Karawany z Gnarlem: Ireko - Black Haven (2015)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Tak jak głosiło ogłoszenie, 81 dnia zefira Gnarl czekał przed siedzibą na chętnych do pomocy przy eskorcie karawany. Na miejscu stawili się: Czarny Wicher, Kagamishi i Aqaalia. Pierwotnie szukał czterech osób, gdy jednak poza obecną trójką nikt inny się nie pojawił, w składzie dwóch wojowników, nekromantki i elementalistki wyruszyli do Kessex Hills.

    W Ireko Tradecamp powitał ich sylvari - właściciel karawany i zaprowadził do swojego dolyaka, obładowanego jego drewnianymi wyrobami. Po ostatnich przygotowaniach, w tym daniu Wichrowi minuty na odlanie się, karawana wyruszyła w kierunku Black Haven. Przez Większość trasy przebyli bez napotykania żadnych przeszkód, rozmawiając na przeróżne tematy, gdy jednak w około trzech czwartych drogi zaczęli wchodzić w niewielki wąwóz, z jednego ze zbocz zbiegła na nich grupa chciwych ettinów.

    Czwórka zwykłych ettinów dowodzona była przez piątego, zdecydowanie większego i trzymającego poza prowizoryczną maczugą jak jego pachołki, wielką tarczę zrobioną z szafy. Gdy obrońcy karawany i jej właściciel szykowali się do obrony, okazało się że dołączył do nich ktoś jeszcze. Sir Mrok, jedna z nowych twarzy w szeregach gildii, przechadzał się tuż obok miejsca ataku, gdy wtem usłyszał odgłosy zwiastujące walkę, ruszył w ich stronę trafiając na towarzyszy z LmA. Lider bandy ettinów posłał najpierw w stronę karawany swoich czterech mniejszych braci, szarżowali oni niestety bez ładu i składu, błyskawicznie zostali rozgromieni przez obrońców. Rozwścieczony Papcio-ettin postanowił wziąć sprawy w swoje łapska. Ten przeciwnik sprawił Leth Mori Aiwe znacznie więcej problemów, serie ataków blokował tarczoszafą, która okazała się niesamowicie wytrzymała, uderzeniami maczugą o ziemię potrafił zwalić z nóg każdego kto ośmielił się do niego zbliżyć. Dopiero kombinacja ataków obrońców, zmuszająca ettina do ciągłego zasłaniania się szafą, pozwoliła Czarnemu Wichrowi obiec przeciwnika i zaatakować go od tyłu. Wytrącony z równowagi wróg padł pod naporem wykańczających ciosów zadanych przez każdego z członków drużyny. Gdy wszyscy odzyskali oddech, dolyak został uspokojony a trupy łupieżców zniesione z drogi, Sir Mrok pożegnał napotkanych gildiowiczy i udał się dalej swoją drogą. Grupa karawany również żegnając wojownika i dziękując mu za pomoc w starciu, kontynuowała podróż.

    Mając za sobą pokonaną bandę ettinów, drużyna Leth Mori Aiwe myślała że nic więcej im już nie przeszkodzi. Niestety, nie był to koniec niespodzianek. Gdy widzieli już mury Black Haven i mieli właśnie przejść mostem przez rzekę, oddzielającą ich od celu podróży, okazało się że przejście jest zablokowane. Na moście stał bowiem niesamowicie wysoki i szeroki w barach norn, na dodatek uzbrojony w dwa dwuręczne młoty zawieszone na plecach. Twarz z surowym wyrazem i umięśnione ręce skrzyżowane na gołej klacie nie wróżyły nic dobrego. Na szczęście nieznajomy nie miał wrogich intencji, jak na razie. Zamiast tego, mówiąc dość kiepskimi rymami rzucił grupce wyzwanie: jeśli swoimi rymami uda im się go rozbawić, pozwoli im przejść. Po chwili narady, każdy z Leth Mori Aiwe wysilił się w poszukiwaniu artysty w swojej duszy, norn otrzymał żądane rymy i wybuchnął śmiechem. Śmiał i zataczał się tak mocno, że spadł z mostu wpadając na barierkę, mimo to wciąż dało się słyszeć jego śmiech, gdy wraz z prądem rzeki zniknął w oddali.

    Gdy ostatnia "przeszkoda" została "pokonana", karawana dotarła do celu. Właściciel serdecznie podziękował Leth Mori Aiwe za ochronę, zapewniając że będzie o gildii pamiętać, gdy następnym razem będzie potrzebował eskorty. Wręczył im również nagrodę - 10 sztuk złota, które podzielili po dwie sztuki na głowę, przekazując pozostałe dwie monety do gildyjnego skarbca.


Organizator: Gnarl

Uczestnicy: Xing Naniel, Kagamishi, Czarny Wicher, Aqaalia, Sir Mrok


- Wróć -