ta klnąc na czym świat stoi osóbka widząc co stało się towarzyszowi, oraz spostrzegając, że ludzie wybiegają z karczmy nie namyślała się długo i zamachnięciem młota posłała jednego z nich - nota bene jednego z obstawy "różanego" - z powrotem do środka... A tam się pali jak jasny pieron...


...

Co? A gdyby to był ktoś z jej przyjaciół? No fakt w końcu nie wiedziała kto wybiegnie przepychając się... i... ratując z... płonącego budynku...

...

Wcale nie zbladłem... Podaj mi butelkę.

...

A gdyby to była Panienka Zina!

...

Dobra już dobra. Oddycham. Pisz.

...uderzenie nadlatującym przeciwnikiem przeszkodziło będącemu nadal wewnątrz Ianovi, pacyfikującemu drugiego ze swoich przeciwników. Norn płonął już niemalże jak pochodnia. Nassan wkurzony maksymalnie zaczął strzelać na około na oślep.


...

A tam się pali jak jasny pieron...


...

Red i jego człowiek wyskoczyli przez okno na pietrze chroniąc przede wszystkim Panienkę Zinę...


Za co mu chociaż trochę chwała.

...niestety Asura który pomykał w cieniu tu i tam radośnie podciął gardło pomagierowi Red'a i zamierzył się na samego łotra.


...

No co? Jedno nie przeczy drugiemu.

...

Pfff...

Ian w końcu wypadł na deszcz i w strugach deszczówki oraz kałużach chłodził rozpalony prawie do czerwoności pancerz... klnąc jak szewc, lub jak kto woli szwaczka musząca cerować zaśmierdłe spodnie... Iovina w iście lwim skoku dopadła jednego z uciekających i ostatkiem sił powstrzymała się by pazurami nie zakończyć jego żywota. Wiedziała co znaczy informacja.


Jedyna ostoja rozsądku w tej...

...

No co?

Za to Yokuruichi... nie miała tyle sił i świadomości. W porywie chwili... Roztrzaskała trzymanemu przez Popielkę zakładnikowi łeb młotem. Posoka oraz mózg obryzgały pysk i łapy zdetonowanej Popielki. W kolejnym ułamku chwili zdetonowanie zostało zastąpione zdziwieniem jeszcze większym... Zabłąkana kula z pistoletu Nassana zmiotła Iovinę znad bezgłowego już zezwłoka człowieczego. Na szczęście pancerz wytrzymał.

W tym samym momencie Red ochraniając żonę cieniem uniknął o włos śmiertelnego ciosu ostrza na bucie Asury w skroń. W ułamku sekundy wykorzystawszy okazję dozgonnie pozbawił pokurcza atutów wbijając mu sztylety w... krok. Wykastrowany na śmierć Asura... padł. Nassan po wyrwaniu z barku ząbkowanego ostrza prawie stracił świadomość z bólu . A karczma płonęła... jak jasny pieron...


Bogowie... A człowiek myśli, że większego chaosu nie mogą narobić.

...

Nadzieja...

...

...

Po obsobaczeniu Yoku przez Popielkę, po zdegustowaniu brakiem ciał Iana, po opatrzeniu pobieżnym barku Nassana przez oszołomiona, lecz całą Panienkę...


...

Co? Co mam z tą Panienką. Pfff...

...

No dobra. Wiem, że jest mężatką, ale dla mnie to...hmmm stan przejściowy. Wiesz. Zawsze to się może zmienić. W końcu już raz się zmieniło...

...!!!

No co?! Można mieć przecież nadzieję.

......

I nie jestem za stary!

...

Dobra kończymy to!

...grupa postanowiła się ulotnić, gdyż dzwony z miasta sugerowały nadciąganie ludzi którym trzeba będzie znów odpowiadać na niewygodne pytania. Nassana odstawił do lecznicy Ian, a i pozostali udali się do siedziby. Iovina przy bezgłowym znalazła list który przekazała Red'owi. List ten instruował by po przejęciu kobiety zabrać ją do Zatoki Sleda na północ od Lwich Wrót. Była tam wzmianka sugerująca, że jedną już mają. Obraźliwa forma listu sugerująca nieogar gildii rozpaliła złość naszych bohaterów... A tam się paliło....


...bez komentarza...

Prowadzący:

Evilberus postacią Panienki Ziny

Uczestnicy:

Iovina - rosądek

Yokuruichi - młot

Nassan Hosted - piersiówka

Ian Cherlawy - plecaczek w ogniu

Red Noctis - grrrrrr...


- Wróc -