Wyprawa po "Wiecznego" (2018)

Z Wiki Aiwe
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Wyprawa po wiecznego1 2018.jpg

21 dzień Sezonu Zephyra podczas przebywania w Karczmie Miasta Aiwe odbywało się spotkane, takie jak każde inne. Przy kuflu piwa, strawy czy innych trunków Awijczycy rozmawiali na różne tematy związane z ich życiem. Podczas rozmowy z Khutefem oraz Nassanem Warden poczuł zew Wiecznego, poprzez swoją więź z artefaktem, z którym wiele przeszedł. Egzekutor wnet zmobilizował siły oraz zarządził wyprawę do północnej Elony, a dokładniej do Deldrimorskiej części terenu. Chętnymi członkami wpierw byli: Nassan, Khutef oraz Gł. Egzekutorka Kaeiles. Warden raz jeszcze wytłumaczył to co odczuł, co określił pewnego rodzaju napięciem w klatce piersiowej, który pulsował oraz wskazywał niedokładną drogę. Chwilę później wybrano poprzez Drogowskaz miejsce, które najbardziej zbliżało do źródła dziwnych sygnałów...


Gdy wyszli z Drogowskazu przywitało ich zimne powietrze, śnieg oraz tajemnicze ruiny. Awijczycy orientowali się powoli gdzie są oraz szukali czegoś dziwnego. Kompleks, wewnątrz którego się znajdowali, był obiektem badań Dumanda, a dookoła widniało wiele beczek z zapasami oraz roiło się od Zakonników. Sytuacja była napięta w tym miejscu, co wnioskowało dużą ilość straży w postaci najemników. Awijczycy zauważyli przed wejściem do ruin kordon, który pilnował czujnie wejścia do głębszej części ruin. Drużyna podeszła i zaczęła rozmawiać z przedstawicielami ochrony. Najemnik, strażnik kompleksu, opowiedział o dziwnym przypadku wewnątrz kopalnii...

 Najemnik: "Wysłaliśmy Ekspedycję z Durmandem, aby sprawdzili co się tam odjebało... Wpierw był wstrząs, tak ogromny, że zawaliły się niektóre części architektury Deldrimorskie. Jednakże... Nie wrócili już dosyć dawno. Wysłaliśmy za nimi kolejnych naszych, aby sprawdzili dokładnie sytuację."

Wyprawa po wiecznego2 2018.jpg

  Runiczna brama ruin z tyłu otwiera się, a po chwili wychodzi z niej jeden ludzki Durmandczyk oraz cały w pocie podchodzi do kordonu oraz Awijczyków...

Durmand: "Próbowaliśmy ich znaleźć... Niestety dowiedzieliśmy się tyle co nic. Jakiś czerwony Jumundu wykopał się robiąc wiele szumu, a następnie zdechł... Prawdopodobnie poprzednia ekspedycja rozpatroszyła go oraz zebrała materiały do badań... Jednakże przez tunel, którym wyszedł, również przyszli Niszczyciele rozjuszeni ogromnym hałasem i drżeniami gruntu. Próbowałem nawiązać kontakt z ekspedycją, ale jest zbyt niebezpiecznie, nie wracam tam..."

  Najemnik zwrócił się do Awijczyków po krótkiej konwersacji: "Zależy Wam, żeby tam wejsć? To pomożecie nawiązać kontakt z eksepdycją... Zgadzacie się... Dobrze, podejdźcie do Runicznej Bramy, tam przy ognisku..."


Podczas rozmowy przyszli jednak nowi ochotnicy: Radny Inferno Levitoux, Egzekutorka Złata Srebrnooka oraz Latharna Rivaux. Dołączyli do reszty przy ognisku obok Runicznej Bramy oraz dowiedzieli się od strzegącego przejścia najemnika, tego samego. Przy czym jednocześnie dopowiedział, że gdy brama się zamknie, to przez najbliższy czas nie będzie powrotu... Brama sama w sobie ogromna, stała dumnie niczym prawdziwe Deldrimorskie dziedzictwo Krasnoludów. Potężna architektura łuku wejścia oraz bijąca od niego energia oddawała dziwne niepokojące poczucie tajemnicy, którą skrywały kamienie ruin. Dodatkowo oświetlenie ogniska sprawiało, że wszystkie rysy budowli nabierały mrocznego klimatu. Najemnik, który ogrzewał się przed paleniskiem oraz pilnował, otworzył szeroko bramę oraz przepuścił Awijczyków, poganiając do wejścia, ze względu na niebezpieczeństwo... Wszyscy przeszli, a za nimi brama się zamknęła solidnie oddzielając ich od świata zewnętrznego.

Wyprawa po wiecznego3 2018.jpg


  Przy zamknięciu bramy oraz oddzieleniu Awijczyków od naturalnego światła dziennego, przywitał ich zupełny mrok. Starożytne potężne ściany, tajemnicze runy oraz pochodnie nadawały miejscu niepowtarzalnego klimatu. Nikt z drużyny, nawet Ci najbardziej odważni, nie mogli oprzeć się tej atmosferze. Powietrze wewnątrz z zimnego oraz ostrego, zmieniło się po zamknięciu bramy w gorące, ciężkie oraz nieco duszne. Odcięto jednocześnie cyrkulację powietrza oraz przy czym nastała grobowa cisza. Każdy krok, głośniejszy dźwięk, wydawał echo roznoszące się niebezpiecznie po ruinach. Drużyna stała przez moment jak wryta oraz podziwiała niesamowite miejsce. Mogli zauważyć również pochodnie pozostawione prawdopodobnie przez ekspedycję Durmanda... Powoli jednak drużyna ruszyła do przodu.


Dzielni Awijczycy szukający zagubionego artefaktu, doszli sprawnie do drugiej komnaty, gdzie zauważyli ogromne pajęczyny. Nietrudno było stwierdzić, że mała istota ich raczej nie utkała. Wewnątrz sieci znajdywały się stare szkielety z obszarpanymi łachami, co wyglądało niepokojąco, a można było to dostrzec, jedynie przy dokładnych oględzinach. Po jakimś czasie niestety jednak drużyna nie zachowywała się dostatecznie cicho oraz nagle mogli usłyszeć roznoszone przez echo wściekłe piski. Były bardzo niepokojące, co jednocześnie zbudziło ze snu stworzenia, które powinny spoczywać w ciszy. Zaniepokojeni Awjczycy jednak ruszyli przodem przez most. Zauważyli, że na samym dole ogromnego spadku znajduje się lawa, a sam upadek byłby śmiertelny dla zwykłego śmiertelnika. Jednak sama podróż przez starożytny pomost odbyła się bez problemu, gdzie dotarli do kolejnej sali...


Pomieszczenie było w znacznej większości pokryte różnymi pajęczynami. Miejsce wtedy wydawało się być mocno dotknięte przez upływ czasu, który nie szczędzi nikogo. Ten widok dawał ogromne poczucie niepokoju, tym bardziej ze względu na poprzednie głośne zachowanie się drużyny. Niektóre ściany były pokruszone, co świadczyło o złym stanie tego starego miejsca. Zapewne te zniszczenia spowodował Czerw Jumundu, o którym wspominał Durmandczyk. Wszechobecne pajęczyny świadczyły o tym, że żyją tutaj niebezpieczne stworzenia, które nie wychodzą na zewnątrz ruin. Awijczycy wtargnęli na ekosystem ogromnych pająków, niestety jednak nie sprawdzili dokładnie, czy poruszają sie bezpieczną trasą. Podłogi i ściany były jedynie w samych pajęczynach oraz kokonach, ale sufit zamieszkiwała ogromna pajęcza matka... Jako pierwszy przekonał się o tym Radny Inferno, na którego wróg wyskoczył od góry i przygniótł ogromnym ciałem... Następnie kokony popękały, a z nich wydostały się ogromne liczne zgraje pomniejszych pająków, które oflankowały Awijczyków i przemieszczały się w ich stronę...

Wyprawa po wiecznego4 2018.jpg

Walka zaczęła się nieciekawie dla śmiałków z Aiwe. Brak strategicznego zbadania niebezpiecznego okazał się być krytyczny na start. Awijczycy walczyli dzielnie, Radny Inferno dzielnie wytrzymywał bezpośredni atak pierwszego stopnia. Latharna zachodziła od tyłu ogromną matkę roju, przy czym zaskarbiła sobie wielu ośmionożnych przyjaciół, którzy zaczęli ją dręczyć. Nassan strzelał ołowiem ze swych pistoletów, przy czym został również ranny trucizną. Egzekutorka Złata ogłuszała, deptała oraz oczyściła swego towarzysza z negatywnego efektu kondycyjnego. Khutef rzucał klątwy krwii, aby pająki przestały interesować się Latharną i innymi towarzyszami. Egzekutorka Kaeiles miotała najgroźniejszą bronią dla pająków, czystym mistrzowskim ogniem. Warden natomiast wspomagał towarzyszy tym czym potrafi najlepiej, Egidą oraz barierą. Sama walka nie obyła się bez komplikacji, niemniej jednak wszyscy uszli cało, chociaż czuli ogromny niesmak, ponieważ walka z ogromnymi pająkami, to nic przyjemnego. Drużyna po szybkim przegrupowaniu oraz upewnieniu się czy wszyscy mają swoje kończyny na miejcu, poszła za Wardenem, który odczuwał coraz mocniej obecność artefaktu...


Szli ciasnymi starożytnymi korytarzami, które już nie były tak ozdobione pajęczynami jak poprzednio, a zdawalo się ich być coraz mniej. Awijczycy podążajac dalej tropem, wciąż napotykali świecące się pochodnie pozostawione przez ekspedycję Durmanda. Wszystko było w porządku, aż do momentu, gdy drużyna śmiałków dotarła do ogromnej wyrwy oraz zniszczonego mostu. Sprawiał on bardzo duże wrażenie oraz budził grozę, ponieważ wiadome było, kto nie przeskoczy, zginie w czeluściach Deldrimoru. Drużyna po dłuższej zmowie w końcu zadecydowała. Egzekutor za pomocą swych skrzydeł mógł przetransportować na drugą stronę bezipecznie tylko jedną osobę. Awijczycy wybrali Latharnę, ze względu na jej doświadczenie z  portalami. Plan odpowiadał każdemu, więc przeszli do działania, stojąc twarzą w twarz z śmiertelnym urwiskiem. Wyskoczyli, a po chwili ich stopy dotknęły gruntu mostu, który był w jeszcze gorszym stanie niż przypuszczano. Warden oraz Latharna przebiegli przez niebezpieczny teren, aż do solidnego brzegu. Tracili grunt pod nogami raz po raz, a most dawał po sobie znać, że to są już końcówki jeo egzystencji. Po dłuższej chwili Latharna postawiła ujście portalu, który zajaśniał fioletowym błyskiem Mesmerskiej magii. Obłok energii wyjawiał oblicza Awijczyków, jeden po drugim, aż wszyscy przedostali się na bezpieczny teren. Niemniej jednak droga powrotna wydawała się być teraz w kiepskim stanie, pomimo tej sytuacji, drużyna poszła dalej tropem Durmanda oraz "Wiecznego". Po dziwnie wypustoszałej drodze, Awijczycy spostrzegli zwłoki dwojga Durmadów, które spokojnie spoczywały pod schodami. Ślady ran na ciałach dawały jasno znać, że to pająki ich nie zabiły, a Niszczyciele. Po chwili nieboszczyków przeszukał Khutef, któremu szczęście popłaciło, ponieważ znalazł dziwny deldrimorski amulet, który emanował uśpioną chłodną aurą, z którą można utożsamiać Nekromantów.


Znaleziony przez Khutefa amulet należał zapewne do jakiegoś Krasnoluda, który przemierzał korytarze tamtejszych ruin. Wisior jest bardzo stary, widnieje na nim wiele rys oraz niedoskonałości, niemniej jednak kształtem przypomina deldrimorską runę. Zimne fale energii biją bardzo słabo jak wymęczone serce, ale nadal szczątki magii są wyczuwalne wewnątrz artefaktu. Przedmiot można by było przywrócić do życia, niemniej jednak wymagało by to wiele czasu oraz środków. Umiejętności amuletu są nieznane, należałoby skontaktować się z osobą, która pomogłaby w identyfikacji oraz przebudzeniu magii... Kto wie jakie tajemnice posiada wewnątrz siebie?

  Drużyna po krótkiej przerwie przegrupowała się oraz ruszyła dalej w poszukiwaniu zagubionego "Wiecznego" oraz Durmandów...

Wyprawa po wiecznego5 2018.jpg

  Awijczycy dotarli niebawem do następnej bramy, niemniej jednak ta była szeroko otwarta. Weszli do środka i rozejrzeli się po pustym na pierwszy rzut oka korytarzu. Niemniej jednak gdy dotarli do sali, zauważyli zdziesiątkowanych Durmandczyków leżących bezwładnie w różnych zakamarkach pomieszczenia. Widok był niesmaczny oraz niepokoił Awijczyków, niemniej jednak Ci przeszukiwali nadal pokój w celu odnalezienia obiektu swej misji. Po przebadaniu zarówno zwłok jak i pomieszczenia, zauważono w ciemnym zaułku ciężko oddychającą kobietę, siedzącą i opierającą się o ścianę. Trzymała mocno swój brzuch, który był przedziurawiony. Nieszczęsna kobieta pomimo starań Złatej konała ze względu na bardzo krytyczne obrażenia ciała, niemniej jednak Khutef nie widział nic przeciwko, aby przeszukać agonalnie cierpiącą ofiarę. Nekromanta wyciągnął z jej płaszcza jedynie zakrwawione notatki, z których nic nie dało się odczytać. Kobiecie było wszystko jedno, jej wzrok zamglony był już po drugiej stronie. Przed zgonem jednak przekazała Awijczykom informacje o tym, że wcześniej ktoś z Durmanda poszedł w stronę kuźni, zaraz przed atakiem Niszczycieli. Warden wiedział, że "Wieczny" musi tam być, ponieważ to ostatnie miejsce, w którym odczuwa zew swego kompana. Drużyna przy wyjściu posprawdzała jeszcze dokładnie miejsce masakry, niemniej jednak za dużo nie było czego szukać. Przy okazji drużyna zgubiła jednego ze swoich... Nassana, który przypadkowo wpadł do pokoju, gdzie trzymano deldrimorskie wina. Był tam bezpieczny, ale ze względu na ilość wypitego wcześniej alkoholu, to przysnął sobie na jednej z beczułek oraz zawłaszczył sobie flaszkę wykwintnego starego trunku... Niemniej jednak drużyna nie mając świadomości, że jednego z nich brak, to poszła dalej. Awijczycy przy wyjściu z sali, gdzie odbyła się masakra Durmandów, zauważyli przemieszczającą się watahę Niszczycieli, widocznie rozjuszonych, patrolujących dokładnie teren. Duże siły wroga przeszły tuż nieopodal drużyny, dlatego też dzielni bohaterowie musieli poruszać się cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi znacznie przeważających oddziałów...


  Każdy z członków drużyny bardzo cicho się przemieszczał, podążając za Wardenem, który wypatrywał jako pierwszy zagrożenia, ale również i "Wiecznego". Zew był już bardzo mocno wyczuwany przez Egzekutora. Ten natomiast czekał cierpliwie za ogromną bramą w ukryciu, dając znać swoim towarzyszom o potencjalnym nadciągającym zagrożeniu. Każdy z Awijczyków na miarę swych możliwości, bardzo sprawnie oraz cicho przeszli do bezpiecznego miejsca, gdzie mogli zauważyć, że ogromne siły Niszczycieli kierują się w stronę mostu, a chwilę później zawracają. Awijczycy dłużej nie mogąc pozostać w miejscu weszli w głąb długiego prastarego mrocznego korytarza, podziwiając mroczne piękno deldrimorskich ruin. Korytarz sprawiał wrażenie jakby się przedłużał z każdą sekundą, niemniej jednak to złudzenie minęło gdy Awijczycy ujrzeli w oddali bardzo jasne światła, jakby z pieca. Po podejściu bliżej, skryli się za ramą ogromnych wrót oraz przebadali wzrokiem pomieszczenie, nie wchodząc do niego...


Awijczykom ukazała się ogromna mroczna sala z magmowym piecem. Po środku znajdowało się stare deldrimorskie kowadło, na którym leżał uśpiony "Wieczny" w swej pierwotnej złotej i skrzydlatej postaci, bez ostrza. Artefakt świecił się oraz wyczuwając właściciela powoli się budził do życia...


Niemniej jednak w pomieszczeniu z celem misji znajdował się również dżin, który widocznie był stróżem tego miejsca, przywiązanym na wieki. Wysokiej i potężnej postury, posiadał cztery ręce, gdzie w dwóch dzierżył dwa spore ostrza. Czerwona skóra, niebieski groźny wzrok, bandaże na głowie oraz potężna zbroja. Dżin wyglądał na potężnego oraz czuć było, że taki jest. Lewitował oraz błądził po pokoju badając uśpionego "Wiecznego". Po chwili podleciał pod ścianę, gdzie Awijczycy dostrzegli Sylvari z Durmanda, który był dosłownie zmasakrowany. Dżin podleciał do niego bliżej i klnąc odciął bez problemu ramię swej ofiary. Z kontekstu Awijczycy zrozumieli, że ten Durmańdczyk chciał przekazać "Wiecznego" Dżinowi z kuźni, aby ten naprawił go... Niemniej jednak jego chciwa oraz unikatowa natura zinterpretowała to inaczej. Uśpiony i bezużyteczny w rękach Sylvari artefakt z wnętrza Jumundu był dla Dżina obrazą na poziomie egzystencjalnym, poprzez co zabił brutalnie swą ofiarę. Jednakże Awijczycy zauważyli, że gdy "Wieczny" powoli się przebudzał to przykuł uwagę Dżina, a ten dookoła niego ciekawsko latał oraz badał przedmiot. W końcu grupa w ukryciu po szybkiej naradzie postanowiła...

 Porozmawiać z Dżinem. Na przód wyszli Warden oraz Khutef, a reszta pozostała w stanie gotowości z tyłu...

Wyprawa po wiecznego6 2018.jpg


  Dżin zaskoczony obecnością tak wielu intruzów w jego pomieszczeniu nie atakował, ale był ogromnie ciekaw nieznajomych. Drużyna rozmawiała z Dżinem...

Dżin: "Kim jesteście, że ośmielacie się tutaj wkraczać...? To nie miejsce dla Was, śmiertelnicy, opuśćcie to miejsce, lub ofiarujcie mi coś... Ahhh, jesteście tutaj po ten bezużyteczny kawałek śmiecia... Żałośni śmiertelnicy zawsze mi przynoszą taki wstyd oraz obrażają mnie takimi rzeczami. Nigdy się nie nauczycie..."

Wówczas gdy Awijczycy zajmowali Dżina rozmową, Warden przekradł się po "Wiecznego", który jaśniał coraz bardziej, gdy właściciel był coraz bliżej. Uchwyciwszy w dłoń rękojeść przedmiotu, artefakt zapłonął jasnym ogniem i powrócił do życia, ukazując swoją świetność oraz szerokie ostrze, które nie było z tego świata. Dżin zauważył nagłą zmianę oraz jego oczy zrobiły się jasne od chciwości. Khutef chciał się z nim przetargować o "Wiecznego", oferując swój znaleziony amulet...


Dżin: "Co to jest? Miałeś czelność ukazywać mi tak brudny deldrimorski przedmiot z zimną Nekromancką magią?!  Nie interesuje mnie to, ale ostrzegam Was... Moja cierpliwość się kończy..."

Awijczycy, widząc jak Dżin się gorączkuje, byli nieco spięci i nie wiedzieli co robić. Lewitujący czerony kolos pofrunął do rozczłonkowanego ciała Sylvari z Durmanda oraz zaczął mówić wzniośle o swej osobie oraz majestacie, wywyższając się nad "nędznymi śmiertelnikami". Gdy tak gadał oraz nakręcał się bardzo niebezpiecznie, towarzysze na znak Wardena... Uciekli, robiąc wciąż przechwalającego się Dżina, w przysłowiowego ch*ja. Zanim ten się spostrzegł i wrócił na ziemię, to Awijczycy wybiegali szybko z korytarza pozostawiając komnatę z piecem w tyle. Drużyna przy wyjściu słyszała gniewny, pełen nienawiści krzyk Dżina, który zaczął szybko za nimi frunąć. Awijczycy uciekając na niedomiar swego szczęścia napotkali spory oddział Niszczycieli, którzy wychodzili z sali gdzie odbyła się rzeź. Było bardzo nieciekawie, z tyłu wściekły potężny Dżin, a z frontu natomiast mała armia pomiotów Primordusa. Jednak Awijczycy mieli ogromne szczęście w nieszczęściu, ze względu na to, że mieli ze sobą Latharnę. Młoda Mesmerka rzuciła na swych kompanów niewidzialność, więc dzięki temu mogli przebiec niezauważeni tuż obok zbierającej się armii, której uwagę zwrócił nadciągający szybko czerwonoskóry Dżin. Awijczycy uciekali bardzo szybko w stronę mostu, niemniej jednak nie mogli odczuć nawet grama ulgi, gdy zauważyli, jak goniący ich potwór dosłownie miażdży swoim gniewem siły Niszczycieli. Ogromnymi uderzeniami oraz ognistymi zdolniościami Dżin czyścił raz po raz swe przeszkody jak muchy. Pokonani bez większego trudu Niszczyciele spadali w odmęty urwiska, zakończonego gorącą lawą...

Wyprawa po wiecznego7 2018.jpg

Awijczycy dobiegli do mostu, ale zapomnieli, że był w bardzo złym stanie, ale co było lepsze... Długa bolesna śmierć z rąk wściekłego prastarego dżina, czy upadek oraz szybki zgon w magmie? Długo nie musieli się namyślać, wszyscy Awijczycy pokolei raz po raz biegli przez most, a ten się walił za każdym z nich część po części. Kompani przeskakiwali przez urwisko, potykając się niebezpiecznie lub zdzierając z krawędzi gruz. Dżin jednak frunął ku im szybko, był już tuż za Khutefem, który jako ostatni przebiegał oraz przygotowywał się do skoku przeznaczenia. Nekromanta przedzierał się szybko przez most, czując czysty smak śmiertelnego zagrożenia ze wszystkich stron oraz adrenaliny. Stawiał kroki po ostatnich pozostałych solidnych elementach obiektu, aż w końcu wyskoczył ku reszcie Awijczyków. W tym samym czasie Kaeiles wzbiła w górę swój kostur oraz przeładowała go mocą, aby Dżin, który już prawie miał Khutefa, został oślepiony nagle pojawiającą się ścianą ognia. Zadziałało to, Nekromanta wyskoczył oraz zapewne czuł, że czas płynął bardzo wolno. Po chwili otrzeźwiał, gdy zamiast wylądować po drugiej stronie, to zsunął się po krawędzi oraz rękoma bardzo kurczowo trzymał się. Awijczycy wspomogli swego towarzysza, Warden wraz z Latharną podciągneli go ku górze. Wówczas Kaeiles niczym rodowy mag przed śmiertelnym zagrożeniem, dawała jasno znać Dżinowi, że ten nie przejdzie oraz przytrzymywała go na runącym moście oddzielając wroga od drużyny ścianą ognia...


Wściekły oraz klnący siarczyście na Awijczyków Dżin, czując jak grunt pod nim znika oraz nie ma jak lewitować. Szybkim ruchem przedziera się przez ścianę ognia, raniąc się oraz przyspieszając skacze przez urwisko ku drużynie na drugiej stronie. Na chwilę czas jakby mocno spowolniał, a wszystko dookoła było jakby nierealne. Po chwili czas wrócił do normy, gdy wróg doskoczył, ale jedynie dwiema dłońmi z czterech podpierał się nad krawędzią, bardzo mocno rozjuszony oraz poraniony przez ogień. Awijczycy widząc idealną okazję, zrzucili Dżina w odmęty ruin, na wieczne spalenie. Drużyna uciekała ku wyjściu, słysząc agonalne i wściekłe ryki upadającego wroga, po czym usłyszeli z dołu *PLUM* o magmę. Awijczycy po chwili szybko wkraczali do komnaty, gdzie walczyli z pająkami oraz przedzierali się przez pajęczyny, niemniej jednak coś wzbudzało u nich ogromny niepokój. Gdy dotarli na drugi most, zauważyli jak Dżin uparcie oraz z jeszcze większą zaciekłością wdziera się bardzo szybko w górę swoimi czterema łapami. Przedzierał się zwinnie oraz nienaturalnie szybko, po czym gdy wszedł na drugą stronę zaczął bardzo szybko gonić Awijczyków, poruszając się jeszcze szybciej. Zestresowana drużyna wiedziała, że to nie przelewki, a wróg teraz im nie odpuści, więc bardzo mocno się męcząc oraz czując kucie w brzuchu przedzierali się przez kolejne komnaty, aż w końcu zauważyli zamkniętą bramę. Awijczycy widząc zamknięte wyjście patrzyli do tyłu z nadzieją, że wróg nie nadejdzie, niemniej jednak słyszeli jego wściekłe ryki. Warden zaczął walić pięściami w bramę oraz krzyczeć, aby otworzono. Szczęście chciało, że był tam jeszcze Najemnik, który odpowiadał za bramę. Brama zaświeciła się, runa puściła, a po chwili bardzo powoli rozszerzała się, oślepiając Awijczyków blaskiem świata zewnętrznego...


  Drużyna przedarła się szybko za bramę, ale to nie był koniec... Z zaułka ukazał się Dżin, na jego skórze były zaschnięte kawałki magmy. Widząc, że znienawidzeni przez niego osobnicy jeszcze nie są bezpieczni, zaczął bardzo szybko lecieć ku nim. Najemnik stał jak wryty widząc po raz pierwszy takie stworzenie, niemniej jednak otrzeźwiony przez Awijczyków powoli zamykał bramę. Awijczycy patrzyli z nadzieją na wyścig z czasem, kto wygra... Brama, czy Dżin? Potężne drzwi prawie się zamknęły, ale po chwili wściekły wróg uderzył swym cielskiem mocno, na moment zatrzymując proces zamykania. Pozostała jedynie szpara, przez którą Dżin wyciągnął dłoń oraz szybko złapał Khutefa w uścisk, przyciągając go ku sobie. Nekromanta wierzgał się oraz walczył przeciwko potężnemu wrogu, jednak miał ogromn szczęścia, ponieważ brama była na tyle mocna, że wdarła się między skórę, tkanki i kości Dżina oddzielając wystawioną kończynę od ciała, aż finalnie wrota zamknęły się, a deldrimorska runa na nich zaświeciła się. Khutef opadł na ziemię wraz z ręką, która go trzymała oraz wyrwał się szybko z silnego uścisku. Zza drzwi dobiegały okropne dźwięki, począwszy od agonalnego krzyku z domieszką czystej nienawiści, a kończywszy na mocnych uderzeniach o bramę. Po dłuższej chwili Dżin dał sobie spokój oraz zaprzestał walczyć z wrotami, po czym zapewne odleciał... Dalsze losy wroga nie są znane. Ręka Dżina, która pozostała na zewnątrz zaczęła szybko schnąć oraz nie nadawała się do niczego. Awijczycy w końcu odetchnęli z ulgą, niebezpieczna misja zakończyła się sukcesem. Warden przekazał informacje odnośnie ekspedycji oraz miał ze sobą na plecach swego kompana "Wiecznego", który powrócił do swej pierwotnej złotej postaci oraz lśnił jaśniej niż kiedykolwiek. Khutef zdobył amulet, który miał również uśpioną moc, odkrycie jego zdolności zależy już od Nekromanty. Wszyscy po krótce rozeszli się, mając dość wrażeń... Niemniej jednak zapomnieli o jednym...

   Nassan pozostał w pomieszczeniu z deldrimorskim alkoholem... O dziwo spał tam bardzo smacznie i bezpiecznie, aż do następnego dnia. Zdziwił się bardzo natomiast gdy się wybudził, ponieważ nie pamiętał jak się znalazł właśnie w tamtym miejscu. Podrapawszy się po czerepie ciężko wstał, wziął flaszkę z winem deldrimorskim oraz zdając się na pijackie szczęście wyruszył przez ruiny. Jakoś udało mu się przejść bezpiecznie oraz odkrył ukryty korytarz, którego Awijczycy wcześniej nie zauważyli. Był o wiele krótszy oraz przyjemniejszy do przejścia, dzięki czemu Nassan dostał się do bramy bez większych komplikacji, niż chęć nawodnienia się wodą z procentami oraz pajęczynami na całym futrze. Podszedł do bramy i zapukał we wrota, po czym te otworzyły się. Najemnik zdziwiony widokiem Awijczyka nawet nie pytał go, co tam robił, dlaczego pachnie tak jak pachnie, dlaczego ma pajęczyny wszędzie oraz przede wszystkim dlaczego miał antyczną flaszkę w dłoniach. Machnąwszy jedynie ręką, przepuścił Nassana do Drogowskazu, tłumacząc się tym, że już za dużo widział w tych stronach...

Organizator

Warden Mathre,

Uczestnicy:

Latharna Rivaux,

Khutef Rhan,

Kaeiles Mathre,

Inferno Levitoux,

Nassan Hosted,

Złata Srebrnooka,

Nagrody:

Nassan Hosted: Przeżył w krasnoludzkiej piwniczce z alkoholem, przy czym również zapożyczył sobie (na zawsze) flaszkę z antycznym winem deldrimorskim. W sam raz dla konesera wszelkich procentowych trunków, a wiadomo, że im wino starsze, tym lepsze.

Warden Mathre: Odzyskał swojego kompana: "Wiecznego", który wrócił podczas nieobecności właściciela do swej pierwotnej skrydlatej i złotej postaci.

Khutef Rhan: Przy zwłokach Durmandczyków znalazł pewien tajemniczy krasnoludzki artefakt w postaci amuletu. Jego moc jest nieznana, a sam przedmiot jest uśpiony. Istnieje bowiem możliwość rozwinięcia go.


- Wróć -