Karty z notesu przeszłości (2018)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Główny Analityk: Troxx

45 dzień Latorośli. Mieliśmy zebrać się na placu. Czekałam na Awijczyków, którzy zgłosili się do wyprawy. Dla mnie nie miało to żadnej innej wartości jak po prostu zamknięcie tego, co wiązało mnie z moją przeszłością w Inquest. Wymazać wszystkie powiązania. Zachlapać kartki z dziennika przeszłości krwią tak, by nie dało się z nich niczego odczytać. Po krótkich ustaleniach ruszyliśmy. Iovina - ta biała popielka, nornka Kristianna Bagcośtam. Mówmy na nią Kris. No i był jeszcze ten popielec, któremu wyrwałam nieco futra z ogona. Sądzę, że to właśnie był Nexion. Był jeszcze ten człowiek. Nie podpisał się, co prawda, pod ogłoszeniem. Nie pamiętam jak mu w sumie było, ale roboczo nazwijmy go Michał.

- Jak to, dlaczego Michał? – Powiedziała siedząca nad dziennikiem Asura. – Mnie się nie pytaj. Nie wiem. Po prostu nadałam mu roboczo imię. Jak masz coś lepszego to dajesz? Nie? Tak też myślałam.

Asura wróciła do pisania.

Więc wraz z Śnieżką, Nornką, Psycholem i Michałkiem wyruszyliśmy. Kiedy wyszliśmy przez drogowskaz dwójkę popielców (tj. Śnieżkę i Psychola) zawołał jakiś stacjonujący w obozie popielec. Chciał przekonać ich żeby pomogli im ubić jaszczurki. Na szczęście poszli ze mną, a nie z nimi. Kiedy dotarliśmy do schodów i zeszliśmy na dół popielce już przypuszczały atak na gniazdo Jaszczurów skupiając ich uwagę na sobie. Nasza droga była czysta aż do samego kompleksu.

- Nie pytałam ciebie o zdanie. Odzywasz się tylko, kiedy poproszę jasne? Bo inaczej sama zrobię z ciebie swoje naczynko na krew. Serio.

Wejścia strzegła dwójka golemów. MK I oraz MK II. Nie wiedziałam, ale miałam przeczucie, że nie są łatane od długiego czasu. Jednego załatwiłam prosto. Powiedziałam golemowi paradoks. Wiecie jak to działa na sztuczną inteligencję golemów, które nie były łatane? Wyrwałam mu z wnętrza kabel zasilający moduł zbrojeniowy a następnie przełączyłam manualnie w tryb kalibracji. Drugiego golema miał załatwić Psychopopielec, ale chyba zamiast powiedzieć mu paradoks wolał przedstawić mu go mieczem. Na szczęście udało się zawiesić Mark Dwójkę Panience z ptaszyskiem, która zasugerowała golemowi, że „To zdanie jest fałszywe”. Golem zwiesił się. Ten miał jakieś amatorskie zabezpieczenie no i MK II Miał również do siebie to, że szybciej resetował się po paradoksie. Na szczęście udało mi się wraz z śnieżynką wyłączyć golema i ustawić go do kalibracji.

- No i czemu się głupio pytasz? Przecież wiesz, że gdybyśmy zniszczyli golemy to zorientowaliby się, że coś jest nie tak.

Po chwili mieliśmy otworzyć wrota. Na szczęście albo i nieszczęście nadal Inquest ma mnie w swoich bazach. Skorzystałam z tego i weszliśmy bez większego problemu. Przeprowadziłam naszych tak by nie włączyli wieżyczek. Dotarliśmy do konsoli przy drugich drzwiach. Tam włamałam się do systemów zabezpieczeń. Chciałam złamać ustawienia…

- Co? Nie będę pisać, że nie dało się zaparzyć kawy. To nie jest istotne, tak jak to, że popielec psychol przyładował łbem w drzwi. Widziałeś jego pęknięty róg i krew kapiącą na futrze? No to masz zapamiętane. Nie! Nie miałam ochoty lizać tej krwi do cholery. No może trochę. Z resztą, to temat do innego dziennika, czyja krew smakuje najlepiej.

…zabezpieczeń. Udało się wyłączyć zasilanie. Te awaryjne starczyło na podtrzymanie najważniejszych podzespołów, krytycznych dla placówki. Nie wiem, na co ta banda czekała. Brawa, oklaski. Nie mam pojęcia. Wbiegłam do środka żeby rozpocząć protokół: Anihilacja Inqueściego Ścierwa.

- W sumie nie wiele pamiętam z tego. Mógłby mi któryś z was streścić? Co? Nie. Naprawdę. O fuj. Może pominę to w notesie. Ale żeby rozgryzać szyję Asurowi. Jesteś naprawdę obleśny.

Awijczycy dzielnie radzili sobie z utrzymaniem pozycji przy drzwiach będąc pod ostrzałem oddziału ochronnego laboratorium. Nie szarżowali do przodu. Utrzymywali się za osłoną drzwi licząc, że asury podejdą do nich. Ci jednak doskonale wiedzieli, że na pozycji obronnej mają przewagę. Czekali. Byli również gotowi do wezwania wsparcia. Kiedy widzieli ruch w szczelinie wrót oddawali krótkie salwy. Strzelali seriami. W końcu jeden z nich cisnął granatem z gazem łzawiącym. Ładunek został zwrócony pod nogi oddziału przez Nexiona, który odbił go swoim szerokim mieczem. Już wtedy strzelił i zaczął wydzielać gaz, ale na szczęście nie na tyle by był szkodliwy dla Awijczyków. Kristianna oświetliła chwilowo pochodnią rzuconą w oddział wnętrze dając informację o liczebności i pozycjach wroga. Ci założyli maski przeciwgazowe ciągle wpatrzeni w otwór wrót. Jeden z nich zgasił pochodnie by zabrać widoczność Awijczykom. Kristianna przyspieszyła się magią i zaczęła ostrzał jednak była zbyt szybka nawet jak dla siebie i nieco za mało skupiona. Kilka strzał przeszło, ale bez skutecznego trafienia. Większość odbiła się od asurańskiej bramy.

W końcu, kiedy gaz lekko rozwiał się Iovina zaczęła się irytować stagnacją wpadła do środka blokując się tarczą. Za nią do wnętrza wskoczyła Nornka, kolejno Leonard i Nexion. Zaczęli wycinać wrogów, ale nie szczędzili też bezlitosnej rzezi dla zwykłych pracowników.

Nawet Leonard nie miał litości, kiedy asystentka laboratoryjna wypaliła do niego z pistoletu zza pleców. Obrócił się przyjrzał uważnie. Asura trzęsła się trzymając drżącymi dłońmi pistolet, z którego wypaliła wcześniej. Kopnął ją w brzuch. Upadła na ziemię. Nie była w stanie się bronić. Płakała i drżała a człowiek widział szczere przerażenie i żal w jej oczach. Topór zatopił się w jej czaszce skracając jej jeszcze krótkie życie.

Nexion dziko wpadł w tłum najpierw chroniąc się swoimi szerokimi mieczami by później rozszarpywać i ciąć. Z początku wrogów. Później również personel badawczy. Nie baczył kogo zabija, byle mordować.

Iovina przebiła głowę jednego z Asurów. Następnie powaliła kilku i wysadziła tarczę gniewu zabijając trójkę chroniących laboratorium grenadierów. Kiedy zobaczyła, że walka ucichła ruszyła do jednej z celi gdzie zamknął się personel badawczy. Technicy i Asystenci bali się, kiedy popielka stanęła przed energetyczną bramą. W nerwach uderzyła w ścianę. Zniszczyła tym samym konsolę i otworzyła celę. Weszła do środka, a asury z inquestu skupił się pod ścianą. Błagali o litość i prosili by ich nie zabijać. Iovina jednak nie miała litości wyszła splamiona krwią z celi. Jej śnieżnobiałe futro było teraz karmazynowe po rzezi, jakiej dokonała na bezbronnych inquestach.

Mogli również widzieć jak Zikka zatapiała miecz w oczodół powalonego naukowca. Robiła to powoli jakby czerpiąc z tego satysfakcję. Śmiała się, kiedy jej ofiara błagała o litość i wrzeszczała z bólu. Następnie starała się dorwać kolejnych Inquestów by w brutalny i ocierający się o sadyzm sposób zakańczać ich życia.

Jedyna osoba, która nie dała się ponieść szałowi zabijania, ranna w nogę była skupiona na jej misji. Miała swoje zadanie do wykonania. Ruszyła w stronę kapsuły, w której wnętrzu widziała ludzką sylwetkę. Jakiś asur stał niedaleko komputera i majstrował przy nim. Kristianna złapała go zza pleców i przyłożyła miecz do szyi. Nim zadała pytanie Asur sam zabił się o jej miecz. Na konsoli widniał komunikat „Procedura przemiany 10%”, a zbiornik z człowiekiem zalał się dziwną cieczą. Starała się znaleźć sposób żeby otworzyć kapsułę. Bezskutecznie. Niemal odpaliła proces samozniszczenia baz danych.

- No to pewnie miałeś niezłą frajdę panie Mall. Wracajmy do tego, co pamiętam.

Siedziałam po ścianą, kiedy Kris poprosiła mnie o pomoc. Cóż. Przerwałam procedurę przemiany i uwolniłam mężczyznę, który wypadł nagi z kapsuły. Kris okryła go płaszczem. Okazało się, że jest jeszcze jakaś ich koleżanka. Chyba znali się. W sumie w międzyczasie Popielce i człowiek zmyli się. Przejrzałam rejestry. Kobieta była zamknięta z prototypem golema podpalacza. Jego katalog i rejestry były opisane, jako „1NC-3N3-R8-0R”. Weszłam najpierw w jego plany. Miał korzystać nie tyle z paliwa a z energii z Brandtowego kryształu. To cholerstwo nie wymagałoby ładowania przez długi czas. Człowiek w kapsule również był obiektem testów nad zmianą w Brandtów, ale wolałam o tym nikomu nie mówić. Udało mi się włamać do golema zdalnie i zobaczyłam, że został aktywowany. Kazałam spieszyć się z ratunkiem. Udało się im wejść do środka. Kiedy słyszałam, że wybiegają i zobaczyłam jak wypadli zamknęłam za nimi zaporę i wysadziłam zdalnie to cholerstwo. Usunęłam również plany, kiedy byli w środku. Mam nadzieję, że Inquest nie zrobił jeszcze kopii zapasowej. Sama udałam się do drugiej odnogi gdzie czekał na mnie mój przyjaciel. Troxx. Główny analityk Inquestu. Nim zdążył dobrze wycelować miał już połamane ręce.

- I w takich momentach cieszę się z twojej obecności, ale generalnie jak próbujesz przejąć nade mną kontrolę Mall to nie jest miłe wiesz? Czemu nie możemy współpracować tak jak wtedy. Ty się bawisz, ja mam świadomość, co się dzieje. Tak. Nie mam pojęcia, co za idiota włączył protokół autodestukcji. Pewnie ustawiony był automatycznie i nie zdążyli go zawiesić. No albo wpadł cynk do sztabu i autodestrukcję załączono zdalnie. – Wzięła łyczek wody, po czym spojrzała na dzennik. – Nie będę w sumie pisać jak bawiliśmy się z panem Troxxem. Zastanawia mnie tylko to, że nikogo nie było jak wytarmosiłam go na zewnątrz. Pewnie usłyszeli, że wszystko pieprznie za minutę i uciekli. A jeśli zdechli to w sumie nie mój problem. – Stwierdziła wyrywając kartkę z notesu i spalając ją w ogniu świecy.

Kristianna wraz z dwójką szeptów Miraylą oraz Jarenem udali się do konsoli. Tam Mirayla wyekstrahowała plik, po który przyszli. Lista infiltratorów Inquestu z dostępem do placówki InGenium. Kiedy zdobyli plik Mirayla ustawiła protokół autodestrukcji na 60 sekund. Szepty uciekły z miejsca zdarzenia zostawiając Zikkę wewnątrz. Kristianna wróciła do bazy by złożyć raport oraz oddać plik preceptor Valenze. Ta skierowała ją również do medyków by zajęli się jej raną. Na pewno nie będzie jej przeszkadzać, ale może utrudnić wykonywanie zadań przynajmniej przez do 50 dnia latorośli.


Uczestnicy Złata, Aracz, Denemu, Nassan

MG: Penturion


Neurobiolog: Nakk

57 dzień Latorośli. W trójkę roznieśliśmy obóz Inquestów. Ale może od początku. Śnieżynka, Ernest i ja zebraliśmy się na placu głównym by następnie zgodnie z planem ruszyć siać popłoch i przerażenie w sercach wrogów. Ale najpierw trzeba było wykończyć jednego z badaczy Inquestów. Od niego dowiedziałam się, że przed kompleksem są wieże strażnicze, a za nimi przed wejściem jest kompleks pola minowego.

-Tak. Wiem, że jak pojadł trochę tłuczonego szkła to podał nam kartę. Pamiętam o tym Mall. Nie musisz się tym tak podniecać.

Kiedy już nasz przesłuchiwany Inqueści badacz dał nam kartę zaciągnęłam go do Śnieżynki w prezencie. Ta ścisnęła mu krtań. No i poszliśmy. Po drodze udało nam się bez większych problemów rozbroić wieżyczki, a identyfikator dezaktywował pole minowe. Już miałam zabrać się do włamywania przez konsolę, kiedy nagle patrzę. Drzwi runęły.

- Wiem, że nie było to najsubtelniejsze z rozwiązań, ale przynajmniej było skuteczne. Weszliśmy do środka? Weszliśmy. Po co drążyć temat?

Szybko zrobiła się rzeź. W sumie nie wiele pamiętam z wtedy. Tylko jak przez mgłę, że gryzłam smaczny ogon. Chyba popielca. Biały jak śnieg…

- O nie. Ja ugryzłam Śnieżynkę. Jak mogłam. Ona ma taki śliczny i ładny ogonek. Mall do cholery. Dlaczego to zrobiłeś? Czemu swojego? Czemu tę piękną, słodką, milutką, śliczniutką, uroczą kulkę śniegu, która tak słodko i uroczo rozrywała i rozszarpywała bez litości przerażone Inqueście ścierwo wtedy w InGenium. Jesteś chory!


     Iovina dzielnie wpadła w pięciu grenadierów, jednak nieco nieroztropnie. Oberwała pociskiem w łapę, przez co rozerwało jej kciuk i palec wskazujący, uszkadzając zakończenia nerwowe. Przynajmniej nie czuła bólu, choć pewnie była świadoma powagi sytuacji. Walczyła jednak dziko i udało jej się pokonać wrogów, choć pomogła jej w tym była członkini Inquest, która zamordowała jednego z wrogów. Dalej Iovina oddała się mordowi na uciekających i ewakuujących się Inquestach złapanych łańcuchami Salta. Niemal zapominając, że celem nie są badacze, a jedna naukowiec. Później jednak ocknęła się, kiedy jej ciało było zlepione krwią. Zobaczyła Zikkę, która zaatakowała bronioną przez już troje Asur z oddziału Inquestów. Wypadła biegnąc dookoła jednego, który otoczył się barierą i pruł do popielki z karabinu. Kiedy go oflankowała wykonała gwałtowny zwrot. Sus. Doskok. Rozszarpała Asura, a następnie rzuciła się na kolejnego. Tego, który mierzył do Zikki, leżącej bezbronnie na ziemi. Chwyciła go, a wtedy wróg dobył noża przebijając dłoń wojowniczej popielki.

     W tym czasie Ahire po pięknym otwarciu drzwi zaczął mieć pecha. Potknął się i upadł na własny miecz rozcinając sobie łydkę. Kiedy próbował się podnieść przebił sobie rzepkę w kolanie odłamkiem bramy, na który klęknął. Może ból i adrenalina sprawiły, że w tym momencie odrzucił granat do wrogów by nieco później rozerwać łańcuchami kilkoro asurzych żołdaków i ostatnie golemy w bazie. Następnie postanowił się słusznie ukryć, bo jego rana doskwierała. Schowany przed wrogiem opatrzył pospiesznie ranę kawałkiem materiału oderwanym od zbroi, a następnie ujrzał stojącą na wzgórzu postać. Nie miał czasu się przyjrzeć, bo musiał zatrzymać łańcuchami ewakuujących się pracowników kompleksu. Dał tym samym czas Iovinie na jej iście morderczy spektakl rzezi. Dopiero po tym wszystkim wrócił do obserwacji postaci. Ta również zdawałoby się widziała Ahire, ale nie robiła sobie nic z tego, że on ją widzi. Obserwowała całe zdarzenie. Kiedy przyjrzał się nieco bardziej był w stanie ocenić, że postać jest albo karłem, albo asurą w pancerzu podobnym do tego, z którego korzystała Zikka. Możliwe, że nawet myślał, że to ona. Wołał postać, ale ta odwróciła się i odeszła.

Później pamiętam, że musiałam odpocząć. Jakiś czas. Wtedy zobaczyłam na wzgórzu. Infiltrator Inquestu. Taki jak ja, tyle, że pewnie nadal jest ich członkiem. Ciekawe, kto to? Następne, co pamiętam to przecięłam nogi Nakk, później kogoś zabiłam, a później ktoś niemal zabił mnie. Uratowała mnie Śnieżynka. Kiedy chwyciła tego asura, który chciał mnie zabić. Biedna oberwała nożem w łapkę, a ja nie mogłam temu zapobiec. Ale przynajmniej wspólnie zabiłyśmy tego śmiecia z Inquest. Później podeszłam do złapanej w łańcuchy Jalisa Nakk, odebrałam ją od Ernesta i odciągnęłam od kompleksu żeby nie znalazły nas posiłki.

- Nie Mall. Nie będę o tym pisać. To jak się zabawiliśmy z naszą koleżanką pozostawię w naszej pamięci. Nie ma sensu takich rzeczy notować. Jeszcze ktoś o słabym żołądku kiedyś to znajdzie i nie wytrzyma. Nie… Darujmy sobie szczegóły. I tak wszystko... - Urwała przystawiając kartkę do płomienia świecy. - ... pochłonie płomień.


Uczestnicy: Złata, Salt

MG: Penturion


Lider: Warrakk

50 dzień kolosa. Udało mi się wytropić tego gnoja i dowiedzieć się gdzie się ukrywa

- Co? Wiem, że nie. Daj mi chwilę na zbudowanie dramaturgii.

Udałam się razem z Ioviną, która postanowiła ze mną wyruszyć skopać tyłki inquestom. Obawiałam się, że ostatni raz. Przeszłyśmy przed drogowskaz. Poszłam porozmawiać z moim kontaktem, który miał załatwić skuteczną dystrakcję.

- No. Sporo trzeba było za to dać, ale jak widać się opłaciło. I całe, w mordę Mallyxa, szczęście. Coś mówiłeś Mall? Nie? To świetnie.

Następnie udałam się z Ioviną…

- Tak. Nie nazywam jej już śnieżką? Masz z tym jakiś problem? To zamknij się wreszcie, z łaski swojej i daj mi się skupić.

… do miejsca gdzie udało mi się podłączyć do systemów placówki inquest. Usunęłam pliki umożliwiające golemom identyfikację przyjaciel-wróg. Udało mi się też dezaktywować wieżyczki energetyczne ułatwiając całą sprawę. Ruszyłyśmy dalej. Kiedy dotarłyśmy do kompleksu zamieszanie już się działo. Naukowcy biegli do jednego z budynków z dala od głównego wejścia. Ruszyłyśmy do środka.

- Tak wiem, że zarżnęłam naukowca jak wieprzka. Podniecasz się jakbyś był małym asurkiem, który dostał mikroskop, albo zbudował pierwszego golema. Serio Mall. Nie przesadzaj. To, co zrobiła Iovina było lepsze. Siedem łbów jednym cięciem.

Zaczęła się lekka… rozpierducha. Innego słowa nie da się użyć. Kiedy kryzys wywołany przejętymi przy bramie głównej golemami został zażegnany, a inquest zaalarmowany o wtargnięciu przysłali pieprzony pluton egzekucyjny. Jakieś piętnastu strzelców. Nie widzieli mnie, więc cała pierwsza seria poszła w okolice popielki. Na szczęście celność mają podobną, co skłonności do zachowania humanitarnego. Oczywiście kilka z pocisków musiało trafić popielkę, ale Iov nie jest w ciemię bita…

- Chyba. W sumie nie wiem czy nikt jej nie tłukł. Z resztą, tak się tylko mówi.

Otoczyła się jakąś magiczną barierą. Jak to się rozpadło to jeszcze ścięło kilkoro ich zasranych naukowców.

- Co? Może. Nie wiem. Teraz mi zabiłeś ćwieka moralnego. Z resztą. Moralniaka będę leczyć później.

Ja starałam się jej pomóc jak mogłam wybijając kolejnych strzelców. Jeden po drugim szybkimi skokami przez mgły. Widząc ze Iov zajęła się jedną z grup wpadając w nich z jakąś barierą ja zajęłam się grenadierami. Ciekawe, co pomyślał ten, któremu wyrwałam zawleczkę i odskoczyłam.

- Tak wiem, wiem. Przyjemne było uczucie ich wnętrzności i krwi mieszających się z glebą i fruwających wszędzie. Zgadłam? Bo jesteś przewidywalny Mall. Zaskocz mnie kiedyś. Skomplementuj zapach kwiatów, czy to jak ładnie słońce świeci.

Szkoda, że nie może być kolorowo. Jak posprzątałyśmy piechotę, to przyszły golemy. Trzy Mk. II, które postanowiły, że dwie będą walić we mnie. Tylko jeden z golemów stał wcelowany w kryjówkę Iov, która schowała się za filarem. Ja w tym czasie zręcznie dorwałam się do jednego z ciał zabitych wcześniej unikając pocisków golemów. Wcięłam granat podłożyłam go pod te puchy. Dwie poszły z dymem a potem…

- Mall. Shiro. Ktoś z was pamięta, co się do diaska działo potem?

Iovina postanowiła zaszarżować zygzakiem na pozycję golemów. Wypadła na nie zza rogi i pędziła. Widziała dwa wraki i jednego. Ten jedną łapą trzymał Zikkę i tłukł nią o ziemię. Druga podążała za wskazaniem przyrządów celowniczych, które namierzały popielkę. Pierwsza wiązka została zebrana na jej tarczę, która rozgrzała się do czerwoności zmuszając do jej wypuszczenia. Popielka nie zatrzymywała się jednak. Minęła dwa kolejne pociski energetycznej wiązki by tuż przed tym jak miała zostać trafiona trzecim doskoczyć do wroga korzystając z symbolu ostrz. Wpada w golema potężnym ciosem, który przewrócił go na plecy i zmusił do wypuszczenia Zikki. Ta była nie przytomna. Iovina wzięła ją i ruszyła do wyjścia by ewakuować siebie i asurę.

- No tak. Niosła mnie i nie chciała puścić. Bo niby krwawię. Bo ranna. Cholera. Ona na pewno mnie lubi. A przynajmniej lubiła. A teraz pewnie tak nie jest. Ale przynajmniej udało mi się ją przekonać żeby tam wrócić, a wtedy...

Udałyśmy się do jednego z pomieszczeń kompleksu badawczego. Mieścił się w nim lewitujący rdzeń energetyczny. Zapewne pochodził z reaktora Thaumanova, ale nie to było dla mnie istotne. Nie było nigdzie Warrakk’a, choć zostawił konsolę. Sprawną. Więc zaczęłam próbować włamać się do baz Inquestu. Wiedy Cipher…

- Ta genialna, wredna, wstrętna, podła, przebrzydła, zasmarkana, zdzira.

…odcięła mi całą konsolę. Nie mogłam nic zrobić. Zorientowałam się przy jej durnym pierdzieleniu bez celu, że mają w ścianach działa emitujące mikrofale. Kazałam popielce jak najszybciej znaleźć jak najwięcej asurańskich kombinezonów ochronnych żeby zrobiła prowizoryczny strój ochronny dla siebie. Ja chciałam kupić jej czas udając, że się zastanawiam. Miałam wybrać. Wrócić do Inquest i wymazać swoje rejestry pozostając z czystą kartką dla nich. Dosłownie rozpocząć karierę na nowo. W zamian za to Iovi miałaby zostać zabita. Alternatywą było otrzymać dostęp i dane dotyczące jednego katalogu z baz danych Inquestu. Wraz z tym mieliśmy się usmażyć we wnętrzu pomieszczenia. Na szczęście Iovi zdążyła już sklecić solidny płaszcz. Ukrycie się w rogu pomieszczenia przy tych ścianach, absorbujących promieniowanie mikrofalowe, było również dobrym pomysłem, który wpadł mi do głowy.

- Wiem, że mogłam. Wiem, że szłam po łeb Warrakk’a, ale nawet biorąc całą listę jego kryjówek, wątpię by był trzymany w tych miejscach. Zaszył się, albo oni go gdzieś ukrywają. Wzięłam, co wzięłam i tyle.

Na dysk został zgrany plik z badaniami dotyczącymi larw muchy lucilia vicina. Ktoś z tego całego Aiwe poprosił mnie o te dane. Białowłosa, młoda, ludzka kobieta, której przydałoby się więcej snu a mniej kofeiny. Chciałam oddać dysk popielce. Pod płaszczem nic by mu się nie stało. Jej z resztą też. Ja chciałam jeszcze złamać zabezpieczenia. Nie spodziewałam się, że Iovi chwyci mnie i skryje pod płaszcz ze sobą obejmując mnie w swoich ramionach. Jak mój pluszak z dzieciństwa. To była piękna chwila. Choć prawie zginęłyśmy, to czułam się nieco jak ta mała Zikka.

- Nie płaczę, tylko mi coś do oka wpadło. Zamknij się Mall.

Wracając. Kiedy przestałyśmy być bombardowane mikrofalami ktoś postanowił zadbać o wyjście dla nas. Potencjalnie chciał nas dobić, albo upewnić się, że nasza skóra się już roztopiła jak ser żółty na toście. W wywalonej w ścianie dziurze stał kombinezon energetyczny Inquestu. Na oko trzecia albo czwarta generacja. Iovina biegła na niego. Ja żeby nie mógł w nią wypalić wiązki jonowej zniszczyłam mu działo naręczne. Bum. Bam. I co? Iovina trzyma w łapie jedno z tych gówien a po chwili, kiedy pomogłam jej uwolnić się z uścisku golema zaczęła tłuc nim po ścianach. Aż musiał otworzyć hełm, bo zalał się krwią. Anth nie wiele chciał mówić na temat swojego pracodawcy. Nie musiał. Powiedziałam Iovi żeby zrobiła z nim, co chce, tylko żeby nie uszkodziła pancerza. Ta szybko przeszła do zmiany w czyn i odgryzła mu łeb. Nie pozostało mi nic jak z bezgłowego truchła zdjąć pancerz energetyczny. Wyrwałam z niego jedynie systemy pozwalające zlokalizować pancerz. Również usunęłam możliwość połączenia się z nim zdalnie. Następnie wróciłyśmy do siebie.

- No a teraz prosto w ogień.

   Po tych słowach asurka wetknęła kartkę pod płomień świecy i spaliła ją, tak jak to robiła z poprzednimi zapiskami.


Uczestnik: Złata, na postaci Iovina Swordsinner. – Zdobyła dane dotyczące badań Inquestu nad larwami much lucilia vicina oraz wydzielaną przez nie substancją.

MG: Penturion


- Wróć -