Legenda Astralnej Buławy (2018)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Grupa Awijczyków ruszyła we wskazane miejsce. Spotkali się tam z grupą obozujących Durmandczyków. Wśród nich Sigma znalazła swojego zleceniodawcę i udała się prosto do niego. Awijczycy w tym czasie postanowili porozglądać się po obozie. Nornka po jakimś czasie wróciła do grupy. Przedstawiła kompanom szkic mapy, który dostała od zleceniodawcy. Okazało się również, że medalion miał mieć literę „F”, a nie „C”. Na amulecie poza zleceniodawcą dłonie chciała położyć ruda Asura. Nie chciała jednak podać powodów, dla których medalion miałby należeć się jej. Awijczycy ruszyli. Dotarli przed jaskinie. Po chwili przekupywania Skrittów kostkami błyszczącego lodu. Po jakimś czasie jeden ze strażników wrócił informując, że goście mogą wejść.

Wewnątrz roiło się od szczurowatych istot. Nasi bohaterowie jednak omijając wszelkie przeciwności dotarli na miejsce. Stanęli oko w oko z skricim mówcą. Zaczęły się pertraktacje. Awijczycy próbowali zdobyć amulet, który posiadał lider tej grupy skrittów. Ten jednak nie chciał oddać zdobyczy. W tym czasie Sigma i Warden udali się przeszukać kompleks w poszukiwaniu tego, co skłoniło nornkę do ekspedycji. Astralnej byławy. Nie było jej jednak w komnacie, którą odwiedzili.

W tym samym czasie, kiedy dwójka postanowiła szukać buławy, pertraktacje z skricim liderem zostały zerwane. Ascard, Janusz i Rodolf – przemytnik i złodziej, który dowiedział się o zleceniu przypadkiem odwiedzając siedzibę bractwa, zostali zaatakowani. Dzielnie bronili się. Janusz urąbał mówcy skrittów rękę. Ten z buławą w drugiej zaczął uciekać. Całą sytuację zaobserwowały skritty ubrane w coś, co było prowizoryczną kopią szat Durmandczyków. Stali w koło statuy złotego skritta i mogłoby się wydawać, że oddawały jej cześć. Porzuciły wtedy swoje modły. Większość rzuciła się w obronie wodza, ale kilkoro zobaczyło zagrożenie w wychodzących z korytarza naprzeciw Wardenie i Sigmie. Warden zaczął tworzyć znak za pomocą magii strażniczej. Sigma zobaczyła, że zajęcie będzie wymagać czasu. Postanowiła kupić go sojusznikowi i przyjęła pozycję defensywną. W tym czasie Rodolf wystrzelił duszącą strzałę w grupę biegnących skrittów. Te padły ogłuszone. Niektóre zaczęły się topić za pomocą magii wody Ascarda. Janusz postanowił cisnąć toporem w uciekiniera, ale tego zasłonił jeden z jego strażników przyjmując potężny cios i odlatując z toporem. Wódz znikł za rogiem, ale złodziej wiedział, co zrobić. Skorpioni hak trafił w lecącego z toporem skritta. Złodziej pofrunął za nim przyciągając się szybko. Miał w prawdzie teraz wodza na widoku, ale również miało go na widoku kilkunastu rozwścieczonych Szczuroludków. Ascarda również zaatakowano. Czwórka Skrittów drapała i gryzła jego barierę z lodu. Ta musiała ustąpić pod naporem i ranny zdenerwował się. Jednak tu wyręczył go Janusz. Norn wziął srogi rozpęd i zgarnął ze sobą atakującą czwórkę, oraz kilkoro szczurowatych. Pobiegł wprost przed siebie i minął Sigmę oraz Wardena. Zatrzymał się dopiero na lodowej ścianie. Akurat w tym czasie Strażnik skończył inkantację i wyskoczył w przód. Uderzył dłonią o ziemię stawiając konsekrowaną pułapkę, która sprawiła, że niedobitki rozcięły duchowe ostrza.

W międzyczasie złodziej rzucił pod siebie oślepiającą petardę i po jej wybuchu wszedł w cień stając się niewidzialnym. Rozpędził się, odbił od wspornika i wystrzelił z łuku. Trafił wodza prosto w kolano. Mógł widzieć jak strzała wylatuje z drugiej strony zgarniając ze sobą rzepkę z kolana „mówcy” i wbijając się z nią w ścianę nieopodal. Widząc, że Skritt nie ucieknie podłożył wybuchową strzałę pod nadpękniętą podporę.

Awijczycy ostatecznie pokonali wrogie Skritty i udali się w stronę czołgającego się do wyjścia mówcy. Ustawili się w koło niego. Janusz postanowił położyć delikatnie swoją buławę na głowie Skritta. Ta zamieniła się w budyń.

Awijczycy nie czekali długo. Zabrali, co mieli zabrać i zaczęli uciekać. Szczuroludzie byli teraz nie jak prymitywna cywilizacja a jak dzikie zwierzęta zagryzające się nawzajem. Po chwili wybuch ładunku sprawił, że cała jaskinia zaczęła się walić. Awijczycy uciekli.

Grupa ruszyła w stronę obozu Durmandów. To, co zobaczyli już z daleka przyprawiło ich o nieciekawe przemyślenia. Dym, ogień, zgliszcza i Svanirowie dookoła. Janusz pędem ruszył na wrogów, a za nim reszta kompanów. Walczyli dzielnie przez jakiś czas. Ale siły były wyrównane. Ostatecznie Warden przekonał wyznawców Jormaga, aby odeszli. Jednak Rodolfo miał inne plany. Wystrzelił wybuchowy grot w wodza i rozsadził go. Ten zdążył jedynie wydać rozkaz do ataku. Inny zadął w róg mobilizując pobliskie siły. Warden otoczył ocalałych z masakry kilku Durmandczyków, oraz kompanów mocną i stabilną barierą. Ta po chwili została otoczona przynajmniej pięćdziesiątką Svanirów.

Bohaterowie byli w potrzasku. Nie wiedzieli jak się zachować. Jedynie Januszowi udało się ukryć na pobliskim wzgórzu i czekał na kompanów gotów wciągnąć ich do siebie. Rodolfo otoczył Awijczyków oraz siebie i Sigmę niewidzialnością. Ruszył, ale nie przemyślał dokładnie, co robi. To, że był niewidzialny nie powstrzymało lodowego golema, którego trącił barkiem przeciskając się. Twór chwycił mocno złodzieja.

Warden wziął złoty posąg skritta ze sobą. Niewidzialny nadal ruszył do namiotu. Svanirowie widząc złoty posąg oniemieli. Kilkoro przyklęknęło, a po nich reszta. Warden wykorzystał moment. Schował się i zaczął mówić o tym jak to Synowie niegodnie się zachowali atakując takich słabeuszy jak Durmandczycy i Aiwe. Wysłał ich na podłudnie ku walce z Dredgeami. Ci nie wiele myśląc posłuchali i ruszyli za głosem tego, co uznali za głos samego Svanira.

Zapanował spokój. Awijczycy przeszukali obóz, podzielili się łupem i wrócili do siedziby bractwa. Warden uprzednio skonserkował zwłoki odprawiając modły do Dwayny o spokój dusz poległych. Poprzysiągł również, że amulet trafi w ręce syna zleceniodawcy, którym był Asur Flibb.

Po wszystkim kompania rozeszła się w swoje strony.

Uczestnicy:

Warden

Ascard

Janusz

Rodolfo

Penturion


- Wróć -