Rytuał powrotu DeaAkashy i Sweexa

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Kiedy Xar zobaczył, że wszyscy zebrali się już na miejscu- ustawił ciała zmarłych w środku nakreślonego wcześniej wzoru. Otworzył ich oczy, które pusto - bez jakichkolwiek znaków życia wpatrywały się teraz w sufit pomieszczenia.

- Dobrze. Zaczynajmy. Wymówił zachrypniętym głosem, po czym podchodził do każdego z osobna i prosił o małą kępkę włosów, które po otrzymaniu ułożył starannie wewnątrz kręgu. Po tej czynności wyjął drobny sztylet i naciął wierzch swoje skóry - już po chwili jego krew kapnęła kilka razy wewnątrz runicznego znaku, a po chwili tę czynność powtórzyli wszyscy zgromadzeni w środku. Grupa, w której w skład wchodzili Finaesh, Xarvius, Serafina, Kashyra, Lardagom, Reynevan, Keroox, Itsuki oraz Xar zebrała się w kole i klęknęła łapiąc się za ręce. Xar zapytał ostatni raz czy wszyscy są gotowi i rozpoczął rytuał...

Od dłuższego czasu wymawiał słowa w niezrozumiałym dla wielu osób języku, które mimo upływu kilku minut nie wydawały się zmieniać czegokolwiek. Wielu spodziewałoby się jakichś oznak magii - czegokolwiek. Jednak nic z tych rzeczy nie miało miejsca, można by pomyśleć, że cały eksperyment to jedna wielka pomyłka. Czyżby rytuał powrotu miał być jednym wielkim bublem? Nikt jednak o nic nie pytał, a Xar w dalszym ciągu coraz to głośniej - prawie juz krzyczał - wypowiadał zdania mające na celu przeprowadzenie rytuału wskrzeszenia.

Brama2011.jpg

Nagle nastała cisza, głos Xara przestał wypełniać salę kręgu czwartego i już po chwili ciała wszystkich biorących udział padły na ziemię.

Członkowie bractwa znaleźli się poza swymi ciałami - byli w miejscu ciemnym i strasznym - a ich oczom ukazała się ogromna brama Wrota po chwili otworzyły się, a zza ciemności, która im się ukazała wydobył się głos.

- Przebyliście tę drogę w celu przywrócenia wam dwojga towarzyszy - Sweexa oraz Deaakashy. Czy zdajecie sobie sprawę z tego czego wymagacie i oczekujecie? Śmierć nigdy nie jest przypadkowa. Misja, którą każda z dusz ma do wykonania za swego życia na jednym ze światów musi zostać dopełniona, a kiedy się to stanie - odchodzi. Dusze dla których ryzykujecie własne życia opuściły swe ciała - szykują się właśnie do rozpoczęcia nowej drogi, która jest równie ważna jak ta przez nie zakończona.

Jednak wy... Wy nie rozumiecie tego, zachłannie domagacie się przywrócenia swych przyjaciół...

Nastała dłuższa cisza...

- Decyzja została podjęta. Słucham was zatem, wędrowcy- Cóż jesteście w stanie oddać za powrót waszych przyjaciół? Przemyślcie to dokładnie - stoicie przede mną, wasze serca są otwarte - nie ukryjecie niczego. Przybyliście tutaj na własną odpowiedzialność - zatem rozliczę i was. Jeśli wasz wybór nie będzie rozsądny - zabiorę wszystko.

Keroox wystąpił o krok przed swoich towarzyszy.

- Ja... ja przyniosłem amulet. Należał on niegdyś do mojego mistrza. Dał mi on go... a zresztą nie ważne po co. Druid zdjął z szyi naszyjnik, popatrzył na niego przez chwilę i zrobił jeszcze jeden krok w przód. Potężny tauren wyglądał przy bramie jak mrówka, położył amulet po czym wrócił do przyjaciół.

- Mam nadzieję, że to wystarczy.


Finaesh wyszedł przed grupę swych towarzyszy. Na przeciw stały wielkie otwarte wrota. Wyciągnął stary list.

- Ten list napisał mój brat. Jest to jedyne co pozostało mi po nim. Budzi wspomnienia. Fin otworzył go. Słowa zapisane krwią brata, wydawały się świecić. Położył go obok amuletu druida i wrócił do grupy.


Paladyn Itsuki podszedł do wrót zdjął z palca pierścień który był jego jedyna pamiątka po starszym bracie. Położył go obok amuletu Kerooxa i listu Finaesha. Odszedł od wrót i zaczął się po cichu modlić.

„Światłem jestem, Światłem walczę i Światła się nie zrzeknę.”

„Blaskiem miecza Światła zgładzę wszelkie pokusy płynące z ciemności i ze mnie.”


- Skąd ja się tu do cholery wziąłem?Powiedział Reynevan.

- Chciałem tylko opisać wszystkie wydarzenia mające miejsce w związku z tym "ożywianiem", a znalazłem się w tej kuriozalnej sytuacji... Bynajmniej nie mam zamiaru niczego oddawać. Myślał gorączkowo nieumarły z zapartym tchem czekając na rozwój wydarzeń. Rozglądając się po całym pomieszczeniu na chwilę zawiesił swój wzrok na tak kuszącej drodze do wyzwolenia jaką były schody...


- Ja ofiaruje noz generala Shadowsonga, ktory uratowal mi zycie. Wlozylem rowniez do niego wspomnienie zwyciestwa nad Legionem. Mimo, ze mi zostanie tylko pamiec bolu z tamtego czasu... trudno. Zawołał Xarvius, po czym polozyl ostrze kolo innych przedmiotow.


Serafina nie wiedziała co się dzieje… Nagle opuściła swoje ciało i znalazła się z resztą towarzyszy w jakimś innym miejscu. Było tam ciemno i trochę przerażająco, jej oczom ukazały się potężne wrota, z których po otworzeniu ich przemawiał rozkazującym głosem. Po przemówieniu Xarviusa, padła kolej na krwawą elfkę.

– Więc po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się oddać mi drogocenną umiejętność… Jest to oswajanie kolejnych zwierząt. Co to za łowca bez oswajania… Nagle urwała. Serafina spuściła głowę z przykrością, po czym z jej klatki piersiowej wydobyła się niebieski strumień światła zmierzający w sam środek otwartych wrót. Po chwili owy strumień znikł… Umiejętność została jej brutalnie odebrana.


- No nic czas i na mnie.Powiedział ork stanowczym głosem.

- Ja chcę oddać coś naprawdę drogocennego w moim życiu. Co kiedyś takie nie było.Lard obejrzał się za siebie.

- Ja poświecę swoje skłonności do bażanta i różnego ptactwa. Chcę ci oddać nie tylko wspomnienie a także dalsze pragnienie. Z ciała orka wydobył się niewielka poświata która uformowała się w bażanta po czym wylądowała koło innych przedmiotów.

Znak2011.png


Kashyra poczuła jak zapada w ciemność...Naglę przed jej oczami pojawiła się ogromne wrota. Gdy się otworzyły wydobył się donośny głos... Nadszedł czas wyboru Pomyślała. Wyszła przed szereg i oznajmiła.

- Oddaje światło, które odzieczyczyłam po matce. W ten Kashyra rozbłysła oślepiającym światłem, które wchłonięte zostało w głąb wrót... Upadła ciężko dysząc. Część niej umarła wraz z tym co poświęciła. Jaka jest teraz? Skoro nie ma już światła został mrok..skoro został mrok... Cóż na pewno nie była już tą samą osobą.


Xar wiedział, że to nie może być nic innego...

- Decyduję się oddać wszystkie moje wspomnienia związane z obecną tutaj Serafiną.

Wnet z ciemni bramy wydobyły się gęste czarne chmury średniego koloru - a w środku ich "ciał" dało się dostrzec rozwścieczone - czerwone ślepia, które rozglądały się we wszystkie strony.

Owe istoty już po chwili wydając z siebie skrzeczące odgłosy zaczęły namiętnie zbierać wszystko, co klanowicze zdecydowali się oddać.

- Byliście nad wyraz skąpi, Leth mori Aiwe. Niech to będzie waszą karą!

Brama zamknęła się zostawiając czarne potwory na zewnątrz, a te już po chwili ruszyły w kierunku drużyny i zaczęły wirować wokół jej członków nadając im ogromny ból.

Na podudziu każdej z osób pojawił się wyryty znak.


Wszyscy wrócili do swoich ciał, a już po chwili dało się słyszeć donośny oddech wydobywający się z ust Sweexa, jak i DeaAkashy - na ich podudziach również dało się dostrzec ów znak, którego obecność każdy mógł traktować jako pewną "pamiątkę" po owym wydarzeniu, bądź przekleństwo... Gdyż nikt tak na prawdę nie wie jakie ten symbol posiada działanie.

- Wróć -